Inwestowanie pieniędzy w cieniu polityki. W co inwestować?
2017-01-02 11:25
W co inwestować w 2017 roku? © Pio Si - Fotolia.com
Przeczytaj także: Fundusze: uwaga na opłaty manipulacyjne
2017 r. będzie stał pod znakiem wydarzeń politycznych, które będą wpływały na rynki i zachowania inwestorów. Przed nami niezwykle ważne dla Unii i Europy wybory prezydenckie we Francji. Główne ryzyko wiąże się z potencjalną i możliwą wygraną Marii Le Pen z Frontu Narodowego, która otwarcie mówi, że chce rozpisania referendum w sprawie obecności Francji w UE. Pod znakiem zapytania stoi wynik wyborów parlamentarnych w Holandii, gdzie bardzo silne są nastroje antyunijne. Najbliższe miesiące to również czas niepewności we Włoszech, którymi do lata przyszłego roku, kiedy odbędą się przedterminowe wybory, będzie kierować tymczasowy rząd. Grudniowe referendum wskazuje na silne poparcie dla sceptycznego wobec UE Ruchu Pięciu Gwiazd, komika Beppe Grillo. Niepewność to również słowo klucz w Stanach Zjednoczonych, na czele których w styczniu stanie Donald Trump, polityk będący wielką zagadką, bez doświadczenia na żadnym urzędzie publicznym, a jednocześnie nieprzebierający w słowach. Jak w takim otoczeniu powinno wyglądać inwestowanie pieniędzy?Nadzieje w Trumpie
Obraz 2017 r. nie jest aż tak czarny jak zarysowany powyżej. Niezależnie od braku stabilności i ryzyk politycznych światowa gospodarka kręci się na wysokich obrotach. Prognoza wzrostu globalnego PKB na przyszły rok wynosi 3,4 proc., a w 2018 r. dynamika wzrośnie do 3,7 proc. Gospodarka USA urośnie w tym czasie odpowiednio o 2,7 proc. i 2,9 proc. Stabilizuje się sytuacja ekonomiczna w drugiej co do wielkości gospodarki świata – w Chinach. Brazylia, jeden z liderów rynków wschodzących, wychodzi z dołka.
A zatem, otoczenie ekonomiczne wpływa pozytywnie na inwestowanie pieniędzy, choć polityka kładzie się na nie cieniem. W co inwestować w takich warunkach?
Czytaj także:
- Inwestowanie pieniędzy nie lubi stereotypów
- W co inwestować za granicą?
Zacznijmy od USA, gdzie na inwestowanie pieniędzy w największym stopniu wpływać będzie bez wątpienia w prezydentura Donalda Trumpa. Wśród inwestorów widać tyle obaw co nadziei. Związane są one z zapowiedzianymi w kampanii wyborczej inwestycjami infrastrukturalnymi w Ameryce na 0,5 bln USD i obniżką podatków dla firm. Jeśli faktycznie zostaną one zrealizowane, przełoży się to na dobrą koniunkturę szeregu branż i wpłynie na ceny surowców. W dalszej konsekwencji stymulacja fiskalna będzie skutkować wzrostem inflacji co znowu odbije się na notowaniach niektórych aktywów.
Mocno wyśrubowane wyceny na giełdach za oceanem stwarzają jednak szanse na przedłużenie wzrostów kursów akcji. Po pierwsze fundamenty gospodarki amerykańskiej są solidne, a po drugie paliwa do dalszych wzrostów dostarczy polityka Białego Domu. Inwestycyjne plany prezydenta Trumpa mogą podbić ceny surowców przemysłowych i niektórych metali szlachetnych. To może być dobry rok dla palladu, platyny i srebra, jako metali o dość szerokim zastosowaniu użytkowym.
Z drugiej strony, warto zauważyć, że hossa w Stanach Zjednoczonych trwa już 7 lat, a wyceny są rekordowo wysokie. Daje to poczucie, że jesteśmy zdecydowanie bliżej końca okresu hossy, niż jeszcze kilka lat temu. Czynnikiem ryzyka jest także potencjalny protekcjonizm przyszłej amerykańskiej administracji - wprowadzenie ceł importowych, zapowiedź niepodpisania układu TPP czy renegocjacji Północnoamerykańskiego Układu Wolnego Handlu (NAFTA). Tego rodzaju rozwiązania trudno uznać za korzystne dla gospodarki, która w minionych dekadach wiele zyskiwała dzięki możliwości prowadzenia wolnego handlu.
fot. Pio Si - Fotolia.com
W co inwestować w 2017 roku?
Złoto znowu błyśnie
Potencjalnie niezłe perspektywy rysują się przed rynkiem złota. Po znakomitym początku 2016 r., końcówka roku była dla żółtego kruszcu decydowanie słabsza. W ciągu ostatnich miesięcy złoto straciło blisko 13 proc. swojej wartości i osiągnęło poziom cen jakie obserwowaliśmy w lutym 2016 r. Nie spełniły się oczekiwania, że po wygranej Donalda Trumpa ceny metalu pójdą w górę. Złoto zostało zastopowane przez dolara, który stał się jedną z najbardziej gorących aktywów finansowych. Amerykańska waluta drożeje w związku z oczekiwaną realizacją zapowiedzi wyborczych prezydenta-elekta odnośnie polityki inwestycyjnej oraz spodziewanymi zwyżkami stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych.
Pomimo wzrostu kursu dolara złoto również może zyskiwać na wartości, ponieważ tradycyjnie postrzegane jest jako ochrona kapitału przed inflacją oraz bezpieczna przystań w niepewnych czasach. A wzrost cen jest nieuchronny w kontekście planów luzowania fiskalnego i nakładów rządowych na inwestycje nowego lokatora Białego Domu, poziom ryzyka na świecie także się nie zmniejszył, a wiele problemów dalekich jest od rozwiązania: coraz bardziej agresywne działania Rosji, nierozwiązany konflikt w Syrii, kryzys wewnętrzny w UE, rozpoczęcie procedury BREXIT-u, problemy banków w Europie czy coraz większa popularność partii populistycznych w kontekście zbliżających się wyborów w kilku państwach Wspólnoty.
Obecnie cena zdaje się zmierzać do poziomu wyznaczonego przez dno z połowy 2015 roku, tj. 1050 uncji za dolara. Blisko tej granicy znajduje się także psychologiczne wsparcie w postaci ceny 1000 dolarów za uncję. Patrząc od strony technicznej na tych poziomach możemy spodziewać się odbicia.
Selektywne podejście do obligacji
Od kilku miesięcy rentowność obligacji znajduje się pod silną presją w związku z podwyżką stóp procentowych w USA. Z podobną sytuacją możemy mieć do czynienia i w tym roku. Nie jest to jednak rynek skazany na zapomnienie. Wart uwagi jest segment obligacji korporacyjnych, gdyż wraz z rosnącą gospodarką światową firmy będą poszukiwały finansowania na dalszy rozwój.
Zoom na rynki wschodzące
2017 r. zapowiada się też jako rok rynków wschodzących. Przynajmniej niektórych. Generalnie przeważa pogląd, że atrakcyjne będą szczególnie Indie, Indonezja i Brazylia, czyli kraje o dużych rynkach wewnętrznych, stosunkowo odporne na powyborcze zawirowania w USA i niemające specjalnie dużych kontaktów handlowych ze Stanami Zjednoczonymi, co w razie spełnienia się obaw, że administracja Donalda Trumpa może wywołać wojnę handlową uchroni je przed stratami. Na liście rynków rozwijających się umieszczana jest też Polska.
Szansa dla GPW
Na polskim rynku dość ciekawie rysują się perspektywy warszawskiej giełdy. Końcówka 2016 r. tchnęła optymizm w inwestorów i po bardzo słabym roku, zaczęliśmy wreszcie obserwować solidne wzrosty. Są szanse, że w 2017 r. wreszcie ruszy rynek funduszy inwestycyjnych, który wraz ze wzrostami na GPW zacznie przynosić interesujące stopy zwrotu posiadaczom jednostek funduszy. Cały czas, podobnie jak w 2016 r. warto pamiętać o zdywersyfikowaniu portfela, lokując część środków w TFI inwestujące na zagranicznych rynkach.
Konrad Grzelec,
oprac. : eGospodarka.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)