Bessa na giełdzie: jak przebudować portfel inwestycyjny?
2007-11-19 13:07
Sytuacja na giełdzie prowokuje do zadawania pytania: jak na tym zarobić? Możliwości oczywiście są pod ręką - sprzedaż kontraktów terminowych na indeksy i spółki, zakup opcji put czy - to raczej w teorii niż w praktyce - krótka sprzedaż akcji. Zwracając się panicznie ku tym instrumentom, często bez odpowiedniego przygotowania, inwestorzy indywidualni mogą postąpić jak strażak który gasi pożar benzyną.
Przeczytaj także: NewConnect: jaki portfel inwestycyjny?
Lepszym wyjściem jest zmiana nawyków inwestycyjnych - przebudowa portfela tak, by był on zdecydowanie bardziej odporny na giełdowe tąpnięcia. Nie sztuką jest jednak przenieść swoje środki do funduszu rynku pieniężnego czy na lokatę. Chodzi o to, by zwiększyć odporność portfela (a więc zredukować jego ryzyko) bez rezygnowania z zysków, które taki portfel może przynieść. Tutaj z pomocą przychodzi nam Harry Markowitz i jego teoria efektywnego portfela inwestycyjnego. Chodzi w niej o to, by w ściśle określony sposób zbudować koszyk kilku aktywów (np. akcji kilku spółek) tak, by relacja zysku do ryzyka była optymalna. Wysokość udziałów poszczególnych elementów takiego portfela ustala się na podstawie danych historycznych – stopy zwrotu i odchylenia standardowego (miara ryzyka). Można polemizować czy taka forma ustalania składu portfela jest dobra czy zła – z pewnością jest jednak obiektywna, a nie subiektywna tak jak w przypadku funduszy inwestycyjnych. Co więcej, teoria Markowitza (i jej modyfikacje) jest stosowana w praktyce przez instytucje finansowe – przeżywa renesans.Jak to się ma do odporności na spadki? Załóżmy, że tworzymy portfel inwestycyjny z czterech rodzajów aktywów: akcji, nieruchomości, surowców i obligacji. W naszej ocenie jest to portfel dobrze zdywersyfikowany – mamy wiele różnych "jajek" w koszyku. I rzeczywiście tak jest. Jeśli jednak policzymy korelację między poszczególnymi aktywami okaże się, że będzie ona wynosiła np. od 25 do 65 proc. Jeśli więc akcje i surowce są skorelowane na poziomie 60 proc. oznacza to, że „przeważnie” w czasie wzrostu cen akcji drożeją także surowce i odwrotnie.
Portfel byłby znacznie bardziej odporny na spadki w poszczególnych segmentach rynku (np. na giełdzie) gdyby poszczególne jego elementy były od siebie zależne w bardzo niewielkim zakresie (oznacza to współczynnik korelacji bliski 0). Skąd wziąć takie aktywa? Tutaj najczęściej niezbędna jest inżyniera finansowa, która pozwala stworzyć zupełnie nowe rozwiązania finansowe. Aktywa te mają przynosić dodatnie stopy zwrotu przy braku korelacji z czymkolwiek co inwestor może znaleźć na rynku. Takie strategie zalicza się do kategorii alfa (w przeciwieństwie do rozwiązań beta, która w mniejszym lub większym stopniu są związane z bieżącymi trendami na rynku, tak jak np. fundusze inwestycyjne). Uzupełniając swój portfel inwestycyjny o instrument nieskorelowany z całą resztą składników obniżamy ryzyko i nie rezygnujemy z zysków. Jest to więc typowy przykład darmowego lunchu.
Przeczytaj także:
Na GPW rekordowa liczba rachunków maklerskich
oprac. : eGospodarka.pl
Więcej na ten temat:
inwestowanie na giełdzie, bessa, portfel inwestycyjny, dyfersyfikacja portfela inwestycyjnego, inwestorzy indywidualni