-
1. Data: 2005-03-10 14:46:00
Temat: [ING] Historia pewnej karty kredytowej (długa)
Od: Piotr Hołda \(usuń z adresu co niepotrzebne\) <p...@w...pl>
Witam,
Jeżeli przed skończeniem tego posta nie rozbolą mnie palce to opiszę Wam
zabawną historię.
Jako, że rozstałem się nie dawno z KK mBanku, postanowiłem tym razem
potestować ING.
Wypełniłem starannie wniosek na WWW. Wieczorem, o wskazanej przeze mnie
porze i na wskazany tel. kom., zadzwoniła Miła Pani i odpytała mnie
szczegółowo ze wszystkich danych które wpisałem we wniosku. Rozumiem - taka
procedura, żeby klient miał okazję się wykazać dobrą pamięcią i
cierpliwością. Na pytanie o numer tel. kom. pozwoliłem sobie zażartować:
- Ten na który Pani zadzwoniła.
Ale Pani nie miała poczucia humoru i nie zrażona, zażądała kategorycznie
wyrecytowania tego numeru, co też uczyniłem.
Po odczekaniu kilku dni otrzymałem pocztą PIN. W kopercie była też
informacja, że powinienem odebrać kartę we wskazanym przeze mnie oddziale.
Powędrowałem do oddziału a tam, ku mojemu zadowoleniu czekała już karta z
moim imieniem i podobnym do mojego nazwiskiem.
Okazuje się, że działający w Polsce ING nie używa polskich znaków i zamiast
"ł" w nazwisku od teraz mam "l".
Moje zadowolenie zmalało znacznie, gdy okazało się, że co prawda karta jest,
ale jej nie dostanę. Przynajmniej na razie.
Do oddziału nie dotarła jeszcze umowa. Na dodatek obsługujący mnie Jegomość
zażądał ode mnie ponownego wypełnienia wniosku (!) i podpisania go
własnoręcznie. Na moje pytanie, czy nie może go po prostu wydrukować, bo ja
go już raz wypełniałem i raz recytowałem przez telefon, odpowiedział, że
nie, bo... nie! Mam wypełnić odręcznie i już!
Cóż mi pozostało? Wniosek wypełniłem i podpisałem.
Po kilku dniach telefon z oddziału. Potrzebne jest zaświadczenie o
dochodach. Wydrukować z internetu nie można. Muszę złożyć drugą wizytę w
oddziale i odebrać specjalny druczek zaświadczenia. Dla czego nie
poinformowano mnie o tym przy pierwszej wizycie? Nie wiem. Może to Bank ING
dba w ten sposób o kondycję swoich klientów?
Trzecia wizyta: Zanoszę zaświadczenie. Mam czekać na umowę bo jeszcze nie
przyszła z "Centrali".
Czwarta wizyta: Tym razem nie obsługuje mnie Jegomość tylko Bardzo Miła
Pani. Przygotowuje na komputerze i drukuje dla mnie umowę (miała przyjść z
"Centrali" ?!). Podpisuję umowę i odbieram kartę. Zaznaczam, że chciałbym
mieć podgląd karty w ING BankOnLine, czy jak się tam zwie ten wynalazek.
Bardzo Miła Pani zapewnia mnie, że jutro podgląd będzie.
Nazajutrz loguję się na WWW. Zamiast podglądu mam czerwony napis "BRAK
KART".
Interwencja 1: Dzwonię na HelpLine i proszę o włączenie obiecanego podglądu.
Okazuje się, że taka dyspozycja nie nadeszła jeszcze z mojego oddziału ale
dysponent przyjmuje moje zlecenie i obiecuje przekazać jakiejś mitycznej
strukturze. Nazwijmy ją roboczo "Góra". Muszę podać numer karty i login w
BankOnLine. Podawanie numeru karty przez telefon mi się trochę nie podoba
ale nie mam wyjścia.
Interwencja 2: Dzwonię do oddziału i proszę o przesłanie mojej dyspozycji.
Oddział twierdzi że dyspozycję przesłał ale obiecuje przesłać jeszcze raz.
Odczekuję dwa dni. Karty nadal nie ma.
Interwencja 3: Dzwonię na HelpLine. Pytam co z moją dyspozycją. Została
wysłana do "Góry" ale "Góra" nie informuje "Dołu" o realizacji dyspozycji.
Komunikacja jest jednokierunkowa. Porozmawiać z "Górą" oczywiście nie mogę.
Ponownie muszę podać numer karty i login w BankOnLine. Proszę o ponowne
wysłanie dyspozycji do "Góry" i czekam kolejne 3 dni.
Po trzech dniach karty nadal nie widać.
Tym razem jestem stanowczy :-]
Interwencja 4: Dzwonię na HelpLine. O moich poprzednich dyspozycjach
oczywiście nikt nie słyszał i nie wiadomo co się z nimi stało. Stanowczo
żądam sprawdzenia tego u "Góry" i poinformowania mnie o wyniku sprawdzenia.
Ponownie muszę podać numer karty i login w BankOnLine.
Interwencja 5: Dodatkowo dzwonię do oddziału i podobnie: proszę o
sprawdzenie, co z moją dyspozycją i poinformowania mnie o wynikach.
Oddział nie oddzwania nigdy. HelpLine oddzwania. Karta będzie widoczna
najdalej po trzech dniach.
Już nazajutrz loguję się na WWW. JEST!!! Widzę kartę! Z wypiekami na twarzy
oglądam dane karty i historię operacji. :-) Zastanawiające, że operacja
wykonana 3 marca a zaksięgowana 7 marca nie spowodowała wygenerowania
wyciągu. Miał się generować 6-go każdego miesiąca. Może w tym banku decyduje
data księgowania. Mniejsza z tym.
Loguję się do WWW dzisiaj i co widzę? Nic nie widzę! A właściwie widzę
znajomy komunikat: "BRAK KART"!
Interwencja 6: Dzwonię na HelpLine. Odbiera ta sama Pani co ostatnio i nie
kryje zdziwienia zniknięciem mojej karty. Obiecuje wysłać dyspozycję do
"Góry". Ale za to mój numer karty i login ma zapisane. Nie muszę podawać.
Mam czekać kolejne 3 dni.
c.d.n.
--
Pozdrawiam
Piotr Hołda
f o t o . m a s z y n a . p l - http://foto.maszyna.pl
-
2. Data: 2005-03-10 14:56:05
Temat: Re: [ING] Historia pewnej karty kredytowej (długa)
Od: witek <w...@g...pl.spam.invalid>
Piotr Hołda (usuń z adresu co niepotrzebne) wrote:
> Witam,
>
> Jeżeli przed skończeniem tego posta nie rozbolą mnie palce to opiszę Wam
> zabawną historię.
>
> Jako, że rozstałem się nie dawno z KK mBanku, postanowiłem tym razem
> potestować ING.
taaa.
ja u nich konto miałem kilka dni. Po trzeciej wizycie w banku zamknąłem
konto.
-
3. Data: 2005-03-11 07:49:46
Temat: Re: [ING] Historia pewnej karty kredytowej (długa)
Od: Przemyslaw Kowalik <p...@A...pl>
witek napisał(a):
> Piotr Hołda (usuń z adresu co niepotrzebne) wrote:
>
>> Witam,
>>
>> Jeżeli przed skończeniem tego posta nie rozbolą mnie palce to opiszę Wam
>> zabawną historię.
>>
>> Jako, że rozstałem się nie dawno z KK mBanku, postanowiłem tym razem
>> potestować ING.
>
>
>
> taaa.
> ja u nich konto miałem kilka dni. Po trzeciej wizycie w banku zamknąłem
> konto.
Ja miałem u nich konto walutowe EUR ok. 2,5 miecha. Jak z glupia frant
wprowadzili opłatę 5 PLN za prowadzenie, napisałem reklamację i
zamknąłem wszystko w cholerę. Reklamację na szczęście uwzględnili i
prowizję oddali.
Historia Piotra jakoś ani trochę mnie nie dziwi ;-(.
Przemek