Powoli zaczyna mnie wkurzać głupota banków dotycząca procedury produkcji
"plastików".

Nie dalej jak miesiąc temu dotarła do mnie karta z DB, na awersie nalepka
wielkości 1/3 karty, z tekstem "przed użyciem zadzwoń pod jakiś numer i
aktywuj kartę". No ok. zadzwoniłem, aktywowałem, odklejam nalepkę a tam cały
"syf" z kleju został na karcie, zamiast na nalepce. Efekt - pomimo
trzykrotnego mycia tego w ciepłą wodą z płynem do naczyń, do dnia
dzisiejszego na karcie są resztki tego czegoś, co przytwierdzało nalepkę do
karty.

W dniu wczorajszym dostałem kartę z mBanku - mastercard. Dosłownie przed
momentem... odklejam, biorę marker do opisywania płyt CD, próbuję się
podpisać - marker nie piszę, biorę inny, sytuacja się powtarza. Przyglądam
się karcie i oczom nie wierzę - warstwa kleju, którą karta prztwierdzona
była do "listu przewodniego" IDEALNIE pokrywa się z paskiem na podpis.

Brak słów normalnie.

do góry

Bardzo dobrze sobie z tym radzi benzyna ekstrakcyjna lub pospolita dętka...

Testowane kilkukrotnie

do góry

"Marcin Wasilewski" news:hfksrm$pkk$1@news.task.gda.pl

> Brak słów normalnie.

Nie martw się. Nie ty jeden dostrzegasz coraz bardziej wszechobecną głupotę,
ludzi i maszyn, które głupi ludzie programuj do pracy, które mogła by być
zrobiona bardziej inteligentnie gdy by ktoś najpierw przez chwilę pomyślał.

do góry

Agent Marcin Wasilewski nadaje:

> Powoli zaczyna mnie wkurzać głupota banków dotycząca procedury
> produkcji "plastików".

Ślady kleju najlepiej ściera się przy pomocy odrobiny tłuszczu.
Ewentualnie pasty techniczne do mycia ale te często zawierają elementy
ścierne. Kleje akrylowe odporne są na działanie wody i środków
powierzchniowo czynnych.
Pasek na podpis ma inną strukturę niż reszta karty. Swobodnie można się
na nim podpisać piórem lub długopisem.

do góry