-
1. Data: 2009-05-09 10:31:22
Temat: Konduktorze laskawy, byle nie do Warszawy
Od: Jerzy Olszewski <j...@i...com.pl>
Jedzie pociąg z wybrzeża ,
do Krakowa wprost zmierza
Maszynista pijany, wagony z oponami
Jedzie pociąg ze Śląska
Na Wawelu przekąska
Maszynista naćpany, wagony z kilofami
...
A w całej tej sprawie nie chodzi wcale o godne uczczenie 20 rocznicy
wyborów 4 czerwca. Prawdę mówiąc z tym jubileuszem to gruba przesada. W
końcu były to wybory jedynie częściowo wolne (tylko do Senatu), a
prezydentem po nich został na wiele miesięcy I Sekretarz PZPR tow.
Jaruzelski.
Po prostu prawdopodobnie kreatywny Sławomir Nowak z kolegami uznali
kilka miesięcy temu, że zrobienie propagandowej szopki na dwa dni przed
wyborami do PE jest znakomitą okazją na ogłupienie kilku dodatkowych
pożytecznych idiotów.
I podobnie jak komuniści uwielbiali wykorzystywać takie święta , jak 1
maja, czy "imieniny Wedla" do tego by ogłupiać kolejne młode pokolenia
(bo to ładna pogoda - majowe lub lipcowe święto, podniosły nastrój i
kiełbasa w sklepach itp), a bali się jak ognia spontanicznych
demonstracji w tym czasie, tak też i dzisiaj Plusk zauważył , że owe
obchody mogą w obecnych warunkach zamienić się w anty propagandę.
Ponieważ jednak (na razie !) nie dysponuje takim arsenałem perswazyjnym
, jakim dysponowali Gomułka, Gierek i Generał, by spacyfikować
malkontentów, więc stąd te dziwne i na pozór niezrozumiałe działania
naszego Rudego Idola.
Nie jest to zatem żadna obawa o bezpieczeństwo gości i żadna ucieczka,
tylko zimna kalkulacja plusów dodatnich i minusów ujemnych z punktu
widzenia marketingu politycznego. Co sie opłaca, a co nie. Z całą
pewnością widok palonych opon nie byłby dla rządzącej elity korzystny z
tego punktu widzenia tuż przed wyborami.
Wmawianie nam obecnie , że chodzi tu o przypomnienie światu kto był
pierwszy w obalaniu bloku komunistycznego. Czy Czesi ze swoja aksamitną
rewolucją, czy Niemcy z obalaniem muru, czy my z wyborami 4 czerwca,
jest po prostu śmieszne.
Pierwsi byliśmy z całą pewnością w roku 1980, ale komuś to przeszkadzało.
W roku 1989 nie dość , że nie byliśmy pierwsi (bo trzeba by liczyć
dopiero datę wyboru Wałęsy na Prezydenta), to nawet można zaryzykować
tezę, że na skutek zgniłego, nikomu nie potrzebnego, kompromisu
zostaliśmy w zasadzie jedynym krajem postsowieckim, który nawet do
dzisiaj nie dokończył tego zadania. Skutki tego zaniechania są widoczne
aż nadto dobrze do dzisiaj.
Namawianie świata, po 20 latach, by to jakoś specjalnie świętował trąci
po prostu farsą.
Takie jest moje skromne zadanie w tej materii.