eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiPo co tak naprawdę potrzebujemy banków? [długie]
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 1

  • 1. Data: 2002-07-31 22:42:35
    Temat: Po co tak naprawdę potrzebujemy banków? [długie]
    Od: <c...@p...onet.pl>

    Czy uważacie że banki są potrzebne?
    Może te pytanie jest "bez sensu", ale ostatnio daje mi wiele do
    myślenia, w ramach wstępnego wyjaśnienia

    chciałabym mocno podkreślić moją intencję, którą jest próba odpowiedzi na
    trudniejsze pytanie "po co?", tak ostatnio

    często nadużywane. Zauważyłam (lecz nie mam uczucia pionierstwa w tej kwesti),
    że współczesny bank to w

    najmniejszym stopniu pieniądze (banknoty) , a w zdecydowanej większości
    transakcje bezgotówkowe. A

    współcześność (czytaj e-współczesnośc, czy jak tam inaczej nazywać erę
    informatyki) oferuje nam model banku który

    fizycznie nie musi wcale istnieć (istnieją banki w 100% wirtrualne, oraz takie
    które takowy dostęp oferują jako opcja,

    można by tutaj stwierdzić, że żadnej "ameryki" nie odkryłam) i co ciekawsze
    nie muszą same w sobie posiadać miejsca

    składowania majątku, skarbców na które można by robić popularne niegdyś "skoki
    na bank". Do czego zmierzam? Otóż

    nasz bank to często nasz numer konta, medium dostępowe (od karty płatniczej po
    programy dostępowe), i pieniążki

    przesyłane przez naszego pracodawcę na owe konto, i jakbyśmy się uparli nie
    musimy wogóle dotykać banknotów i

    monet by módz je wydawać. Momentami rozwiązania są naprawdę zadawalające, a
    czasami są one tylko po to aby

    zwiększyć "prestiż" banku. Ale jak na mój gust, współczesność oferuje nam za
    wiele "standardów", za wiele

    "niezawodnych" i "bezpiecznych" rozwiązań i właściwie duży odsetek dyskusji na
    temat banków (i na tej liście

    newsowej) jak i artykułów prasowych (niebranżowych w głównej mierze) za swój
    główny temat obiera wyższość

    banku "x" nad bankiem "y" w konfrontacji z instytucją "z", poczynając od
    aspektów cenowych, przechodząc przez ilość

    "bajerów" oferowanych, jakość obsługi, kończąc na ich użyteczności. Dlatego
    chciałabym podrążyć temat od innej

    strony.
    Zakładam, że "mój bank" to moje pięniądze i jakaś instytucja która
    się nimi opiekuje, a moim celem współpracy

    z tą instytucją jest efektywne zarządzanie moimi pieniążkami. Kolejnym
    założeniem jest brak fizycznego kontaktu z

    banknotami (witamy w XXI wieku). Wynikają z tego następujące relacje:
    -> ktoś wpłaca (przelewa) nam pieniądze -> bank je przejmuje -> ja nimi
    dysponuje -> wypłacam (przelewam) komuś

    pieniądze.

    Moją potrzebą jest aby na każdym etapie były spełnione następujące warunki:
    - relacje powiny być niepodważalne i bezpieczne
    - czas reakcji powinien być maksymalnie skrócony
    - logika poszczególnych zdażeń powinna być jednolita.
    - dostępność powina obejmować pełne 24h na dobę bez żadnych przerw (bez
    względu na awarie banku).

    Informatyka dała nam narzędzia, internet dał nam pasmo komunikacyje,
    a współczesne banki nie dały nam

    niczego nowego czego w gruncie rzeczy byśmy nie mogli zrobić sami. Jedną z
    odpowiedzi na pytanie "po co mam konto

    w banku?" jest fakt iż mam gwarancje, że moje dyspozycje finansowe spełnią
    oczekiwane normy. Poczucie takiego

    bezpieczeństwa daje nam "Autorytet banku" oraz wiążące się z nim umowy
    uchwalone szanowanym przez ogół

    prawem. Lecz i tak na pewnym poziomie ktoś musi ponieść ryzyko
    odpowiedzialności za nasze pieniądzę (w końcu na

    tym chyba się zarabia w tej branży). No dobrze, ale kiedy założymy, że
    rozwiązania techniczne spełniają normy

    bezpieczeństwa i zmiejszaja ryzyko podważalności transakcji, a taka transakcja
    respektowana jest przez prawo to czy

    bank nadal oferuje nam coś atrakcyjnego? Wydaje mi się, że ich rola powina się
    ograniczyć tak jak to było wcześniej do

    aspektów bardziej finansowych, poczynając od udzielania kredytów, poprzez
    lokaty i inne usługi finansowe, koncząc na

    udzielaniu gwarancji. I chyba to właśnie gwarancja daje największy fundament
    dalszego istnienia tej instytucji. I tutaj

    powracamy do teraźniejszości (jako początek e-współczesności) i wybiegamy w
    elektorniczną przyszłość. Pierwszym

    krokiem milowym ku rozwoju bankowości (adekwatnej do elektornicznej ery)
    powino być wprowadzenie

    elektronicznego pieniądza, a właściwie to jego standardu. Dlaczego?
    Właściwie ktoś sobie już na to pytanie odpowiedział, wprowadzając
    walutę Euro, która istniała długo bez

    swojego odpowiednika fizycznego w formie bankntów. Lecz moim zdaniem nie
    posiadała możliwości ich elektorniczego

    przesyłu (pomijając polecenie przelewu), lecz dała labolatorium dla istnienia
    wirturalnego pieniądza. I chyba moje

    obserwacje dowiodły (mojej osobie), że eksperyment takiej waluty może sie
    sprawdzić. W końcu papiery jakie

    posiadamy w portfelu to tylko celuloza, troche metali szlachetnych stos
    zabezpieczeń i nic więcej. Dlaczego niezamienić

    ich w elektroniczną formę, ale jej postać musi być na tyle nie podważalna by
    spełniła swoje racje. Właściwie tutaj banki

    powiny podać nam dłoń, jak? - nie wiem, ale to jest pytanie, które powino się
    zadawać.
    Kolejnym aspektem jest, standard, globalny niepodważalny standard
    (nie mylić z rozwiązaniem), poraz

    kolejny wydaje mi się, że banki między sobą powiny ustanowić standard na tyle
    przejrzysty by jego implementacja nie

    ograniczała ani do rozwiązań technicznych (sprzęt, medium komunikacji), ani do
    sposobu realizacji (np. w momencie w

    którym nie mamy dostępu do żadnego sprzetu ani medium komunikacyjnego). Czyli
    obojętnie czy takowej transakcji

    dokonamy na targowisku bez prądu, czy w eksluzywnym sklepie odzieżowym.
    Problemem jest tutaj e-portfel, ale propozycje takiego rozwiązania
    istnieją w inicjatywach tupu paypal, czy

    innych, lecz nie sprawdzają się w rzeczywistości nie elektornicznej. Czasami
    wydaje mi się ze wystarczającym

    rozwiązaniem byłoby cyfroweopisanie banknotu, korzystając z systemu opisu
    takiego papieru, można by poprostu

    sklasyfikować wszystkie banknoty i pozwolić na ich elektorniczny obieg. I tak,
    tworzy się świat w którym to bankoty

    stają się tylko symbolem pieniądza, a bank daje gwarancje że ich właścicielem
    jest osobnik "x". I daje bezpieczne

    metody ich dysponowania.
    Na tym zakończe moje dywagacje, przepraszając również za obszerność
    postu, która równocześnie

    naruszyła pewne zasady netykiety. Jak zaznaczyłam wcześniej to tylko próba
    odpowiedzi, na pytanie po co nam banki,

    i właściwie transakcje pieniędzy, liczę że szanowni listowicze spojrzą na to
    krytycznym okiem, ale nie tylko by wszystko

    zdyskwalifikować ale by podzielić się własnymi pomysłami. W końcu to my
    decydujemy o naszej teraźniejszości i

    przyszłości, może czas przestać przeliczać który jest bardziej ekonomiczny, a
    skupić się na tym czego wogóle byśmy

    oczekiwali od instytucji jaka daje nam bank.

    Pozdrawiam serdecznie Celinka Sienkiewicz
    Ps. Przepraszam za bardzo rozproszony atak tematyczny.

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

strony : [ 1 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1