-
41. Data: 2004-07-25 09:45:36
Temat: Re: Banknoty 200 zł. Problem...
Od: Jarosław Lech <j...@a...net.pl>
Użytkownik "Tomasz Kałużny" <t...@Q...klub.chip.pl> napisał
w wiadomości news:cdvtvg$6j0$1@inews.gazeta.pl...
> Użytkownik "Jarosław Lech" <j...@a...net.pl> napisał w wiadomości
> news:cduc6r$njd$1@narya.po.opole.pl...
> >
> > A trochę obok pytania: Nie masz (żona) konta w banku, który ma
> > oddział w pobliżu i jego system informatyczny działa on-line? Mopże
>
> Mieszkam kolo Lodzi i mam mozliwosc zalozenia konta praktycznie w
> dowolnym banku (zreszta, ja mam konta), problemem jest niestety
> postawa mojej (wciaz jeszcze przyszlej) zony, poniekad uzasadniona bo
> kiedys w sytuacji kiedy pieniadze byly nam bardzo potrzebne PKO BP
> 'przez pomylke' zlikwidowal nam lokate w wysokosci kilkunastu tys. zl
> i trzeba bylo sie mocno napocic zeby odzyskac wlasnie pieniadze.
Więc w Twoim interesie jest już teraz spróbować udowodnić jej, że
popełnia straszny błąd, uznając przykre doświadczenie z kiepską obsługą
w molochowatym banku za standard postępowania w tych instytucjach. Nie
musisz chyba pytać jej o zgodę na założenie rachunku w mBanku,
Multibanku lub tp.? Celowo nie wspomniałem Inteligo, bo ten też może się
jej źle kojarzyć :-)
A z długoletniego doświadczenia wiem, że zasadą jest: im mniej
ludzi, im więcej maszyn (formularzy w dostępie internetowym), tym mniej
klopotów, więcej gwarancji braku pomyłek.
Wiec
> woli trzymac te 'dwusetki' na podoredziu...
To niech trzyma: jedną, dwie. A reszta po co jej? I następna sprawa:
naucz ją posługiwać się kartą płatniczą. Jeśli nie przyda się w waszej
małej miejscowości pod Łodzią, to w samej Łodzi - na pewno tak.
> Eeech... Nie jest tak, ze
> zawsze nie mamy 'drobnych' akceptowanych przez sklepy, ale bardzo
> czesto sie zdaza, ze w naszej malej miejscowosci sklep nie chce
> przyjac 200zl a wtedy naprawde nie mamy potrzebnej kwoty w innych
> nominalach. Na dodatek jedynym bankomatem jest bankomat banku
> spoldzielczego.
Nie widzę problemu z zastosowaniem wcześniejszej rady: wchozisz do
oddziału, wpłacasz gotówkę Niekoniecznie wszystko), a zaraz po wyjściu z
oddziału, albo po kilku godzinach, ale jeszcze w Łodzi, dokonujesz kilku
wypłat z bankomatu - tak żeby mieć zapas banknotów o kilku nominałach.
>Nie robimy tego wszystkiego ze zlosliwosci :) Po
> prostu juz mi rece opadaja... Po wyplacie mojej piekniejszej i tak
> czesto zabieram jej 'dwusetki' i wplacam do siebie na konto, ale
> czasem naprawde nie mamy innych pieniedzy. Poza tym problem jest nie
> tylko z najwyzszym nominalem... A jezdzenie do Lodzi na zakupy i tak
> staje sie wtedy koniecznoscia.
A próbowałeś kkilkakrotnie rzeczywiście zostawić towar na ladzie/w
kasie i stwierdzić dość donośnym głosem: "No cóż, szkoda, bo teraz
zmarnuję znowu godzinę na podróż do Łodzi, żeby zrobić prządne zakupy"?
>P.S> Widze, ze pojawiaja sie tu sprzeczne informacje, czy to zgodne z
>prawem czy nie. Moze powinieniem na pl.soc.prawo?
Nie, naprawdę najlepszym rozwiązaniem będzie jutro rano telefon do
Inspekcji Handlowej. Jak nie trafisz na kogoś, "komu żona nie dała" :-)
to od ręki będziesz miał dokładną odpowiedź z podstawą prawną.
--
Lejak
j...@k...ODSPAMIACZ.pl
-
42. Data: 2004-07-25 11:15:17
Temat: Re: Banknoty 200 zł. Problem...
Od: Krystek <k...@p...space.mailbox>
Najwert napisał:
> Dlaczego "zamiast sie awanturowac"? Przeciez on nie pisze o
> "awanturowaniu sie". Napisales tylko dwa zdania... tylko o czym i po co?
Niech założy krawat. Klient w krawacie jest mniej awanturyjący się ;-)
NMSP,
K.
-
43. Data: 2004-07-25 12:21:42
Temat: Re: Banknoty 200 zł. Problem...
Od: Bartol Partol <bartolpartol@gazeta.>
Użytkownik Kamil Jonca napisał:
> Fajnie. Ale w moim przypadku, całość pinieędzy przechodzi przez konto. A mimo
> to parę razy się zdarzyło (tak jak napisałem) że mi sklepikarz odmówił. I co
> _mi_ doradzisz ?
Tobie nic, w koncu jakos sobie radzisz. ;-))))
Bartol
-
44. Data: 2004-07-25 15:26:22
Temat: Re: Banknoty 200 zł. Problem...
Od: "marcov" <m...@g...pl>
Użytkownik "Miernik" <m...@c...pl> napisał w wiadomości
news:cdtejr$5d7$1@sunflower.man.poznan.pl...
>
> A moim prywatnym zdaniem to sprzedawca powinien mieć prawo dowolnego
> ustalania zasad co chce przyjmować a co nie, czyli że na przykład
> przyjmujemy tylko banknowy 10 PLN, 50 PLN lub 10 EUR lub karty
> Maestro. Oczywiście powinna być wyraźnie widoczna informacja przed
> wejściem na zakupy - w przecwinym wypadku w razie odmowy sprzedawca
> powinień wypłacić niedoszłemu kupującemu odszkodowanie wedle jakiejś
> stawki minutowej, rzędu 1 PLN na minutę spędzoną w sklepie na
> wkładaniu przedmiotów do koszyka.
>
sorry ale wg mnie sie mylisz. Jezeli kazdy srodek platniczy "wypuszczony"
przez NBP musi byc akceptowany przez kazdy sklep. Przynajmniej jesli chodzi
o PLN
pzdr
marcov
-
45. Data: 2004-07-25 16:54:33
Temat: Re: Banknoty 200 zl. Problem... (was: Banknoty 200 zł. Problem...)
Od: Jarosław Lech <j...@a...net.pl>
Użytkownik "Jacek Swiesciak" <n...@s...invalid> napisał w wiadomości
news:8ue8l1mi8kgh.1mb8hbg5d6oeb.dlg@40tude.net...
> Jarosław Lech napisal(a):
>
> Podepne sie tutaj, chociaz do odpowiedzi sprowokowaly mnie odpowiedzi
kilku
> osob w podobnym tonie.
>
> > Przygotuj sobie wiązankę, włącznie z uzyskaną z IH podstawą
> > prawną do uzasadnienia ich psiego obowiązku
> > przyjęcia zapłaty każdym nieuszkodzonym nominałem banknotu i wydania
> > reszty bez względzu na widzimisię, a wchodząc do sklepu sprawdź, czy
nie
> > potrzeba przed nim posprzątać :-) (to na wypadek argumentu, że jak
ktoś
> > nie umie handlować, to może do sprzątania ulic będzie się nadawał).
>
> No, k..., piekne! Fajnie tak dokopac sprzedawcy/sprzedawczyni, co? A
niech
> zna swoje miejsce i ma skopany humor do konca dnia, a na dodatek mamy
luz,
> bo za bardzo nam odpyskowac nie moze. Jesli ktos w taki zalosny sposob
musi
> podbudowywac swoje ego... BTW, czy ktorys z geniuszy zachecajacych do
> awantur pracuje przy obsludze klienta? Ja kiedys tak. I, przez takich
> egzemplarzy wlasnie - nigdy wiecej.
Zbyt skrótowo napisałem, przepraszam. Skróty mogły spowodować
wrażenie, że namawiam do solidnej rozróby, czego nie miałem w intencji.
Mam nadzieję, że widać to choćby po poradach bliżej końca mojego postu.
Kasjer(k)om trochę powinno się dostać, zwłaszcza jeśli udają, że
robią koledze wielką łaskę, przyjmując duże nominały i mając w kasie
drobne w ilości niezbędnej do wydania reszty w każdej sytuacji.
Szczególnie że sytuacja nie jest jednostkowa, jak pisze kolega. Poza tym
racz zwrócić uwagę, że to nie jest salon samochodowy ani na przykład
sklep z ekskluzywnymi meblami, gdzie standardem płacenia powinien być
przelew w z góry uzgodnionej kwocie i terminie. Mówimy o sklepie
spożywczym, prowadzącym drobnicową sprzedaż towarów powszechnych. Więc -
mimo całego szacunku, którego braku mam nadzieję nie afiszowałem do tej
pory - jest zasranym obowiązkiem manie gotówki w kasie i przyjmowanie
banknotów (bilonu) o każdym nominale, jaki klient przyniesie do sklepu.
To tak jak z policjantem - jak któregoś dorwiesz i zameldujesz o
popełnieniu przestępstwa, to zasranym jego obowiązkiem jest zareagować
na to w taki sposób, jaki w jego sytuacji będzie najlepszy, nawet jeśli
będzie miał specjalność, dzięki której nigdy w swojej karierze żadnej
interwencji nie podejmował i nie wie, jak się do tego skutecznie zabrać.
Ciebi jego niewiedza nic nie obchodzi.
Inna sprawa, czy bardziej winne są kasjerki, czy ich kierownik.
Myślę, że przede wszystkim kierownik, bo to do niego należy pamiętanie,
że pojutrze jest pierwszy (dzień miesiąca) i w sklepie pojawi się
kilkudziesięciu klientów z banknotami o dużych nominałach. I to do niego
przede wszystkim powinna być skierowana uwaga o sprzątaniu ulic.
Brak reakcji pozwalającej unikać takich sytuacji świadczy o
lekceważeniu klientów, a to chyba jest jakiś pretekst do uznania, że być
może nie wszyscy pracownicy zajmują odpowiednie dla swoich umiejętności
stanowiska.
> Przygotowanie sobie rano przez sklepikarza wiekszej kwoty w drobnych
jest
> czasami skutecznie niwelowane przez kilku kolejnych klientow placacych
> banknotami po 200 PLN, a zdarzaja sie takie jazdy. Czyli co, maja
> codziennie przygotowac sobie po 10 000 PLN w kazdym nominale?
Być może. Ale lepiej byłoby, gdyby się dobrze przygotowali do
przyjmowania zapłaty kartami płatniczymi. Dzisiaj nie ma od tego
ucieczki - chyba że ma się interes na skalę Macro albo działa dla
specyficznego przekroju klientów, ajk np. Lidl.
Poza tym po tych kilku klientach świat się nie kończy. Zwsze są
jakieś sposoby, żeby pustce w kasie zaradzić. Albo przed pojawieniem się
tych klientów, albo później. Tak mi się wydaje, jako klientowi. Jeśli
ktoś, kto prowadzi sklep, kieruje jakimiś pracami, nie umie sobie z tym
poradzić, to nie jest lepszym fachowcem niż ja - byle klient i może
rzeczywiście powinien się zajmować czymś innym.
>W kazdym, bo
> oczywiscie szanowny klient jest ciezko obrazony, gdy dostanie np. 5
PLN
> reszty w dziesieciogroszowkach.
Jeszcze nigdy, bez względu na to, jak byłoby mi to nie na ręgkę, nie
marudziłem na żaden sposób wydania reszty. I wiesz co? Gdyby kasjerki w
sklepach były wyszkolone jak należy, wiedziałyby, co odpowiedzieć
marudnemu klientowi (dokładnie to, czego jutro rano Tomek powinien
dowiedzieć się w Inspekcji handlowej).
Tomek (to do autora wątku), a jak to jest z zachowaniem tych
ekspedientek/kasjerek: jak nie mają jak wydać reszty, to rzucają Ci w
twarz "nie ma" i patrzą jak na chłpaka na posyłki, który zaraz pobiegnie
rozmieniać pieniądze, czy jest to raczej spojrzenie przepraszające,
osoby, która rzeczywiście nie mogła takiej sytuacji przewidzieć i wyraża
swoim zachowaniem przeprosiny i prośbę, żeby jej pomóc w niezręcznej
sytuacji?
Bo ja jestem w stanie każdą sytuację zrozumieć, ale tylko wtedy,
kiedy ma ona uzasadnienie: kasjerka wie, że to jej zasrany obowiązek
mieć jak wydać z każdego nominału i prosi o pomoc w trudnej sytuacji, a
nie robi z klienta winowajcę całej sytuacji, handlowanie trwa od
conajmniej kilku godzin, a sytuacja nie powtarza się w kółko każdego
"pierwszego".
> > Jeśli to nie pomioże, to... poszukaj innego sklepu na robienie
większych
> > zakupów po wypłacie.
>
> I, jesli ktos naprawde _musi_ placic duzymi nominalami, to byloby
wyjscie
> optymalne.
Gówno prawda. Nie licz na to, że powstaną specjalne sklepy dla
płacących dużymi nominałami. Raczej sklepy nie przyjmujące ich, bo nie,
będą traciły klientów. Mnie już dawno straciło kilka sklepów, które ni
przyjmują płatności kartami. Choć były tanie (towary w sklepach. nie
karty).
> > A trochę obok pytania: Nie masz (żona) konta w banku, który ma
> > oddział w pobliżu i jego system informatyczny działa on-line? Mopże
> > czasem łatwiej będzie wpłacić całość gotówki na konto i natychmiast
> > wybrać potrzebną ilość - na raty, żeby uzyskać odpowiednio niskie
> > nominały - z bankomatu?
>
> To jest tez sensowna propozycja.
Co nie zmienia faktu, że jeśli ktoś ma jakieś obowiązki, to sklep
przyjmować zapłatę w banknotach każdego nominału i mieć drobne do
wydania reszty, a nie klient szukać rozwiązania na wypadek olewania go.
> Jesli ktos nie zrozumial: nie uwazam, ze klient ma wchodzic do sklepu
na
> kleczkach. Ale madra zasada jest "zyj i daj zyc innym", a nie
urzadzanie
> awantur o bzdury i "egzekwowanie prawa".
Klient już wielokrotnie spotykał się z sytuacją, w której nie mógł
zrealizować zakupow, bo nie chciano przyjąć od niego zapłaty i wydać
reszty. Twoje "żyj i daj żyć innym" pasuje tu jak garnitur na strój
roboczy szambonurka.
--
Lejak
j...@k...ODSPAMIACZ.pl
-
46. Data: 2004-07-25 17:52:44
Temat: Re: Banknoty 200 zl. Problem...
Od: Jacek Swiesciak <n...@s...invalid>
Jarosław Lech napisal:
> Zbyt skrótowo napisałem, przepraszam. Skróty mogły spowodować
> wrażenie, że namawiam do solidnej rozróby, czego nie miałem w intencji.
> Mam nadzieję, że widać to choćby po poradach bliżej końca mojego postu.
Owszem, im blizej konca, tym bylo lepiej, wiec staralem sie rowniez
zachowac powsciagliwosc w swoim poscie. W koncu mezczyzne poznaje sie po
tym, jak konczy, nie zaczyna, wiec bylo OK ;)
> Kasjer(k)om trochę powinno się dostać, zwłaszcza jeśli udają, że
> robią koledze wielką łaskę, przyjmując duże nominały i mając w kasie
> drobne w ilości niezbędnej do wydania reszty w każdej sytuacji.
Gdy odpowiadalem Kamilowi wspomnialem, ze kazda sytuacje trzeba rozpatrywac
indywidualnie. Jesli kasjerki robia... wiesz co, bez polskich znakow nie
uzyje tego slowa, bo zaczna sie dziwne komentarze ;) to owszem, mozna by
rzucic jakas cierpka uwage... Inaczej jest jesli kasjerki nie maja drobnych
nie ze swojej winy... zreszta przejdzmy dalej, rozwine to.
> Inna sprawa, czy bardziej winne są kasjerki, czy ich kierownik.
A to swoja droga, dobrze, ze o tym wspominasz. A teraz obiecane rozwiniecie
;) Znajomy prowadzi sklep komputerowy polaczony z kawiarenka internetowa.
Stara sie byc przygotowany na sytuacje, z ktorymi boryka sie Autor watku.
Ale czasem, w losowo wybrane dni miesiaca, jest seria klientow placacych
np. za plyte CD czy godzine Internetu "setka" czy "dwusetka". Pierwszy
klient, drugi... OK. Przy piatym zaczynaja sie schody i nerwowe spogladanie
do kasy. Zdarza sie, ze kolejny klient zostaje _grzecznie_ poproszony o
jakas drobniejsza kase, bo nie ma jak wydac. Wiadomo, nie wygoni klientow
sprzed kompow zeby zamknac sklep i leciec rozmieniac. Zreszta w poblizu tez
sa male sklepiki i z rozmienieniem moze byc problem. A klient wowczas
wyskakuje z wiazanka. Stad moja propozycja, by na takie zdarzenia spogladac
szerzej.
> Brak reakcji pozwalającej unikać takich sytuacji świadczy o
> lekceważeniu klientów, a to chyba jest jakiś pretekst do uznania, że być
> może nie wszyscy pracownicy zajmują odpowiednie dla swoich umiejętności
> stanowiska.
Jak slusznie zauwazyles wyzej, moze byc to wina kierownika/wlasciciela, nie
zas kasjerki/kasjera. A wtedy lekcewazy Ciebie, jako klienta, "sklep", a
nie obslugujaca Cie osoba i nie ma co sie na niej wyladowywac. Co do
reakcji w takim wypadku, to juz oczywiscie kwestia osobnicza... mnie nie
chce sie robic awantur, wole zaglosowac nogami i zmienic sklep, jesli
gdzies mnie nie chca :) Jesli obslugujaca mnie osoba jest nieprzyjemna,
moge najwyzej rzucic spokojnie jakas zlosliwa uwage, a do tego akurat mam
talent :)
> Być może. Ale lepiej byłoby, gdyby się dobrze przygotowali do
> przyjmowania zapłaty kartami płatniczymi. Dzisiaj nie ma od tego
> ucieczki - chyba że ma się interes na skalę Macro albo działa dla
> specyficznego przekroju klientów, ajk np. Lidl.
Po spojrzeniu w naglowek Twojego postu przypuszczam, ze jestes z Opola. I
to dla mnie, jako mieszkanca wiochy zabitej dechami, zamyka ten punkt
rozmowy ;) Ja tez bym chcial, by bylo, jak piszesz. Ale u mnie karte "sobie
moge", a w pobliskich miasteczkach rowniez moge sie nia posluzyc w
markecie, na stacji benzynowej i jeszcze w _kilku_ miejscach. Insza
inszosc, ze w niektorych branzach, takze najblizej mi znanej - komputerowej
- marze sa ponizej 10% i prowizja od transakcji karta slicznie zzera spora
czesc zysku. Duzy udzial ma w tym fakt, ze prowizje w Polsce naleza do
najwyzszych... czyli znowu musimy przebudowac caly system :/
> Jeszcze nigdy, bez względu na to, jak byłoby mi to nie na ręgkę, nie
> marudziłem na żaden sposób wydania reszty.
Dlatego nie pisalem personalnie do Ciebie.
> I wiesz co? Gdyby kasjerki w
> sklepach były wyszkolone jak należy, wiedziałyby, co odpowiedzieć
> marudnemu klientowi (dokładnie to, czego jutro rano Tomek powinien
> dowiedzieć się w Inspekcji handlowej).
Dokladnie tak.
> Tomek (to do autora wątku), a jak to jest z zachowaniem tych
> ekspedientek/kasjerek: jak nie mają jak wydać reszty, to rzucają Ci w
> twarz "nie ma" i patrzą jak na chłpaka na posyłki, który zaraz pobiegnie
> rozmieniać pieniądze, czy jest to raczej spojrzenie przepraszające,
> osoby, która rzeczywiście nie mogła takiej sytuacji przewidzieć i wyraża
> swoim zachowaniem przeprosiny i prośbę, żeby jej pomóc w niezręcznej
> sytuacji?
Trafiles teraz w sedno sprawy. Dokladnie o to mi chodzilo.
>>> Jeśli to nie pomioże, to... poszukaj innego sklepu na robienie
>>> większych zakupów po wypłacie.
>> I, jesli ktos naprawde _musi_ placic duzymi nominalami, to byloby
>> wyjscie optymalne.
> Gówno prawda.
Hmmmm...
> Nie licz na to, że powstaną specjalne sklepy dla
> płacących dużymi nominałami. Raczej sklepy nie przyjmujące ich, bo nie,
> będą traciły klientów.
Najpierw mi zaprzeczyles, by w nastepnym zdaniu wyrazic to, do czego
zmierzalem :) Moze nie napisalem tego wystarczajaco wyraznie - mea culpa.
> Twoje "żyj i daj żyć innym" pasuje tu jak garnitur na strój
> roboczy szambonurka.
A co Cie obchodzi, jak sie ktos ubiera? ;)
Jacek
-
47. Data: 2004-07-25 18:23:24
Temat: Re: Banknoty 200 z??. Problem...
Od: Miernik <m...@c...pl>
marcov <m...@g...pl> wrote:
> U??ytkownik "Miernik" <m...@c...pl> napisa?? w wiadomo??ci
> news:cdtejr$5d7$1@sunflower.man.poznan.pl...
>>
>> A moim prywatnym zdaniem to sprzedawca powinien mie?? prawo dowolnego
>> ustalania zasad co chce przyjmowa?? a co nie, czyli ??e na przyk??ad
>
> sorry ale wg mnie sie mylisz.
Jak mylisz... Nie mogę się mylić co do tego jakie mam zdanie jak
powinno być, bo chyba sam wiem najlepiej jakie mam zdanie, tak samo
jak wiem najlepiej czy bardziej lubię ser żółty czy biały, nie?
> Jezeli kazdy srodek platniczy "wypuszczony" przez NBP musi byc
> akceptowany przez kazdy sklep. Przynajmniej jesli chodzi o PLN.
To?
--
Miernik ________________________ xmpp:m...@a...info
___________________/__ tel: +48888299997 __/ mailto:m...@c...pl
http://www.miernik.ctnet.pl/ GPG:0xABC292D1
-
48. Data: 2004-07-26 18:36:46
Temat: Re: Banknoty 200 zł. Problem...
Od: "Fotech" <w...@p...onet.pl>
> > > Od dluzszego czasu szef mojej piekniejszej polowki wyplaca jej pensje
> > > w 200 zl banknotach (nie pytajcie prosze dlaczego nie na konto...). I
> Dlaczego piszesz "szef na spolke z zona kombinuje"? Gdzie tu "kombinowanie"?
> I dlaczego ma to go "oburzac"? Co ma "oburzac"?
> Napisales tylko dwa zdania... tylko o czym i po co?
jezeli mam zabronione pytac, czemu nie dostaje pieniedzy na konto, to moge
domniemywac, ze zostaly niuczciwie uzyskane, jesli juz Ci sprawia klopot rozumienie
tego, co wprost nie zostalo napisane:>
Wojtek
-
49. Data: 2004-07-26 21:12:27
Temat: Re: Banknoty 200 zł. Problem...
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik "Fotech" <w...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:ce3j18$mr5$1@atlantis.news.tpi.pl...
> jezeli mam zabronione pytac, czemu nie dostaje
> pieniedzy na konto, to moge domniemywac, ze
> zostaly niuczciwie uzyskane, jesli juz Ci sprawia
> klopot rozumienie tego, co wprost nie zostalo
> napisane:>
Być może, ale nie koniecznie. Pracuję w budżetówce. Szanse, ze dostaniesz
jakiś nielegalny dochód tak znikome, że aż niemożliwe. A jednak od wielu lat
nie daje się ich namówić na przesyłanie wszystkiego na konto. Płace tak, ale
już za delegacje nie da się.
-
50. Data: 2004-07-26 21:21:07
Temat: Re: Banknoty 200 zł. Problem...
Od: n...@o...pl
> jezeli mam zabronione pytac, czemu nie dostaje pieniedzy na konto, to moge
domniemywac, ze zostaly niuczciwie uzyskane, jesli juz Ci sprawia klopot
rozumienie tego, co wprost nie zostalo napisane:>
Mily "Wojtek"
Kto zabrania pytac? Jest prosba, zeby nie pytac. Z niej nic nie wynika.
Zacytowales ja, ale nie zrozumiales tego co cytujesz :-)
Domniemywac mozesz cokolwiek zechcesz. Inna sprawa to logicznosc twoich
wnioskow, a raczej jej brak :-)))
Ja nie dostaje pieniedzy na konto, wielu ludzi nie dostaje pieniedzy na konto,
tylko do reki, wyplacane w kasie czy jeszcze inaczej. Wszyscy otrzymujacy
pieniadze do reki nieuczciwie je pozyskuja?
Tym razem napisales tylko jedno zdanie. I wyszlo jeszcze gorzej, niz
poprzednio, kiedy napisales dwa :-)))
Najwert
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl