-
1. Data: 2009-09-28 16:46:43
Temat: Ciężka sprawa z Getin Bank (dłuuugie)
Od: "rosak" <...@...w>
Witam,
od dwóch lat mam problem z getin bankiem, który niedawno nawet okazał się
poważny. Może opiszę wszystko od początku.
W grudniu 2007 zadzwoniła do mnie przedstawicielka banku z propozycją
przyznania karty kredytowej (wiadomo, dla najlepszego klienta itp. mydlenie
oczu, miałem wcześniej u nich 2 niewielkie kredyty). Podziękowałem,
odpowiadając że z tym bankiem nie chcę mieć już nic wspólnego (z powodu
stosowania przez nich opłat, prowizji, ubezpieczeń itp. o których nie mają
pojęcia nawet ich szkoleni pracownicy a o których "zwykły szary" klient
dowiaduje się dopiero w trakcie trwania umowy, jeśli dokładnie sobie
wszystko przeliczy, lub jeśli zechce dokonać wcześniejszej spłaty kredytu
itp.).
Pani baaaardzo nalegała, chciała przyjechać do mojego domu, obiecywała że to
nie zajmie więcej niż 10 minut, że tylko przedstawi mi swoją ofertę.
Ponieważ jestem nader uległy, zgodziłem się na spotkanie, tym bardziej że i
tak planowałem wziąć gdzieś pożyczkę rzędu tysiąca złotych, pomyślałem więc
że wysłucham jej propozycji. 15 minut później była już u mnie. Miała
przedstawić ofertę, jednak na moje pytania ile to kosztuje podała mi
oprocentowanie w skali roku. Kiedy pytałem o obowiązkowe ubezpieczenie,
prowizje, jednorazowe opłaty, opłaty za prowadzenie rachunku itp.
uzyskiwałem w większości odpowiedzi typu: "chyba nie", "raczej nie",
"prawdopodobnie", "wydaje mi się" itp. Słowem- żadnych konkretów.
Opowiedziałem jej o swoich doświadczeniach z tym bankiem:
1. Kiedy pierwszy raz brałem u nich kredyt (chyba 2006 rok)- szedłem przez
miasto i akurat był to pierwszy bank do którego wszedłem. Zapytałem o kredyt
gotówkowy w wysokości 5000 zl, chyba na 24 raty (lub mniej), nie pamiętam
dokładnie. Pani sprawdziła moją zdolność. Uzyskałem odpowiedź że całkowity
koszt kredytu, czyli do spłaty miałbym 5500zł. Stwierdziłem, że to chyba
jakieś żarty i pytałem gdzie tu jest haczyk?? Pani w banku zapewniła mnie że
to nie żarty, zapisała na kartce wysokość kredytu, wysokość raty itp.
Następnego dnia zdecydowałem się i poszedłem do banku. Przemyślałem wszystko
i stwierdziłem że wezmę jednak 6000zl. Tym razem rozmawiałem z inną panią.
Dowiedziałem się że będę potrzebował poręczyciela. 3 dni później (bo tyle
czasu zajęło mi znalezienie poręczyciela, załatwienie przez niego wymaganych
zaświadczeń oraz wygospodarowanie wspólnie czasu na wizytę w banku). Kiedy
umowa została już sporządzona i wydrukowana zacząłem wszystko liczyć. Wyszło
że za 6000 pożyczki będę musiał spłacić ponad 8000 (!!!). Byłem wściekły,
przecież miałem nawet zapisane że od 5000 zł miało być 500zł więc skąd nagle
ponad 2000zł za tysiąc pożyczki więcej?? - Być może tamta pani nie doliczyła
obowiązkowego ubezpieczenia (akurat nie było jej dziś w pracy), lub czegoś
innego itd. Bzdura, pytałem o wszystko! Trudno, ponieważ straciłem na ten
bank kilka dni zaczęło mi się z tym trochę spieszyć, nie miałem już wiele
czasu na szukanie innego banku. Zapytałem więc czy w przypadku wcześniejszej
spłaty kredytu ubezpieczenie (oczywiście proporcjonalna część) zostanie mi
zwrócone- "oczywiście, że tak" (miałem zamiar spłacić całość kredytu po góra
połowie roku). Więc w końcu zgodziłem się na te warunki i kredyt wziąłem. Po
kilku miesiącach zadzwoniłem do banku z pytaniem o saldo kredytu ponieważ
miałem już środki aby spłacić go do końca. Kolejny raz niemało się
zirytowalem kiedy okazało się że ubezpieczenie jest opłatą jednorazową i nie
podlega zwrotowi w całości ani w części (była to kwota ok 800zł).
(Przypomniało mi się- to było ubezpieczenie nie kredytu a chyba na życie, i
miało trwać nadal do końca okresu na jaki została zawarta umowa kredytu).
2. Kilka miesięcy później potrzebowałem 1000 zł, taka mikro pożyczka,
właściwie na kilka dni, do wypłaty. Poszedłem do pierwszej lepszej agencji
kredytowej (chyba tak to się nazywa, pośrednik między pożyczkobiorcą a
kilkoma bankami w jednym miejscu). Spędziłem tam jakieś 20 minut,
przedstawiono mi warunki kredytu, zgodziłem się po czym wydrukowano umowę,
było to chyba na 6 rat przy czym chciałem to spłacić po maksymalnie dwóch
miesiącach. Wtedy dopiero zobaczyłem że pożyczki udzieli mi getin bank co
oczywiście nie za bardzo mi się spodobało. Zapytałem więc ile uda mi się
odzyskać spłacając kredyt wcześniej, zapytałem też konkretnie o
ubezpieczenie, panie stwierdziła że zostanie zwrócone i że jest tego pewna.
Opowiedziałem jej o poprzednim kredycie. Zdziwiła się, powiedziała że 2
tygodnie wcześniej była na szkoleniu w getin banku i jest pewna że tam
mówiono jej że ubezpieczenie podlega zwrotowi w przypadku wcześniejszej
spłaty kredytu. Dla pewności zadzwoniła do getin banku (przy mnie).
Dowiedziała się tego, co na wcześniejszym szkoleniu, czyli że podlega
zwrotowi, ale żeby zadzwoniła jeszcze dla pewności do innej osoby w banku.
Niestety tej osoby nie było. Ja kredyt wziąłem i tak gdyż w przypadku tej
kwoty koszty kredytu i tak były niewielkie, pani natomiast, zdziwiona bardzo
moją opowieścią, sama od siebie zobowiązała się wyjaśnić sprawę
ubezpieczenia i poinformować mnie telefonicznie. Dwa dni później zadzwoniła
i oznajmiła iż miałem rację, rzeczywiście nie zwracają nawet części
ubezpieczenia. Była niemal równie oburzona jak ja, oczywiście nie tyle
faktem stosowania takiej praktyki co skutecznym wprowadzaniem klientów w
błąd.
Wracam do sprawy z kartą kredytową. Miało być przedstawienie oferty w czasie
10 minut więc nawet nie proponowałem kawy. Minęło już 50 minut, a konkretów
żadnych. Byłem zły, był już późny wieczór, w pokoju obok rozrabiała dwójka
moich dzieci które dawno już powinny spać. Byłem zmęczony gdyż niedawno
wróciłem z pracy a rano znów musiałem wyjeżdżać, marzyłem o tym żeby spędzić
ten wieczór z żoną gdyż bardzo mało mamy dla siebie czasu. Żona też była zła
że to tak długo trwa. Byłem już niedaleki od wyproszenia tej pani z domu. W
końcu pani która nie miała praktycznie żadnego pojęcia o tym, co sprzedaje,
powiedziała że podpiszemy teraz wstępną umowę o przyznanie karty kredytowej,
że do dwóch tygodni bank przyśle mi kartę WRAZ Z TABELĄ OPŁAT I PROWIZJI, że
z tego dokumentu się wszystkiego dowiem, że jeśli nie będzie mi to
odpowiadało to będę mógł poprostu wyrzucić kartę do kosza, nie aktywować jej
i tym samym uznać że umowa jest nieważna. W pośpiechu więc "na odczepne"
podpisałem umowę nie czytając jej (wiem, moja największa głupota życiowa,
nigdy wcześniej tego nie robiłem), pani sfotografowała mój dowód osobisty i
w końcu wyszła. Jakieś dwa tygodnie później przysłano mi pocztą umowę oraz
kartę. NIE było przy tym TABELI OPŁAT I PROWIZJI. Teraz dopiero na spokojnie
przeczytałem co podpisałem, m.in. to, że "tabela opłat i prowizji jest
integralną częścią umowy i stanowi jej załącznik którego odbiór
własnoręcznym podpisem potwierdzam" (mniej więcej tak to leciało). Ponieważ
nadal nie wiedziałem ile kosztuje korzystanie z tej karty wepchnąłem to
wszystko do jakiejś szuflady i zapomniałem o getin banku. Miesiąc później
przyszedł wyciąg z konta karty kredytowej- do zapłaty 5 zł za prowadzenie
rachunku. Miesiąc później znów 5 zł itd. Nie płaciłem tego wcale. Jakiś czas
później 50 zł kary za nieregulowanie należności. Nie płaciłem. Zadzwoniłem
do banku, dowiedziałem się że aby rozwiązać umowę muszę spłacić zaległość z
odsetkami i karami, wysłać wymówienie umowy, ale uwaga- nie wystarczy do
tego kartka i długopis, tylko "na specjalnym formularzu który można
wydrukować z naszej strony internetowej" (nie mogę się powstrzymać żeby
dodać że do tego trzeba mieć komputer, internet, drukarkę itp. więc ciekawe
co gdyby to trafiło np. na moją babcię). Należy jeszcze skserować dowód
osobisty i wysłać to wszystko na adres- uwaga- nie ten podany na umowie,
również nie ten który widnieje na wyciągach i monitach, inny- ja panu podam
(...) Acha, i nie można tego przesłać faksem, ani mailem bo podpis musi być
oryginalny (przy okazji dowiedziałem się od pani że taki przefaksowany czy
zeskanowany podpis nie jest oryginalny..) Oczywiście nie zrobiłem tego.
Wierzcie mi lub nie, mam tysiące innych spraw na głowie, rzadko kiedy mam
czas wyjść z żoną i dziećmi na spacer a musiałbym jakieś pół dnia poświęcić
na załatwienie powyższego (tak, nie mam drukarki, szukanie kafejki
internetowej w zatłoczonym mieście, potem kolejki na poczcie itd.). Kiedy
jakiś czas później brałem większy kredyt w innym banku, w BIK wyszła mi
zaległość na tej karcie, coś ok 80zł, kredyt był pilny, czasu brak, więc
zapłaciłem. Tydzień temu znów potrzebowałem 1000zł i tu niestety- w BIK
"wisi" zaległość ponad 650zł (!) i jest w fazie przedwindykacyjnej
(cokolwiek to oznacza). Więc żadnego kredytu nigdzie już nie dostanę.
Od początku prawie mam zamiar udać się z tym problemem do jakiegoś prawnika,
zapłacić kilkadziesiąt zł za pomoc w tej sprawie.
Wiem, że jedynym winnym tej zaległości jestem ja sam ponieważ podpisałem
umowę i nikogo nie obchodzi czy ją czytałem czy nie, to zrozumiałe. Uważam
jednak że praktyki stosowane przez getin bank są skrajnie nieuczciwe i
niemoralne. Wiem też z różnych źródeł (głównie z mediów) że nie jestem
jedynym "pokrzywdzonym" w podobny sposób przez getin bank.
Jeśli ktoś z szanownych grupowiczów mógłby podpowiedzieć co mógłbym w tej
sprawie zrobić, od czego zacząć (poza oczywiście zapłatą 650zł za nic)
byłbym bardzo wdzięczny.
Pozdrawiam
--
rosak
-
2. Data: 2009-09-28 17:05:24
Temat: Re: Ciężka sprawa z Getin Bank (dłuuugie)
Od: "MarekZ" <b...@a...w.pl>
"rosak" <...@...w> wrote in message news:h9qp9u$f1h$1@inews.gazeta.pl...
> Jeśli ktoś z szanownych grupowiczów mógłby podpowiedzieć co mógłbym w tej
> sprawie zrobić, od czego zacząć (poza oczywiście zapłatą 650zł za nic)
> byłbym bardzo wdzięczny.
Udać się do dowolnej placówki Getin banku i wypowiedzieć umowę o kartę?
Koszt utrzymania tej nieużywanej karty wynosi co najmniej 9,50 zł
miesięcznie. Do tego dochodzą odsetki i co pewien czas dodatkowe opłaty.
Prawnik tu raczej niepotrzebny, chyba że masz za dużo kasy.
-
3. Data: 2009-09-28 19:52:36
Temat: Re: Ciężka sprawa z Getin Bank (dłuuugie)
Od: szczurwa <s...@g...com>
On 28 Wrz, 18:46, "rosak" <w...@...w> wrote:
Możesz pozwać do sądu Getin i jego "doradców" o wyrządzenie Ci szkody
przez wprowadzeniew błąd co do rzeczywistych warunków kontraktu, ale
to batalia na lata. Prawnicy i pozostałe koszty procesu wielokrotnie
przekroczą kwotę roszczenia. Plus Twój stres i stracony czas.
Spłac skurwysynom, zamknij kartę, poproś ich o wycofanie wpisu do BIK,
a na przyszłość żądaj umów i regulaminów na piśmie a potem starannie,
z rozmysłem je przeczytaj.
Zaglądaj także na Grupę, pisze tu wielu mądrych ludzi, dowiesz się,
jak unikać takich pułapek i na które banki uważać. Miałeś pecha, Getin
to mac-bank porównywalny z Sygmą i Cetelemem.
-
4. Data: 2009-09-28 20:01:22
Temat: Re: Ciężka sprawa z Getin Bank (dłuuugie)
Od: "MarekZ" <b...@a...w.pl>
"szczurwa" <s...@g...com> wrote in message
news:1437f6fa-7544-45b8-a332-bf5a26a43b9f@b15g2000yq
d.googlegroups.com...
> Getin to mac-bank porównywalny z Sygmą i Cetelemem.
Nie przesadzajmy. Klient banku ignorował wyciągi z karty przez półtora roku.
Co niby bank ma zrobić?
-
5. Data: 2009-09-28 20:03:07
Temat: Re: Ciężka sprawa z Getin Bank (dłuuugie)
Od: Mithos <f...@a...pl>
szczurwa pisze:
> Możesz pozwać do sądu Getin i jego "doradców" o wyrządzenie Ci szkody
> przez wprowadzeniew błąd co do rzeczywistych warunków kontraktu, ale
> to batalia na lata. Prawnicy i pozostałe koszty procesu wielokrotnie
> przekroczą kwotę roszczenia. Plus Twój stres i stracony czas.
A jak chcesz to udowodnić ? Przecież podpisał, że "się zapoznał".
Jak dla mnie to w takim przypadku autor wątku może mieć pretensje
głównie do siebie. Nie dosyć, że nie czytał tego co podpisał (ok, zdarza
się) to jeszcze zamiast się sprawą zainteresować to kompletnie ją olał.
Przecież co miesiąc przychodziły wyciągi + raz na jakiś czas informacje
o różnych karach. Każdy choć trochę trzeźwo myślący i świadomy
konsekwencji człowiek powinien na takie coś zareagować.
--
Mithos
-
6. Data: 2009-09-28 21:05:37
Temat: Re: Ciężka sprawa z Getin Bank (dłuuugie)
Od: szczurwa <s...@g...com>
On 28 Wrz, 22:03, Mithos <f...@a...pl> wrote:
> Jak dla mnie to w takim przypadku autor wątku może mieć pretensje
> głównie do siebie. Nie dosyć, że nie czytał tego co podpisał (ok, zdarza
> się) to jeszcze zamiast się sprawą zainteresować to kompletnie ją olał.
> Przecież co miesiąc przychodziły wyciągi + raz na jakiś czas informacje
> o różnych karach. Każdy choć trochę trzeźwo myślący i świadomy
> konsekwencji człowiek powinien na takie coś zareagować.
Byłem świadkiem podobnego zachowania u niektórych przedsiębiorców, to
cóż dziwić się nieprofesjonaliście..;-) Akta spraw gospodarczych są
pełne dowodów na taki stan rzeczy.
Co do zasady, masz oczywiście rację.
-
7. Data: 2009-09-29 01:34:24
Temat: Re: Ciężka sprawa z Getin Bank (dłuuugie)
Od: "T.F." <t...@u...wp.pl>
rosak wrote:
>
> [ciach]
>
> Jeśli ktoś z szanownych grupowiczów mógłby podpowiedzieć co mógłbym w tej
> sprawie zrobić, od czego zacząć (poza oczywiście zapłatą 650zł za nic)
Zaplac te 650zl.
I nie 'za nic' a 'za nauke'.
I oby tylko cos z tej nauki zostalo w Twojej glowie.
Choc marne szanse widze...
> byłbym bardzo wdzięczny.
Prosze.
--
T.F.
-
8. Data: 2009-09-29 06:33:57
Temat: Re: Ciężka sprawa z Getin Bank (dłuuugie)
Od: xbartx <b...@h...net>
Dnia Mon, 28 Sep 2009 18:46:43 +0200, rosak napisał(a):
> Pani baaaardzo nalegała, chciała przyjechać do mojego domu, obiecywała
> że to nie zajmie więcej niż 10 minut, że tylko przedstawi mi swoją
> ofertę. Ponieważ jestem nader uległy, zgodziłem się na spotkanie
Naucz się asertywności po prostu.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Asertywno%C5%9B%C4%87
> Wracam do sprawy z kartą kredytową. Miało być przedstawienie oferty w
> czasie 10 minut więc nawet nie proponowałem kawy. Minęło już 50 minut, a
> konkretów żadnych. Byłem zły, był już późny wieczór, w pokoju obok
> rozrabiała dwójka moich dzieci które dawno już powinny spać. Byłem
> zmęczony gdyż niedawno wróciłem z pracy a rano znów musiałem wyjeżdżać,
> marzyłem o tym żeby spędzić ten wieczór z żoną gdyż bardzo mało mamy dla
> siebie czasu.
Przeczytaj to jeszcze raz i pomyśl, bo wychodzi, że nie masz czasu dla
rodziny a zapraszasz sobie do domu jakieś panienki z banku ;)
Pani zrobiła klasyczny rulon zresztą pewnie nie tylko z Ciebie, taka jej
praca.
--
xbartx - Xperimental Biomechanical Android Responsible for Thorough
Xenocide
-
9. Data: 2009-09-29 08:14:14
Temat: Re: Ciężka sprawa z Getin Bank (dłuuugie)
Od: Przemysław Kowalik <p...@A...pl>
Użytkownik xbartx napisał:
> Dnia Mon, 28 Sep 2009 18:46:43 +0200, rosak napisał(a):
>
>> Pani baaaardzo nalegała, chciała przyjechać do mojego domu,
>> obiecywała że to nie zajmie więcej niż 10 minut, że tylko
>> przedstawi mi swoją ofertę. Ponieważ jestem nader uległy, zgodziłem
>> się na spotkanie
Ja nie miałbym takiego problemu. Ponieważ u mnie w domu panuje
notoryczny bałagan (głównie z racji posiadania 2-letniego dziecka),
przyjmowanie kogokolwiek spoza najbliższej rodziny wiąże się z wielkim
sprzątaniem (bezterminowe zarządzenie żony), więc zwyczajnie szkoda
byłoby na to czasu.
>> Wracam do sprawy z kartą kredytową. Miało być przedstawienie oferty
>> w czasie 10 minut więc nawet nie proponowałem kawy. Minęło już 50
>> minut, a konkretów żadnych. Byłem zły, był już późny wieczór, w
To wtedy się natrętkę spuszcza na przysłowiowe i tradycyjne drzewo ;-).
>> pokoju obok rozrabiała dwójka moich dzieci które dawno już powinny
>> spać. Byłem zmęczony gdyż niedawno wróciłem z pracy a rano znów
>> musiałem wyjeżdżać, marzyłem o tym żeby spędzić ten wieczór z żoną
>> gdyż bardzo mało mamy dla siebie czasu.
>
> Przeczytaj to jeszcze raz i pomyśl, bo wychodzi, że nie masz czasu
> dla rodziny a zapraszasz sobie do domu jakieś panienki z banku ;)
> Pani zrobiła klasyczny rulon zresztą pewnie nie tylko z Ciebie, taka
> jej praca.
Dokładnie. Ja, jak już wspomniałem, nie zapraszam takich. Niemniej
jednak jestem nieraz molestowany telefonicznie. Np. Grecy próbowali mnie
dwa razy wrobićw ten sposób w jakiś plan systematycznego
oszczędzania. Jak prosiłem o szczegóły na maila lub linka, żebym mógł
sobie na spokojnie przeczytać, dowiadywałem się, że to "specjalna oferta
dla wyjątkowych klientów i my to załatwiamy tylko przez telefon". W
takim razie ja też załatwiłem sprawę przez telefon - nacisnąłem przycisk
z czerwoną słuchawką :-P.
Przemek
-
10. Data: 2009-09-29 10:12:30
Temat: Re: Ciężka sprawa z Getin Bank (dłuuugie)
Od: Marx <M...@n...com>
Przemysław Kowalik pisze:
> Dokładnie. Ja, jak już wspomniałem, nie zapraszam takich. Niemniej
> jednak jestem nieraz molestowany telefonicznie. Np. Grecy próbowali mnie
> dwa razy wrobićw ten sposób w jakiś plan systematycznego
> oszczędzania. Jak prosiłem o szczegóły na maila lub linka, żebym mógł
> sobie na spokojnie przeczytać, dowiadywałem się, że to "specjalna oferta
> dla wyjątkowych klientów i my to załatwiamy tylko przez telefon". W
> takim razie ja też załatwiłem sprawę przez telefon - nacisnąłem przycisk
> z czerwoną słuchawką :-P.
Nie zalatwiles. Za jakis czas znowu zadzwonia. Skutecznie zalatwiasz,
dowiadujac sie skad maja twoj numer telefonu, oraz wycofujac zgode na
marketingowe przetwarzanie danych. A jesli znowu zadzwonia, masz ich na
tacy.
Marx