eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiCo to będzie kiedy w ciągu 1 roku nastąpi konieczność likwidacji deficytu budżetowego?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 98

  • 21. Data: 2003-10-13 10:50:16
    Temat: Re: Co to będzie kiedy w ciągu 1 roku nastąpi konieczno?ć likwidacji deficytu budżetowego?
    Od: "Glenn" <g...@g...pl>


    >
    > Nie jest wychowawcą żadnej klasy? Nie jeździ na zawody? Nie ma zajęć
    > popołudniowych w ramach koła sportowego.

    Wszyscy nauczyciele jeżdżą na zawody i prowadzą kółka zainteresowań? Bo
    wśród moich znajomych nauczycieli na zawody nikt nie jeździ i kółek
    zainteresowań nie prowadzi nikt (bo szkoła nie ma kasy)


    > Tzn, że albo trzeba zmienić nauczyciela, albo dyrekcje.
    > A pomyśl o polonistach, bo oni w tej statystyce wypadają najgorzej.

    A pomyśl o nauczycielach biologii, którzy wypracowań nie sprawdzają i na
    zawody nie jeżdżą ;-)

    >
    > >
    > > Sprawdzenie przeciętnej klasówki z przedmiotu innego niż polski (bo tam

    > > wypracowania - jest troche inaczej) zajmuje 5-10 minut. W klasie masz
    góra
    > > 30 osób, to Ci daje ...max 300 minut = 5 godzin.
    >
    > 5 godzin na jedną klasówkę na jedną klasę


    Przy 18 godzinach pensum ucząc polskiego (5 godziny w tygodniu bodajże), to
    ma się 4 klasy (i 2 nadgodziny). Klasówek zaś nie ma co tydzień a w innych
    zawodach pracuje się 40 h (nominalnie!) w każdym tygodniu a nie tylko
    niektórych.


    > 10 godzin DODATKOWYCH zajęć w postaci sprawdzania sprawdzianów NA TYDZIEŃ.

    Nawet przyjmując te obliczenia to dopiero 28 godzin (ale nie w wakacje,
    ferie i przerwy świąteczne!)


    >
    >
    >
    > > Załóżmy że codzinnie
    > > przez 2 godziny w domu przygotowuje siedo lekcji i/lub "doszkala się" -
    bo
    > > chce być na bieżąco z postępem wiedzy w jego dziedzinie.
    >
    > no to jeszcze 5 dni * 2 godziny = 10 godzin W TYGODNIU.
    >
    > No to według mojej matematyki wyszło 18 godzin lekcji + 10 godzin na
    > sprawdzanie + 10 godzin na douczanie wychodzi 38 godzin pracy w tygodniu.
    >
    > Co miałeś z matematyki dostateczny?


    Mało! w innych zawodach pracuje się 40h nominalnie i nikt nie wlicza Ci
    czasu "doszkalania" do czasu pracy. Czy sądzisz, że informatykowi ktoś to
    wlicza? Jak jest niekompetentny to się go zwalnia a nie głaszcze po glówce,
    że raczył przeznaczyć 2 godziny na "dokształcanie". Poza tym nauczyciel, to
    jedyny zawód, w którym można pracować nie mając żadnych kwalifikacji (tzn.
    np. studiować matematykę i uczyć tejże). Znasz może lekarza, który pracuje
    jako lekarz i jednocześnie studiuje dopiero medycynę?


    > > .Mało ???
    >
    > No właśnie mało???

    Mało w porównaniu z innymi zawodami.

    > A dolicz jeszcze dwóch uczniów w tygodniu, do których chodzisz na lekcje
    do
    > domu.
    > Jeśli służbowo wychodzi z pracy coś załatwić to robisz to w godzinach
    pracy.
    > Nauczyciel idzie do ucznia poza godzinami pracy. Jemu się liczy czas bycia
    u
    > ucznia.
    >
    > Czyli 2 godziny u ucznia + 2 godziny na dojście, bo nauczyciel w szkole
    nie
    > mieszka, nawet jeśli uczeń mieszka koło szkoły.
    >
    > Uff, no to dobiliśmy do 40 godzin pracy w tygodniu.

    Znakomita większość nauczycieli nie uczy nikogo w trybie indywidualnym a
    doliczanie czasu na "dojście" jest śmieszne. W żadnym innym zawodzie nie
    dolicza się nikomu czasu na "dojście".


    > A teraz powiedz mi jak intensywnie pracujesz w pracy. Ile czasu
    > przesiadujesz w pracy nic nie robiąc.
    > To spróbuj to zrobić na lekcji choćby w-f. Usiądź sobie tak na 10 minut za
    > biurkiem i odpocznij w czasie lekcji. Nie da się.

    Wiesz - ja mam znajomych pracujących w szkolnictwie i naprawdę nie są oni
    przemęczeni (a już Ci od wf w szczególności).

    > >Do tego ma 2 tygodnie ferii w zimie, tydzień na koniec roku, 2
    > > miesiące wakacji, wolne na wielkanoc i rekolekcje (SIC! - nawt jak jest
    > > muzułmaninem).
    >
    > A ty muzułmaninie nie masz urlopu, czy go nie zauważyłeś. Masz miesiąc
    > urlopu. Odlicz w takim razie ten miesiąc od wakacji nauczycieli.
    > No to co zostały ci ferie i trochę wakacji. Z tych wakacji też odlicz parę
    > dni na rady pedgogiczne, które odbywają się przed rozpoczęciem roku i po
    > zakończeniu.
    > No i nie zrobiło się wcale tak dużo tego wolnego.

    Jakie rady? Mój kolega udaje się na radę raz (pod koniec sierpnia w jednym
    dniu na 3 godziny) - resztę wakacji ma dla siebie. Urlop jest jednak dużo
    krótszy (mało kto dostaje go z resztą w całości za jednym zamachem). Poza
    tym jak doliczyć dni wolne, to nawet Twoje naciągane obliczenia czasu pracy
    i tak robią się jeszcze bardziej naciągane.


    > p.s
    > pomijając fakt, że twoje założenia do wyliczeń są bzdurne to w praktyce
    > dochodzi się do takich właśnie liczb w ciągu roku szkolnego.
    > W rzeczywistości jest to mniej niż 40 godzin w przypadku uśrednionego
    > nauczyciela, ale jest to daleko od tych 18 godzin jak co niektórym się
    > wydaje.
    > Jeśli uwzględnisz intensywność pracy w ciągu lekcji przyjmując jakiś tam
    > współczynnik do tych 18 godzin to 40 godzin "przeliczeniowych" masz jak w
    > banku.
    > A uwzględniłeś pracę nauczyciela "któremu się chce" bo takich jeszcze
    > trochę jest?

    A uwzględniłeś, że w innych zawodach też musisz się doszkalać (nikt Ci tego
    nie wliczy do nominalnych 40h) i że pracujesz intensywnie przez 40h a nie
    18h, że urlop jest jednak krótszy i w kilku kawałkach. IMHO skoro
    nauczyciele pracują 40h to czemu tak bardzo krzyczą, jak chce im się te
    nominalne 18h podwyższyć? Powinno być im wszystko jedno, a skoro nie jest to
    chyba aż tak "pracowici" jak to przedstawiasz nie są.


    --
    Pozdrowienia,
    Glenn



  • 22. Data: 2003-10-13 10:53:34
    Temat: Re: Co to będzie kiedy w cišgu 1 roku nastšpi konieczno?ć likwidacji deficytu budżetowego?
    Od: "pix" <p...@w...pl>

    > > Sądzę, że ujęcie jest całościowe.
    > Nie wiem nie czytałem

    Chętnie rzuciłbym linkiem, ale teraz archiwum Rzepy
    jest niestety płatne :-(

    Do większości argumentów ustosunkował się już górnik więc
    teraz ja poprzestanę tylko na trzech groszach.

    > Ciekawy fakt. Wszyscy zauważają, że nauczyciele mają wakacje, ale nikt nie
    > zauważa, że inni mają urlopy.

    ...tyle ze znacznie krótsze i często nawet tego nie udaje się
    wykorzystać.

    > 22 godziny zajęć lekcyjnych. Im więcej zajęć lekcyjnych tym więcej pracy
    > poza.

    Weź pod uwage, że godzina lekcyjna to nie jest normalna godzina
    tylko ledwo 3/4. Czyżby pensum liczyło się w lekcyjnych???
    Jeśli tak, to już naprawdę jestem zszokowany bo wypadałoby
    zaledwie 13,5 godziny na tydzień.

    > Oczywiście różnie dla różnych nauczycieli.
    > Najlepiej na tej statystyce wychodzą katecheci, a szczególnie księża.

    Tego tutaj bym raczej nie mieszał bo jeszcze nie słyszałem aby
    jakiemuś księdzu przychodziło do głowy strajkowanie, a nauczycielom
    "zwykłym" to i owszem.


    > > Więc zachodzi podejrzenie iż jako zaangażowany emocjonalnie
    > > nie jestes obiektywny :-))
    >
    > Akurat nie. Mam trochę wgląd "od góry" w szkoły.

    Więc jednak coś z oświatą! :-)
    Miałem w pracy koleżankę, która z różnych względów przez rok
    uczyła w szkole - twierdziła, że po "normalnej" pracy czuła się
    wówczas jak na permanentnych wakacjach.
    Mnie się wydaje, że organizacjom nauczycielskim po prostu udało sie
    stworzyć mit o strasznie ciężkiej jakoby pracy i tak to pokutuje
    w społecznej świadomości.

    Pix


  • 23. Data: 2003-10-13 11:02:37
    Temat: Re: Co to będzie kiedy w ciągu 1 roku nastąpi konieczno?ć likwidacji deficytu budżetowego?
    Od: "Glenn" <g...@g...pl>


    > > W tej szkole musi być bardzo dużo korytarzy - w szkołach do których ja
    > > chodziłem, bądź w których uczyli moi znajomi (a znam sporo nauczycieli),
    > > każdy nauczyciel miał dużur na jednej albo na dwóch przerwach dziennie -
    > > reszte miał wolną
    >
    > Och, to się nazywa umiejętność manipulacji.
    >
    > A ile ta reszta wynosi?


    Mając 6h lekcyjnych w danym dniu masz dp dyspozycji 5 przerw (w tym jedną 20
    minutową). Mało?


    > > Jeśli chodzi o dojeżdżanie na wywiadówkę, to przecież nikt Ci nie każe
    > > wychodzić ze szkoły przed nią i później wracać.
    >
    > To dolicz do czasu pracy te godziny czekania w szkole.
    > Szczególnie wtedy kiedy masz na 8 rano do szkoły kończysz o drugiej , a
    > wywiadówka jest o 7 wieczorem.

    Buhahaha - czy pracownikowi działu sprzedaży dolicza się czas oczekiwania na
    spotkanie z klientem? Masz bardzo socjalistyczne pojęcie o czasie pracy (jak
    siedzi w szkole - znaczy się pracuje ;-)))


    >
    > > Tutaj to już trochę przesadziłeś - policzmy:
    > > większość ludzi ma max 26 dni urlopu, czyli ok. 5 tygodni
    > > nauczyciel ma:
    > > 8,5 tygodnia w wakacje (odliczyłem bardzo dużo rad pedagogicznych)
    > > + 2 tygodnie ferii zimowych
    > > + dodatkowe dni wolne (robocze) w okolicach różnych świąt: 4 na
    Wielkanoc,
    > > 1 Boże Ciało, ok.5 na Boże Narodzenie
    > > + okazyjne wolne poniedziałki czy piątki w okolicach 1,3 maja, 1,11
    > > listopada, itp.
    > > W sumie to daje ponad 12,5 tygodnia !!!
    >
    > A to ciekawe. Ty na wielkanoc pracujesz? 3 maja też?
    > Sobie też to odlicz.


    Twój przedpiszca mówi o dniach wolnych w okolicach tych świąt. Porównanie:
    mój kolega na Boże Narodzenie ma wolne od 22.12 do 02.01. Ja mam wolne
    25-26.12 oraz 01.01 Widzisz teraz różnicę?

    > >
    > > PS. Żeby nie było że stoję po czyjejś stronie - ja od 5 lat w ogóle nie
    > > mam urlopu...
    >
    > To, że ty nie masz nie znaczy, że inni nie mają.

    Tak- ja mam 26 dni. Mój kolega ma wakacje (2 miesiące = 40 dni), ferie (10
    dni), dodatowe dni w okolicach świąt (Boże Narodzenie - 8 dni, Wielkanoc-3
    dni) + dodatkowe dni w okolicach świąt państwowych (1-3 maja, 11 listopada).
    Widzisz różnicę?


    > Po za tym dyskusja toczy się o pracy w ciągu roku szkolnego, czyli o
    > normalnym tygodniu pracy.
    > Ty też nie pracujesz 40 godzin tygodniowo jak ci w to uśrednić urlop.

    Policz i porównaj.



    > > Nie zapominaj że są to godziny lekcyjne - czyli trwają po 45 minut.
    > > Wiem że do tego dochodzą przerwy - ale w tym czasie można zrobić
    niektóre
    > > "zadania domowe"
    >
    > Owszem, parę minut na wyjście 30 osób z klasy, zamknięcie klasy, oddanie
    > klucza, zmianę dziennika w pokoju nauczycielskim, odpowiedzenie uczniowi
    na
    > pytanie, bo przerwa to jedyny moment w którym nauczyciel ma czas. Wpaść do
    > kibla. W tym czasie oczywiście równolegle jesteś na dyżurze na szkolnym
    > boisku na które trzeba dojść
    > Zostało ci trochę czasu na wyciągnięcie długopisu..
    >
    > Mówisz o rzeczach niewykonalnych.

    Bzzzzzzzdura - nie wszystkie przerwy spędzasz na dyżurach, są przerwy 5
    minutowe i 20 minutowe. poza tym, którycm zawodzie masz jakiekolwiek
    "przerwy" ;-)))?



    --
    Pozdrowienia,
    Glenn



  • 24. Data: 2003-10-13 11:25:42
    Temat: Re: Co to będzie kiedy w ciągu 1 roku nastąpi konieczno?ć likwidacji deficytu budżetowego?
    Od: "Rafal" <r...@W...wp.pl>


    Użytkownik "poilkj" <p...@g...pl> napisał w wiadomości
    news:bmduuh$m53$1@inews.gazeta.pl...
    >
    > "Rafal" <r...@W...wp.pl> wrote in message
    > news:bmdmu8$1ag9$1@news2.ipartners.pl...
    > >
    > > Ano mam pojęcie, bo w rodzinie troche nauczycieli jest....
    > > taki nauczyciel wf-u czy wt szczególnie dużo tych klasówek sprawdza....
    z
    > > rodzicami też sie często spotyka...

    > Nie jest wychowawcą żadnej klasy? Nie jeździ na zawody? Nie ma zajęć
    > popołudniowych w ramach koła sportowego.

    Nawet jeżeli ma 2 godziny takich zajęć w tygodniu, to dalej jesteśmy w
    połowie tego co pozostali...
    A to że wf0ista rzuca pilkę i idzie załatwiać swoje sprawy to już nie
    zauważasz tego? Zastanawia mnie Twoja ślepota bo ja chodziłem do szkoły i
    widziałem jak wielu belfrów podchodziło do swoich obowiązków


    > Tzn, że albo trzeba zmienić nauczyciela, albo dyrekcje.
    > A pomyśl o polonistach, bo oni w tej statystyce wypadają najgorzej.

    Najwyraźniej Twój był kiepski bo nauczył cię czytać, ale nie czytać ze
    zrozumieneim - gdybyś przeczytał mój post to nie wypisywałbyś tego .Akurat
    polonista był potraktowany oddzielnie


    > > Sprawdzenie przeciętnej klasówki z przedmiotu innego niż polski (bo tam

    > > wypracowania - jest troche inaczej) zajmuje 5-10 minut. W klasie masz
    góra
    > > 30 osób, to Ci daje ...max 300 minut = 5 godzin.
    >
    > 5 godzin na jedną klasówkę na jedną klasę
    >
    > > Jeśli są 2 godizny przedmiotu w tygodniu, to ma max 8 klas, klasówka
    jest
    > > średnio 2-3 razy w semestrze.
    >
    > Powiedzmy każda klasa raz na dwa miesiące.

    Semestr ma 5 miesięcy - odliczając wolne - wychodzi 2 klasówki na semestr.
    To sie mniej więcej zgadza z tym co pamiętam ze szkoły i co potwierdzaja
    moje obserwacje u nauczycieli w rodzinie.

    Ale doliczmy jeszcze zeszyty raz
    > na dwa miesiące. Liczmy je tak samo jak sprawdziany.

    Dotyczy wyłącznie polonistów. nie przypominam sobie aby w mojej karierze w
    podstawówce czy liceum jakiemu nauczycielowio - poza polonistką - chciało
    się targać zeszyty do domu. Sprawdzenie pracy polegało na tym że ludzie
    składali zeszyty na biurku, belfer kazał czytań nową lekcję w książce, a on
    sprawdzał prace domową. Na sprawdzenie całej klasy wystarczało góra 30
    minut. Z tego co wiem nic siew tej materii w szkołach nie zmieniło i wygląda
    to podobnie
    Doliczanie zeszytów więc jest bez sensu bo w praktyce nie występuje u innych
    niż poloniści.



    > Czyli jeden sprawdzian/zeszyt na miesiąc na jedną klasę.

    Nieee, jedna klasówka na klasę na 2 miesiące. To się zgodzę

    > Podziel to przez 4, bo 4 tygodnie w miesiącu i pomnóż przez 8 klas.

    > 1 spr / 4 tyg * 8 klas * 5 godz = 10 godz.
    > 10 godzin DODATKOWYCH zajęć w postaci sprawdzania sprawdzianów NA TYDZIEŃ.

    Załozenia dobrałeś do tezy.
    Policz sobie: 5 godzin na klasówkę na klasę x 8 klas - 40 godzin na 1
    klasówkę . Klasówek jest 2 - masz 80 godzin na sprawdzanie klasówek
    (wszystkie klasy) łącznie w semestrze.

    Tygodniowo pracuje - załóżmy - 20 godzin. Zapominamyu w tym momencie o 1-2
    wywiadówkach na rok i ew jakichś nasiadówkach (bo normalnie ma 18 godzin
    lekcyjnych - te 2 godizny IMHO z nawiązką rekompensują te "dodatki")
    Brakuje mu w tygodniu 20 godizn do normalnego etatu. Skoro tak - te 80
    godizn na klasówki "wyrabia" w 4 tygodnie !!!
    To raptem miesiąc. A przypominam ze semestr trwa 5 miesięcy....
    Jeśli nawet się doszkala przez 2 godziny dziennie (w co trochę nie wierzę,
    może z 5% nauczycieli tak robi...), to w dalszym ciągu mamy duuuużo mniej
    niż całą reszta pracujących.


    > > Załóżmy że codzinnie
    > > przez 2 godziny w domu przygotowuje siedo lekcji i/lub "doszkala się" -
    bo
    > > chce być na bieżąco z postępem wiedzy w jego dziedzinie.
    >
    > no to jeszcze 5 dni * 2 godziny = 10 godzin W TYGODNIU.
    >
    > No to według mojej matematyki wyszło 18 godzin lekcji + 10 godzin na
    > sprawdzanie + 10 godzin na douczanie wychodzi 38 godzin pracy w tygodniu.
    >
    > Co miałeś z matematyki dostateczny?

    Wiesz, najwyraźniej w mojej szkole dostateczny znaczył więcej niż celujący w
    Twojej :).
    Może potrafisz liczyc całki ale najwyraźniej nie umiesz matematyki
    zastosować do praktyki :))))))






    > A dolicz jeszcze dwóch uczniów w tygodniu, do których chodzisz na lekcje
    do
    > domu.

    To jest w limicie godzin, a jest to zazwyczaj w okolicy szkoły. Czas u
    ucznia to 45 minut a nie godzina, więc dojście można spoko w tym zmieścić.
    Poza tym - poza tym te 18 godzin to jest LEKCYJNYCH = 45 minut - jeśli już
    cheszbyć skrupulatny. Ja w pracy nie mam przerw 15 min co 45 min




    > Jeśli służbowo wychodzi z pracy coś załatwić to robisz to w godzinach
    pracy.

    Jeśłi robię to służbowo to jest to albo w ramach pracy, albo poza nią


    > Nauczyciel idzie do ucznia poza godzinami pracy. Jemu się liczy czas bycia
    u
    > ucznia.

    Ale 45 minut a nie godizna. To 15 ma na przejście - i to zazwyczaj
    wystarcza, a jak nie wystarcza to może "zdjąc" z przerw



    > Czyli 2 godziny u ucznia + 2 godziny na dojście, bo nauczyciel w szkole
    nie
    > mieszka, nawet jeśli uczeń mieszka koło szkoły.
    >
    > Uff, no to dobiliśmy do 40 godzin pracy w tygodniu.

    Bardzo ciekawy sposób obliczeń - chyba na kelnera sie kształciłeś :))




    > A teraz powiedz mi jak intensywnie pracujesz w pracy. Ile czasu
    > przesiadujesz w pracy nic nie robiąc.

    Może z pół godziny dziennie. Za to żadko kiedy wychodzę i przychodze o
    ustalonej godzinie - więc zazwyczaj mój dzień pracy trwa 9-10 godzin.


    > To spróbuj to zrobić na lekcji choćby w-f. Usiądź sobie tak na 10 minut za
    > biurkiem i odpocznij w czasie lekcji. Nie da się.

    Dziwne - bo w mojej szkole nauczyciel wf- u nie miał biurka, natomiast na
    połowie lekcji sędziował mecz albo prowadizł jakieś konkretne zajęcia, a
    drugą połowę to sobie graliśmy sami a on załatwiał bliżej nie zdefiniowane
    sprawy.


    > >Do tego ma 2 tygodnie ferii w zimie, tydzień na koniec roku, 2
    > > miesiące wakacji, wolne na wielkanoc i rekolekcje (SIC! - nawt jak jest
    > > muzułmaninem).

    > A ty muzułmaninie nie masz urlopu, czy go nie zauważyłeś. Masz miesiąc
    > urlopu. Odlicz w takim razie ten miesiąc od wakacji nauczycieli.
    > No to co zostały ci ferie i trochę wakacji. Z tych wakacji też odlicz parę
    > dni na rady pedgogiczne, które odbywają się przed rozpoczęciem roku i po
    > zakończeniu.
    > No i nie zrobiło się wcale tak dużo tego wolnego.

    Prosze bardzo skoro chcesz - ja mam 26 dni + 2 dni opieki na dziecko
    (przysługuje jednemu z rodziców) - jeśli chcesz być tak skrupulatny.
    Belfer ma:
    10 dni - ferie zimowe
    ok 5 dni - ferie świąteczne - Boże Narodzenie
    3 dni - rekolekcje
    ok 5 dni - wielkanoc
    50 dni - wakacje

    Ile masz razem? - 73 dni wolne w roku
    Jak to sie ma do 26?? - ano 2 razy więcej :)))




    > pomijając fakt, że twoje założenia do wyliczeń są bzdurne to w praktyce
    > dochodzi się do takich właśnie liczb w ciągu roku szkolnego.

    Powyżej została wykazana bzdurność Twoich założeń.


    > W rzeczywistości jest to mniej niż 40 godzin w przypadku uśrednionego
    > nauczyciela, ale jest to daleko od tych 18 godzin jak co niektórym się
    > wydaje.
    > Jeśli uwzględnisz intensywność pracy w ciągu lekcji przyjmując jakiś tam
    > współczynnik do tych 18 godzin to 40 godzin "przeliczeniowych" masz jak w
    > banku.

    A ty myślisz że ja to co w pracy robię? popijam kawę i plotkuję? Nie wiem
    kto pracuje intensywniej

    Jeszcze raz: etat to 20 godzin. Nie liczę faktu że co 45 miut jest 15 minut
    przerwy.
    W semestrze jest efektywnie 20 tygodni. Masz 80 godzin na klasówki. Czyli
    wypada po 4 godziny tygodniowo - masz 24
    .
    Jeśli siedokształca przez 2 godizny dziennie - co IMHO z powodzienie
    wyczerpuję definicją"tym co sięchce" (2 godizny codziennie na dokształcanie
    to baaardzo dużo) - masz 34 godziny. A że zdecydowanej większości "średnio
    się chce" - to może dobijesz do 30
    I kto tu ma bzdurne założenia?



  • 25. Data: 2003-10-13 11:39:57
    Temat: Re: Co to będzie kiedy w ciągu 1 roku nastąpi konieczno?ć likwidacji deficytu budżetowego?
    Od: "poilkj" <p...@g...pl>


    "Glenn" <g...@g...pl> wrote in message
    news:bme05h$ql8$1@inews.gazeta.pl...
    > A pomyśl o nauczycielach biologii, którzy wypracowań nie sprawdzają i na
    > zawody nie jeżdżą ;-)

    Na biologi nie ma sprawdzianów a ocenę dostaje się za obecność. Zeszytów też
    się nie sprawdza.
    Taki sam przedmiot jak inny.

    >
    >
    > Przy 18 godzinach pensum ucząc polskiego (5 godziny w tygodniu bodajże),
    to
    > ma się 4 klasy (i 2 nadgodziny).
    Dlatego potem napisałem, że wyliczenia są przesadzone, ale innych
    przedmiotów nie ma już
    5 godzin w tygodniu. Z polskiego jest za to więcej sprawdzania.

    >Klasówek zaś nie ma co tydzień
    Ja napisałem co miesiąc

    > a w innych zawodach pracuje się 40 h (nominalnie!) w każdym tygodniu a
    nie tylko
    > niektórych.

    W tych w czasie urlopu też.


    > Czy sądzisz, że informatykowi ktoś to
    > wlicza? Jak jest niekompetentny to się go zwalnia a nie głaszcze po
    glówce,
    > że raczył przeznaczyć 2 godziny na "dokształcanie".

    Odlicz od swojego czasu pracy ten czas, w którym czytałaś w książkach jak
    coś zrobić, ewentualnie przeglądałaś help jak to się robi.
    To jes to właśnie doszkalanie w przypdaku informatyka. I to na dodatek
    płatne w godzinach pracy.

    > Poza tym nauczyciel, to
    > jedyny zawód, w którym można pracować nie mając żadnych kwalifikacji (tzn.
    > np. studiować matematykę i uczyć tejże). Znasz może lekarza, który pracuje
    > jako lekarz i jednocześnie studiuje dopiero medycynę?

    A mnie się wydawało, że bez wyższego wykształcenia i przygotowania
    pedagogicznego to nie masz czego w szkole szukać.

    Znasz nauczyciela, którego zatrudnili na 5 roku studiów. Zapomnij.


    >
    > Znakomita większość nauczycieli nie uczy nikogo w trybie indywidualnym a
    > doliczanie czasu na "dojście" jest śmieszne.

    Znakomita większość ma nauczanie indywidulane.

    > W żadnym innym zawodzie nie dolicza się nikomu czasu na "dojście".

    Oczywiście, że nie, po prostu wychodzi się wcześniej z pracy jak ma się coś
    służbowego załatwić na mieście, albo wręcz robi się to w godzinach pracy.

    >
    > Wiesz - ja mam znajomych pracujących w szkolnictwie i naprawdę nie są oni
    > przemęczeni (a już Ci od wf w szczególności).

    Ja mam znajomych niepracujących w szkolnictwie i też nie wyglądają na
    przemęczonych.



    > Jakie rady? Mój kolega udaje się na radę raz (pod koniec sierpnia w jednym
    > dniu na 3 godziny) - resztę wakacji ma dla siebie. Urlop jest jednak dużo
    > krótszy (mało kto dostaje go z resztą w całości za jednym zamachem). Poza
    > tym jak doliczyć dni wolne, to nawet Twoje naciągane obliczenia czasu
    pracy
    > i tak robią się jeszcze bardziej naciągane.

    Urlop jest krótszy, to prawda. Ja nie twierdzę, że nie, ale pomiędzy
    urlopami praca jest równie intensywna.


    >
    > A uwzględniłeś, że w innych zawodach też musisz się doszkalać (nikt Ci
    tego
    > nie wliczy do nominalnych 40h) i że pracujesz intensywnie przez 40h a nie
    > 18h, że urlop jest jednak krótszy i w kilku kawałkach.

    Bardzo dużo z tego doszkalania jest w godzinach pracy.
    18 (a zwykle 22) intensywnego, pozostałe 20 normalnego.
    W twoim przypadku jest 40 godzin normalnego.



    >IMHO skoro
    > nauczyciele pracują 40h to czemu tak bardzo krzyczą, jak chce im się te
    > nominalne 18h podwyższyć? Powinno być im wszystko jedno, a skoro nie jest
    to
    > chyba aż tak "pracowici" jak to przedstawiasz nie są.

    Bo 18 godzin lekcyjnych przelicza się na blisko 40 godzin całokowitych.
    Jeśli to się podniesie to wyjdzie, że w tygodniu pracuje się znacznie
    więcej.

    Czemu uparcie liczysz, że nuaczyciel pracuje tylko w szkole.
    To jest właśnie ta fikcja, która się utarła a która z prawdą ma niewiele
    wspólnego.

    Gdyby spojrzeć na twój dzień pracy, to okaże się, że pracujesz nie wiecej
    nic 5 godzin dziennie. Reszta czasu przecieka gdzieś "między palcami"






  • 26. Data: 2003-10-13 11:41:59
    Temat: Re: Co to będzie kiedy w ciągu 1 roku nastąpi konieczno?ć likwidacji deficytu budżetowego?
    Od: gornik <g...@g...w.pl>

    Popatrzmy co też wymyślił "poilkj" <p...@g...pl>:

    > > W tej szkole musi być bardzo dużo korytarzy - w szkołach do których ja
    > > chodziłem, bądź w których uczyli moi znajomi (a znam sporo nauczycieli),
    > > każdy nauczyciel miał dużur na jednej albo na dwóch przerwach dziennie -
    > > reszte miał wolną
    > Och, to się nazywa umiejętność manipulacji.
    > A ile ta reszta wynosi?
    Średnio 2-3
    Zależy czy nauczyciej jest codziennie czy nie

    > > Jeśli chodzi o dojeżdżanie na wywiadówkę, to przecież nikt Ci nie każe
    > > wychodzić ze szkoły przed nią i później wracać.
    > To dolicz do czasu pracy te godziny czekania w szkole.
    > Szczególnie wtedy kiedy masz na 8 rano do szkoły kończysz o drugiej , a
    > wywiadówka jest o 7 wieczorem.
    To już jest kwestia co Ci się bardziej kalkuluje - jeśli wolisz stracić
    czas na dojazd w tę i spowrotem to Twoja sprawa. Ja jak muszę być w pracy
    wieczorem (a nie raz mi się to zdarza) to po prostu z niej nie wychodzę,
    bo szkoda mi marnować czasu w autobusach.

    > > Tutaj to już trochę przesadziłeś - policzmy:
    > > większość ludzi ma max 26 dni urlopu, czyli ok. 5 tygodni
    > > nauczyciel ma:
    > > 8,5 tygodnia w wakacje (odliczyłem bardzo dużo rad pedagogicznych)
    > > + 2 tygodnie ferii zimowych
    > > + dodatkowe dni wolne (robocze) w okolicach różnych świąt: 4 na Wielkanoc,
    > > 1 Boże Ciało, ok.5 na Boże Narodzenie
    > > + okazyjne wolne poniedziałki czy piątki w okolicach 1,3 maja, 1,11
    > > listopada, itp.
    > > W sumie to daje ponad 12,5 tygodnia !!!
    > A to ciekawe. Ty na wielkanoc pracujesz? 3 maja też?
    > Sobie też to odlicz.
    Napisałem "dni robocze" - np. na Wielkanoc ja mam wolne tylko w
    poniedziałek. W szkole o ile pamiętam jest wolne od czwartku do wtorku
    (przynajmniej tak było "za moich czasów" - wątpie czy się jakoś
    drastycznie zmieniło)
    Tak samo 2 maja ja pracuję - a nauczyciel ?

    > > PS. Żeby nie było że stoję po czyjejś stronie - ja od 5 lat w ogóle nie
    > > mam urlopu...
    > To, że ty nie masz nie znaczy, że inni nie mają.
    Wiem

    > Po za tym dyskusja toczy się o pracy w ciągu roku szkolnego, czyli o
    > normalnym tygodniu pracy.
    > Ty też nie pracujesz 40 godzin tygodniowo jak ci w to uśrednić urlop.
    Jaki urlop ?

    > > Nie zapominaj że są to godziny lekcyjne - czyli trwają po 45 minut.
    > > Wiem że do tego dochodzą przerwy - ale w tym czasie można zrobić niektóre
    > > "zadania domowe"
    > Owszem, parę minut na wyjście 30 osób z klasy, zamknięcie klasy, oddanie
    > klucza, zmianę dziennika w pokoju nauczycielskim, odpowiedzenie uczniowi na
    > pytanie, bo przerwa to jedyny moment w którym nauczyciel ma czas. Wpaść do
    > kibla. W tym czasie oczywiście równolegle jesteś na dyżurze na szkolnym
    > boisku na które trzeba dojść
    > Zostało ci trochę czasu na wyciągnięcie długopisu..
    > Mówisz o rzeczach niewykonalnych.
    Przesadzasz z tą niewykonalnością - nie na każdej przerwie musisz
    odpowiadać na pytania, na dyżur na boisku chodzisz jeszcze rzadziej
    (szczególnie w zimie i jak jest brzydka pogoda). Poza tym jeszcze nie
    trafiłem na nauczyciela, który by przychodził po przerwie równo z
    dzwonkiem

    --
    Górnik | "Więc kimże w końcu jesteś ?
    | - Jam częścią tej siły
    g...@g...w.pl | która wiecznie zła pragnąc
    www.gumasy.w.pl | wiecznie czyni dobro." (J.W.Goethe "Faust")


  • 27. Data: 2003-10-13 11:46:25
    Temat: Re: Co to będzie kiedy w ciągu 1 roku nastąpi konieczno?ć likwidacji deficytu budżetowego?
    Od: "poilkj" <p...@g...pl>


    "pix" <p...@w...pl> wrote in message
    news:bme0g4$67l$1@nemesis.news.tpi.pl...

    >
    > ...tyle ze znacznie krótsze i często nawet tego nie udaje się
    > wykorzystać.
    Już napisałem, że nauczyciele mają dłuższe urlopy.
    Sprawa wykorzystania lub nie jest sprawą polskiego niedołężnego prawa.
    Miesiąc urlopu na siłę też wcale nie jest znowu taki super.


    >
    > Weź pod uwage, że godzina lekcyjna to nie jest normalna godzina
    > tylko ledwo 3/4.

    A co robi nauczyciel na przerwie wg ciebie.


    >
    > Tego tutaj bym raczej nie mieszał bo jeszcze nie słyszałem aby
    > jakiemuś księdzu przychodziło do głowy strajkowanie, a nauczycielom
    > "zwykłym" to i owszem.

    A inni, np górnicy, policjanci, kolejarze, stoczniowcy słowa strajk nie
    znają.

    >
    > Więc jednak coś z oświatą! :-)
    > Miałem w pracy koleżankę, która z różnych względów przez rok
    > uczyła w szkole - twierdziła, że po "normalnej" pracy czuła się
    > wówczas jak na permanentnych wakacjach.

    Jak popracuje 10 to zmieni zdanie.
    Miło jest położyć się bo długim biegu, tylko potem odleżyny się robią.


    > Mnie się wydaje, że organizacjom nauczycielskim po prostu udało sie
    > stworzyć mit o strasznie ciężkiej jakoby pracy i tak to pokutuje
    > w społecznej świadomości.
    O strasznie ciężkiej to nie.
    Ale mit o 18 godzinach też jest strasznie ciężko zwalczyć.





  • 28. Data: 2003-10-13 11:55:54
    Temat: Re: Co to będzie kiedy w ciągu 1 roku nastąpi konieczno?ć likwidacji deficytu budżetowego?
    Od: "poilkj" <p...@g...pl>


    "Glenn" <g...@g...pl> wrote in message
    news:bme0sm$4b$1@inews.gazeta.pl...
    >
    > > A ile ta reszta wynosi?
    >
    >
    > Mając 6h lekcyjnych w danym dniu masz dp dyspozycji 5 przerw (w tym jedną
    20
    > minutową). Mało?

    to by wychodziło 30 godzin w tygodniu, a podobno nauczyciele pracują 18.
    Zmniejsz liczbę przerw, tak, żeby matematyka się zgadzała.


    >
    > Buhahaha - czy pracownikowi działu sprzedaży dolicza się czas oczekiwania
    na
    > spotkanie z klientem? Masz bardzo socjalistyczne pojęcie o czasie pracy
    (jak
    > siedzi w szkole - znaczy się pracuje ;-)))

    A co robi pracownik działu sprzedaży przez 8 godzin dziennie i czy do
    przepracowanych godzin wlicza mu się tylko czas spędzony z klientem?
    Jeśli tak, to ile godzin dziennie pracuje pracownik działu sprzedaży.


    >
    > Twój przedpiszca mówi o dniach wolnych w okolicach tych świąt. Porównanie:
    > mój kolega na Boże Narodzenie ma wolne od 22.12 do 02.01. Ja mam wolne
    > 25-26.12 oraz 01.01 Widzisz teraz różnicę?

    Widzę. Ja od początku mówię, że nauczyciel ma więcej dni wolnych niż inni.
    Jak tylko uważam, że nauczyciel nie ma 18 godzin w tygodniu.

    >
    > Tak- ja mam 26 dni. Mój kolega ma wakacje (2 miesiące = 40 dni)

    jak wyżej. ale kilka z wymienionych przez ciebie dni ty też masz wolne.

    >
    > Bzzzzzzzdura - nie wszystkie przerwy spędzasz na dyżurach, są przerwy 5
    > minutowe i 20 minutowe. poza tym, którycm zawodzie masz jakiekolwiek
    > "przerwy" ;-)))?

    Taka sama bzdura. Tych przerw jest 3, 4 w ciągu dnia, z czego 2 na dyżurze.
    W każdym zawodzie masz przerwy. Te oficjalne i te nie oficjalne, kiedy
    wstajesz i idziesz do kibla, albo bujasz się na fotelu.
    W czasie lekcji do kibla nie wyjdziesz.

    Policz sobie ile intensywnie z tych 8 godzin pracujesz.




  • 29. Data: 2003-10-13 12:04:30
    Temat: Re: Co to będzie kiedy w ciągu 1 roku nastąpi konieczno?ć likwidacji deficytu budżetowego?
    Od: "Glenn" <g...@g...pl>


    Użytkownik "poilkj" <p...@g...pl> napisał w wiadomości
    news:bme30n$7qg$1@inews.gazeta.pl...
    >
    > "Glenn" <g...@g...pl> wrote in message
    > news:bme05h$ql8$1@inews.gazeta.pl...
    > > A pomyśl o nauczycielach biologii, którzy wypracowań nie sprawdzają i na
    > > zawody nie jeżdżą ;-)
    >
    > Na biologi nie ma sprawdzianów a ocenę dostaje się za obecność. Zeszytów
    też
    > się nie sprawdza.
    > Taki sam przedmiot jak inny.


    Zeszytów biolog nie sprawdza. Klasówki tak, ale sąone dość sporo mniejsze od
    tego co sprawdza polonista.


    > > a w innych zawodach pracuje się 40 h (nominalnie!) w każdym tygodniu a
    > nie tylko
    > > niektórych.
    >
    > W tych w czasie urlopu też.

    Oraz w czasie wakacji, ferii, wolnych dni okołoświątecznych. Rzeczywiście
    nauczyciele sporo "pracują"


    >
    > Odlicz od swojego czasu pracy ten czas, w którym czytałaś w książkach jak
    > coś zrobić, ewentualnie przeglądałaś help jak to się robi.

    Tego nie robi się w pracy. Bo w pracy masz wiedzieć, jak coś zrobić - jak
    nie wiesz to Twój problem.


    > To jes to właśnie doszkalanie w przypdaku informatyka. I to na dodatek
    > płatne w godzinach pracy.

    Nie - masz słabe pojęcie o pracy w innych zawodach - po prostu przenosisz
    swoje nabyte doświadczenie z "pracy" w budżetówce na inne sektory
    gospodarki.


    > > Poza tym nauczyciel, to
    > > jedyny zawód, w którym można pracować nie mając żadnych kwalifikacji
    (tzn.
    > > np. studiować matematykę i uczyć tejże). Znasz może lekarza, który
    pracuje
    > > jako lekarz i jednocześnie studiuje dopiero medycynę?
    >
    > A mnie się wydawało, że bez wyższego wykształcenia i przygotowania
    > pedagogicznego to nie masz czego w szkole szukać.

    Teraz. Jest sporo nauczycieli "mianowanych", którzy zaocznie studiują
    przedmiot którego uczą już x lat. Często robią też to na koszt podatnika,
    który oprócz finansowania ich pensji w takim wymiarze, jakby już byli
    nauczycielami wykwalifikowanymi dokłada się tez do ich "studiów" (o
    stypendiach kuratoryjnych słyszałeś?).



    > > Znakomita większość nauczycieli nie uczy nikogo w trybie indywidualnym a
    > > doliczanie czasu na "dojście" jest śmieszne.
    >
    > Znakomita większość ma nauczanie indywidulane.

    ROTFL. Znam sporo nauczycieli i tylko jeden z nich przez pół roku miał
    nauczanie indywodyalne jednego ucznia. Doliczanie przez Ciebie wszystkim
    nauczycielom godzin do tygodniowego wymiaru pracy w związku z nauczaniem
    indywidualnym jest przekłamaniem.


    > > W żadnym innym zawodzie nie dolicza się nikomu czasu na "dojście".
    >
    > Oczywiście, że nie, po prostu wychodzi się wcześniej z pracy jak ma się
    coś
    > służbowego załatwić na mieście, albo wręcz robi się to w godzinach pracy.

    Nie. Znowu przenosisz swoje pojęcie o pracy na innych. Zapewniam Cie, że tak
    nie jest.


    > >
    > > Wiesz - ja mam znajomych pracujących w szkolnictwie i naprawdę nie są
    oni
    > > przemęczeni (a już Ci od wf w szczególności).
    >
    > Ja mam znajomych niepracujących w szkolnictwie i też nie wyglądają na
    > przemęczonych.


    Czy ci znajomi pracują w sektorze publicznym?

    >
    >
    > > Jakie rady? Mój kolega udaje się na radę raz (pod koniec sierpnia w
    jednym
    > > dniu na 3 godziny) - resztę wakacji ma dla siebie. Urlop jest jednak
    dużo
    > > krótszy (mało kto dostaje go z resztą w całości za jednym zamachem).
    Poza
    > > tym jak doliczyć dni wolne, to nawet Twoje naciągane obliczenia czasu
    > pracy
    > > i tak robią się jeszcze bardziej naciągane.
    >
    > Urlop jest krótszy, to prawda. Ja nie twierdzę, że nie, ale pomiędzy
    > urlopami praca jest równie intensywna.

    Nie jest. Twoje obliczenia są nierzetelne, bo nie dotyczą przeciętnego
    nauczyciela, tylko nauczyciela pracującego w specyficzny sposób (np.
    mającego nauczanie indywidualne). Poza tym urlop to 26 dni roboczych (lub
    mniej), a wolne nauczyciela to ok. 60 dni roboczych.


    > Bardzo dużo z tego doszkalania jest w godzinach pracy.

    Nie.

    > 18 (a zwykle 22) intensywnego, pozostałe 20 normalnego.
    > W twoim przypadku jest 40 godzin normalnego.


    Jeżeli nie 18, to każda następna godzina lekcyjna to już nadgodzina. Co do
    "intensywności" pracy np. lekarza w szpitalu i nauczyciela na lekcji to
    chyba nie powiesz, że np. wuefista pracuje "intensywniej", bo to już się o
    ROTFL ociera.

    >
    >
    > >IMHO skoro
    > > nauczyciele pracują 40h to czemu tak bardzo krzyczą, jak chce im się te
    > > nominalne 18h podwyższyć? Powinno być im wszystko jedno, a skoro nie
    jest
    > to
    > > chyba aż tak "pracowici" jak to przedstawiasz nie są.
    >
    > Bo 18 godzin lekcyjnych przelicza się na blisko 40 godzin całokowitych.

    Jakim cudem? Zwłaszcza, że te 18 to jest, ale z przerwami.

    > Jeśli to się podniesie to wyjdzie, że w tygodniu pracuje się znacznie
    > więcej.

    Jaaaaasne. Jak się doliczy czas na dojście do pracy to wyjdzie w ogóle
    kosmiczna liczba i nauczyciele zażądają obniżenia pensum :-)))


    > Czemu uparcie liczysz, że nuaczyciel pracuje tylko w szkole.
    > To jest właśnie ta fikcja, która się utarła a która z prawdą ma niewiele
    > wspólnego.


    Tak twierdzę, bo takie są moje obserwacje. A miałam sporo okazji, żeby sobie
    poobserwować. Ciekawe, że inni też tak twierdzą (Ci co domagają się
    podwyższenia czasu pracy nauczycieli) - tylko jakoś sami nauczyciele i ich
    związki zawodowe są przeciwnego zdania.


    > Gdyby spojrzeć na twój dzień pracy, to okaże się, że pracujesz nie wiecej
    > nic 5 godzin dziennie. Reszta czasu przecieka gdzieś "między palcami"

    Nic mi nie przecieka, bo jak mi przecieka to jest to na moją niekorzyść (bo
    w pracy jestem rozliczana z wyników, a nie z odsiedzianych godzin). Gdybym
    pracowała nominalnie 18h tak jak nauczyciele, to to byłoby niecałe pół
    etatu.


    --
    Pozdrowienia,
    Glenn





  • 30. Data: 2003-10-13 12:11:52
    Temat: Re: Co to będzie kiedy w cišgu 1 roku nastšpi konieczno?ć likwidacji deficytu budżetowego?
    Od: "pix" <p...@w...pl>

    > > ...tyle ze znacznie krótsze i często nawet tego nie udaje się
    > > wykorzystać.
    > Już napisałem, że nauczyciele mają dłuższe urlopy.

    No to uściślijmy - "znaaacznie dłuższe"

    > Sprawa wykorzystania lub nie jest sprawą polskiego niedołężnego prawa.

    Nie sądzę aby wszystko dało się załatwić prawnie gdyż często
    wynika to z przyczyn poniekąd obiektywnych i tak to juz bywa
    w innych zawodach. Ale to juz zupełnie inna kwestia...

    > > Weź pod uwage, że godzina lekcyjna to nie jest normalna godzina
    > > tylko ledwo 3/4.
    >
    > A co robi nauczyciel na przerwie wg ciebie.

    Jeśli akurat nie ma dyżuru to powinien normalnie pracować, czyli
    uzupełniać te nieszczęsne dzienniki czy co tam jeszcze.
    Tylko że wówczas nie mogłoby być mowy o rzekomych dodatkowych
    godzinach poświęcanych na ten cel.


    > > Tego tutaj bym raczej nie mieszał bo jeszcze nie słyszałem aby
    > > jakiemuś księdzu przychodziło do głowy strajkowanie, a nauczycielom
    > > "zwykłym" to i owszem.
    >
    > A inni, np górnicy, policjanci, kolejarze, stoczniowcy słowa strajk nie
    > znają.

    Nigdy nie pochwalałem strajów górników czy podobnych.
    Zauważ, że przeważnie najgłośniej krzyczą ci, którzy żyją na garnuszku
    innych. W ich przypadku wystarczy porobić trochę burd aby urzymać
    swoje przywileje lub dostać więcej pieniędzy - w odróżnieniu od innych,
    którzy chcąc więcej zarabiać muszą po prostu więcej pracować.
    To jedna z zalet bycia "na państwowym", nie tylko u nas zresztą.


    > > Więc jednak coś z oświatą! :-)
    > > Miałem w pracy koleżankę, która z różnych względów przez rok
    > > uczyła w szkole - twierdziła, że po "normalnej" pracy czuła się
    > > wówczas jak na permanentnych wakacjach.
    >
    > Jak popracuje 10 to zmieni zdanie.

    Nauczyciel z takim stażem to już chyba powinien sprawdzać
    klasówki z niemalże "zamkniętymi oczami".

    > > Mnie się wydaje, że organizacjom nauczycielskim po prostu udało sie
    > > stworzyć mit o strasznie ciężkiej jakoby pracy i tak to pokutuje
    > > w społecznej świadomości.
    > O strasznie ciężkiej to nie.
    > Ale mit o 18 godzinach też jest strasznie ciężko zwalczyć.

    Może dlatego, że sporo w tym prawdy? :-))

    Pix

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 ... 10


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1