-
1. Data: 2009-12-10 21:53:29
Temat: Czy Polska utraciła kontrolę nad złotym?
Od: musiał <m...@y...de>
bardzo ciekawy artykuł, warty przeczytania do końca,
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Czy-Polska-utracila-
kontrole-nad-zlotym-2056860.html
Czy Polska utraciła kontrolę nad złotym?
Czy pozbyliśmy się tej kontroli na własne życzenie, bo nikt się z nami nie
liczy, czy też Londyńskie City jest pewne, że nie podejmiemy jako kraj
żadnych skutecznych kroków w sprawie kursu złotego? Potężna spekulacja na
polskim złotym jest dziś na rękę MF i rządowi oraz bankom inwestycyjnym. Jak
to jest, że silna waluta w naszym wypadku oznacza słabe państwo i powszechny
brak pieniędzy na wszystko?
Kto i co tak naprawdę decyduje dziś o sile i słabości polskiego złotego?
Polski minister finansów J. V. Rostowski to przecież londyński finansista z
brytyjskim paszportem. Najważniejsze zaś decyzje dla polskiego złotego
zapadają właśnie w Londyńskim City. Spekulacje na polskim złotym to
prawdziwe eldorado, które trwa już od dawna. Zagraniczne banki i instytucje
finansowe, które dziś na wielką skalę realizują w Polsce strategię carry
trade, czerpią z tego pełnymi garściami. Setki milionów euro, jenów, dolarów
czy franków szwajcarskich są dziś bardzo tanio pożyczane zarówno za oceanem,
jak i w samej Europie. Tanio, bo to często kredyty na 0,25-0,5 proc., w
Japonii na 0,1 proc., a czasami są to kredyty po ujemnej realnej stopie
procentowej po to, aby kupić akcje, papiery wartościowe, wysoko
oprocentowane obligacje zwłaszcza te w naszym kraju na 6-6,5 proc. lub
ulokować te środki na wysoko oprocentowanych rachunkach bankowych.
Przypomnijmy, polska stopa redyskontowa to dziś 3,5 proc. z perspektywą jej
podwyższenia. Spekulanci kupują akcje, obligacje, surowce, papiery skarbowe;
kupują też waluty rynków wschodzących w tym polskiego złotego, by w
odpowiednim momencie kasując zyski, znacząco je osłabić. Polska to kraj
wśród rynków wschodzących, w którym skutecznie jest realizowana potężna
spekulacja walutowa i właśnie strategia carry trade. Jesteśmy prawdziwą
dojną krową - ten, kto podłączy się do tego przysłowiowego cycka, może ssać
do woli. To polska kura znosząca złote jaja dla tzw. inwestorów
krótkoterminowych. Zupełnie bezkarnie pozwala ona odbierać sobie owe złote
jaja, często ręka w rękę z polskim fiskusem. Inne kraje z rynków
wschodzących wykazują instynkt samozachowawczy i starają się podjąć
działania obronne przed praktykami sztucznego wzmacniania ich walut
krajowych i ustrzec się przed totalną podatnością na spekulacje.
Instrumenty regulacyjne tego typu w 1998 r. wprowadziła Malezja, a w
ostatnich miesiącach Brazylia, która wprowadziła 2,5-proc. podatek od
kapitału zagranicznego napływającego w ramach spekulacji na jej rynek akcji
i obligacji oraz 1,5-proc. podatek od inwestycji spekulacyjnych w ADR-y
wyemitowane przez brazylijskie spółki. Władze brazylijskie chcą w ten sposób
spowolnić wzrost wartości brazylijskiego reala, który od początku roku
wzrósł aż o 36 proc. w stosunku do dolara. Skuteczne działania osłabiające
swoje waluty prowadzą również USA, Szwajcaria, UE, Czechy i Rosja - zarówno
poprzez swoje banki centralne, jak i poprzez stopy procentowe. Tajwan i
Korea Płd. przymierzają się do administracyjnej kontroli przepływu kapitału,
żeby przyhamować rozbójników spod znaku carry trade.
Carry trade to strategia spekulacyjna polegająca na zadłużaniu się w walucie
o niskiej stopie procentowej i walucie słabnącej i lokowaniu uzyskanych
środków między innymi w waluty krajów o wysokiej stopie procentowej i
walucie wzmacniającej się. Walutę taką dodatkowo pompuje się rekomendacjami,
ratingami czy prognozami banków inwestycyjnych często nie mającymi nic
wspólnego z prawdziwymi realiami danej gospodarki. Z reguły te
hurraoptymistyczne prognozy kryją drugie dno.
Sprzedali euro, wzmocnili złotego
W przeciwieństwie do Brazylii, której MF nie kieruje londyński finansista
tak jak u nas w Polsce, nasze MF oraz niektórzy przedstawiciele NBP czy Rady
Polityki Pieniężnej często wręcz zachęcają do niektórych działań
spekulacyjnych na polskim złotym, np. zapewniając o jego stałym dalszym
umacnianiu się w perspektywie wielu miesięcy. Wyrażają często bezkrytyczne
zadowolenia z umacniania się polskiego złotego. Polskie MF bardzo aktywnie
uczestniczy już od lutego tego roku w tym procederze, a od lata 2009 r. na
potęgę wręcz sprzedaje na naszym rynku walutowym unijne euro, jak i wymienia
euro w NBP. Łącznie może chodzić nawet o kwotę 27 mld zł po przeliczeniu z
euro na złote, które zapisane zostały po stronie dochodów budżetowych.
Wszystko po to, by ukryć prawdziwe kłopoty i stan polskich finansów
publicznych, a zwłaszcza skalę deficytu sektora finansów publicznych, jak i
deficytu budżetu państwa.
Chodzi o dług - spekulacja na rękę rządowi
Najważniejszym powodem pompowania złotego przez naszego fiskusa jest jednak
chęć obniżenia za wszelką cenę wielkości polskiego zadłużenia, a więc
nieprzekroczenia magicznego 55-proc. progu relacji długu publicznego do
polskiego PKB w 2010 r. To jest jednak nieuniknione - dług będzie oscylował
pod koniec 2010 r. w granicach 60 proc., a więc progu konstytucyjnego.
Konsekwencje będą dla polskiego społeczeństwa szokujące i zaskakujące, zaś
dla władzy w obliczu wyborów kompromitujące zwłaszcza gdy trzeba będzie
wprowadzić drastyczne metody przewidziane przez ustawę o finansach
publicznych - podobne do tych, które zostały zastosowane w krajach
nadbałtyckich. Z naszymi długami, w tym długiem publicznym Skarbu Państwa
jest coraz gorzej - zbliżamy się do kwoty 700 mld zł zadłużenia; mamy
ogromny dług zagraniczny rzędu około 200 mld euro, a potrzeby pożyczkowe
brutto Polski na 2010 r. to astronomiczna kwota rzędu 203 mld zł.
Przypomnijmy, w tym roku ta kwota wynosi 160 mld zł. Z tytułu spłaty
zadłużenia w budżecie na 2010 r. zaplanowano kwotę 35 mld zł - to pójdzie na
spłatę starego zadłużenia, a będziemy zaciągać nowe. Ten wirtualnie silny
złoty - silny spekulacją, a nie stanem naszej gospodarki i stanem finansów
publicznych - sztucznie obniża ten 55-proc. czy 60-proc. próg zadłużenia,
ale cena tego eksperymentu jest bardzo wysoka, dziś wręcz niebezpieczna dla
finansów państwa, jak i obywateli.
Niby wszystko ok
Minister Finansów i rząd tworzą tzw. dobre wrażenie na analitykach i rynkach
kapitałowych. Jednak najważniejszy jest PR. Niby wszystko jest pod kontrolą,
ale tylko na pozór. To zaś umożliwia MF dalsze pożyczanie, choć coraz
drożej. Życie na kredyt trwa w najlepsze. Tyle że zamiatanie pod dywan i
zaklinanie rzeczywistości bez wyasygnowania na ratowanie własnej twarzy
olbrzymich kwot pochodzących ponownie z UE w 2010 r. może się tym razem nie
udać. Ta zabawa w ciuciubabkę z zagranicznymi inwestorami, puszczanie oka
czy gra w pokera znaczonymi kartami z niby silnym złotym w rękawie stają się
bardzo ryzykowne. To blefowanie z naszej strony jest coraz bardziej
widoczne. W 2010 r. nie da się przepuścić unijnych dotacji przez budżet
państwa i zapisać wymienione euro na złote po stronie dochodów budżetowych.
Dziura budżetowa będzie gigantyczna
Deficyt budżetu państwa do końca listopada przekroczy 100 proc. zakładanej
dziury budżetowej, wycenionej przez ministra finansów na 27 mld zł, a przed
nami jeszcze grudzień. Deficyt całego sektora finansów publicznych z
pewnością przekroczy 50 mld zł. Po 10 miesiącach 2009 r. deficyt przekroczył
już 24 mld zł. Ostatnie dwa miesiące roku to zawsze okres bardzo
intensywnych wydatków. To będzie musiało oznaczać dla MF albo dalsze
zamiatanie pod dywan, albo zablokowanie prawie wszystkich wydatków resortów
pod koniec roku, albo nawet kolejną nowelizację. Na początku listopada na
dwa miesiące przed końcem roku nie ma już pieniędzy na dotacje dla FUS.
Wydatki zrealizowano w 100 proc. - wydano całe 30 mld zł dotacji budżetowej.
To absolutna katastrofa, by mając rzekomo tak silne fundamenty gospodarcze,
a w ocenie naszego rządu najlepsze w Europie, na 2 miesiące przed końcem
roku zabrakło pieniędzy na renty i emerytury, na które trzeba będzie
pożyczać w bankach komercyjnych. Już dziś brakuje pieniędzy w budżecie na
wypłatę świadczeń rodzinnych, świadczeń z funduszu alimentacyjnego, na
składki ubezpieczeniowe dla bezrobotnych i co najgorsze na obsługę
zadłużenia zagranicznego.
Grypa wykończy ZUS i budżet
ZUS dodatkowo może wykończyć epidemia grypy. Jeśli grypa potrwa dłużej, a
liczba zachorowań będzie gwałtownie rosła, to ZUS-owi zabraknie również na
zasiłki chorobowe jeszcze w tym roku około 200 mln złotych. W 2008 r. całe
chorobowe kosztowało ZUS blisko 3 mld zł w okresie głównej fali zachorowań.
W drugim półroczu bardzo słabo spływają również środki pomocowe z UE - do
września 2009 r. było tego około 7 mld euro, a od września zaledwie 0,2 mld
euro. Dodatkowo groźne dla budżetu jest to, że już od 1 XII 2009 r. trzeba
będzie wypłacać dopłaty bezpośrednie dla rolników i będzie to dużo większa
kwota niż w 2008 r. - wtedy trzeba było zapłacić rolnikom 9 mld zł, a od 1
XII 2009 r. trzeba szykować kwotę rzędu 12,7 mld zł i będzie ją trzeba
wypłacać aż do V 2010 r.
Frajerzy płacą więcej
Polski rząd będzie też musiał zapłacić podwyższoną unijną składkę do budżetu
UE aż o 1 mld zł wyższą niż przewidywał. Mieliśmy zapłacić 12,3 mld zł, a
trzeba będzie wysupłać 13,35 mld zł. UE podwyższyła nam składkę - chcąc być
gospodarczym tygrysem Europy choćby papierowym, osiągnęliśmy w 2009 r.
wzrost PKB około 1 proc. jako jeden z nielicznych krajów europejskich. Jeśli
ktoś osiąga nawet wątpliwe sukcesy, gdy wszyscy inni dołują - musi płacić.
Taka zasada obowiązuje w UE. Inni byli nieco bardziej przezorni, a sukces za
wszelką cenę i dobry PR, jak widać, kosztują wymierne pieniądze. Teraz MF J.
V. Rostowski chce zapłacić podwyższoną składkę do budżetu UE z pieniędzy UE.
Musi więc wyrwać MRR E. Bieńkowskiej ów 1 mld zł, na który coraz dłużej
czekają polscy przedsiębiorcy i polskie samorządy.
Znikające euro
A zaczyna brakować unijnych pieniędzy. Kreatywna księgować w polskim
budżecie i sztuczne pompowanie złotego skutecznie wydrenowały unijne środki
z polskiego budżetu. Ci przedsiębiorcy, którzy rok temu wygrali kursy, nadal
czekają na dotacje. PARP wypłaciła 11 mln zł z 85 mln zł przyznanych na
e-biznes. W ramach programu "Innowacyjna Gospodarka" złożono wnioski na 12
mld zł, a budżet państwa ma na to 5,9 mld zł na ten rok. Wypłaty środków z
UE są przesuwane o 2-3 tygodnie, ale bywa też że o 3-4 miesiące np. w
przypadku programów operacyjnych "Kapitał ludzki". Szczególnie zła jest
sytuacja w urzędach marszałkowskich i PUP. Środków z UE dla bezrobotnych,
chcących założyć własny biznes, jest jak na lekarstwo, a faktury już płyną.
MRR ostrzega, że w 2011 r. środków z UE może zabraknąć dla wszystkich
chętnych. Tegoroczny deficyt budżetowy zakończymy na poziomie 6,5 a może i 7
proc.; w 2010 r. może być 8-9-proc. deficytem. Blisko 50 proc. Polaków żyje
na kredyt, 26 proc. ma zaległości w spłacie swojego zadłużenia i są to kwoty
coraz większe - przekraczają 15 mld zł; gospodarstwa domowe mają 400 mln zł
długów. Długi szpitali rosną i jest to już kwota ponad 10 mld zł. W 2010 r.
liczba bezrobotnych z pewnością przekroczy 2 mln osób - Polacy wrócą z
Irlandii, Anglii czy Hiszpanii. Czy wobec tego złoty nadal powinien rosnąć w
siłę? Czy są to fakty całkowicie bez znaczenia?
Polski złoty - słomiany tygrys
Jaki więc sens ekonomiczny, jakie wsparcie dla spadającego polskiego
eksportu (na razie tylko o 17 proc.), jakie wsparcie dla stanu polskiego
zatrudnienia mają działania wzmacniające siłę polskiego złotego poza
większymi zyskami dla spekulantów, stosujących strategię carry trade? Kto i
co stoi za pompowaniem złotego poza chęcią zachowania twarzy przez naszych
decydentów, jak i ukrycia faktu, że polskie finansepubliczne doprowadzono do
ruiny? Wszyscy na świecie od USA poprzez Chiny, Szwajcarię, Czechy a nawet
UE chcą osłabienia swych walut, by wyrwać się z kryzysu i wzmocnić swój
eksport - tylko my Polacy dysponujący jakąś ukrytą krynicą mądrości i
umacniający swego złotego dokładamy swoją cegiełkę do działań banków
inwestycyjnych i innych spekulantów walutowych. Ten kosztowny błąd w
polityce makroekonomicznej widać wyraźnie. Świadczy o tym pozycja w rubryce
błędów i opuszczeń w polskim bilansie obrotów płatniczych, który za 2008 r.
pokazuje realny odpływ z kraju za granicę aż 41 mld zł, wcześniej
wymienionych na walutę.
Przez ostatnie 5 lat wypłynęło w ten sposób z Polski 221 mld zł, czyli około
55 mld euro. Nic dziwnego, że na wszystko brakuje nam dzisiaj pieniędzy.
Polski złoty już dawno przestał reagować na cokolwiek poza czystą
spekulacją, przestał reagować zarówno na słowne interwencje przedstawicieli
polskich władz NBP czy RPP, a tym bardziej na istotne nawet publikacje
danych i wskaźników, jak i zdarzenia polityczne najwyższej rangi. Przestał
także ostatnio reagować na notowania eurodolara. Sprężynę polskiego złotego
skutecznie poruszają dziś jedynie stosunkowo niewielkie, bo 50-100 mln
dolarów lub euro w formie zleceń dużych spekulantów walutowych, płynących z
Londynu czy Nowego Jorku. Jako kraj i obywatele zdani jesteśmy na łaskę i
niełaskę krótkich pozycji walutowych banków inwestycyjnych czy skutki
wymiany walut związków z transakcjami prywatyzacyjnymi, które i tak
obsługują w Polsce te same banki inwestycyjne, które stosują carry trade,
czyli Goldmann Sachs, BOA, HSBC itp. Żadna kompromitacja nawet z datą
przyjęcia euro w 2012 r. nie wpływa znacząco na kurs polskiego złotego, a
przecież powinna. Nie wpływają negatywnie na kurs złotego ani fiasko
prywatyzacji GPW czy polskiego przedsiębiorstwa energetycznego, jakim jest
Enea w tym roku, ani zapowiedzi zmian w systemie emerytalnym, ani nawet
afera hazardowa.
Według ministra finansów J. V. Rostowskiego afera hazardowa może się nawet
przyczynić do umocnienia polskiego złotego. Nie wpływają negatywnie, bo nie
my o tym decydujemy. To nie polskie MF czy NBP rozdają tutaj karty. Złoty
się umacnia, a państwo, gospodarka, finanse publiczne są coraz słabsze.
Minister finansów i minister gospodarki powtarzają nam w kółko, że jest
super, więc tak naprawdę o co nam chodzi.
Spekulant prawdę Ci powie
I choć Goldmann Sachs i BOA zaklinają się, że absolutnie nie spekulują naszą
walutą, nie przedstawiają prognoz złotego, to właśnie Goldmann Sachs bank
inwestycyjny na koniec grudnia 2010 r. zapowiedział euro po 3,54 zł, a BOA
szarżuje i przepowiada euro po 2,65 zł. Tylko bardzo naiwni mogą w to
uwierzyć - to te same banki, które jeszcze parę miesięcy temu przedstawiały
najczarniejsze scenariusze dotyczące polskiego złotego i polskiej
gospodarki. Im bardziej zaprzeczają, tym bardziej to robią i czają się do
wielkiego skoku. Prezes Goldmann Sachs ostatnio przepraszał świat za błędne
decyzje i przyczynienie się do światowego kryzysu.
Może więc powinni nam również zwrócić uzyskane zyski na spekulacji na
polskim złotym z 2008 r.? Byłby to prawdziwy, sensowny gest. Skoro gospodarz
nie pilnuje dojnej krowy, jaką jest polski złoty, doi ją kto tylko zechce.
Nawet w dniu Święta Narodowego - 11 listopada, gdy nie działały ani banki w
Polsce, ani GPW, ani polska gospodarka, ani tym bardziej polskie MF, odbyła
się bardzo agresywna gra na złotym na zagranicznych rynkach, która
zakończyła się jego wywindowaniem mocno w górę. Dyrektor zarządzający
Goldmann Sachs publicznie poświadczył, że złoty powinien się umacniać do
momentu, kiedy objawią się problemy z bezrobociem i deficytem budżetu -
wtedy według niego być może polska waluta straci na wartości. Czyżbyśmy nie
mieli tych problemów obecnie? Czy prezesowi Goldmann Sachs chodzi o
bezrobocie na poziomie 20 proc. i deficyt na poziomie 100 mld zł? Oby nie
wykrakał.
NBP też dał się nabrać
Według strażników polskiej waluty wahania złotego o 15-20 groszy w ciągu
tygodnia to normalka. W niebotyczną siłę polskiego złotego wierzą analitycy
zagranicznych banków działających w Polsce, głównie z powodu rzekomo
większej skłonności inwestorów do ryzyka. Należałoby mówić raczej o
skłonności do szybkiego zysku i to bez ryzyka. Dlaczego zagranica tak bardzo
wierzy w siłę polskiego złotego mimo bardzo niepokojących wieści dotyczących
finansów publicznych, polskiego zadłużenia, deficytu budżetowego, spadku
eksportu czy rosnącego deficytu w ZUS-ie? Czy to wyraz sympatii i taryfy
ulgowej dla nas Polaków? Czy przysłowiowa gra w durnia i tzw. łowienie
leszczy? Temu zawrotowi głowy i zachwytowi nad polskim złotym uległ ostatnio
niestety prezes NBP. Najpierw zadeklarował, że żaden bank centralny nie
publikuje prognoz walutowych i że rynki walutowe są mało przewidywalne, po
czym ogłosił, że może się nasilić presja na aprecjację złotego. Tak, być
może Panie Prezesie, jeśli zagranicy starczy jeszcze paliwa i nie odtrąbi
odwrotu od złotego, a z naszej strony nadal nikt nic w tej materii nie
będzie robił. My jak dzieci cieszymy się z umocnienia złotego - naszych
ministrów rozpiera wręcz duma z tego tytułu. Zobaczymy, jak zachowa się kurs
złotego po wymianie przez Eureko olbrzymiego prezentu, jaki spółka otrzymała
od polskiego rządu, a więc około 7,6 mld zł, gdy zacznie je wymieniać na
złote. Może to się zdarzyć już pod koniec tego tygodnia.
Czy znowu nas wyroluje?
Polski złoty już dawno oderwał się, panowie analitycy, od jakichkolwiek
fundamentów czy stanu polskich finansów publicznych, bo te dawno nie były w
tak złym stanie, jak obecnie. Prognozowanie, że kurs złotego do euro za rok
będzie wynosił 2,56 czy 3,50 jest funta kłaków nie warte. Równie dobrze
można przepowiadać, że będzie to 5,50. Wieszczenie stałego umacniania się
złotego przez polskich polityków i przedstawicieli władzy oraz zagraniczne
banki inwestycyjne to raczej propaganda, a nie analiza. Zanim coś się
osłabi, często się wzmacnia - zwłaszcza będąc na dopingu. Im mocniej coś
wystrzeli w górę, tym gwałtowniej spadnie - to też są proste prawdy. Tylko
tych prawd jakoś nie serwuje się Polakom, nie wspominając o edukacji
ekonomicznej. Zaskoczenie więc rodaków co do kondycji stabilności polskiego
złotego może być już na początku 2010 r. ogromne, a to tylko potwierdzałoby
trafność starego porzekadła: "czy to przysłowie każdy Polak sobie kupi, że i
przed szkodą i po szkodzie głupi".
Janusz Szewczak
Autor jest niezależnym analitykiem gospodarczym
-
2. Data: 2009-12-11 02:14:55
Temat: Re: Czy Polska utraciła kontrolę nad złotym?
Od: pwz <d...@d...pl>
W dniu 2009-12-10 22:53, musiał pisze:
> bardzo ciekawy artykuł, warty przeczytania do końca,
> http://www.bankier.pl/wiadomosc/Czy-Polska-utracila-
kontrole-nad-zlotym-2056860.html
(...)
Iiiii tam, PiS-owska propaganda.
pwz
-
3. Data: 2009-12-11 02:54:22
Temat: Re: Czy Polska utraciła kontrolę nad złotym?
Od: witek <w...@g...pl.invalid>
pwz wrote:
> W dniu 2009-12-10 22:53, musiał pisze:
>> bardzo ciekawy artykuł, warty przeczytania do końca,
>> http://www.bankier.pl/wiadomosc/Czy-Polska-utracila-
kontrole-nad-zlotym-2056860.html
>>
> (...)
>
> Iiiii tam, PiS-owska propaganda.
> pwz
O ile wiekszosc takich tekstów jest rzeczywiscie autorstwa ludzi, ktorzy
powinni sie przymusowo leczyc w psychiatryku, o tyle w tym jest
rzeczywiscie duzo prawdy. Szczególnie jeśli chodzi o manipulowanie
kursem złotego.
-
4. Data: 2009-12-11 03:22:13
Temat: Re: Czy Polska utraciła kontrolę nad złotym?
Od: pwz <d...@d...pl>
W dniu 2009-12-11 03:54, witek pisze:
>> Iiiii tam, PiS-owska propaganda.
>> pwz
>
> O ile wiekszosc takich tekstów jest rzeczywiscie autorstwa ludzi, ktorzy
> powinni sie przymusowo leczyc w psychiatryku, o tyle w tym jest
> rzeczywiscie duzo prawdy. Szczególnie jeśli chodzi o manipulowanie
> kursem złotego.
Heh, a wiesz, co to jest ironia? ;-)
pwz
-
5. Data: 2009-12-11 09:22:41
Temat: Re: Czy Polska utraciła kontrolę nad złotym?
Od: "Adam Sito" <a...@p...onet.pl>
> O ile wiekszosc takich tekstów jest rzeczywiscie autorstwa ludzi, ktorzy
> powinni sie przymusowo leczyc w psychiatryku, o tyle w tym jest
> rzeczywiscie duzo prawdy. Szczególnie jeśli chodzi o manipulowanie kursem
> złotego.
Tylko że identyczne pytania można by zadać na temat innych walut. Ba - śmiem
twierdzić, że dzisiaj większy wpływ na kurs dolara amerykańskiego ma nie
FED, ale the People Bank of China.
--
AS
-
6. Data: 2009-12-11 10:19:33
Temat: Re: Czy Polska utraciła kontrolę nad złotym?
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Użytkownik "musiał" <m...@y...de> napisał w wiadomości
news:hfrqo9$1578$1@news.mm.pl...
> bardzo ciekawy artykuł, warty przeczytania do końca,
> http://www.bankier.pl/wiadomosc/Czy-Polska-utracila-
kontrole-nad-zlotym-2056860.html
> Czy Polska utraciła kontrolę nad złotym?
Utracila, ale w inny sposob niz sobie to autor wyobraza.
W ogole sprawia to wrazenie artykulu na polityczne zlecenie a nie
powaznego analityka.
Np "Grypa wykonczy ZUS" ... przez miesiac zwolnienia zasilek placi
pracodawca.
Zwykla grypa tyle nie trwa.
> Kto i co tak naprawdę decyduje dziś o sile i słabości polskiego
> złotego?
Ta slobosc nas nawiasem mowiac uratowala w kryzysie.
> Polski minister finansów J. V. Rostowski to przecież londyński
> finansista z brytyjskim paszportem. Najważniejsze zaś decyzje dla
> polskiego złotego zapadają właśnie w Londyńskim City.
Londynskie City swego czasu nie potrafilo zapanowac nad wlasnym
funtem
> Setki milionów euro, jenów, dolarów czy franków szwajcarskich są
> dziś bardzo tanio pożyczane zarówno za oceanem, jak i w samej
> Europie. Tanio, bo to często kredyty na 0,25-0,5 proc., w Japonii
> na 0,1 proc., a czasami są to kredyty po ujemnej realnej stopie
Naprawde ? W tym roku tez ?
> procentowej po to, aby kupić akcje, papiery wartościowe, wysoko
> oprocentowane obligacje zwłaszcza te w naszym kraju na 6-6,5
> proc. lub ulokować te środki na wysoko oprocentowanych rachunkach
> bankowych.
Niemcy i Japonia tez maja stosunkowo wysoko oprocentowane
obligacje.
> To polska kura znosząca złote jaja dla tzw. inwestorów
> krótkoterminowych. Zupełnie bezkarnie pozwala ona odbierać sobie
> owe złote jaja, często ręka w rękę z polskim fiskusem.
No chyba ze przychodzi rok 2008 ..
> Polski złoty już dawno oderwał się, panowie analitycy, od
> jakichkolwiek fundamentów czy stanu polskich finansów
> publicznych, bo te dawno nie były w tak złym stanie, jak obecnie.
Bo podstawa stabilnej waluty jest jednak duza gospodarka, dla
ktorej pojedynczy czlowiek to jest kropla w morzu.
A potem przychodzi taki Soros i pokazuje ze nie ma duzych
gospodarek :-)
P.S. Czy ktos sie orientuje jak wyglada polityka NBP ? Oficjalnie
stara sie nie podejmowac interwencji walutowych, ale mozna na nim
wymusic wymiane dewizowa czy nie ?
J.
-
7. Data: 2009-12-11 10:32:20
Temat: Re: Czy Polska utraciła kontrolę nad złotym?
Od: "MarekZ" <b...@a...w.pl>
Użytkownik "J.F." <j...@p...onet.pl> napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:hft6bj$rlt$...@n...onet.pl...
> P.S. Czy ktos sie orientuje jak wyglada polityka NBP ? Oficjalnie stara
> sie nie podejmowac interwencji walutowych, ale mozna na nim wymusic
> wymiane dewizowa czy nie ?
Tzn. czy rząd albo parlament może? Formalnie i wprost nie może. Można
jedynie ewentualnie próbować stawiać prezesa NBP przed Trybunałem Stanu itp.
akcje zastraszające albo kuszące organizować. W skrajnym przypadku przy
użyciu parlamentu można naturalnie zmienić obowiązujące zasady i już będzie
można.
-
8. Data: 2009-12-11 10:33:30
Temat: Re: Czy Polska utraciła kontrolę nad złotym?
Od: ąćęłńóśźż <j...@g...pl>
Stare.
Balcerowicz w ten sposób (wysokie stopy procentowe, skokowe dewaluacje) już
parokrotnie wyprowadził z Polski dziesiątki miliardów.
I co?
I nic, a powinien siedzieć w jednej ławie z Jaruzelskim.
JaC
-
9. Data: 2009-12-11 12:22:51
Temat: Re: Czy Polska utraciła kontrolę nad złotym?
Od: "Konrad N.S." <n...@o...pl>
Użytkownik "J.F." <j...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:hft6bj$rlt$1@news.onet.pl...
>> Kto i co tak naprawdę decyduje dziś o sile i słabości polskiego złotego?
> Ta slobosc nas nawiasem mowiac uratowala w kryzysie.
rozwiń proszę, z góry dziękuję.
K>N>S>
-
10. Data: 2009-12-11 13:41:29
Temat: Re: Czy Polska utraciła kontrolę nad złotym?
Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>
musiał <m...@y...de> writes:
> bardzo ciekawy artykuł, warty przeczytania do końca,
> http://www.bankier.pl/wiadomosc/Czy-Polska-utracila-
kontrole-nad-zlotym-2056860.html
>
> Czy Polska utraciła kontrolę nad złotym?
Ciekawe czy tylko ja po przeczytaniu powyzszego pomyslalem ze autorem
jest Szewczak?
--
Krzysztof Halasa