eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiKH powinny być inaczej liczone
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 65

  • 1. Data: 2022-06-14 18:28:42
    Temat: KH powinny być inaczej liczone
    Od: Piotr Gałka <p...@c...pl>

    Dla uproszczenia:
    - KH z ratą malejącą - czyli rata=odsetki + stała część kapitału.
    - kredyt spłacany w 10 ratach (np. rocznych).

    Gdy nie ma inflacji po roku zostaje nam 90% i nominalnie i wartościowo.
    Jeśli jest duża inflacja to po roku zostaje nominalnie 90%, ale
    wartościowo to może być np. już tylko 80%.

    I właśnie to jest powodem tak dużego wzrostu rat w przypadku pojawienia
    się inflacji.
    Gdyby przyjąć, że po roku ma zostać 90% wartościowo, a nie nominalnie to
    raty by rosły tylko tak jak inflacja a nie wiele razy szybciej.
    Mogło by być, że ktoś wziął kredyt na 100, a po roku ma do spłacenia 110
    (ale to jest tylko 90% wartości tego 100 sprzed roku). Taki kredyt nie
    mógłby rosnąć w nieskończoność bo po drugim roku musiałoby zostać 80%
    wartości, po 9-tym 10%. Wartościowo byłby cały czas spłacany w takim
    samym tempie.
    Raty by rosły znacznie mniej bo mogło by być, że nawet nie całe odsetki
    są spłacane tylko reszta jest doliczana do kapitału i w ogóle nie spłaca
    się (nominalnie) kapitału. Nie jakoś tam tylko dokładnie z
    uwzględnieniem inflacji.

    Według mnie tak liczone kredyty nie wywoływały by takich problemów jak
    teraz są. Ludzie nie byliby zaskakiwani nagłym wzrostem rat x 2 czy
    jeszcze więcej. Raty by rosły mniej więcej jak inflacja i zakładając, że
    pensje również to obciążenie byłoby cały czas podobne (wynika z tego, że
    spłacamy równomiernie wartość a nie liczbę).

    Niektórych mogło by dziwić, że spłacam i mam więcej do spłacenia niż
    miałem, ale to ich problem.
    P.G.


  • 2. Data: 2022-06-14 19:28:31
    Temat: Re: KH powinny być inaczej liczone
    Od: Dawid Rutkowski <d...@w...pl>

    wtorek, 14 czerwca 2022 o 18:28:43 UTC+2 Piotr Gałka napisał(a):
    > Dla uproszczenia:
    > - KH z ratą malejącą - czyli rata=odsetki + stała część kapitału.
    > - kredyt spłacany w 10 ratach (np. rocznych).
    >
    > Gdy nie ma inflacji po roku zostaje nam 90% i nominalnie i wartościowo.
    > Jeśli jest duża inflacja to po roku zostaje nominalnie 90%, ale
    > wartościowo to może być np. już tylko 80%.
    >
    > I właśnie to jest powodem tak dużego wzrostu rat w przypadku pojawienia
    > się inflacji.
    > Gdyby przyjąć, że po roku ma zostać 90% wartościowo, a nie nominalnie to
    > raty by rosły tylko tak jak inflacja a nie wiele razy szybciej.
    > Mogło by być, że ktoś wziął kredyt na 100, a po roku ma do spłacenia 110
    > (ale to jest tylko 90% wartości tego 100 sprzed roku). Taki kredyt nie
    > mógłby rosnąć w nieskończoność bo po drugim roku musiałoby zostać 80%
    > wartości, po 9-tym 10%. Wartościowo byłby cały czas spłacany w takim
    > samym tempie.
    > Raty by rosły znacznie mniej bo mogło by być, że nawet nie całe odsetki
    > są spłacane tylko reszta jest doliczana do kapitału i w ogóle nie spłaca
    > się (nominalnie) kapitału. Nie jakoś tam tylko dokładnie z
    > uwzględnieniem inflacji.
    >
    > Według mnie tak liczone kredyty nie wywoływały by takich problemów jak
    > teraz są. Ludzie nie byliby zaskakiwani nagłym wzrostem rat x 2 czy
    > jeszcze więcej. Raty by rosły mniej więcej jak inflacja i zakładając, że
    > pensje również to obciążenie byłoby cały czas podobne (wynika z tego, że
    > spłacamy równomiernie wartość a nie liczbę).
    >
    > Niektórych mogło by dziwić, że spłacam i mam więcej do spłacenia niż
    > miałem, ale to ich problem.

    Koła żeś nie wymyślił, był taki kredyt hipo w skarbonce, nazywał się "Alicja".
    Była duża inflacja, więc wymyślili, że nie będzie spłacało się w racie całych
    odsetek, tylko część,
    a reszta będą doliczana do kapitału (oczywiście spłaty kapitału sensu stricte nie
    było w ogóle).
    Niektórzy przez to do dziś spłacają - brane pod koniec lat 90-tych - a nawet miewają
    więcej
    do spłaty niż mieli - i to nie tylko nominalnie, ale i wartościowo.
    Cała trudność polega na tym, że inflacje są różne - która jest ta "prawdziwa"?
    A do tego zło dużej inflacji to nie tylko strata oszczędności oczywiście tylko przez
    tych, co w ogóle oszczędzają)
    ale też nie wiem, skąd się wziął mit, że pensje rosną równo z inflacją.
    Tak nie jest (jakby tak było to w ogóle niepotrzebna byłaby inflacja).
    Choćby dlatego, że "cel inflacyjny" typu 2,5% oznacza, że pracodawca może nie podnosi
    pensji
    niechcianemu pracownikowi - i nie musi go zwalniać, bo ten sam w końcu się zwolni.

    A w ogóle to przelicz dokładnie, jakby te raty w Twoim modelu wzrastały.
    Myślę, że jeszcze bardziej niż obecnie.
    A pensje wcale by tak szybko za tym nie szły, oj nie.
    Przy obecnej inflacji hipo i tak wychodzą oprocentowane na minus, bazując na libor i
    mniej więcej na stopach nbp.

    Obecny kwik ze złotówkowiczami ma źródło w tym, że "z powodu pandemii" kilku głupków
    zrobiło coś,
    czego nigdy nie powinno w Polsce złotówkowej (bo gdyby była EURowa, to co innego) być
    - czyli
    obniżyło stopy do zera.
    Przy tak marnej walucie, nawet bez takiego debilnego rządu, a co dopiero z takim, to
    jest przepis na katastrofę.
    I jest jedno towarzystwo, że starszymi hipo, które przez to, że stopy obniżano, nie
    poczuło przez ostatnie 2 lata, co się
    naprawdę z gospodarką dzieje.
    Teraz wszystko wraca do normy i tragedia - nie tylko z powodu pandemii.
    I drugie towarzystwo co wzięło POD KOREK kredyty przy zerowych stopach.
    Na mieszkania, na które ewidentnie ich nie stać (do tego sami nakręcili wzrost cen) -
    dokładna kopia numeru z frankami...

    Najprostsza matematyka.
    Hipo na 30 lat - spłacasz z grubsza 3,33% kapitału rocznie - w racie "malejącej",
    choć w "równej" przy zerowych
    stopach będzie bardzo podobnie.
    Marża banku na hipo - 1,5% do 2%, no jak nędzarz (a i zerowe stopy, to bank może
    więcej dla siebie, a i nawet
    wtedy nędzarz będzie miał zdolność - ćwiczyło to już USA przed kryzysem 2008 ze
    słynnymi NINJA - "no job,
    no income, no assets") to 2,5-3%.
    Więc w najlepszym przypadku oddajesz poniżej 5% rocznie, w najgorszym nieco ponad 6%.
    A tu nagle przychodzi "cykl podwyżek stóp" i mamy stopy 6% - oddajesz od ~11% do
    ponad 12%.
    Nic dziwnego, że rata rośnie 2 razy.
    Ale przede wszystkim trzeba dopisać, że już przed tym 2-krotnym wzrostem rata była
    wielkości zdolności kredytowej.
    A jakbyś liczył wg inflacji to dodaj 13% - rata rośnie ponad 3-krotnie.
    Przyjmując z grubsza, że zdolność kredytowa to pół pensji, musiałbyś dostać dwukrotną
    podwyżkę.
    Pytanie retoryczne - dostałeś (czy też dostałbyś, bo zarabaiasz inaczej)?

    Gdyby start podwyżek stóp był z innego poziomu niż zero absolutne (choć w eurozonie
    są ujemne) to sytuacja
    nie byłaby aż tak tragiczna - przede wszystkim towarzystwo drugiego rodzaju by tak aż
    mieszkania nie poprzepłacało
    (dokładnie tak jak większość frankowiczów).


  • 3. Data: 2022-06-14 22:03:20
    Temat: Re: KH powinny być inaczej liczone
    Od: Piotr Gałka <p...@c...pl>

    W dniu 2022-06-14 o 19:28, Dawid Rutkowski pisze:
    >
    > Koła żeś nie wymyślił,

    :-(

    > Była duża inflacja, więc wymyślili, że nie będzie spłacało się w racie całych
    odsetek, tylko część,
    > a reszta będą doliczana do kapitału (oczywiście spłaty kapitału sensu stricte nie
    było w ogóle).

    To nieco inaczej niż ja napisałem.

    > Cała trudność polega na tym, że inflacje są różne - która jest ta "prawdziwa"?

    Jakąkolwiek by przyjąć to uzyska się efekt, że raty nie robią się takie
    ogromne. A wymóg że ma pozostać 90%, 80%, ..., 10%, 0% wartości
    spowoduje, że kredyt zostanie spłacony w założonym terminie.

    > A do tego zło dużej inflacji to nie tylko strata oszczędności oczywiście tylko
    przez tych, co w ogóle oszczędzają)
    > ale też nie wiem, skąd się wziął mit, że pensje rosną równo z inflacją.

    Wielu osobom ledwo starcza na życie. Żeby im cały czas ledwo starczało
    ich pensje muszą rosnąć mniej więcej zgodnie z inflacją. Jak ktoś
    zarabia 10x więcej to jego pensja nie musi tak rosnąć. Gdy rozważamy
    tych, którzy przez skokowy wzrost rat wpadają w kłopoty to jesteśmy
    bliżej tych pierwszych.

    > Choćby dlatego, że "cel inflacyjny" typu 2,5% oznacza, że pracodawca może nie
    podnosi pensji
    > niechcianemu pracownikowi - i nie musi go zwalniać, bo ten sam w końcu się zwolni.

    Ostatnio widziałem informacje, że dzięki obecnie nieco większej inflacji
    (od celu) ten proces się sprawdza w budżetówce i to sprawniej niż "w końcu".

    > A w ogóle to przelicz dokładnie, jakby te raty w Twoim modelu wzrastały.
    > Myślę, że jeszcze bardziej niż obecnie.

    Obecnie jest tak, że jest duży skok rat a potem jak zostanie do spłaty
    połowa i przez inflację straci ona wartość to raty staną się wyraźnie
    lżejsze, a jak wtedy inflacja spadnie to w ogóle śmieszne.
    A w moim modelu raty nie skaczą tak dużo, ale pod koniec kredytu nie
    robią się śmieszne - cały czas realnie podobne spłaty.
    Nie mam teraz czasu na przeliczenia, ale przy obecnym wzroście inflacji
    w moim modelu raty wzrosłyby o kilkanaście do 20% a nie o 100%, ale z
    biegiem czasu stałyby się większe od rat standardowego kredytu.


    > Obecny kwik ze złotówkowiczami ma źródło w tym, że "z powodu pandemii" kilku
    głupków zrobiło coś,
    > czego nigdy nie powinno w Polsce złotówkowej (bo gdyby była EURowa, to co innego)
    być - czyli
    > obniżyło stopy do zera.

    Mi się tam to podobało - jak WIBOR się zrobił 0,23% to mi odsetki
    (wrzesień 2020) od KH spadły do 19,70zł miesięcznie i co miesiąc coraz
    mniej. Za listopad 2021 zapłaciłem 1,29 i pożegnałem KH.

    > Najprostsza matematyka.
    > Hipo na 30 lat - spłacasz z grubsza 3,33% kapitału rocznie - w racie "malejącej",
    choć w "równej" przy zerowych
    > stopach będzie bardzo podobnie.
    > Marża banku na hipo - 1,5% do 2%, no jak nędzarz (a i zerowe stopy, to bank może
    więcej dla siebie, a i nawet
    > wtedy nędzarz będzie miał zdolność - ćwiczyło to już USA przed kryzysem 2008 ze
    słynnymi NINJA - "no job,
    > no income, no assets") to 2,5-3%.
    > Więc w najlepszym przypadku oddajesz poniżej 5% rocznie, w najgorszym nieco ponad
    6%.
    > A tu nagle przychodzi "cykl podwyżek stóp" i mamy stopy 6% - oddajesz od ~11% do
    ponad 12%.
    > Nic dziwnego, że rata rośnie 2 razy.
    > Ale przede wszystkim trzeba dopisać, że już przed tym 2-krotnym wzrostem rata była
    wielkości zdolności kredytowej.
    > A jakbyś liczył wg inflacji to dodaj 13% - rata rośnie ponad 3-krotnie.

    Nie wiem co tu masz na myśli.
    Moje liczenie w Twoim przykładzie z inflacją - po roku ma zostać do
    spłaty 100-3,33=96,67, ale to może wzrosnąć o inflację - czyli ma zostać
    96,67*1,13=109,24.
    Jeśli odsetki byłyby nawet 15% to od 100 jest odsetek 15, ale faktycznie
    zapłacić trzeba 15-(109,24-100)=5,76 zamiast 15+3,33=18,33.
    WIBOR rozjechał się z inflacją więc jak mówimy o inflacji jako podstawie
    a potem dla obecnych kredytów należało by użyć WIBORa to się miesza.

    Najlepiej byłoby przyjąć, że pozostała kwota po roku 96,67 może wzrosnąć
    o WIBOR.
    Istota obliczenia mieści się w tym, że jak po 27 latach spłacania
    zostanie kwota X to po 28 latach ma zostać Y=(2*X/3)*(1+WIBOR).
    A po 29 latach ma zostać (Y/2)*(1+WIBOR), a po 30 ma zostać 0.

    > Przyjmując z grubsza, że zdolność kredytowa to pół pensji, musiałbyś dostać
    dwukrotną podwyżkę.

    Przy moim modelu jak dostaniesz podwyżkę o WIBOR to KH będzie cię tak
    samo bolał jak dotychczas.

    > Gdyby start podwyżek stóp był z innego poziomu niż zero absolutne (choć w eurozonie
    są ujemne) to sytuacja
    > nie byłaby aż tak tragiczna - przede wszystkim towarzystwo drugiego rodzaju by tak
    aż mieszkania nie poprzepłacało
    > (dokładnie tak jak większość frankowiczów).

    Owszem, ale gdyby KH były liczone jak ja proponuję to problemów tej
    wielkości w ogóle by nie było. I nie jest to wcale ze stratą dla banków.
    Tylko klient jest cały czas równomiernie obciążony, a nie, że teraz jest
    dociśnięty do ziemi, a za 25 lat kredyt jaki mu zostanie do spłaty przez
    następne 5 lat będzie mógł spłacić z jednej pensji (dzięki inflacji
    która w międzyczasie była).
    P.G.


  • 4. Data: 2022-06-14 23:26:26
    Temat: Re: KH powinny być inaczej liczone
    Od: Dawid Rutkowski <d...@w...pl>

    Hmm, dokładniej może jutro.
    Choć kto wie, czy nie wymyśliłeś czegoś na miarę pioruna (zawsze się zastanawiałe,
    czemu durne rakjety daja się zmylić flarą - Polak zrobił takie, co się nie dają,
    łamiąc status quo - tak jak kiedyś Sikorsky, który skonstruował śmigłowiec, bo nie
    trafił na nauczyciela, który by mu opowiedział o panującym konsensusie, że to
    niemożliwe).

    Ale tak na szybko to pomysł upada na warunkach brzegowych - przyjąłeś jako bazę "ratę
    malejącą" - a tam jest gdzie "wyrównywać obciążenie".
    Dynks polega na tym, że rata malejąca ZAWSZE daje mniejszą zdolność kredytową - stąd
    popularność "raty równej".
    A ta, jak sama nazwa wskazuje, już w pełni możliwości "wyrównania obciążeń"
    wykorzystuje na starcie.
    I jak stopy idą w góre to mamy kłopot.
    A teraz poszły w górę niesamowicie.
    Nie tylko o 6pp w pół roku, co jest i tak dużo, ale z 0% do 6%, co jest nieskończenie
    razy więcej.

    Moi rodzce dzięki inflacji spłacili PRLowsku kredyt za mieszkanie - 35 lat z jednej
    pensji ;>
    Ale było to możliwe nie tylko dzięki hiperinflacji, ale i płaceniu kdsetek przez
    państwo.
    Teraz tak dobrze nie ma.
    Choć nie, czekaj...


  • 5. Data: 2022-06-14 23:35:22
    Temat: Re: KH powinny być inaczej liczone
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>

    Piotr Gałka <p...@c...pl> writes:

    > Owszem, ale gdyby KH były liczone jak ja proponuję to problemów tej
    > wielkości w ogóle by nie było. I nie jest to wcale ze stratą dla
    > banków.
    > Tylko klient jest cały czas równomiernie obciążony, a nie, że teraz
    > jest dociśnięty do ziemi, a za 25 lat kredyt jaki mu zostanie do
    > spłaty przez następne 5 lat będzie mógł spłacić z jednej pensji
    > (dzięki inflacji która w międzyczasie była).

    W niektórych przypadkach tak by mogło być, ale liczyć na to bym raczej
    nie liczył:
    - podwyżki płac są rozmaite i często są niezbyt skorelowane z inflacją
    - stopy procentowe często mają się nijak do inflacji (np. teraz)
    - jakby wartość nominalna kredytów rosła w nieskończoność, to mielibyśmy
    _dokładnie_ to samo co z frankami. Przecież tam tak samo pensje poszły
    w górę, i nikogo to nie interesuje.

    Sytuacja obecnych kredytobiorców jest obecnie lepsza, bo znaczną część
    kosztów pokrywają "za nich" deponenci.
    --
    Krzysztof Hałasa


  • 6. Data: 2022-06-15 09:58:07
    Temat: Re: KH powinny być inaczej liczone
    Od: Kris <k...@g...com>

    wtorek, 14 czerwca 2022 o 22:03:22 UTC+2 Piotr Gałka napisał(a):
    >.
    > Mi się tam to podobało - jak WIBOR się zrobił 0,23% to mi odsetki
    > (wrzesień 2020) od KH spadły do 19,70zł miesięcznie i co miesiąc coraz
    > mniej. Za listopad 2021 zapłaciłem 1,29 i pożegnałem KH.

    Teraz musisz poprosić bank aby wyraził zgodę na wykreślenie hipoteki.
    Jak już ta zgodę uzyskasz to 200 zł w kieszeń i do sądu wnioskować o wykreślenie
    hipoteki.


  • 7. Data: 2022-06-15 23:28:35
    Temat: Re: KH powinny być inaczej liczone
    Od: Alf/red/ <a...@u...waw.pl>

    W dniu 15.06.2022 o 09:58, Kris pisze:> Teraz musisz poprosić bank aby
    wyraził zgodę na wykreślenie hipoteki.
    Nie wszystkie wydają same?

    > Jak już ta zgodę uzyskasz to 200 zł w kieszeń i do sądu wnioskować o wykreślenie
    hipoteki.

    Stówę. W W-wie można kartą.

    --
    Alf/red/


  • 8. Data: 2022-06-20 13:39:05
    Temat: Re: KH powinny być inaczej liczone
    Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>

    On Tue, 14 Jun 2022 18:28:42 +0200, Piotr Gałka wrote:
    > Dla uproszczenia:
    > - KH z ratą malejącą - czyli rata=odsetki + stała część kapitału.
    > - kredyt spłacany w 10 ratach (np. rocznych).
    >
    > Gdy nie ma inflacji po roku zostaje nam 90% i nominalnie i wartościowo.
    > Jeśli jest duża inflacja to po roku zostaje nominalnie 90%, ale
    > wartościowo to może być np. już tylko 80%.
    >
    > I właśnie to jest powodem tak dużego wzrostu rat w przypadku pojawienia
    > się inflacji.
    > Gdyby przyjąć, że po roku ma zostać 90% wartościowo, a nie nominalnie to
    > raty by rosły tylko tak jak inflacja a nie wiele razy szybciej.

    Nie bardzo rozumiem. Proponujesz kredyt indeksowany inflacją?
    średnia ceną 1m kw?

    > Mogło by być, że ktoś wziął kredyt na 100, a po roku ma do spłacenia 110
    > (ale to jest tylko 90% wartości tego 100 sprzed roku). Taki kredyt nie
    > mógłby rosnąć w nieskończoność bo po drugim roku musiałoby zostać 80%
    > wartości, po 9-tym 10%. Wartościowo byłby cały czas spłacany w takim
    > samym tempie.
    > Raty by rosły znacznie mniej bo mogło by być, że nawet nie całe odsetki
    > są spłacane tylko reszta jest doliczana do kapitału i w ogóle nie spłaca
    > się (nominalnie) kapitału. Nie jakoś tam tylko dokładnie z
    > uwzględnieniem inflacji.

    To juz było. Kredyt hipoteczny Alicja w PKO BP.

    Tam nie byla inflacja, tylko odsetki naliczane w/g wibor czy tabeli
    banku, odsetki byly duze, więc klient nie splacal nawet calych
    odsetek, i powiekszały one kwote zadłużenia
    ... kwota rosla, ale jesli mniej niz inflacja,
    to po wielu latach zarobki i ceny mialy dogonic raty.

    I to nawet pare lat działało, a potem inflacja spadla, stopy spadly,
    a klienci zdaje sie zostali z wysokimi marzami i sie sądzić zaczeli
    :-)

    Przy czym PKO bodajze proponowalo zmiane kredytu jak sie sytuacja
    rozwijala, klienci olali, az sie obudzi z reką w nocniku :-)

    > Według mnie tak liczone kredyty nie wywoływały by takich problemów jak
    > teraz są. Ludzie nie byliby zaskakiwani nagłym wzrostem rat x 2 czy
    > jeszcze więcej. Raty by rosły mniej więcej jak inflacja i zakładając, że
    > pensje również to obciążenie byłoby cały czas podobne (wynika z tego, że
    > spłacamy równomiernie wartość a nie liczbę).

    spojrz na rok 2008 ... przychodzi kryzys i wszystko sie wywraca :-)
    Waluty drozeja, mieszkania tanieją, zarobki spadają, inflacja zerowa.

    > Niektórych mogło by dziwić, że spłacam i mam więcej do spłacenia niż
    > miałem, ale to ich problem.

    A tak w ogole, to problem bierze sie z tego, ze jesli mamy
    tradycyjny kredyt zrownowazony depozytem/lokatą innego klienta,
    to jemu rosnie procent składany i należy mu sie coraz wiecej pieniędzy
    z biegiem lat.
    A kredytobiorca w miare splacania kredytu coraz mniej odsetek wpłaca.
    Deponent chcialby co najmniej utrzymac realną wartość swoich
    oszczędnosci, a kredytobiorcy nominalna wartosc kredytu realnie robi
    się coraz mniejsza :-)

    Czyli trzeba kredytobiorcę dowalic na początku takimi odsetkami,
    zeby zaplacił zarobek banku niejako z góry, bo za parę lat inflacja
    zeżre te jego raty.

    Oczywiscie w miare splacania bank bedzie kolejnych kredytobiorcow
    szukal, i to troche zmienia sytuacje ...

    J.


  • 9. Data: 2022-06-20 18:12:42
    Temat: Re: KH powinny być inaczej liczone
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>

    "J.F" <j...@p...onet.pl> writes:

    > A tak w ogole, to problem bierze sie z tego, ze jesli mamy
    > tradycyjny kredyt zrownowazony depozytem/lokatą innego klienta,
    > to jemu rosnie procent składany i należy mu sie coraz wiecej pieniędzy
    > z biegiem lat.

    Niepotrzebna komplikacja. Od tego jest koszt kredytu/depozytu - zwykle
    roczny. To, czy procent będzie składany, czy go sobie klient wypłaci,
    i jak długo będzie utrzymywał jaki depozyt, to się wszystko
    statystycznie wyrówna.

    > A kredytobiorca w miare splacania kredytu coraz mniej odsetek wpłaca.
    > Deponent chcialby co najmniej utrzymac realną wartość swoich
    > oszczędnosci, a kredytobiorcy nominalna wartosc kredytu realnie robi
    > się coraz mniejsza :-)

    Podobnie - niepotrzebna komplikacja.

    > Czyli trzeba kredytobiorcę dowalic na początku takimi odsetkami,
    > zeby zaplacił zarobek banku niejako z góry, bo za parę lat inflacja
    > zeżre te jego raty.

    W skali banku nie ma czegoś takiego jak "zarobek z góry". W każdym
    okresie kredytobiorca musi pokrywać koszty kapitału (z nadwyżką) -
    przynajmniej statystycznie.
    --
    Krzysztof Hałasa


  • 10. Data: 2022-06-20 20:03:02
    Temat: Re: KH powinny być inaczej liczone
    Od: Poldek <p...@i...eu>

    W dniu 2022-06-14 o 18:28, Piotr Gałka pisze:
    > Dla uproszczenia:
    > - KH z ratą malejącą - czyli rata=odsetki + stała część kapitału.
    > - kredyt spłacany w 10 ratach (np. rocznych).
    >
    > Gdy nie ma inflacji po roku zostaje nam 90% i nominalnie i wartościowo.
    > Jeśli jest duża inflacja to po roku zostaje nominalnie 90%, ale
    > wartościowo to może być np. już tylko 80%.
    >
    > I właśnie to jest powodem tak dużego wzrostu rat w przypadku pojawienia
    > się inflacji.
    > Gdyby przyjąć, że po roku ma zostać 90% wartościowo, a nie nominalnie to
    > raty by rosły tylko tak jak inflacja a nie wiele razy szybciej.
    > Mogło by być, że ktoś wziął kredyt na 100, a po roku ma do spłacenia 110
    > (ale to jest tylko 90% wartości tego 100 sprzed roku). Taki kredyt nie
    > mógłby rosnąć w nieskończoność bo po drugim roku musiałoby zostać 80%
    > wartości, po 9-tym 10%. Wartościowo byłby cały czas spłacany w takim
    > samym tempie.
    > Raty by rosły znacznie mniej bo mogło by być, że nawet nie całe odsetki
    > są spłacane tylko reszta jest doliczana do kapitału i w ogóle nie spłaca
    > się (nominalnie) kapitału. Nie jakoś tam tylko dokładnie z
    > uwzględnieniem inflacji.
    >
    > Według mnie tak liczone kredyty nie wywoływały by takich problemów jak
    > teraz są. Ludzie nie byliby zaskakiwani nagłym wzrostem rat x 2 czy
    > jeszcze więcej. Raty by rosły mniej więcej jak inflacja i zakładając, że
    > pensje również to obciążenie byłoby cały czas podobne (wynika z tego, że
    > spłacamy równomiernie wartość a nie liczbę).
    >
    > Niektórych mogło by dziwić, że spłacam i mam więcej do spłacenia niż
    > miałem, ale to ich problem.
    > P.G.

    Jest to jeden z wielu pomysłów z cyklu, jak pożyczyć pieniądze, żeby nie
    oddawać wszystkiego, a w każdym razie oddać realnie mniej, niż się
    pożyczyło.
    A "problemy" biorą się stąd, że:
    1. ludzie uważają, że mieszkanie i to nie małe im się "należy" i biorą
    kredyty nie biorąc pod uwagę tego, czy ich stać na spłacanie. Często w
    tym celu naciągają swoją zdolność kredytową lipnie podbijając dochody,
    żeby w banku wyglądało, że mają większą zdolność.
    2. drugi rodzaj ludzi, to amatorzy poradników o "wolności finansowej" i
    rozmaitej maści "inwestorzy", którzy raz się pysznią swoim sprytem i
    drogimi samosmrodami w leasiongu, a raz jęczą, jak im jest ciężko i żeby
    im ktoś pomógł w niedostatku.

    Poza tym jest "normalna większość", czyli ludzie, którzy kupili
    mieszkania, w którzych mieszkają i spłacają raty, bo w międzyczasie ich
    zarobki poszły do góry o wiele bardziej niż inflacja i raty.
    Oraz kategoria zwykle niesłusznie pomijana, czyli ludzie, którzy by
    chętnie mieszkanie kupili, żeby mieszkać i założyć rodzinę, ale byli
    ostrożni i uznali, że mieszkania są za drogie, raty mogą wzrosnąć i w
    efekcie mieszkań nie pokupowali (poniekąd słusznie), nadal mieszkają z
    rodzicami, teściami lub gdzieś się gnieżdżą. Ci są najbardziej
    poszkodowani i najbardziej niesłusznie ukarani za swój rozsądek.

strony : [ 1 ] . 2 ... 7


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1