-
1. Data: 2010-12-19 19:38:49
Temat: KK Tesco Banku -- drożej z kartą
Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console20>
Przepraszam, jeśli było.
http://gospodarka.gazeta.pl/pieniadze/1,29577,880859
5,Z_karta_kredytowa_Tesco_zaplacisz_wiecej.html
Dzięki wysokim opłatom za transakcje płatnicze oraz
własnemu kursowi przeliczania walut brytyjska sieć
hipermarketów zarabia rocznie ponad 12 mln funtów,
po cichu i bez wiedzy klientów - pisze "The Guardian".
--
.`'.-. ._. .-.
.'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
`-:`-'.'. '`\.'`.' ~'~'~'~'~'~'~'~'~ o.`.,
o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;. . .;\|/....
-
2. Data: 2010-12-22 20:43:27
Temat: Re: KK Tesco Banku -- drożej z kartą
Od: Przemyslaw Kwiatkowski <m...@m...waw.pl>
Eneuel Leszek Ciszewski pisze:
>
> Przepraszam, jeśli było.
>
> http://gospodarka.gazeta.pl/pieniadze/1,29577,880859
5,Z_karta_kredytowa_Tesco_zaplacisz_wiecej.html
>
>
> Dzięki wysokim opłatom za transakcje płatnicze oraz
> własnemu kursowi przeliczania walut brytyjska sieć
> hipermarketów zarabia rocznie ponad 12 mln funtów,
> po cichu i bez wiedzy klientów - pisze "The Guardian".
>
Bzdury.
> Na kartach kredytowych nadal widnieje logo MasterCard, jednak sieć nie korzysta z
przelicznika tej organizacji, lecz z kursu ustalanego przez Royal Bank of Scotland
Czyli dokładnie tak samo jak w zasadzie w każdym polskim banku,
oczywiście z chlubnym wyjątkiem pewnego niepolskiego (i za to go kochamy).
> własny kurs przeliczania walut i dodatkowa opłata sięgająca nawet 2,75 proc.
oznaczają w sumie 5 proc. prowizji od przeprowadzonej transakcji.
Co jest co prawda dość wysokim poziomem, ale nie odbiega aż tak
drastycznie od poziomu w Polsce - zwłaszcza w tych "gorszych" bankach.
A zresztą weźmy choćby taki mBank - opłata za przewalutowanie 2% +
różnica kursowa w stosunku do Visy/MC - pewnie z drugie tyle.
> Rzecznik sieci tłumaczy, że każdy klient został poinformowany o zmianach i zna
zasady. Jednak jak wynika z informacji gazety, większość posiadaczy kart kredytowych
Tesco o zmienionym kursie przeliczania walut dowiaduje się po powrocie z wakacji,
czytając wyciąg z banku.
Czyli jak zwykle dziennikarskie bicie piany. Jak widać to, że Kowalski
(czy też raczej w tym wypadku Smith) podpisuje umowę z bankiem, nie
zadawszy sobie trudu przeczytania regulaminu, oraz korzysta z
instrumentu bankowego, o którego działaniu nie ma pojęcia - jest
standardem nie tylko u nas. :-)
--
MiCHA