-
61. Data: 2008-10-12 20:35:23
Temat: Re: KK na kartki? ;)
Od: C...@g...com
On 12 Paź, 22:20, Chris <chris94@WYTNIJ_TO.poczta.fm> wrote:
/.../
> A Twoja wypowiedź jaki miała mieć związek z tym co ja napisałem?
Taki sam jak Twoja wypowiedź miała związek z twierdzeniem, że wymiana
handlowa *nie jest* grą z sumą zerową. Kłócisz się o definicje -
równie dobrze można byłoby napisać: świadczenie usług nie jest grą o
sumie zerowej.
-
62. Data: 2008-10-12 22:37:40
Temat: Re: KK na kartki? ;)
Od: Chris <chris94@WYTNIJ_TO.poczta.fm>
Dnia Sun, 12 Oct 2008 13:35:23 -0700 (PDT), C...@g...com
napisał(a):
> Kłócisz się o definicje -
Wcale się nie kłócę, a tylko prostuję ewidentny błąd w rozumowaniu.
> równie dobrze można byłoby napisać: świadczenie usług nie jest grą o
> sumie zerowej.
Owszem, tak napisać by można, ale tak napisane nie było.
--
Pozdrowienia,
Krzysztof
-
63. Data: 2008-10-13 06:45:11
Temat: Re: KK na kartki? ;)
Od: Olgierd <n...@r...org>
Dnia Sat, 11 Oct 2008 00:57:43 +0200, Chris napisał(a):
>> Skąd wiesz, że wie, że nie należy zostawiać kuchenki z odkręconym
>> kurkiem? Czy sprzedawca sprzedając kuchenkę wiedział, czy Olgierd sobie
>> nią krzywdy nie zrobi?
>
> Jeśli każde dziecko o tym wie, to jest dość mało prawdopodobne, żeby
> dorosły gość kupujący kuchenkę o tym nie wiedziała.
Ale ja tej kuchenki nie kupiłem. Była tam. To raz. A dwa, że nawet ja
wiem, że czasem trzeba ten kurek odkręcić!
--
pozdrawiam serdecznie, Olgierd
Lege Artis http://olgierd.bblog.pl
http://agroturystyka.kolorowa-chata-kostrzyca.pl/
-
64. Data: 2008-10-14 20:34:57
Temat: Re: KK na kartki? ;)
Od: "Marek Dyjor" <m...@p...onet.pl>
krzysztofsf wrote:
> On 9 Paź, 12:29, k...@o...pl wrote:
>> On 9 Paź, 12:08, krzysztofsf <k...@w...pl>
>> wrote:>http://www.bankier.pl/wiadomosc/Uwazajcie-na-
karty-kredytowe-1843625....
>>> Komisja Nadzoru Finansowego powinna więc wydać regulację w sprawie
>>> kart kredytowych, np. wprowadzając zakaz ich wydawania osobom, które
>>> mają dochody netto niższe niż 3 tys. zł na osobę miesięcznie na
>>> członka rodziny.
>>
>> Ciekawe dla czego nie w takim razie np. 5000 netto na członka
>> rodziny,
>> z maksymalnym limitem
>> 150% przychodów i tylko pod warunkiem, że nie posiada się córki(za
>> każdą córkę obniżenie limitu o 25% ;)
>
> Powinien dodac, ze KK powinny byc wydawane z zabezpieczeniem
> gotowkowym, w wysokosci otrzymanego limitu, wplacanym na
> nieoprocentowane konto w jego banku ;)
tja swego czasu Banki Spółdzielcze proponowały kredyty pod zastaw kwoty
zdeponowanej na koncie :)
-
65. Data: 2008-10-14 20:39:37
Temat: Re: KK na kartki? ;)
Od: "Marek Dyjor" <m...@p...onet.pl>
Olgierd wrote:
> Dnia Fri, 10 Oct 2008 01:53:35 +0200, Chris napisał(a):
>
>> Bo rzeczywistość jest taka, że olbrzymią
>> część tych kart dostają ludzie, którzy tych kart nigdy dostać nie
>> powinni i to oni później są obiektami działań rozmaitych firm
>> windykacyjnych,
>
> Tak samo kilka lat temu pisali na grupie o telefonach komórkowych.
> Karta jest dla każdego, nawet dla tego, kto zarabia mniej, pod
> warunkiem, że potrafi się tym posługiwać.
> Hint: mam kuchenkę w domu, ale gotować nie umiem ;-)
kuchenki tylko dla osób posiadajacyh wykształcenie gastronomiczne.
-
66. Data: 2008-10-14 21:19:40
Temat: Re: KK na kartki? ;)
Od: Adam Płaszczyca <t...@o...spamnie.org.pl>
On Tue, 14 Oct 2008 22:34:57 +0200, "Marek Dyjor"
<m...@p...onet.pl> wrote:
>tja swego czasu Banki Spółdzielcze proponowały kredyty pod zastaw kwoty
>zdeponowanej na koncie :)
A teraz proponuja bardzo ciekawe warunki i sa elastyczne - własnie
przerabiam kredyt hipoteczny w BSR w Krakowie.
--
___________ (R)
/_ _______ Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
___/ /_ ___ ul. Na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012 378 31 98)
_______/ /_ Wywływanie E-6 http://trzypion.pl/
___________/
-
67. Data: 2008-10-16 21:02:41
Temat: Re: KK na kartki? ;)
Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
"Marek Dyjor" gd2vpr$au0$...@n...onet.pl
> tja swego czasu Banki Spółdzielcze proponowały kredyty pod zastaw kwoty
zdeponowanej na koncie :)
Bank Spółdzielczy w Wasilkowie -- miałem tam kredyt. Dokładniej -- kredyt
miała moja Matka, ale wzięty na mnie. Pewnego dnia bank padł -- depozyty
przepadły, :) a kredyt należało zwrócić z prowizjami i odsetkami... W razie
niezwrócenia -- spłacanie przejęliby poręczyciele/żyranci. ZTCP pracowniczka
banku powiadomiła (po kumotersku) moją Matkę dostatecznie wcześnie,dzięki
czemu Matka znalazła się wśród tych osób, które straciły niewiele. Matka
ten (i nie tylko ten) kredyt wzięła, aby opłacić córce (mojej siostrze)
mieszkanie. Ja w tym czasie trwoniłem :) znacznie większe pieniądze
(zarabiane lekko, na tym, co lubiłem, więc wg duchownych -- na przykład
mego proboszcza -- ,,złe'', grzeszne: pracowałem na uczelni jako informatyk
i handlowałem sprzętem komputerowym oraz oprogramowaniem komputerowym; ceny
miałem o około 10% niższe od rynkowych i terminy o niebo krótsze niż konkurenci;
kupowałem u najlepszych dystrybutorów polskich; wszystko było legalne -- nie
tylko w logach, :) ale i naprawdę, o co nie tyle dbałem, ile wręcz walczyłem)
i po opłaceniu swego mieszkania miałem na swoich kontach
(w złotówkach, w dolarach i nie wiem w czym jeszcze -- miałem wówczas chyba
jedenaście kont naraz, w tym chyba 4 w PKO bp, dzisiejszym PKO BP SA; firmowe
w PKO bp nie miało pieczątki, co było wielkim atutem w tamtych realiach)
co najmniej dwa razy więcej, niż kosztowało to mieszkanie siostry.
(były inne czasy i nie chodziło o kupienie całego mieszkania, lecz
o coś innego -- pojęcia dziś nie mam, o co, bo nie o wykupienie na
własność; mieszkania kupowało się nie jeden :) raz, ale kilka :) razy,
a mieszkanie nadal obarczone było kredytem i nie stanowiło odrębnej,
notarialnie ,,kwitowanej'' własności; w spłacaniu resztek kredytu
także pomagałem, choć już wówczas nie byłem zbyt bogaty -- między
innymi uczelnia dała mi na 3% kredyt w wysokości 7 kilozłtych na
3 lata; część tego kredytu spłacałem już jako niepracownik UwB;
mam log ;) na potwierdzenia spłacenia do zera)
Dla mnie kredyt, którego zabezpieczeniem jest lokata -- to paranoja!!! :)
Zaś kredyt uczelniany był de facto półprezentem. :) Rynkowo był równoważny
podarowaniu połowy pieniędzy. :) Obok kredytów, uczelnia dawała wczasy, ;)
mydła :) i inne uposażenia... Naturalnie także studentki, ale te już poza
oficjalnymi logami. ;) Jednej (anglistki) ponoć nie zwróciłem do dzisiaj,
czemu kategorycznie zaprzeczam, twierdząc nawet, że jej nigdy nie brałem. ;)
-=-
Dla mnie ten kraj to czysta ;) paranoja, w której bez pieniędzy umiera się
**dosłownie** z głodu, zaś mając pieniądze, po prostu zabiera biednym. :)
Na przykład moja Mercedes przez wiele lat mnie nie kosztowałaby, gdybym
przejeżdżał nią tylko tyle, ile przejeżdża przeciętny obywatel tej dziwnej
krainy, ;) zwanej Polską, bo była amortyzowana i te amortyzacje przewyższały
przeciętne koszty jej utrzymania. W logach ;) Mercedes była samochodem firmowym,
ale w istocie była moją jedyną kobietą stawianą pod latarniami ;) w całym
moim dotychczasowym życiu. :) (nawet więcej -- jedynym moim samochodem,
nie tylko jedynym samochodem tej marki, o żeńskim imieniu)
Objeżdżanie miasta :) skłoniło mnie do myślenia o monitoringu sygnalizacji
ulicznej, którego nie dane mi było nigdy robić -- za sprawą oczywiście
duchownych rzymskokatolickich, którzy pilnowali skrupulatnie, :) abym nie
powrócił do pracy na uczelni. Praca zaś ta była mi potrzebna jak siłownia
sportowcowi -- studenci by psuli, ja bym reperował i miałbym po prostu
,,rozbieg''; nadto i samo środowisko ludzi młodych, z plastycznymi,
nieskostniałymi jeszcze umysłami, wiele by dało, o czym wiem, gdyż
wiele lat tam pracowałem. Pieniądze miały też znaczenie, bo dosłownie
głodowałem (w efekcie posypały się zęby i połamały palce) ale mniejsze.
Efektem ubocznym takiej pracy wśród studentów (zwłaszcza studentek)
byłoby rozwijanie firmy mojej Matki -- formalnego doradcy podatkowego,
czy jak się to określa. BTW ostatnie próby ratowania firmy podjąłem
niedawno, starając się kupić :) Matce pracowniczkę -- efekty nie są
mi znane, jako że nie jestem właścicielem :) owej pracowniczki i nie
mam nawet na jej kupno pieniędzy w gotówce, a jedynie w ,,naturze'',
którą nie jest wcale seks. Ambitny byłem, bo chciałem, aby pracowniczki
zarobiły na siebie i na swoich mężów :) -- czyli nie tylko na przeżycie,
ale i na mieszkania, dzieci, samochody, wakacje... :) (o tym, że kobiety
płacą swym mężczyznom za seks w tym kraju -- wiem z wiarygodnych źródeł
i nie zamierzam o tym fakcie dyskutować)
Ale moje plany kolidowały z myślami/planami papieskiego prałata honorowego,
mego ex-proboszcza, więc moje plany musiały zgnić... Zbawcza śmierć wielkiego ;)
papieża niewiele pomogła -- przeżyłem, ale przyszłości nadal nie mam. :) Może
jakiś wypadek, w którym zapłoną jak pochodzie :) Korteriańskie dzieci otworzy
mi drogę powrotną na uczelnię. :) Postawę nowego papieża polscy duchowni mają
w xupie. :) Pamięć wielkiego ;) rodaka (którego mój ex-proboszcz był honorowym
prałatem) więcej dla nich znaczy, niż cokolwiek. :) Ja jestem dobrej myśli, bo
wiem o tym, że jednak śmierć przemawia zawsze jasnym, zrozumiałem językiem do
wszelkich serc, a ja -- jestem Dzieckiem śmierci. :)
--
.`'.-. ._. .-.
.'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
`-:`-'.'. '`\.'`.' ~'~'~'~'~'~'~'~'~ o.`.,
o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;. . .;\|/....
-
68. Data: 2008-10-16 21:13:27
Temat: Re: KK na kartki? ;)
Od: witek <w...@g...pl.invalid>
Eneuel Leszek Ciszewski wrote:
>
>
> Bank Spółdzielczy w Wasilkowie -- miałem tam kredyt. Dokładniej -- kredyt
> miała moja Matka, ale wzięty na mnie. Pewnego dnia bank padł -- depozyty
> przepadły, :) a kredyt należało zwrócić z prowizjami i odsetkami... W razie
> niezwrócenia -- spłacanie przejęliby poręczyciele/żyranci.
Wiesz, gdybys to ty padł a nie bank i nie miał spadkobierców (bank nie
ma), to bank tez nie dostałby pieniedzy z "depozytu", ktory "złożył" u
ciebie w postaci kredytu dla ciebie.
-
69. Data: 2008-10-16 21:28:50
Temat: Re: KK na kartki? ;)
Od: krzysztofsf <k...@w...pl>
witek pisze:
> Eneuel Leszek Ciszewski wrote:
>>
>>
>> Bank Spółdzielczy w Wasilkowie -- miałem tam kredyt. Dokładniej -- kredyt
>> miała moja Matka, ale wzięty na mnie. Pewnego dnia bank padł -- depozyty
>> przepadły, :) a kredyt należało zwrócić z prowizjami i odsetkami... W
>> razie
>> niezwrócenia -- spłacanie przejęliby poręczyciele/żyranci.
>
>
> Wiesz, gdybys to ty padł a nie bank i nie miał spadkobierców (bank nie
> ma), to bank tez nie dostałby pieniedzy z "depozytu", ktory "złożył" u
> ciebie w postaci kredytu dla ciebie.
Ale ciekawa sytuacja.
Jesli ta sama osoba mialaby w danym banku i depozyty i kredyt, czy sa
rozwiazania regulujace kompensate naleznego kredytu niewyplaconym
fizycznie depozytem (jakas lokata gotowkowa na koncie) czy tez lokata
przepada a kredyt pozostaje do splaty w 100%?
Nawet uwzgledniajac gwarancje panstwowe na zwrot jakiejs kwoty lokaty,
czy jest mozliwosc powyzszej kompensaty, czy kleint ma sie bujac, czekac
na blizej nieokreslony termin zwrotyu lokaty i spalcac kredyt bez
mozliwosci przeliczenia i zmniejszenia o posiadane srodki, ktore bank
sprzeniewierzyl?
-
70. Data: 2008-10-17 06:26:18
Temat: Re: KK na kartki? ;)
Od: Adam Płaszczyca <t...@o...spamnie.org.pl>
On Thu, 16 Oct 2008 23:02:41 +0200, "Eneuel Leszek Ciszewski"
<p...@c...fontem.lucida.console> wrote:
>Bank Spółdzielczy w Wasilkowie -- miałem tam kredyt. Dokładniej -- kredyt
>miała moja Matka, ale wzięty na mnie. Pewnego dnia bank padł -- depozyty
>przepadły, :) a kredyt należało zwrócić z prowizjami i odsetkami... W razie
Interesujące, bo bank działa do dzisiaj.
--
___________ (R)
/_ _______ Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122688
___/ /_ ___ ul. Na Szaniec 23/70, 31-560 Kraków, (012) 3783198
_______/ /_ E-6 http://trzypion.pl/
___________/ GG: 3524356