eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiKsiazeczka mieszkaniowa PRL ???
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 93

  • 31. Data: 2005-07-29 13:59:21
    Temat: Re: Ksiazeczka mieszkaniowa PRL ???
    Od: "BliSki." <B...@w...pl>

    "$$Szalony_Kapelusznik$$" wrote:
    >> LOL, całkim niezłą.
    >> Taka niezła, że w latach 70 był cały wkład na mieszkanie a teraz starczy na 5 góra
    10 m^2.
    > Nastepny, ktory by chcial za 100 - 150 BigMackow mieszknaie kupic... ROTFL...

    no comments.

    > Skad sie bierze tyle sierot po socjalizmie ?!?!

    Znaczy rozumiem, że piszesz o sobie?
    A może prorok jaki czy co??....
    Bo ja nic w tym poście nie pisałem, co bym chciał.

    --
    -o--***--o-
    Pozdr, (R) BliSki. (tm) m a i l : BliSki(tu kreska)Wp (a') wirtualna (kropa) i tu
    wiadomo


  • 32. Data: 2005-07-29 14:24:21
    Temat: Re: Ksiazeczka mieszkaniowa PRL ???
    Od: "r...@a...net.pl" <r...@a...net.pl>

    Fri, 29 Jul 2005 11:41:46 +0200, w <w...@k...eu.org>, "Krzysztof
    K. Maj" <kmaj@USUN_TO.krak.eu.org> napisał(-a):

    > Fri, 29 Jul 2005 00:53:58 +0200, na pl.biznes.banki, r...@a...net.pl
    > w wiadomości <news:bfoie1dna50rs15fdj9k22at5tp548ub9g@4ax.com>
    > napisał(a):
    >
    > > Tak, i jedno mieszkanie starczało dla 100 osób z takim wkładem.
    >
    > Mógłbyś jaśniej?

    Mógłbym -- i na jedno takie mieszkanie (w takiej cenie) było 100 chętnych.


  • 33. Data: 2005-07-29 14:51:45
    Temat: Re: Ksiazeczka mieszkaniowa PRL ???
    Od: "$$Szalony_Kapelusznik$$" <szalony_kapelusznik@_nie_lubie_spamu_wp.pl>

    > Napisz może, na jakiej podstawie wysnułeś taki wniosek?
    > Bo ja pomiędzy opisanymi przeze mnie powyżej SAMYMI CZYSTYMI FAKTAMI, a

    jezeli to sie teraz nazywa czystymi faktami...

    > Twoim chamskim stwierdzeniem, nie widzę żadnego innego związku poza
    > chęcią obrażenia mnie.

    nie pochlebiaj sobie zbytnio...

    >>> To była spora część zarobków z kilkudziesięciu lat pracy; najpierw moich
    >>> rodziców, potem mojej.
    >>
    >> Ale jaki to jest argument ?
    >> Moglbyc to efekt pracy 5 pokolen nawet, ale nic z tego skoro nie mialo to
    >> zadnej _realnej_ wartosci.
    >
    > W momencie otrzymania mieszkania ten wkład miał _bardzo realną wartość_,
    > bo to mieszkanie dzisiaj można sprzedać za znacznie więcej niż te Twoje
    > 100 BigMacków. Więc nie opowiadaj nam tu więcej o tych BigMackach, bo
    > tylko kompromitujesz się jako ekonomista.

    Widzisz i znow mylisz proste pojecia, wklad nie mial zadnej wartosci,
    wartosc mialo mieszkanie (jak kazdy wymieniony przeze mnie towar), tylko
    jakos dziwnym trafem nie kupiles sobie za wlad mieszkania, prawda? Zrozum ze
    wykonujac przeliczenie 'wklad = mieszkanie' popelniasz kardynalny blad. I
    cale dalsze twoje rozumowanie jest o kan przyslowiowych czterech liter...

    Ponawiam pytanie: dlaczego sobie nie kupiles mieszkania M2 za posiadane na
    tem cel pieniadze? Zastanawia mnie jak dlugo bedziesz chowal leb w piach
    zanim wreszcie spojrzysz prawdzie w oczy i udzialisz odpowiedzi na to
    pytanie...

    >>> Fiat 125 kosztował wtedy 1400 dolarów - jaki samochód dzisiaj kupisz za
    >>> tę
    >>> cenę?
    >>
    >> I tez na niego zostal Ci sie talon? I teraz chcialbys za tego bona dostac
    >> pewnie normalny samochod?
    >
    > I znowu skompromitowałeś się, udowadniając że piszesz na temat, o którym
    > nie masz pojęcia. Wpłacając 1400 dolarów kupowało się Fiata 125 "od
    > ręki", bez żadnych talonów.

    Nie mam zrodel, nie bede polemizowal, natomiast cos mi sie wydaje ze za
    tanio...

    >>> Ziemia na której budowano budynki nie była kupowana za dolary, również
    >>> dolarami nie płacono ani za materiały, ani zatrudnionym na budowie
    >>> robotnikom, więc przeliczeni na dolary wciskaj głupszym od siebie.
    >>
    >> Przelicz sobie na cokolwiek, co ma _realna wartosc_ na rope, na zloto,
    >> nawet
    >> na miedz....
    >
    > A ja proponuje przeliczyć to np. na wartość gruntu. Wynik przeliczenia
    > może być dosyć ciekawy, zwłaszcza w porównaniu z Twoimi 100 BigMackami.

    Tylko jedno ale... Ty nie masz gruntu, Ty masz ksiazeczke....

    >> Wartosci pieniadza nie okresla zadrukowana na nim liczba, tylko
    >> wartosc towaru lub uslugi na ktore mozesz go wymienic. I dlatego zostala
    >> Ci
    >> zadrukowana ksiazeczka, a Ty naiwnie wierzysz, ze kiedys tam za taka
    >> ksiazeczke sie dostawalo mieszkanie (specjalnie nie uzywam slowa
    >> 'kupowalo').
    >
    > Więc powiedz to tym wszystkim, którzy dzisiaj płacą składki na ZUS oraz
    > inne drugie i trzecie filary.

    Chwileczke, chwileczke, ZUS i drugi filar to skladki _obowiazkowe_,
    natomiast ksiazeczki mieszkaniowe to byla dobrowolna zrzutka na rozbudowe
    socjalizmu...

    > Im też zostanie tylko taka zadrukowana
    > książeczka, zwłaszcza, że nam Państwo gwarantowało utrzymanie realnej
    > wartość wkładu (określonej w metrach kwadratowych mieszkania, a nie w
    > złotówkach!), a im Państwo już nic nie gwarantuje.

    Coz... jak ktos wierzy, ze bedzie mial emeryture z ZUSu to sie potem obudzi
    jak Ty z ta swoja ksiazeczka...pozostaje wspolczuc

    >> Odpowiedz mi na takie proste pytanie, skoro miales pieniadze na
    >> mieszkanie
    >> M2 to dlaczego sobie go nie kupiles?
    >
    > Bo zaufałem Państwu, tak samo jak obecnie ufają mu ci, którzy płacą ZUS
    > i kupują obligacje Skarbu Państwa.

    No i chyba dotarlismy do sedna. Do kogo wiec powinienes miec pretensje?
    Wybrales taka inwestycje, ktora przyniosla takie to a takie zyski... Jak
    wtopisz na gieldzie to tez bedziesz nazywal Rozluckiego zlodziejem ?

    >> I dlaczego nie inwestowales w ziemie albo materialy budowlane tylko
    >> wtopiles
    >> 'oszczednosci calego zycia' w kilka zadrukowanych karteczek?
    >
    > A kto powiedział, że nie inwestowałem? Pieniądze wtopili głównie moi
    > Rodzice, ja w kilka lat po podjęciu pracy przestałem płacić składki na
    > książeczkę mieszkaniową i jak widać, bardzo dobrze zrobiłem.
    >
    >>> Premia gwarancyjna miała gwarantować (jak sama nazwa wskazuje) realną
    >>> wartość wkładu, liczoną właśnie nie w złotych, dolarach, lecz w metrach
    >>> kwadratowych mieszkania. A przeliczać tę wartość teraz na dolary usiłują
    >>> cwaniaczkowie, którzy okradli nas z tych pieniędzy.
    >>
    >> Zydzi, i masoni, o i ja tez... okradlismy Cie ze wszystkiego....
    >> Wiesz, dobrze by było czasami uzyc mozgu, a nie tylko wlacznika Radia
    >> Maryja...
    >
    > Nie zasłaniaj się Żydami i masonami, bo każdy kto pamięta te czasy wie,
    > że te pieniądze zostały sprzeniewierzone przy dużym udziale systemu
    > bankowego. W sytuacji, gdy inflacja sięgała kilkudziesięciu procent w
    > skali miesiąca, wkłady mieszkaniowe były oprocentowane coś na 5% w skali
    > roku.

    Jezlei chcesz powaznie dyskutowac, to rozwin 'pieniadze sprzeniewierzone',
    bo chwilowo to jest taki slogan-wytrych, ktory dokladnie nic nie znaczy...

    A ktos kazal trzymac ksiazeczke do konca swoich dni? Nie mozna bylo
    zlikwidowac tego w cholere i wymienic zlotowki na cos o _relanej wartosci_.
    I uratowac chociaz czesc kapitalu? Ale rozumiem, ze do konca mialo sie
    nadzieje, ze panstwo daaaaa.... Ale panstwo nie dalo wiec lament i
    zlodzieje.... to (1).

    A (2) to pragne zauwazyc, ze ten mechanizm, ktory opisujesz powyzej dotknal
    wszystkich posiadaczy zlotowki. I tych na zwyklych ksiazeczkach
    oszczednosciowych i tych w skarpecie... Dlaczego posiadacz zwyklych
    oszczednosci nie dostal 'premii gwarancyjnej' ???

    > A to nie ma nic wspólnego z Radiem Maryja.

    Twoja retoryka ma sporo z Radiem Maryja... tam tez same okradzione sieroty
    wystepuja...

    >> Na koniec mala dykteryjka:
    >>
    >> Twoja matka zarabiala zapewne miesiecznie jakies 10-20$. Teraz zapewne
    >> jest
    >> na emeryturze, i dostaje jej, jak nic, ze 400$ - 500$ miesiecznie, czyli
    >> przez rok ZUS wyplaci jej wiecej niz wypracowala przez clae zycie. Skoro
    >> juz
    >> wiemy kto Cie okradl, to moze teraz ustalimy, kto doklada....hmmm?
    >
    > Po pierwsze, moja Matka już nie żyje.
    > Po drugie, renta mojej Matki była wypłacana ze składek ZUS moich, mojego
    > Brata i naszych dzieci.
    > Jakieś pytania jeszcze ?

    Tiaaa... z czyich skladek zamierzacie na emeryturce bytowac Ty, Twoj brat i
    wasze dzieci ?
    Uprzedzam od razu, zebys na mnie nie liczyl...

    MAd Hat
    ter



  • 34. Data: 2005-07-29 17:40:42
    Temat: Re: Ksiazeczka mieszkaniowa PRL ???
    Od: "Krzysztof K. Maj" <kmaj@USUN_TO.krak.eu.org>

    Fri, 29 Jul 2005 16:51:45 +0200, na pl.biznes.banki,
    $$Szalony_Kapelusznik$$ w wiadomości
    <news:dcdfjb$1pk$1@nemesis.news.tpi.pl> napisał(a):

    >> Napisz może, na jakiej podstawie wysnułeś taki wniosek?
    >> Bo ja pomiędzy opisanymi przeze mnie powyżej SAMYMI CZYSTYMI FAKTAMI, a
    >
    > jezeli to sie teraz nazywa czystymi faktami...

    Napisałem:

    > Gdy byłem w liceum, rodzice wpłacili mi pełny wkład na lokatorskie
    > mieszkanie M-2. Po jakieś ponad 20 latach dalszego oszczędzania, po
    > doliczeniu odsetek i premii gwarancyjnych okazało się, że posiadany
    > wkład wystarczy mi na zakup 0,5 m kw. mieszkania.

    Więc wskaż mi, co w powyższym tekście nie jest faktem!

    >> W momencie otrzymania mieszkania ten wkład miał _bardzo realną wartość_,
    >> bo to mieszkanie dzisiaj można sprzedać za znacznie więcej niż te Twoje
    >> 100 BigMacków. Więc nie opowiadaj nam tu więcej o tych BigMackach, bo
    >> tylko kompromitujesz się jako ekonomista.
    >
    > Widzisz i znow mylisz proste pojecia, wklad nie mial zadnej wartosci,
    > wartosc mialo mieszkanie (jak kazdy wymieniony przeze mnie towar), tylko
    > jakos dziwnym trafem nie kupiles sobie za wlad mieszkania, prawda?

    Nie kupiłem mieszkania, bo Państwo nie wywiązało się z umowy, którą z
    nim miałem zawartą. I właśnie dlatego twierdzę, że posiadacze książeczek
    mieszkaniowych zostali oszukani przez Państwo Polskie.

    > Ponawiam pytanie: dlaczego sobie nie kupiles mieszkania M2 za posiadane na
    > tem cel pieniadze? Zastanawia mnie jak dlugo bedziesz chowal leb w piach
    > zanim wreszcie spojrzysz prawdzie w oczy i udzialisz odpowiedzi na to
    > pytanie...

    Odpowiedzi na to pytanie udzieliłem Ci powyżej, natomiast łeb to ma
    krowa i ewentualnie Ty.

    >> I znowu skompromitowałeś się, udowadniając że piszesz na temat, o którym
    >> nie masz pojęcia. Wpłacając 1400 dolarów kupowało się Fiata 125 "od
    >> ręki", bez żadnych talonów.
    >
    > Nie mam zrodel, nie bede polemizowal, natomiast cos mi sie wydaje ze za
    > tanio...

    A ja jestem pewien, bo w czasie studiów jeden z moich kolegów kupił
    sobie właśnie Fiata 125 i dlatego pamiętam.

    >> A ja proponuje przeliczyć to np. na wartość gruntu. Wynik przeliczenia
    >> może być dosyć ciekawy, zwłaszcza w porównaniu z Twoimi 100 BigMackami.
    >
    > Tylko jedno ale... Ty nie masz gruntu, Ty masz ksiazeczke....

    A co Ty masz za składki wpłacane na ZUS oraz II i III filar? Chyba nawet
    książeczki nie masz?

    > natomiast ksiazeczki mieszkaniowe to byla dobrowolna zrzutka na rozbudowe
    > socjalizmu...

    Chyba pilnie powinieneś skontaktować się z psychiatrą.

    > No i chyba dotarlismy do sedna. Do kogo wiec powinienes miec pretensje?
    > Wybrales taka inwestycje, ktora przyniosla takie to a takie zyski... Jak
    > wtopisz na gieldzie to tez bedziesz nazywal Rozluckiego zlodziejem ?

    Ale ja nie grałem na giełdzie! Ja zawarłem z Państwem umowę, z której ja
    się wywiązałem, a Państwo nie.
    Gdyby Twoje pieniądze zniknęły z biura maklerskiego, to uważałbyś że to
    jest coś normalnego?

    >> W sytuacji, gdy inflacja sięgała kilkudziesięciu procent w
    >> skali miesiąca, wkłady mieszkaniowe były oprocentowane coś na 5% w skali
    >> roku.
    >
    > Jezlei chcesz powaznie dyskutowac, to rozwin 'pieniadze sprzeniewierzone',
    > bo chwilowo to jest taki slogan-wytrych, ktory dokladnie nic nie znaczy...

    Widzę, że czytanie ze zrozumieniem nie jest Twoją najmocniejszą stroną,
    więc specjalnie dla Ciebie powtórzę to, co już pisałem kilkakrotnie:

    >> W sytuacji, gdy inflacja sięgała kilkudziesięciu procent w
    >> skali miesiąca, wkłady mieszkaniowe były oprocentowane coś na 5% w skali
    >> roku.

    > ...gromada cwaniaków
    > przy współudziale Państwa okradła ludzi z oszczędności prawie całego
    > życia. Wielkie fortuny typu Art-B, który powstały na przełomie lat
    > 1988/1990, w głównej części powstały w oparciu o te pieniądze, pożyczane
    > z banków na śmieszny procent, pod warunkiem, ze dyrektorowi banku
    > odpaliło się 10% prowizji.

    Mam nadzieję, że wreszcie zrozumiałeś.

    > A ktos kazal trzymac ksiazeczke do konca swoich dni? Nie mozna bylo
    > zlikwidowac tego w cholere i wymienic zlotowki na cos o _relanej wartosci_.
    > I uratowac chociaz czesc kapitalu?

    Zastanawiam się, czy udajesz naiwnego, czy faktycznie nie masz pojęcie o
    tym, jak te książeczki mieszkaniowe funkcjonowały?

    Cała wartość książeczki polegała na tym, że wpłaty na książeczkę były
    przeliczane na metry kwadratowe mieszkania wg oficjalnych tabel
    publikowanych AFAIR w Dzienniku Ministerstwa Budownictwa i określających
    średni koszt wybudowania metra kwadratowego mieszkania w danym miesiącu.
    Państwo gwarantowało zachowanie realnej wartości tych wkładów, przez
    zobowiązanie się do wypłaty premii gwarancyjnej stanowiącej rekompensatę
    za wzrost ceny metra kwadratowego pomiędzy momentem wpłaty składki na
    książeczkę, a momentem otrzymania mieszkania.
    Biorąc pod uwagę, że wielu ludzi zakładało książeczki mieszkaniowe
    dzieciom zaraz po ich narodzeniu, wycofanie pieniędzy po kilkunastu
    latach oszczędzania byłoby najgłupszym rozwiązaniem z możliwych.

    > Ale rozumiem, ze do konca mialo sie
    > nadzieje, ze panstwo daaaaa.... Ale panstwo nie dalo wiec lament i
    > zlodzieje.... to (1).

    Mam nadzieję, że po przeczytaniu powyższego fragmentu wreszcie dotrze do
    Ciebie, że w przypadku książeczek mieszkaniowych Państwo NIC NIE DAWAŁO!
    Ci ludzie z góry płacili rynkową cenę za swoje mieszkania! Płącili i
    czekali.
    W przypadku ludzi, którzy otrzymali mieszkania, Państwo wywiązało się
    tylko z zawartej z nimi umowy, natomiast pozostałych Państwo
    najnormalniej w świecie OSZUKAŁO.

    > Tiaaa... z czyich skladek zamierzacie na emeryturce bytowac Ty, Twoj brat i
    > wasze dzieci ?
    > Uprzedzam od razu, zebys na mnie nie liczyl...

    Ty się raczej martw o swoją emeryturę, bo OFE jak na razie tylko
    zbierają składki, a niezłe schody mogą się zacząć, gdy trzeba będzie
    zacząć wypłacać pierwsze emerytury.

    --
    Krzysztof K. Maj
    (Uwaga na pułapkę w adresie!)


  • 35. Data: 2005-07-29 17:57:34
    Temat: Re: Ksiazeczka mieszkaniowa PRL ???
    Od: "Krzysztof K. Maj" <kmaj@USUN_TO.krak.eu.org>

    Fri, 29 Jul 2005 16:24:21 +0200, na pl.biznes.banki, r...@a...net.pl
    w wiadomości <news:uveke1da99h6n4g572sf3lmc6e2t98o60p@4ax.com>
    napisał(a):

    >> Mógłbyś jaśniej?
    >
    > Mógłbym -- i na jedno takie mieszkanie (w takiej cenie) było 100 chętnych.

    Masz rację, ale czy wiesz skąd to się brało?
    Ponieważ pod koniec lat 70-tych przyjęto jako obowiązującą zasadę, że na
    każde 100 mieszkań wybudowanych przez spółdzielnię mieszkaniową, tylko
    kilka(!) było dla spółdzielców, a wszystkie pozostałe były dla wojska,
    SB i Milicji.
    W tej sytuacji zwykły członek spółdzielni mieszkaniowej prędzej mógł się
    doczekać emerytury niż mieszkania.

    --
    Pozdrowienia
    Krzysztof K. Maj
    (Uwaga na pułapkę w adresie!)


  • 36. Data: 2005-07-29 18:47:03
    Temat: Re: Ksiazeczka mieszkaniowa PRL ???
    Od: Sławomir Szyszło <s...@p...onet.pl>

    Dnia Fri, 29 Jul 2005 19:57:34 +0200, "Krzysztof K. Maj"
    <kmaj@USUN_TO.krak.eu.org> wklepał(-a):

    >Masz rację, ale czy wiesz skąd to się brało?
    >Ponieważ pod koniec lat 70-tych przyjęto jako obowiązującą zasadę, że na
    >każde 100 mieszkań wybudowanych przez spółdzielnię mieszkaniową, tylko
    >kilka(!) było dla spółdzielców, a wszystkie pozostałe były dla wojska,
    >SB i Milicji.
    >W tej sytuacji zwykły członek spółdzielni mieszkaniowej prędzej mógł się
    >doczekać emerytury niż mieszkania.

    Te służby zwykle miały swoje budynki, osiedla, bo to były przede wszystkim
    mieszkania *służbowe*, a nie spółdzielcze. I żaden spółdzielca nie miał nic do
    takiego mieszkania. Inna sprawa, z jakich środków były one budowane, ale tego to
    chyba nikt nie wie.

    --
    Sławomir Szyszło mailto:s...@p...onet.pl
    FAQ pl.comp.bazy-danych http://www.dbf.pl/faq/
    FAQ pl.comp.www.nowe-strony http://www.faq-nowe-strony.prv.pl/


  • 37. Data: 2005-07-29 19:19:06
    Temat: Re: Ksiazeczka mieszkaniowa PRL ???
    Od: "r...@a...net.pl" <r...@a...net.pl>

    Fri, 29 Jul 2005 19:57:34 +0200, w <1...@k...eu.org>, "Krzysztof
    K. Maj" <kmaj@USUN_TO.krak.eu.org> napisał(-a):

    > > Mógłbym -- i na jedno takie mieszkanie (w takiej cenie) było 100 chętnych.
    >
    > Masz rację, ale czy wiesz skąd to się brało?
    > Ponieważ pod koniec lat 70-tych przyjęto jako obowiązującą zasadę, że na
    > każde 100 mieszkań wybudowanych przez spółdzielnię mieszkaniową, tylko
    > kilka(!) było dla spółdzielców, a wszystkie pozostałe były dla wojska,
    > SB i Milicji.
    > W tej sytuacji zwykły członek spółdzielni mieszkaniowej prędzej mógł się
    > doczekać emerytury niż mieszkania.

    Bez jaj! 90% społeczeństwa nie pracowało w wojsku, SB, milicji...

    Reasumując -- starczało i tak dla paru % chętnych. A dlaczego? Bo nie było
    Polski stać na *dopłacanie* do wszystkich chętnych.


  • 38. Data: 2005-07-29 19:45:04
    Temat: Re: Ksiazeczka mieszkaniowa PRL ???
    Od: "Krzysztof K. Maj" <kmaj@USUN_TO.krak.eu.org>

    Fri, 29 Jul 2005 20:47:03 +0200, na pl.biznes.banki, Sławomir Szyszło w
    wiadomości <news:dce4k8.1cs.1@slaszysz.poczta.onet.pl> napisał(a):

    > Te służby zwykle miały swoje budynki, osiedla, bo to były przede wszystkim
    > mieszkania *służbowe*, a nie spółdzielcze.

    Owszem, były takie osiedla o jakich piszesz (głównie wojskowe), ale były
    również zwykłe bloki spółdzielcze, w których dużą część mieszkań
    zajmowali funkcjonariusze MO i SB, ale mieszkali tam także zwykli
    członkowie spółdzielni, którzy (przynajmniej oficjalnie) nie byli
    funkcjonariuszami żadnych służb.

    > I żaden spółdzielca nie miał nic do takiego mieszkania.

    W spółdzielniach żaden spółdzielca też nic nie miał do gadania.

    --
    Pozdrowienia
    Krzysztof K. Maj
    (Uwaga na pułapkę w adresie!)


  • 39. Data: 2005-07-29 20:32:13
    Temat: Re: Ksiazeczka mieszkaniowa PRL ???
    Od: "$$Szalony_Kapelusznik$$" <szalony_kapelusznik@_nie_lubie_spamu_wp.pl>

    >> Gdy byłem w liceum, rodzice wpłacili mi. Po jakieś ponad 20 latach
    >> dalszego oszczędzania, po
    >> doliczeniu odsetek i premii gwarancyjnych okazało się, że posiadany
    >> wkład wystarczy mi na zakup 0,5 m kw. mieszkania.
    >
    > Więc wskaż mi, co w powyższym tekście nie jest faktem!

    Bzdura jest 'pełny wkład na lokatorskie mieszkanie M-2'. Ale juz widze, ze
    nie dotrze...

    >>> W momencie otrzymania mieszkania ten wkład miał _bardzo realną wartość_,
    >>> bo to mieszkanie dzisiaj można sprzedać za znacznie więcej niż te Twoje
    >>> 100 BigMacków. Więc nie opowiadaj nam tu więcej o tych BigMackach, bo
    >>> tylko kompromitujesz się jako ekonomista.
    >>
    >> Widzisz i znow mylisz proste pojecia, wklad nie mial zadnej wartosci,
    >> wartosc mialo mieszkanie (jak kazdy wymieniony przeze mnie towar), tylko
    >> jakos dziwnym trafem nie kupiles sobie za wlad mieszkania, prawda?
    >
    > Nie kupiłem mieszkania, bo Państwo nie wywiązało się z umowy, którą z
    > nim miałem zawartą. I właśnie dlatego twierdzę, że posiadacze książeczek
    > mieszkaniowych zostali oszukani przez Państwo Polskie.

    Wiesz, jest umowa do zawarcia, ze mna. Bedziesz placil co miesiac po 500PLN,
    a za 10 lat przejdzie na Twoja wlasnosc Kolumna Zygmunta w Warszawie. Kiedy
    podpisujemy ?

    >> Ponawiam pytanie: dlaczego sobie nie kupiles mieszkania M2 za posiadane
    >> na
    >> tem cel pieniadze? Zastanawia mnie jak dlugo bedziesz chowal leb w piach
    >> zanim wreszcie spojrzysz prawdzie w oczy i udzialisz odpowiedzi na to
    >> pytanie...
    >
    > Odpowiedzi na to pytanie udzieliłem Ci powyżej, natomiast łeb to ma
    > krowa i ewentualnie Ty.

    nizej Ci odpowiem dlaczego nie kupiles...zreszta kupic nie mogles...

    >>> A ja proponuje przeliczyć to np. na wartość gruntu. Wynik przeliczenia
    >>> może być dosyć ciekawy, zwłaszcza w porównaniu z Twoimi 100 BigMackami.
    >>
    >> Tylko jedno ale... Ty nie masz gruntu, Ty masz ksiazeczke....
    >
    > A co Ty masz za składki wpłacane na ZUS oraz II i III filar? Chyba nawet
    > książeczki nie masz?

    Jeszcze raz ZUS i II filar jest obowiazkowy - WIDZISZ ROZNICE ? - traktuje
    te pieniadze jak wrzucone do kibla, zreszta staram sie zeby za duzo ich nie
    bylo..
    III filar, IKE i inne tego typu twory sa dla zawodnikow, ktorzy lubia takie
    dobre inwestycje jak Twoja ksiazeczka mieszkaniowa...

    >> natomiast ksiazeczki mieszkaniowe to byla dobrowolna zrzutka na rozbudowe
    >> socjalizmu...
    >
    > Chyba pilnie powinieneś skontaktować się z psychiatrą.

    A niech Ci bedzie: cegielka, datek... takie cos, że wplacasz na jakis cel
    pieniadze, i otrzymujesz ladne, kolorowe potwierdzenie, ze wplaciles...
    nazwij to sobie jak chcesz...

    Coz, ja mam domek z ogrodkiem pod miastem, Ty masz swoja ksiazeczke i twarz
    pelna pretensji oraz wlacznik Radia Maryja. Jestes pewien, ze to ja
    powinienem konsultacje u psychiatry odbyc ?

    >> No i chyba dotarlismy do sedna. Do kogo wiec powinienes miec pretensje?
    >> Wybrales taka inwestycje, ktora przyniosla takie to a takie zyski... Jak
    >> wtopisz na gieldzie to tez bedziesz nazywal Rozluckiego zlodziejem ?
    >
    > Ale ja nie grałem na giełdzie! Ja zawarłem z Państwem umowę, z której ja
    > się wywiązałem, a Państwo nie.

    Panstwo z tej umowy wywiazac sie nie moglo.... i bylo to wiadaomo
    przynajmniej od polowy lat '70....

    > Gdyby Twoje pieniądze zniknęły z biura maklerskiego, to uważałbyś że to
    > jest coś normalnego?

    Przeciez Twoje pieniadze nie zniknely, caly czas masz je na swojej
    ksiazeczce, prawda?

    >>> W sytuacji, gdy inflacja sięgała kilkudziesięciu procent w
    >>> skali miesiąca, wkłady mieszkaniowe były oprocentowane coś na 5% w skali
    >>> roku.
    >>
    >> Jezlei chcesz powaznie dyskutowac, to rozwin 'pieniadze
    >> sprzeniewierzone',
    >> bo chwilowo to jest taki slogan-wytrych, ktory dokladnie nic nie
    >> znaczy...
    >
    > Widzę, że czytanie ze zrozumieniem nie jest Twoją najmocniejszą stroną,
    > więc specjalnie dla Ciebie powtórzę to, co już pisałem kilkakrotnie:
    >
    >>> W sytuacji, gdy inflacja sięgała kilkudziesięciu procent w
    >>> skali miesiąca, wkłady mieszkaniowe były oprocentowane coś na 5% w skali
    >>> roku.
    >
    >> ...gromada cwaniaków
    >> przy współudziale Państwa okradła ludzi z oszczędności prawie całego
    >> życia. Wielkie fortuny typu Art-B, który powstały na przełomie lat
    >> 1988/1990, w głównej części powstały w oparciu o te pieniądze, pożyczane
    >> z banków na śmieszny procent, pod warunkiem, ze dyrektorowi banku
    >> odpaliło się 10% prowizji.
    >
    > Mam nadzieję, że wreszcie zrozumiałeś.

    Rozumiem Twoja projekcje tamtych zdazen, natomiast widze, ze nie dotrze do
    Ciebie, ze z prawda to ma niewiele wspolnego. Jezeli jest Ci tak latwiej to
    sobie mozesz w to wierzyc...

    >> A ktos kazal trzymac ksiazeczke do konca swoich dni? Nie mozna bylo
    >> zlikwidowac tego w cholere i wymienic zlotowki na cos o _relanej
    >> wartosci_.
    >> I uratowac chociaz czesc kapitalu?
    >
    > Zastanawiam się, czy udajesz naiwnego, czy faktycznie nie masz pojęcie o
    > tym, jak te książeczki mieszkaniowe funkcjonowały?

    Mowisz, ze nie mozna bylo zlikwidowac ksiazeczki i pobrac zgromadzonego
    wkladu?
    Mozna bylo, tylko sie _teoretycznie_ bardzo duzo tracilo. Tak bylo to
    skonstruowane, ze jezeli los juz zaczal wplacac to mial placici do konca
    swoich dni... I teraz sie zastanow, kto zrobil lepiej: ci co polikwidowali
    te ksiazeczki w odpowiednim momencie i teraz maja to co maja, czy Ci ktorzy
    trzymali do konca czekajac na cud?

    >> Ale rozumiem, ze do konca mialo sie
    >> nadzieje, ze panstwo daaaaa.... Ale panstwo nie dalo wiec lament i
    >> zlodzieje.... to (1).
    >
    > Mam nadzieję, że po przeczytaniu powyższego fragmentu wreszcie dotrze do
    > Ciebie, że w przypadku książeczek mieszkaniowych Państwo NIC NIE DAWAŁO!
    > Ci ludzie z góry płacili rynkową cenę za swoje mieszkania! Płącili i
    > czekali.

    Buhahahahahahha... wplacali... podatek od zludzien.....
    Rynkowa cena to jest wtedy jak wplacasz dzis pieniadze a za, gora, dwa
    tygodnie sie wprowadzasz...

    To ja Ci wutlumacze jak bylo na prawde, nie musisz w to wierzyc, mozesz
    nadal zyc w swoim swiecie iluzji zlodzieji i oszustow:

    Wklad na mieszkanie lokatroskie M2 wynosil X PLZ. Realne koszty wybudowanie
    mieszkania wynosily 100 X PLZ. Ale nikt oczywiscie spoleczenstwu nie mogl
    powiedziec, ze od dzis mieszkania bede kosztowaly 100 X PLZ, poniewaz
    skonczylo by sie to nastepnego dnia rewolucja... Stworozno wiec system, w
    ktorym leszcze wierza, ze mieszkanie kosztuje X PLZ, a panstwo utwierdza ich
    w tej wierze, rzucajac raz na jakis czas ochlap... Otoz bylo tak, ze 100
    leszczy zrzucalo sie na mieszkanie po X PLZ, tych pieniadzy starczalo na
    wybudowanie 1 mieszkanka, ktore przyznawalo sie wybranym roznymi sposobami,
    a to lapoweczka, a to nagroda dla przodownika pracy w ostatniej 5 latce, a w
    koncu nawet tak po prostu, zeby nawet łoś prosty sie na cos zalapal.. Taka
    troszke pyramidka powstawala...

    Niestety w wyniku tego ze wybudowanie mieszkania kosztowalo coraz wiecej, a
    od losi sciagac sie nie dawalo za duzo... wiec zebranych od 100 leszczy
    srodkow starczalo na 0,5 mieszkanie, 0,25 mieszkanie... i tak dalej....
    Okres oczekiwania sie wydluzal...10, 15 w koncu nawet 20 lat...I dlatego
    nawet jak by sie system nie zmienil, to bys sobie tego swojego M2 nie kupil,
    znaczy kupil bys sobie po 100 czy 120 latach oczekiwania...

    Nie zastanawiala Cie nigdy ilosc ksiazeczek jakie pozostaly na rynku ?!

    > W przypadku ludzi, którzy otrzymali mieszkania, Państwo wywiązało się
    > tylko z zawartej z nimi umowy, natomiast pozostałych Państwo
    > najnormalniej w świecie OSZUKAŁO.

    Zwykle oszukani sa tylko Ci co daja sie oszukac....

    >> Tiaaa... z czyich skladek zamierzacie na emeryturce bytowac Ty, Twoj brat
    >> i
    >> wasze dzieci ?
    >> Uprzedzam od razu, zebys na mnie nie liczyl...
    >
    > Ty się raczej martw o swoją emeryturę, bo OFE jak na razie tylko
    > zbierają składki, a niezłe schody mogą się zacząć, gdy trzeba będzie
    > zacząć wypłacać pierwsze emerytury.

    Juz Ci napisalem, ze na ZUS nie licze, tak jak nigdy nie liczylem na
    panstwowe rozne twory... i jak na razie dobrze na tym wychodze...I ty na
    moje skladki tez raczej nie licz, jeszcze raz powtorze...

    MAd Hat
    ter



  • 40. Data: 2005-07-30 09:48:08
    Temat: Re: Ksiazeczka mieszkaniowa PRL ???
    Od: Mariusz 'BB' Trojanowski <m...@a...in.sig>


    > Buhahahahahahha... wplacali... podatek od zludzien.....
    > Rynkowa cena to jest wtedy jak wplacasz dzis pieniadze a za, gora, dwa
    > tygodnie sie wprowadzasz...
    >
    > To ja Ci wutlumacze jak bylo na prawde, nie musisz w to wierzyc, mozesz
    > nadal zyc w swoim swiecie iluzji zlodzieji i oszustow:
    >
    > Wklad na mieszkanie lokatroskie M2 wynosil X PLZ. Realne koszty wybudowanie
    > mieszkania wynosily 100 X PLZ. Ale nikt oczywiscie spoleczenstwu nie mogl
    > powiedziec, ze od dzis mieszkania bede kosztowaly 100 X PLZ, poniewaz
    > skonczylo by sie to nastepnego dnia rewolucja... Stworozno wiec system, w
    > ktorym leszcze wierza, ze mieszkanie kosztuje X PLZ, a panstwo utwierdza ich
    > w tej wierze, rzucajac raz na jakis czas ochlap... Otoz bylo tak, ze 100
    > leszczy zrzucalo sie na mieszkanie po X PLZ, tych pieniadzy starczalo na
    > wybudowanie 1 mieszkanka, ktore przyznawalo sie wybranym roznymi sposobami,
    > a to lapoweczka, a to nagroda dla przodownika pracy w ostatniej 5 latce, a w
    > koncu nawet tak po prostu, zeby nawet łoś prosty sie na cos zalapal.. Taka
    > troszke pyramidka powstawala...
    >
    > Niestety w wyniku tego ze wybudowanie mieszkania kosztowalo coraz wiecej, a
    > od losi sciagac sie nie dawalo za duzo... wiec zebranych od 100 leszczy
    > srodkow starczalo na 0,5 mieszkanie, 0,25 mieszkanie... i tak dalej....
    > Okres oczekiwania sie wydluzal...10, 15 w koncu nawet 20 lat...I dlatego
    > nawet jak by sie system nie zmienil, to bys sobie tego swojego M2 nie kupil,
    > znaczy kupil bys sobie po 100 czy 120 latach oczekiwania...
    >
    > Nie zastanawiala Cie nigdy ilosc ksiazeczek jakie pozostaly na rynku ?!

    > MAd Hat
    > ter
    >
    >

    Mad Hat

    Jesteś wielki. To co piszesz, powinni w podręcznikach dla podstawówek
    drukować, a dla przypomnienia co tydzień na tytułowych stronach gazet.
    Aż wszyscy by zrozumieli.
    W życiu nie przyszłoby mi do głowy porównanie systemu książeczek
    mieszkaniowych z piramidką finansową - a teraz wydaje się oczywiste!

    Od dziś jesteś moim guru ekonomicznym. Gdybyś kiedyś chciał założyć
    fundusz inwestycyjny, to moje oszczędności przelewam Ci bez mrugnięcia
    okiem.

    --
    Pozdrawiam @ Mariusz Trojanowski @@@ slotyzmok @ narod!ru (s <-> z)
    "- Proszę pokazać język. Proszę powiedzieć trzydzieści trzy. Oddychać.
    Nie oddychać. Myślę, panie rotmistrzu, że to nie takie niebezpieczne."
    [Burzliwe życie Lejzorka Rojtszwańca]

strony : 1 ... 3 . [ 4 ] . 5 ... 10


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1