-
11. Data: 2013-11-19 09:39:26
Temat: Re: Nowa kwota wolna od zajęcia?
Od: Piotr Gałka <p...@c...pl>
Użytkownik "Liwiusz" <l...@b...tego.poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:l6etuu$mqo$1@node2.news.atman.pl...
>W dniu 2013-11-18 23:38, brum pisze:
>>> " Bank zawiadamia jednocześnie o zajęciu inne swoje oddziały, inne
>>> banki,
>>> placówki pocztowe oraz inne podmioty uprawnione do dokonywania wypłat
>>> podatnikowi z konta."
>>>
>>> Pierwszy raz słyszę, żeby bank zawiadamiał inne banki, to jakaś bzdura.
>>
>> A skad inny bank, w ktorym rowniez moge wyplacic srodki z rachunku, ma
>> wiedziec, ze juz nie moge?
>
> Jak w jednym banku chcesz wypłacić środki z drugiego banku?
>
Nigdy nie próbowałem, ale ustawiając limity dla karty debetowej nie zeruję
limitów "wypłat w oddziałach innych banków" bo wydaje mi się, że jak ktoś mi
kartę buchnie to raczej nie będzie próbował wypłaty w jakimś banku.
P.G.
-
12. Data: 2013-11-19 10:43:04
Temat: Re: Nowa kwota wolna od zajęcia?
Od: Piotr Gałka <p...@c...pl>
Użytkownik "Marek" <f...@f...com> napisał w wiadomości
news:almarsoft.8913252169922119321@news.neostrada.pl
...
> w efekcie ż z rodnych powodów płaci się te podatki zbiorczo dopiero pod
> koniec roku przy zeznaniu rocznym, w którym są (powinny) być ujawnione.
> Dopiero wtedy ciśnienie rośnie, bo podatnicy zwlekając cały rok z
> zaliczkiami mają cały rok do spłaty + odsetki.
>
Nadal wydaje mi się, że jak złożą PIT i ich stać to zapłacą (z odsetkami), a
jak ich nie stać to blokowanie nazwałbym znęcaniem się państwa nad biednym
obywatelem.
Wiem, że strasznie upraszczam, ale od jakiegoś czasu przyczyny wszelkiego
zła (bieda, bezrobocie) upatruję w nadmiernej biurokracji i nadmiernym
fiskalizmie (między innymi na potrzeby tej biurokracji). Zakładając (tu nie
jestem pewien) że obywatel nie płaci podatków mimo że z PITa wychodzi mu, że
ma zapłacić, tylko w sytuacji gdy faktycznie nie ma z czego, uważam, że
obniżanie kwoty wolnej i doskonalenie mechanizmów ściągania zaległości
wpisuje się przepięknie w ten wzrost fiskalizmu.
Uważam, że wysokiemu bezrobociu winne jest państwo (cała jego administracja)
i doprowadzanie do wyrzucania na bruk obywateli, którzy nie mają
wystarczających dochodów na utrzymanie się jest karaniem przez państwo tych
obywateli za swoje (państwa) błędy. Skojarzył mi się wąż zjadający samego
siebie od ogona.
Wydaje mi się, że tak jak w Konstytucji zapisane są "nieprzekraczalne" progi
tak też mógł by być zapisany maksymalny % dla liczby urzędnicy/wszyscy
pracujący (i wysokość płac (ze wszystkimi nagrodami) urzędniczych jako
funkcja średniej w gospodarce) z wymogiem automatycznej redukcji etatów
(płac) w przypadku przekroczenia tego %.
Państwo w którym 100% zatrudnionych pracowało by wyłącznie w urzędach nie ma
szansy na przetrwanie, zatem istnieje pewne maksimum udziału liczby
urzędników wśród pracujących, po przekroczeniu którego nie ma szansy na
rozwój. Granicę zera rozwoju można by pewnie zdefiniować jako moment w
którym ujemna wartość dodana generowana przez urzędników równoważy wartość
dodaną generowaną w gospodarce. Aby państwo mogło się rozwijać maksymalny %
urzędników powinien być ustawiony znacznie poniżej tej wartości progowej.
P.G.
-
13. Data: 2013-11-19 11:06:50
Temat: Re: Nowa kwota wolna od zajęcia?
Od: sqlwiel <"nick"@googlepoczta.com>
W dniu 2013-11-19 10:43, Piotr Gałka pisze:
> Wiem, że strasznie upraszczam, ale od jakiegoś czasu przyczyny
> wszelkiego zła (bieda, bezrobocie) upatruję w nadmiernej biurokracji i
> nadmiernym fiskalizmie (między innymi na potrzeby tej biurokracji).
Nic nie upraszczasz :) To oczywistość, jak 2+2=4.
> Zakładając (tu nie jestem pewien) że obywatel nie płaci podatków mimo że
> z PITa wychodzi mu, że ma zapłacić, tylko w sytuacji gdy faktycznie nie
> ma z czego, uważam, że obniżanie kwoty wolnej i doskonalenie mechanizmów
> ściągania zaległości wpisuje się przepięknie w ten wzrost fiskalizmu.
, a nazywając rzeczy po imieniu: czysty bandytyzm.
> Uważam, że wysokiemu bezrobociu winne jest państwo (cała jego
> administracja) i doprowadzanie do wyrzucania na bruk obywateli, którzy
> nie mają wystarczających dochodów na utrzymanie się jest karaniem przez
> państwo tych obywateli za swoje (państwa) błędy. Skojarzył mi się wąż
> zjadający samego siebie od ogona.
Państwo już po bandycku ustaliło, że odsetki od zaległości podatkowych
są "najwyższe z możliwych". Dało więc obywatelowi swego rodzaju wybór,
między trądem, a cholerą. Tymczasem okazuje się, że nie, GÓWNO! Nie ma
wyboru. Lada moment państwo uchwali, że jak obywatel nie ma na podatki,
to się go weźmie i sprzeda "na narządy".
Tymaczasm "państwo" tegoż obywatela może dowolnie zadłużać (zwiększając
dług publiczny) i władzom tego "państwa" nic nie można zrobić.
Otóż - można. Można łby tej hydry poobcinać, nabić na drągi i poustawiać
na głównych placach we stolycy.
> Wydaje mi się, że tak jak w Konstytucji zapisane są "nieprzekraczalne"
> progi tak też mógł by być zapisany maksymalny % dla liczby
> urzędnicy/wszyscy pracujący (i wysokość płac (ze wszystkimi nagrodami)
> urzędniczych jako funkcja średniej w gospodarce) z wymogiem
> automatycznej redukcji etatów (płac) w przypadku przekroczenia tego %.
> Państwo w którym 100% zatrudnionych pracowało by wyłącznie w urzędach
> nie ma szansy na przetrwanie, zatem istnieje pewne maksimum udziału
> liczby urzędników wśród pracujących, po przekroczeniu którego nie ma
> szansy na rozwój. Granicę zera rozwoju można by pewnie zdefiniować jako
> moment w którym ujemna wartość dodana generowana przez urzędników
> równoważy wartość dodaną generowaną w gospodarce. Aby państwo mogło się
> rozwijać maksymalny % urzędników powinien być ustawiony znacznie poniżej
> tej wartości progowej.
> P.G.
>
Utopia... :)
Trzeba wziąć sprawy w swoje ręce, przygotować butelki z benzyną, solidne
sznury konopne i dobitnie zamanifestować swoje niezadowolenie z "władzy".
--
Dziękuję. Pozdrawiam. sqlwiel.