eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.banki › What, if...? :)
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 29

  • 21. Data: 2009-02-17 23:16:11
    Temat: Re: What, if...? :)
    Od: Ra <a...@a...com>

    Tomasz Nowicki pisze:

    > pacierzu (znaczy, jemu zależy, bo mu piękna Angela kazała wjechać do euro
    > na przeliczniku 5, dla równego rachunku, a prezes Waldemar Prius Pawlak
    > dzielnie mu sekunduje w charakterze "złego policjanta")

    Myślisz ? IMHO Angela to nie da wejść nawet za 4


  • 22. Data: 2009-02-18 01:25:00
    Temat: Re: What, if...? :)
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>

    Tomasz Nowicki <t...@s...com> writes:

    > Oni się zabezpieczyli opcjami i sobie kompensują. Poza tym w dobie kryzysu
    > mogą żądać obniżania cen, a producenci muszą się godzić, skoro w ogóle chcą
    > cokolwiek kupować.

    Piekna bajka, rozumiem ze nie chcesz dowiedziec sie jak jest w
    rzeczywistosci?

    Nie mowie ze jakos bardzo zle, fakt. Sila robocza w Polsce coraz tansza,
    w zaleznosci od profilu to moze byc decydujace.

    >> Od dawna drozeje. Nie tylko z importu zreszta, wystarczy ze jego czesc
    >> jest z importu. Jest tu pewne opoznienie zwiazane np. z cyklami
    >> produkcyjnymi itd., moze trudniej to zauwazyc.
    >
    > Drożeje, ale jeszcze nie bardzo mocno.

    Stary, po prostu prawie wszystko co jest importowane zdrozalo
    mniej-wiecej tyle, ile waluty, za ktore sie to kupuje. Co to jest "nie
    bardzo mocno" albo "bardzo mocno"?

    > No więc ponoć całkiem ładnie - chyba działają gwarancje bezpieczeństwa
    > wkładów.

    Tzn. masz na mysli laczna wysokosc depozytow czy oprocentowanie?

    > To nie tak - jak Donald powiedzieł, że przy 5 NBP zacznie interwencję, to
    > rynek zaraz ten poziom przetestuje i pójdzie dalej, w nadziej załapania się
    > na kasę z interwencji - to proste.

    Ale jak ma pojsc dalej jesli Donald bedzie dawal np. 1e za 5zl. Tzn.
    oczywiscie moze pojsc, ale dopiero jak Donald przestanie placic.

    Innymi slowy, teoretycznie te 5 zl jest gorna granica kursu, ale wcale
    nie "przyciaga" kursu w tym kierunku. Przeciwnie, kurs powinien mniej
    ambitnie zmierzac w tym kierunku, gdyz zmniejsza to potencjalna
    wielkosc zyskow. Oczywiscie praktyka tym sie rozni od teorii czym
    praktyczna interwencja od udanej. Akurat w naszym przypadku, kto wie.
    Stara prawda jest taka, ze duzo latwiej jest sie bronic niz atakowac.

    Z tym, ze obawiam sie ze tu jeszcze nie chodzi o to, w NBP ani w rzadzie
    nie ma chyba specjalistow, ktorzy mieliby cos takiego dobrze
    przygotowac. Moze po prostu chodzi o poprawe nastrojow i nadzieje.

    > Ale mam nadzieję, że NBP _nie_
    > zainterweniuje przy 5, ani przy 5,05 i złoty wróci pod piatkę. To nie
    > względna słabość czy siła waluty robią zamieszanie, ale gwałtowne wahania
    > kursu

    Wzgledna "slabosc" czy "sila" waluty to w ogole pojecia oderwane od
    rzeczywistosci. Jak w ogole moze mowic o sile czegos, co jest glownie
    dlugami? :-)
    --
    Krzysztof Halasa


  • 23. Data: 2009-02-18 09:19:45
    Temat: Re: What, if...? :)
    Od: ąćęłńóśźż <u...@w...eu>

    R.Reagan to się dopiero kamuflował.
    JaC


    -----

    > ale świetnie się z tym kamufluje.


  • 24. Data: 2009-02-18 10:36:27
    Temat: Re: What, if...? :)
    Od: Tomasz Nowicki <t...@s...com>

    Dnia Wed, 18 Feb 2009 02:25:00 +0100, Krzysztof Halasa napisał(a):

    > Piekna bajka, rozumiem ze nie chcesz dowiedziec sie jak jest w
    > rzeczywistosci?

    Czemu bajka - nie dalej jak wczoraj czytałem wypowiedź producenta, który
    importuje komponenty, składa i eksportuje wyrób finalny i właściwie jest
    zadowolony, bo wzrost kosztów po stronie importu kompensuje wzrostem
    przychodu (złotówkowego) za sprzedaż produktu, opcjami buforuje wahania
    wynikające z terminu płatności, a spadające w Polsce płace obniżają koszty
    robocizny. Oczywiście - odżegnuje się od spekulowania opcjami.

    > Stary, po prostu prawie wszystko co jest importowane zdrozalo
    > mniej-wiecej tyle, ile waluty, za ktore sie to kupuje. Co to jest "nie
    > bardzo mocno" albo "bardzo mocno"?

    Jeszcze nie zdrożało tak jak waluty - raz, że importerzy mają jeszcze pewne
    zapasy, zależnie od branży, dwa, że rozsądnie stosowane opcje walutowe
    pozwalają im opóźniać podnoszenie cen (by nie dławić popytu). Ale
    niewątpliwie niektóre rzeczy drożeją równolegle z walutami - np. turystyka.
    Nie przeczę jednak, że ten okres przejściowy wkrótce minie i w tym roku
    wzrost cen dóbr importowanych będzie odpowiadał utracie wartości złotego.
    Na szczęście coraz więcej produkuje się u nas - np. praktycznie nie musimy
    kupować artykułów AGD, polska produkcja zapewnia chyba pełne pokrycie
    asortymentowe, a spadek popytu za granicą spowoduje sprzedanie większej niż
    dotąd części ich produkcji tu, na miejscu.

    > Tzn. masz na mysli laczna wysokosc depozytow czy oprocentowanie?

    Wolumen depozytów rośnie ponad przewidywania analityków rynku finansowego -
    tak wczoraj podawała chyba "Rz"

    > Ale jak ma pojsc dalej jesli Donald bedzie dawal np. 1e za 5zl. Tzn.
    > oczywiscie moze pojsc, ale dopiero jak Donald przestanie placic.

    Na szczęści Tusk szybko wycofał się z wczorajszych wypowiedzi i wykręcił
    kota ogonem, że nie będzie interwencji NBP w obronie złotówki, ale swobodna
    sprzedaż napływających środków unijnych. I efekt mamy od razu - złoty się
    koryguje.

    > Innymi slowy, teoretycznie te 5 zl jest gorna granica kursu, ale wcale
    > nie "przyciaga" kursu w tym kierunku. Przeciwnie, kurs powinien mniej
    > ambitnie zmierzac w tym kierunku, gdyz zmniejsza to potencjalna
    > wielkosc zyskow. Oczywiscie praktyka tym sie rozni od teorii czym
    > praktyczna interwencja od udanej. Akurat w naszym przypadku, kto wie.
    > Stara prawda jest taka, ze duzo latwiej jest sie bronic niz atakowac.

    Dobrze, że Soros o tym wszystkim nie wiedział, bo nieszczęsny umoczyłby na
    funcie i koronie szwedzkiej, a teraz Morgan - na złotówce
    Stara prawda jest taka, że jak bank ma miliard na spekulacje, to nawet nie
    musi się zanadto lewarować, żeby wymusić pożądany trend na małej walucie,
    jak PLN. A żaden bank centralny nie jest w stanie obronić się przed takim
    atakiem, czego dobitnym ostatnio przykładem jest rubel - mimo wpompowania
    160 mld w jego obronę kurs dołuje, a pieniądze interwenta zasilą konto
    spekulanta.

    > Wzgledna "slabosc" czy "sila" waluty to w ogole pojecia oderwane od
    > rzeczywistosci. Jak w ogole moze mowic o sile czegos, co jest glownie
    > dlugami? :-)

    W tym sensie, że nie jest ważne, czy waluta jest tak "słaba" jak jen, czy
    tak "mocna" jak funt, ale jak się zachowuje jej kurs względem innych walut

    T.


  • 25. Data: 2009-02-18 10:45:52
    Temat: Re: Odp: Odp: What, if...? :)
    Od: Tomasz Nowicki <t...@s...com>

    Dnia Tue, 17 Feb 2009 20:52:01 +0100, emka napisał(a):

    > Hmmm... ciut inne informacje do mnie docierają.

    Jeśli ich coś martwi to spadek popytu wynikający z recesji u odbiorców. Ale
    spadek złotówki może ich jedynie cieszyć - tak samo, jak martwił ich jej
    niedawno wysoki kurs. To elementarz.

    > Ale mi nie chodzi o statystyki za rok ubiegły, tylko o sytuację obecną.

    Nie rozumiem, o co ci chodzi? Sprzedajemy to samo, co przedtem, tyle że w
    ilościach mniejszych nawet o 1/4, z powodu spadku zamówień. Ale że możemy
    sprzedawać taniej niż konkurencja, to paradoksalnie - importerzy mogą nawet
    zwiększać swój udział w rynkach odbiorców. O ile zmniejszenie zamówień o
    tak znaczną kwotę ich nie zabije, oczywiście.

    > Teraz? Czy "kiedyś"?

    W roku 2008.

    > Chyba nie masz wątpliwości, że od tego czasu sytuacja DIAMETRALNIE się zmieniła.

    Nie powiedziałbym. Drastyczne zmiany mogą nastąpić, jeśli spadek popytu się
    utrzyma i nie daj Bóg złotówka się umocni - wówczas nawet silni eksporterzy
    będą zmuszeni się zwijać. Na razie większym problemem są opcje walutowe,
    którymi nieprzytomnie spekulowano. Oczywiście, nie muszę dodawać, że robili
    to chyba wyłącznie producenci z kapitałem krajowym, bo koncerny zagraniczne
    nie dały się nabrać i poprzestały na zwykłym korzystaniu z tego
    instrumentu.

    Co do eksportu jeszcze - pojawiają się sygnały, że coponiektórzy wręcz
    zamierzają zamknąć produkcję u siebie i przekazać ją całą do Polski, bo
    słaba złotówka zmniejsza koszty pracy. Zapomniałem o który koncern
    chodziło, wczoraj podawano. Podano też, że np. GM ogranicza produkcję w
    Nieczech, ale na razie nie robi tego w Polsce - to dość symptomatyczne,
    prawda?

    T.


  • 26. Data: 2009-02-18 10:49:54
    Temat: Re: What, if...? :)
    Od: Tomasz Nowicki <t...@s...com>

    Dnia Wed, 18 Feb 2009 00:16:11 +0100, Ra napisał(a):

    > Tomasz Nowicki pisze:
    >
    >> pacierzu (znaczy, jemu zależy, bo mu piękna Angela kazała wjechać do euro
    >> na przeliczniku 5, dla równego rachunku, a prezes Waldemar Prius Pawlak
    >> dzielnie mu sekunduje w charakterze "złego policjanta")
    >
    > Myślisz ? IMHO Angela to nie da wejść nawet za 4

    Ja tak do końca nie kumam bilansu korzyści i strat określonego przelicznika
    pln/eur przy wymianie, bo im słabszy złoty, tym mniejsza siła nabywcza
    naszego społeczeństwa, ale z drugiej strony - tym niższa siła nabywcza
    naszego społeczeństwa ;)
    Mam na myśli, że z punktu widzenia interesu krajów Wspólnoty słaby
    przelicznik złotego przy wejściu do euro ma zarówno zalety, jak i wady

    T.


  • 27. Data: 2009-02-18 15:56:23
    Temat: Re: What, if...? :)
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>

    Tomasz Nowicki <t...@s...com> writes:

    >> Piekna bajka, rozumiem ze nie chcesz dowiedziec sie jak jest w
    >> rzeczywistosci?
    >
    > Czemu bajka - nie dalej jak wczoraj czytałem wypowiedź producenta,

    Mi sie zdaza miec nieco lepsze kontakty z producentami :-)

    > Jeszcze nie zdrożało tak jak waluty

    Zalezy co. Niektore rzeczy zdrozaly dokladnie tyle samo.

    > - raz, że importerzy mają jeszcze pewne
    > zapasy, zależnie od branży,

    Co nie znaczy ze musza je sprzedawac ponizej zalozonej marzy, albo
    w ogole kosztow.
    Wzrost ceny jest w ogole automatyczny, jesli jest ona podana np. w euro
    (np. platne w zlotowkach wedlug kursu banku X)? A to jest dosc typowe
    w przypadku kontaktow z importerami.

    > dwa, że rozsądnie stosowane opcje walutowe
    > pozwalają im opóźniać podnoszenie cen (by nie dławić popytu).

    Taaak, powiedz to rzeczywistym ofertom i cennikom.

    > Wolumen depozytów rośnie ponad przewidywania analityków rynku finansowego -
    > tak wczoraj podawała chyba "Rz"

    Ale rozmawialismy o cenach. Cena w przypadku lokat to jest oprocentowanie.

    > Na szczęści Tusk szybko wycofał się z wczorajszych wypowiedzi i wykręcił
    > kota ogonem, że nie będzie interwencji NBP w obronie złotówki,

    Co zreszta przewidzialem chyba?

    > ale swobodna
    > sprzedaż napływających środków unijnych. I efekt mamy od razu - złoty się
    > koryguje.

    Tu dobrze byloby umiescic jakis dowod na istnienie zwiazku przyczynowo -
    skutkowego :-)
    Z tym ze nie neguje w ogole takiego zwiazku. Takie zapewnienia o obronie
    to zupelnie inna sprawa niz ERM.

    > Dobrze, że Soros o tym wszystkim nie wiedział, bo nieszczęsny umoczyłby na
    > funcie i koronie szwedzkiej, a teraz Morgan - na złotówce

    Nie mozesz zrozumiec, ze w roznych momentach i miejscach realia sa
    rozne? Soros, jak widzisz, to rozumie, nie podpieraj sie nim.

    > Stara prawda jest taka, że jak bank ma miliard na spekulacje, to nawet nie
    > musi się zanadto lewarować, żeby wymusić pożądany trend na małej walucie,
    > jak PLN. A żaden bank centralny nie jest w stanie obronić się przed takim
    > atakiem, czego dobitnym ostatnio przykładem jest rubel - mimo wpompowania
    > 160 mld w jego obronę kurs dołuje, a pieniądze interwenta zasilą konto
    > spekulanta.

    Bajki, kolego. To tak nie dziala. Taki atak dziala na zasadzie
    katalizatora, ma przekonac "inwestorow" ze waluta jest warta mniej (lub
    wiecej) i zmusic ich do sprzedazy/kupowania po okreslonej cenie.

    Gdyby jakis pojedynczy bank chcial przeprowadzic taki atak samotnie,
    w obliczu interwencji NBP albo rzadu, to to bylaby naprawde krotka pilka
    - rzad by po prostu sprzedal ten np. miliard euro za 5 mld zl
    i byloby po krzyku. Jak myslisz, to taki swietny biznes jesli wczesniej
    kupilo sie te 5 mld zl za sporo wiecej niz miliard euro?

    Zawsze latwiej jest sie bronic niz atakowac. Sprobuj zaatakowac w taki
    sposob np. kantor, moze zrozumiesz o co chodzi. Problem zaczyna sie
    wtedy, gdy atakujacych jest jak mrowkow pod Stalingradem.

    Takie ataki sa oczywiscie mozliwe, ale a) tylko w pewnych warunkach -
    dlatego to nie jest dobra metoda na ciagly zarobek dla kazdego :-)
    oraz b) one sa przeprowadzane nie swoimi pieniedzmi - atak wiaze sie
    wtedy ze stratami, ale to sa czyjes straty :-)
    --
    Krzysztof Halasa


  • 28. Data: 2009-02-18 19:13:52
    Temat: Re: What, if...? :)
    Od: Tomasz Nowicki <t...@s...com>

    Dnia Wed, 18 Feb 2009 16:56:23 +0100, Krzysztof Halasa napisał(a):

    > Mi sie zdaza miec nieco lepsze kontakty z producentami :-)

    Może "cisię", a skoro tak - to podziel się wrażeniami. Bardzo narzekał? Bo
    wiesz, "misię" zdarza rozmawiać z chło... producentami rolnymi, chciałem
    powiedzieć, no i jeszcze nigdy nie udało mi się usłyszeć w ich wypowiedzich
    cienia zadowolenia - zawsze jest, panie, źle, a będzie jeszcze gorzej. Choć
    obiektywnie to tylko rytualne gadanie, czyli gówno prawda.

    > Zalezy co. Niektore rzeczy zdrozaly dokladnie tyle samo.

    Toteż napisałem, że pewne rzeczy poszły bardziej wzwyż, z różnych powodów.
    Ale generalnie - zrób sobie szybki przegląd improtowanych artykułów
    konsumpcyjnych, ja zrobiłem - wzrosty cen to zwykle nawet nie połowa skoku
    kursu.

    > Co nie znaczy ze musza je sprzedawac ponizej zalozonej marzy, albo
    > w ogole kosztow.

    Pewnie że nie - ale w warunkach konkurencji lepiej się wychodzi na pewnym
    zwlekaniu ze wzrostem ceny, no chyba że popyt jest nieograniczony.

    > Taaak, powiedz to rzeczywistym ofertom i cennikom.

    Nie korzystam i nie znam, ale znowu - w mediach pojawiają się wypowiedzi
    biznesmenów, którzy nie spekulowali opcjami, ale po prostu zabezpieczali
    sobie ryzyko kursowe bez widoków na wielkie zyski i wielkiego ryzyka. Nie
    powiem, żeby nie przebijała z tych wypowiedzi lekka Schadenfreude :)

    >> Wolumen depozytów rośnie ponad przewidywania analityków rynku finansowego -
    >> tak wczoraj podawała chyba "Rz"
    >
    > Ale rozmawialismy o cenach. Cena w przypadku lokat to jest oprocentowanie.

    Nie, autorka wątku pytała o dynamikę lokat, nie o ich ceny.

    > Co zreszta przewidzialem chyba?

    Każdy mógł przewidzieć, bo w końcu Tusk ma doradców, a oni się trochę znają
    na tyvh sprawach i wiedzą, że chlapanie jęzorem w tej branży dużo kosztuje.

    > Tu dobrze byloby umiescic jakis dowod na istnienie zwiazku przyczynowo -
    > skutkowego :-)

    Uaktualnij swą wiedzę o dzisiejsze doniesienia - wszędzie trąbią o tym, że
    sprzedaż euro zawróciła trend na parze EURPLN. Ale pewnie nie na długo.

    > Bajki, kolego. To tak nie dziala. Taki atak dziala na zasadzie
    > katalizatora, ma przekonac "inwestorow" ze waluta jest warta mniej (lub
    > wiecej) i zmusic ich do sprzedazy/kupowania po okreslonej cenie.

    Jak zwał tak zwał - ale skutek jest jasny.

    > Gdyby jakis pojedynczy bank chcial przeprowadzic taki atak samotnie,
    > w obliczu interwencji NBP albo rzadu, to to bylaby naprawde krotka pilka
    > - rzad by po prostu sprzedal ten np. miliard euro za 5 mld zl
    > i byloby po krzyku. Jak myslisz, to taki swietny biznes jesli wczesniej
    > kupilo sie te 5 mld zl za sporo wiecej niz miliard euro?

    A kto mówi że samotnie??? Wszystkie banki, które sprzedawały kontrakty na
    opcje są zainteresowane realizacją zysków z nich wynikających - czyli
    zdołowaniem złotego. Podchody JPM to były tylko zagrywki pod publiczność i
    zmyły. Przy okazji chcą też zarobić na różnicach kursów.

    > Zawsze latwiej jest sie bronic niz atakowac. Sprobuj zaatakowac w taki
    > sposob np. kantor, moze zrozumiesz o co chodzi. Problem zaczyna sie
    > wtedy, gdy atakujacych jest jak mrowkow pod Stalingradem.

    Popatrz na wolumen obrotów Forexu na złotówce i powiedz, kto jest tu
    silniejszy - rynek czy rząd RP.

    > Takie ataki sa oczywiscie mozliwe, ale a) tylko w pewnych warunkach -
    > dlatego to nie jest dobra metoda na ciagly zarobek dla kazdego :-)

    To oczywista oczywistość, że tak powiem :)

    > oraz b) one sa przeprowadzane nie swoimi pieniedzmi - atak wiaze sie
    > wtedy ze stratami, ale to sa czyjes straty :-)

    I tak bywa. Ale można grać swoimi albo pożyczonymi - po to, by wytworzyć
    trend, który wciągnie ławicę leszczy, a potem odcedzić ich z dużo grubszej
    kasy, niż pierwotna inwestycja

    T.


  • 29. Data: 2009-02-19 00:07:35
    Temat: Re: What, if...? :)
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>

    Tomasz Nowicki <t...@s...com> writes:

    > Może "cisię", a skoro tak - to podziel się wrażeniami. Bardzo narzekał? Bo
    > wiesz, "misię" zdarza rozmawiać z chło... producentami rolnymi, chciałem
    > powiedzieć, no i jeszcze nigdy nie udało mi się usłyszeć w ich wypowiedzich
    > cienia zadowolenia - zawsze jest, panie, źle, a będzie jeszcze gorzej. Choć
    > obiektywnie to tylko rytualne gadanie, czyli gówno prawda.

    No wiesz, kwity z cyferkami nie wydaja dzwiekow.
    Nie mowie ze w ogole jest jakos bardzo zle czy cos takiego. Ogolna
    panika to na pewno przesada, zwlaszcza jesli ktos nie siedzi w kieszeni
    banku np. inwestycyjnie (albo na tych opcjach) itp.

    Ale faktem jest ze import zdrozal o tyle o ile zdrozala waluta i tyle.

    > Ale generalnie - zrób sobie szybki przegląd improtowanych artykułów
    > konsumpcyjnych,

    Artykuly konsumpcyjne nie sluza do wytwarzania towarow na eksport.
    A przynajmniej nie bezposrednio (no wiem, alkohol jako zwiazany z BHP).
    Ergo - bez znaczenia.

    > Pewnie że nie - ale w warunkach konkurencji lepiej się wychodzi na pewnym
    > zwlekaniu ze wzrostem ceny, no chyba że popyt jest nieograniczony.

    Przy produkcji to to nieco inaczej wyglada.

    > Nie korzystam i nie znam, ale znowu - w mediach pojawiają się wypowiedzi
    > biznesmenów, którzy nie spekulowali opcjami, ale po prostu zabezpieczali
    > sobie ryzyko kursowe bez widoków na wielkie zyski i wielkiego ryzyka. Nie
    > powiem, żeby nie przebijała z tych wypowiedzi lekka Schadenfreude :)

    Problem w tym, ze nie mozesz sobie w nieskonczonosc i wzglednie za darmo
    (usredniajac) zabezpieczyc ryzyka kursowego.

    > Nie, autorka wątku pytała o dynamikę lokat, nie o ich ceny.

    Byla jakas autorka watki? No nie wiem, ale nic to.
    Nie widze tez pytania o "dynamike lokat". Szczerze mowiac, lepsze jest
    pytanie, przy ktorym wiemy o co chodzi. Tak czy owak, niewazne.

    > Uaktualnij swą wiedzę o dzisiejsze doniesienia - wszędzie trąbią o tym, że
    > sprzedaż euro zawróciła trend na parze EURPLN. Ale pewnie nie na
    > długo.

    Jak nie na dlugo, to nie zawrocila - bo to nie trend :-)
    Nie ma co sie podniecac szczegolami, mozna to bedzie analizowac za
    miesiac lub pozniej.

    > Popatrz na wolumen obrotów Forexu na złotówce i powiedz, kto jest tu
    > silniejszy - rynek czy rząd RP.

    A kto mowi o rynku? Rynek nie ma swiadomosci ani np. celow. Mozna go
    sklonic do roznych zachowan, mozna tez sie nieco na tym przewiezc.

    >> oraz b) one sa przeprowadzane nie swoimi pieniedzmi - atak wiaze sie
    >> wtedy ze stratami, ale to sa czyjes straty :-)
    >
    > I tak bywa. Ale można grać swoimi albo pożyczonymi

    Mozna grac swoimi, ale nie mozna nimi (albo glownie nimi) wygrac. No
    chyba ze z kims naprawde malym.
    --
    Krzysztof Halasa

strony : 1 . 2 . [ 3 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1