-
81. Data: 2005-04-06 18:17:31
Temat: Re: Piątek
Od: Bartol Partol <bartolpartol@gazeta.>
Użytkownik Zbigniew Demidowicz napisał:
>>No to proboj...
>
> Brak mi w tym "przyjemności" :)
>
> Dziecinko, odrób lekcje; przyłóż się, zwłaszcza, do j. polskiego ;)
Sluchaj misiu, jak nie masz nic sensownego do napisania, to nie pisz.
Moze przynajmniej komus jeszcze bedzie sie wydawalo, ze jestes
inteligentniejszy niz w rzeczywistosci.
Bartol
-
82. Data: 2005-04-06 18:19:51
Temat: Re: Piątek
Od: Kamil Jońca <k...@p...onet.pl>
Zbigniew Demidowicz said the following On 2005-04-06 20:06:
> Bartol Partol <bartolpartol@gazeta.> napisał(a):
>
>>No to proboj...
>
>
> Brak mi w tym "przyjemności" :)
>
> Dziecinko, odrób lekcje; przyłóż się, zwłaszcza, do j. polskiego ;)
>
Ech, mądrze mówi a wszyscy się na niego rzucili bez próby zrozumienia :-(
KJ
-
83. Data: 2005-04-06 19:17:36
Temat: Re: Piątek
Od: "Glenn" <g...@b...pl>
> Ech, mądrze mówi a wszyscy się na niego rzucili bez próby zrozumienia
> :-(
Ja próbowałam do pewnego momentu. Potem "wymiękłam".
-
84. Data: 2005-04-06 19:33:51
Temat: Re: Piątek
Od: Bartol Partol <bartolpartol@gazeta.>
Użytkownik Kamil Jońca napisał:
>
> Ech, mądrze mówi a wszyscy się na niego rzucili bez próby zrozumienia :-(
To niestety normalne. Najpierw gwaltowna negacja, potem refleksja (jesli
kogos na nia stac) i olsnienie.
Tak sie zastanawiam czasem skad sie bierze ten opor przed przyjemnoscia.
I dochodze do wniosku, ze to wina religii, ktora kaze cale zycie walic
sie w piesi za niepopelnione grzechy i cierpiec niewiadomo za co. A jak
komus jest przyjemnie to znaczy, ze grzeszy i powinien czym predzej sie
umartwic, posypac glowe popiolem, wyspowiadac sie i odpokutowac. Nie
chodze na uroczystosci religijne bo dobija mnie ich smutek, a przeciez
obcowanie z bogiem powinno byc czyms radosnym, do jasnej cholery!
A jak przyjemnie jest gdy jest przyjemnie. ;-)
Bartol
-
85. Data: 2005-04-06 19:37:56
Temat: Re: Piątek
Od: "Glenn" <g...@b...pl>
> I dochodze do wniosku, ze to wina religii, ktora kaze cale zycie walic
> sie w piesi za niepopelnione grzechy i cierpiec niewiadomo za co. A
> jak komus jest przyjemnie to znaczy, ze grzeszy i powinien czym
> predzej sie umartwic, posypac glowe popiolem, wyspowiadac sie i
> odpokutowac. Nie chodze na uroczystosci religijne bo dobija mnie ich
> smutek, a przeciez obcowanie z bogiem powinno byc czyms radosnym, do
> jasnej cholery!
Oj widać, że dawno nie miałeś do czynienia z uroczystościami religijnymi i
religią jako taką (nie ważne jaką). Stąd chyba takie Twoje podsumowanie -i
wiesz co Bartol? Myslałam, że jesteś mądrzejszy. Jak przeczytałam, to co
napisałes powyżej to zwątpiłam. I to nie jest żadne "oburzenie" - raczej
zadziwienie.
-
86. Data: 2005-04-06 19:38:26
Temat: Re: Piątek
Od: "S.T." <n...@p...onet.pl>
> Ech, mądrze mówi a wszyscy się na niego rzucili bez próby zrozumienia :-(
No to się wczuj, wesprzyj i osłoń by nie rozszarpali ;-)
Filozofia hedonistyczna ma parę tysięcy lat,
kto powiedział że jest głupia?
Ale też nie ma powodu bym się musiał z nią zgadzać.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
87. Data: 2005-04-06 19:55:03
Temat: Re: Piątek
Od: Bartol Partol <bartolpartol@gazeta.>
Użytkownik Glenn napisał:
> Oj widać, że dawno nie miałeś do czynienia z uroczystościami religijnymi i
> religią jako taką (nie ważne jaką). Stąd chyba takie Twoje podsumowanie -i
> wiesz co Bartol? Myslałam, że jesteś mądrzejszy. Jak przeczytałam, to co
> napisałes powyżej to zwątpiłam. I to nie jest żadne "oburzenie" - raczej
> zadziwienie.
Nie dziw sie tak. Chodzilem na sluby koscielne moich znajomych. Ponura
impreza. Gdy jeszcze do tego ksiadz pieprzyl jak potluczony podczas
kazania (jak nie o rozwodach, to o piwie z kolegami lub lodowkach i
telewizorach), to byl niezly koszmar. Raz bylo lepiej (gdy ksiadz byl na
poziomie), raz gorzej (gdy byl prostakiem), ale zawsze smutno jakos.
Teraz jak ktos znajomy bierze slub koscielny, to przychodze, gdy wszyscy
wychodza z kosciola. Tak jest ok. ;-)
Bartol
-
88. Data: 2005-04-06 19:57:37
Temat: Re: Piątek
Od: "S.T." <n...@p...onet.pl>
> To niestety normalne. Najpierw gwaltowna negacja, potem refleksja (jesli
> kogos na nia stac) i olsnienie.
Napisz coś jeszcze,
nie żałuj sobie, bo widzę że pomału
wydobywa się z Ciebie homo erectus ;-)
> Tak sie zastanawiam czasem skad sie bierze ten opor przed przyjemnoscia.
> I dochodze do wniosku, ze to wina religii, ktora kaze cale zycie walic
> sie w piesi za niepopelnione grzechy i cierpiec niewiadomo za co. A jak
> komus jest przyjemnie to znaczy, ze grzeszy i powinien czym predzej sie
> umartwic, posypac glowe popiolem, wyspowiadac sie i odpokutowac. Nie
> chodze na uroczystosci religijne bo dobija mnie ich smutek, a przeciez
> obcowanie z bogiem powinno byc czyms radosnym, do jasnej cholery!
Oj Bartol,
zdaje się równie wiele wiesz o hedoniźmie co o religiach i przyjemności.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
-
89. Data: 2005-04-06 20:31:57
Temat: Re: Piątek
Od: g...@p...onet.pl (Piotr Gralak)
On Wed, 06 Apr 2005 21:55:03 +0200, Bartol Partol
<bartolpartol@gazeta.> wrote:
>Teraz jak ktos znajomy bierze slub koscielny, to przychodze, gdy wszyscy
>wychodza z kosciola. Tak jest ok. ;-)
>
>Bartol
No cóż. Współczuję twoim znajomym. Okazujesz w ten sposób, że masz ich
głęboko w dupie.
G.
-
90. Data: 2005-04-06 20:35:17
Temat: Re: Piątek
Od: Bartol Partol <bartolpartol@gazeta.>
Użytkownik S.T. napisał:
>>To niestety normalne. Najpierw gwaltowna negacja, potem refleksja (jesli
>>kogos na nia stac) i olsnienie.
>
> Napisz coś jeszcze,
> nie żałuj sobie, bo widzę że pomału
> wydobywa się z Ciebie homo erectus ;-)
:-P
>>Tak sie zastanawiam czasem skad sie bierze ten opor przed przyjemnoscia.
>>I dochodze do wniosku, ze to wina religii, ktora kaze cale zycie walic
>>sie w piesi za niepopelnione grzechy i cierpiec niewiadomo za co. A jak
>>komus jest przyjemnie to znaczy, ze grzeszy i powinien czym predzej sie
>>umartwic, posypac glowe popiolem, wyspowiadac sie i odpokutowac. Nie
>>chodze na uroczystosci religijne bo dobija mnie ich smutek, a przeciez
>>obcowanie z bogiem powinno byc czyms radosnym, do jasnej cholery!
>
> Oj Bartol,
> zdaje się równie wiele wiesz o hedoniźmie co o religiach i przyjemności.
Akurat nie opieram sie celowo na cudzych pomyslach. Ja tylko opisuje
swoje rozne wrazenia. Ze akurat to do czegos mniej lub bardziej pasuje,
to mnie specjalnie nie dziwi, bo wcale nie uwazam, bym odkryl ameryke.
Zreszta z hedonizmem jest troche inaczej. Hedonizm, bardzo ogolnie rzecz
ujmujac, zaklada dazenie do przyjemnosci i unikanie nieprzyjemnosci.
Ja z kolei uwazam, ze to jest troche bardziej skomplikowane. Np. kobieta
zyje z facetem, ktory pije i ja bije, i poniza. Dosyc standardowe
zjawisko w naszym spoleczenstwie. A ona z nim ciagle zyje i nie chce
odejsc. Motywacje moga byc oczywiscie rozne, ale za kazda, wbrew
pozorom, kryje sie przyjemnosc. Bynajmniej nie masochostyczna. Np.
kobieta pojmuje to jako swoista kare za cos, co kiedys zrobila
(jakkolwiek by to bylo wyimaginowane). Czerpie przyjemnosc z tego, ze
odbywa kare, czyli w jakis sposob costam odpokutowuje. Albo uwaza, ze
ten bandzior sie przy niej w koncu zmieni, bo ona jest dobra i ta dobroc
splynie na niego. Czerpie przyjemnosc z tego, ze jest lepsza od niego i
sie poswieca (ze kompletnie bez sensu, to inna sprawa). Albo wziela slub
przed bogiem i teraz pokutuje niewiadomo za czyje grzechy i sprawia to
jej jakas mistyczna przyjemnosc Itd. To wszystko akurat niespecjalnie do
hedonizmu pasuje.
Tak sie sklada, ze mam znajoma, ktora przezyla sporo lat z facetem,
ktorego nie kochala. Wlasciwie to cierpiala zyjac z nim. Pogadalismy
sobie kiedys. I doszla do wniosku, ze rzeczywiscie przez ten caly czas
gdzies tam gleboko kryla sie przyjemnosc (nie bede wnikal w szczegoly,
bo sa nieistotne). Istotne jest to, ze powiedziala mniej wiecej: o
cholera, to faktycznie wcale juz mnie nie dziwi, ze tyle z nim wytrzymalam.
Np. u podstaw NLP lezy zalozenie, ze kazde, nawet najbardziej
destrukcyjne zachowanie kryje w sobie jakas pozytywna motywacje. Jak
widac, moje pomysly to nic nowego.
Acha, no oczywiscie komus moze sprawiac przyjemnosc, ze wali sie w
piersi za nieswoje grzechy.
Bartol