-
81. Data: 2013-08-21 18:33:30
Temat: Re: Rostowski na wylocie.
Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>
Dnia Wed, 21 Aug 2013 16:28:36 +0200, Jarek Andrzejewski napisał(a):
> On Wed, 21 Aug 2013 15:50:36 +0200, "J.F."
>>>>W XXIw bedzie za drogo :-)
>>> to znaczy, że tory nie są potrzebne.
>>Inaczej powiesz jak ci przyjdzie 10km isc piechota :-)
> 65 zł, które mi zabrano w 2012 roku na PKP starczy na 25km taksówką
> http://www.rynek-kolejowy.pl/45129/2_5_mld_zl_dotacj
i_dla_kolei_w%C2%A02012_r.htm
Raz do roku, a jak bedzie trzeba jezdzic codziennie ?
No i 25km teraz, jak ropy zabraknie to ciekawe na ile starczy
>>>>Ale jeszcze sa inne drogi krajowe, wojewodzkie i gminne.
>>> i akcyza w paliwie i VAT od niego. Powiedzmy sobie szczerze: to nie na
>>> drogi ten dług poszedł, tylko na socjalizm.
>>Ale czy bylo inne wyjscie
> Estonia w 1994 roku pokazała, że tak.
Trudno porownywac, waunki mogly byc inne.
>>Trudno powiedziec, bo np taka rejestracja pojazdow - potrzebna,
>>niepotrzebna ? Zezwolenia na budowe, plany zagospodarowania itp ?
>
> rejestracja pojazdów może być, choć IMHO niepotrzebna jest zmiana
> tablic i numerów, gdy auto kupuje ktoś z innej gminy.
niepotrzebna.
> Mamy CEPiK, więc
> czy nadal potrzebujemy kilkaset wydziałów komunikacji z tabunem
> urzędników?
No ale dzis oni maja tam co robic, to i po zmianie beda potrzebni.
Trzeba by uproscic procedure ... tzn ilosc papierow.
> Plany zagospodarowania - tak.
> Zezwolenia na budowę - tylko na zasadzie zgłoszenia (ale raczej w celu
> powiadomienia sąsiadów niż urzędowi) i sprawdzenia zgodności z
> planami.
> Po co urzędnikom 4 egzemplarze projektu budowlanego i po co im wiedza
> np. o projektowanej instalacji elektrycznej.
I tu sie w miare zgadzamy,
> Co ich obchodzi, jaki dom
> chcę wybudować (przecież i tak nie uchronią przed partaniną i błędami,
> czego smutnym dowodem jest np. katastrofa budowlana hali targowej w
> Katowicach parę lat temu).
Ale jest wtedy znany winny/podejrzany.
A nie tak ze dom ci sie zawalil na glowe i winnych nie ma.
> A już zupełnym kuriozum dla mnie jest konieczność składania w urzędzie
> np. prawomocnych warunków zabudowy wydanych przez ten sam urząd i
> opatrzonych pieczęcią tegoż urzędu
A tu sie zgadzamy.
> albo konieczność uzyskania zgody na wycięcie roślin na własnej ziemi.
No coz, a potem bedzie sie chcialo pojechac do lasu ... a tu nie ma...
Dobra, jedno drzewo nie las, trzeba bylo wyciac jak bylo male :-)
> A to tylko drobnostki, z którymi się spotkałem, a przecież przykładów
> jest mnóstwo.
> http://franchising.pl/moja-firma/7870/linii-frontu/
No ale widzisz - kto wie czy nie sama sobie winna ...
>>Ale ... najgorsze w tych urzednikach, ze zaczna sie domagac kolejnych
>>papierow, i generowac kolejne miejsca pracy, zupelnie niepotrzebne..
> dokładnie tak się dzieje.
Jak z tym urzedowym zaswiadczeniem z sasiedniego okienka ..
J.
-
82. Data: 2013-08-21 18:36:31
Temat: Re: Rostowski na wylocie.
Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>
On Wed, 21 Aug 2013, J.F. wrote:
> Tak nawiasem mowiac to mnie dziwi dysproporcja miedzy VAT a PIT.
>
> VAT, podatek rzeklbym konsumpcyjny, placi ostatni nabywca, a wczesniej
> musi zarobic pieniadze ... i zaplacic od zarobku PIT.
>
> Stawki podobne ... wiec czemu PIT jest 43 mld, a VAT 126 ?
Primo, od PIT jest "kwota wolna" (uwaga uproszczenie) i różniste
zwolnienia, nie wyłączając odliczania *od PIT* kwoty "zwrotu VAT"
(a ściślej różnicy od stawki materiałów budowlanych).
Secundo, VAT ma trochę miejsc w których działa "podwójne opodatkowanie",
na przykład kiedy jest nieodliczalny u płatnika.
Gdzieś tam na liście są jeszcze dochody zagraniczne, opodatkowane
za granicą a jednak wydawane w Polsce.
Uprasza się o uzupełnianie listy :)
> Te banki tak duzo VAT placa za zakupy wlasne?
> (nie sa platnikami, wiec nie odliczaja.
Dolicz firmy które są zwolnione od VAT.
Ba, nie tylko "firmy" w rozumieniu "przedsiębiorstwa", ale
również "inne podmioty" podlegające opodatkowaniu.
Może "tracą" niewiele (w kwotach zakupów opodatkowanych)
ale jest ich dużo w porównaniu do banków.
pzdr, Gotfryd
-
83. Data: 2013-08-21 18:57:37
Temat: Re: Rostowski na wylocie.
Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>
On Wed, 21 Aug 2013, Wojciech Bancer wrote:
> On 2013-08-21, Jarek Andrzejewski <p...@g...com> wrote:
>
>> Który z wydatków jest nienaruszalny, nawet gdyby miało to prawadzić do
>> bankructwa państwa?
>
> Chociażby emerytury.
Jarek obok zapodał listę zastrzeżeń natury "ogólnej", ale również
gdzieś widziałem inny argument: skoro możliwe było odebranie
(części) uprawnień emerytalnych "służbom PRLowskim", to znaczy
że emerytury NIE są nienaruszalne.
Formalnie oczywiście wygląda to tak, że ustawa o zbieraniu
składek i ustawa o wypłacaniu emerytur to są dwie RÓŻNE
ustawy.
I ta pierwsza wcale nie zawiera zobowiązań wobec tej drugiej.
>> której skutki widzimy. Ja uważam, że to nie jest ekonomia, która
>> działa, a jakieś bzdury.
>
> A jakie skutki przepraszam widzisz?
> Spróbuj może ocenić jak wyglądałby stan i rozwój polskiej gospodarki
> _bez_ możliwości zaciągania deficytu. Realnie ocenić. Włącznie z tym,
> czy bylibyśmy w stanie _teraz_ wyrabiać tyle PKB co teraz.
Oczywiście że nie.
Ale nie potrzebowalibyśmy 50++ mld na spłacanie odsetek.
Zgadza się?
Wpędzamy się w "niewolnictwo pańszczyźniane", faktycznie produktywność
rośnie, tylko nadwyżkę zabiera... ktoś :>
I dopóki to zadłużenie "samoistnie rośnie" (nie stać nas na
spłatę kredytu), dopóty wychodzi, że coś z tym kredytowaniem
było nie tak.
>> tak swoją drogą, to po 30 latach chyba część długu powinna być
>> spłacona, bo chyba inwestycje nie polegają tylko na wydawaniu?
>> Czy po takim okresie inwestycje ni powinny już zacząć zarabiać? A
>> jeśli nie zarabiają, to chyba nie były dobre...
>
> No więc to jest kwestia oszacowania "gdzie" byłaby Polska bez
> tych inwestycji.
Kwestia zadłużenia nie sprowadza się do samych inwestycji.
Zdaje się w wątku poruszano również sprawę wydatków mało
"zarobkowych".
> Pewnie są jakieś opracowania w tym temacie.
Może, acz zgadza się że to teoria :)
>> chodzi o zasadę.
>> Jeli jestemy zadłużeni po uszy i dochody mamy mniejsze od rat kredytu,
>> to może warto byłoby nie kupować delikatesów i kosztownych alkoholi i
>> odpuścić sobie robienie hucznych imprez?
>
> Ale *w tym wypadku* impreza była inwestycją. Jak tego nie widzisz,
> to nie wiem jak do Ciebie przemówić.
Mnie też dopisz do listy "nieprzemawialnych" :D
>>> Poza podwyżką VAT (jednorazową, pierwszą od 20 lat), i okazjonalnie
>>> kilkoma akcyzami, gdzie Ty masz "coraz większe podatki"?
>>
>> A zamrożenie progów PIT?
>
> Co z tym?
Inflacja automatycznie podnosi efektywne opodatkowanie.
> Poza podatkiem śmiecowym,
Wychodzi, że spowodował 0,5% inflacji.
Tak wynika z liczb i zeznań ekonomistów - szacowali inflację
na 0,5% niższą niż wystąpiła, szacunki przed "wejściem" się
zgadzały, te "po" pewnie też z grubsza będą pasować, jedynie
"śmieci" nie były przewidziane.
> podatku śmieciowego, np. w moim przypadku wychodzi taniej niż płaciłem
Gratulacje :)
Ale zgoda, same "śmieciowe" to niewiele.
>> SLD obniżył akcyzę na alkohol, co od razu zwiększyło wpływy budżetowe,
>> a PiS obniżył PIT i część składki ZUS, co z kolei dało się odczuć w
>> kieszeni.
>
> I co? Przybyło dochodów do budżetu z tytułu obniżki PIT? Nie sądzę.
Przybyło, nie sposób wykazać "tytułu".
> IMHO to było *bardzo głupie*. Bardzo, ale to bardzo głupie, to co
> wtedy zrobili. *Wtedy* należało zwiększać podatki
Wtedy w kryzys "wjechalibyśmy" z mocniej hamującą gospodarką i tyle.
> Załóż sobie bank, albo filię/agencję. Dużo
> nie trzeba.
Bodaj tylko pół miliarda.
Agent z kolei nie rozporządza *swoją* własnością, dostaje tylko
prowizję od łupienia klienta ;>
pzdr, Gotfryd
-
84. Data: 2013-08-21 19:03:58
Temat: Re: Rostowski na wylocie.
Od: Wojciech Bancer <p...@p...pl>
On 2013-08-21, Jarek Andrzejewski <p...@g...com> wrote:
[...]
> a to ciekawe, że uważasz je za nienaruszalne zupełnie ignorując fakt,
> że sposób ich obliczania zmienia się co jakiś czas (np. zmienia się
> sposób waloryzacji), a ostatnio nawet podwyższono wiek emerytany
> (inaczej ujmując: przez parę lat więcej każe się nadal płacić,
> odmawiając umówionej wypłaty).
Ale odróżniasz wydatki od obietnic? Bieżące wydatki są nienaruszalne.
> To może jakiś lepszy przykład "wydatku sztywnego", który rzeczywiście
> uniemożliwia dążenie do zrównoważenia budżetu?
Wg definicji:
Wydatki prawnie zdeterminowane (wydatki sztywne) - obowiązkowe wydatki
z budżetu państwa, których wysokość wynika z ustaw innych niż ustawa
budżetowa lub wcześniej podjętych zobowiązań ujętych w ramy prawne.
to np:
Subwencje dla jednostek samorządowych.
Wydatki na FUS i KRUS (podtrzymuję).
Składka do UE i organizacji międzynarodowych
A ogólnie wydatki sztywne to ponad 70% budżetu SP.
Więc pozostaje ciąć z tych 25% pozostałych wydatków.
>>A jakie skutki przepraszam widzisz?
>
> kryzys. Uważam, że sytuacja Grecji jest skutkiem poziomu zadłużenia i
> braku wiary w to, że dług zostanie spłacony. Podobny brak wiary może
> dotknąć wkrótce i i nne państwa. A zadłużenie to skutek wiary w to, że
> dla dobra gospodarki państwo musi "inwestować" za wszelką cenę, czyli
> keynesizmu właśnie.
Kryzys grecki jest skutkiem głupiego zaciskania pasa.
Mniej więcej taki sam skutek będzie dla posiadacza mieszkania jak mu
bank powie "sorry, oddaj hajs za miesiąc". Nie odda, bo nie ma z czego.
Sensowne byłoby rozłożenie tego w czasie tak by nie bolało, a jak "się
nie da", to bankructwo i przewartościowanie. A tak mamy co mamy -
przerzucenie kosztów tylko i wyłącznie na społeczeństwo. Co rozlało się
na resztę Europy.
>>Spróbuj może ocenić jak wyglądałby stan i rozwój polskiej gospodarki
>>_bez_ możliwości zaciągania deficytu. Realnie ocenić. Włącznie z tym,
>>czy bylibyśmy w stanie _teraz_ wyrabiać tyle PKB co teraz.
>
> Oczywiście trudno dokładnie ustalić, "co by było , gdyby", ale widzę
> przykład Estonii, która w 10 lat przeistoczyła się z peryferyjnej
> republiki sowieckiej bez przemysłu w państwo, które zostało przyjęte
> (jednocześnie z Polską) do Wspólnot Europejskich.
Porównania do jakiegokolwiek kraju są bez sensu. Każdy kraj to inne
uwarunkowania socjalne, gospodarcze, powierzchniowe, kulturowe itd.
Zapytam inaczej - uważasz, że kredyt inwestycyjny jest czymś złym?
> Impreza, czyli kilka stadionów i organizacja mistrzostw?
> No to zastanówmy się, co mamy z tej imprezy. Oprę się na opracowaniu
> Deloitte :
> http://www.deloitte.com/view/pl_pl/pl/24b45edccc8db3
10VgnVCM3000003456f70aRCRD.htm
>
> Wpływy z turystyki ok. 1,5mld i przychód kolejne 1,5mld w ciągu paru
> tygodni.
>
> Mamy też stadiony za prawie 4,4mld, z których co najmniej jeden nie ma
> szans zarobić nawet na spłatę kredytu na jego budowę.
> Na organizację imprezy poszło kilkaset milionów (4 miasta wydały ok.
> 150 mln, ale to chyba nie jedyny koszt?).
>
> Czyli wydaliśmy minimum 4,5 mld z kasy państwa,
A ile z dotacji?
> Sprawę modernizacji i budowy infrastruktury pomijam, bo przecież i bez
> ME w piłce nożnej mogliśmy to zrobić.
Toż właśnie nie bardzo.
> Czy rzeczywiście "korzyści wizerunkowe" są tego warte? Nie jestem
> przekonany, ale chętnie przeczytam argumenty, co za te półtora
> miliarda różnicy mamy w zamian.
Ale to jest dokładnie takie samo szacowanie o jakie prosiłem wcześniej.
Ty oczekujesz zwrotu z inwestycji "od razu", "po jednej imprezie".
A to tak nie działa.
Jak kupuję apartament w górach, to nie jest tak, że zwróci mi się po
tym jak 1 osoba mi go wynajmie. Masowe inwestycje strukturalne zwrócą
się choćby tym, że przyciągną miasta więcej inwestorów.
>>>> Poza podwyżką VAT (jednorazową, pierwszą od 20 lat), i okazjonalnie
>>>> kilkoma akcyzami, gdzie Ty masz "coraz większe podatki"?
>>>
>>> A zamrożenie progów PIT? A "składki" ZUS?
>>
>>Co z tym? Składki ZUS są od dochodów.
>
> a jaki ma związek ta - oczywiście słuszna - uwaga z faktem, że
> ostatnio wzrosła stawka procentowa?
Wcześniej spadła, teraz wzrosła. Nadal jest chyba niższa niż sprzed
początku cyklu obniżek (to nawet nie wiem). Skoro fundusz rentowy jest
deficytowy to co innego proponujesz?
>> wcześniej. Nie mówiąc już o tym, że zmiany opłat są niewielkie,
> ale w górę, prawda? Czyli jest to jednak wzrost podatków?
Mniej więcej taki sam jak w innych krajach, dla podatków obliczanych
procentowo "od". Więc relatownie niespecjalnie.
> ja nie twierdzę, że coś jest większe lub mniejsze od czegoś innego. Ja
> tylko zauważam rosnące obciążenia.
Więcej też zarabiamy :)
>> Tak jak ponosiłem koszty w 2007, tak ponoszę takie same teraz. Akurat
>> zupełnie inne rzeczy hamują ten rozwój.
>
> jakie "inne rzeczy"? Zaciekawiłeś mnie.
Niestabilne i nieprecyzyjne prawo podatkowe, sraczka legislacyjna i zbyt
sztywne prawo pracy. To że tam są koszty takie i takie to nie jest problem.
Liczysz "zarobię tyle, zapłacę tyle, opłaca się? To zakładam". Natomiast
jak musisz uwzględnić że "ale za rok MOŻE będzie tak samo, a MOŻE będę
musiał to i tamto", to już nie jest wesoło.
Więc tak, wolę żeby ten VAT był wysoki, ale ruszany raz na 20 lat, żeby ustawa
była przewidywalna (nie jest :/), żeby PIT/CIT sobie nawet miał te 25%, ale żeby
to było stabilne. O niestabilności finansowej i prawnej przedsiębiorcy niech mówi
fakt że są oni dużo większą grupą ryzyka w banku niż pracownicy etatowy pracujący
u tychże samych przedsiębiorców :>
--
Wojciech Bańcer
p...@p...pl
-
85. Data: 2013-08-21 19:06:01
Temat: Re: Rostowski na wylocie.
Od: Wojciech Bancer <p...@p...pl>
On 2013-08-21, J.F. <j...@p...onet.pl> wrote:
[...]
>> Tak. Ludzie chcą (też) igrzysk.
>> Przypomnij mi proszę. Ktoś utyskiwał jak wygraliśmy tą organizację?
>> Czy utyskiwanie jest teraz, i wyciąganie tylko kosztów (ale bez zysków)
>> jako element walki politycznej?
>
> Utyskiwali utyskiwali, nie wszyscy chca tylko chleba i igrzysk,
> wielu ma wlasny rozum i sie pytalo "kto a to zaplaci". I czy warto
> wydawac ...set milionow za trzy mecze.
>
> O, masz
> http://www.goldenline.pl/forum/18840/jak-rzad-dzieli
-nam-euro/
Czyli nie "nie stać nas", tylko "a nam nie dali, tylko im". :)
> P.S. Zrobili w koncu ten dach nad stadionem slaskim, czy para sie
> skonczyla i teraz nikomu nie potrzebny ?
A nie wiem. Natomiast tylu remontów co w ostatnich 2 latach, to ja
w Poznaniu nie widziałem jeszcze. A to wszystko jeszcze ciągnie się
od Euro i okolic.
--
Wojciech Bańcer
p...@p...pl
-
86. Data: 2013-08-21 19:11:41
Temat: Re: Rostowski na wylocie.
Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>
On Wed, 21 Aug 2013, J.F. wrote:
> Dnia Wed, 21 Aug 2013 17:22:34 +0200, Gotfryd Smolik news napisał(a):
>
>> IMVHO podniesienie VAT dawało "prawie gwarancję" że wpływy spadną.
>
> Watpie. Nie kupisz czegos, bo kosztuje 1% wiecej ?
> Czy pojedziesz do Niemiec, bo tam teraz 4% taniej ?
eBay zlikwidowali? Mam JECHAĆ? :)
A taniej nie o 4%, lecz o KOLEJNY procent, bo taniej jest
również z przyczyn nie leżących w samej stawce VAT.
Pic w tym, że oczywiście "ciężkie" dostawy, znaczy prąd, cement,
chleb i wodę sodową ;> trzeba kupować na miejscu.
Nie ma wyjścia.
Ale "zaawansowane" już niekoniecznie.
A do tego dochodzi oczywiście przemyt.
pzdr, Gotfryd
-
87. Data: 2013-08-21 19:23:38
Temat: Re: Rostowski na wylocie.
Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl>
On Wed, 21 Aug 2013, Wojciech Bancer wrote:
> On 2013-08-21, Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl> wrote:
>
>>> Jakie "pozostawienie pieniędzy w kieszeniach"? O.o
Nie, to nie moje, a prawie na pewno wrotki zostawiłem :]
>> Zwyczajnie.
>> Poprzez niepobranie podatków.
>> Twierdzący że podnoszenie podatku ma służyć "napędzaniu gospodarki"
>> zapominają o szczególe - to są TE SAME pieniądze, które zostałyby
>> wydane przez obywateli.
>> Tyle, że bez narzutu na obsługę wydawania.
>
> Ale prześledź proszę od news:slrnl17v3a.45r.proteus@pl-test.org
Śledziłem.
> Się grzecznie pytałem _jakie widzisz alternatywy_ w sensie - jak się
> nie zadłużać. Bo widać zadłużanie złe. Podałem dwie alternatywy
> które widziałem. Ciąć do żywego
To chyba oczywiste?
Co by TOBIE pozostało, jakbyś stwierdził że zaczyna Cię
nie być stać na spłacanie odsetek?
> lub podnosić podatki.
...które nie da efektu.
Nie chodzi wyłącznie o fakt spadku wraz ze stawką, ale
zupełnie niezależne zjawisko - zabrane podatnikom
pieniądze nie mogą przez nich być wydane ani bezpośrednio,
ani pośrednio (poprzez akumulację w banku, który pożyczy
je innym podatnikom).
Nie wydadzą, bo oddali je państwu.
> Twoja odp. sugeruje, że rozwiązanie wybrane przez Rostowskiego
> jest jednak optymalne i że wybrał najlepsze gospodarczo
> rozwiązanie.
Nie mam pojęcia jak to zrobiłeś, że z tezy iż pozostawienie
kwoty "w kieszeni podatników" ZAMIAST podnoszenia podatków
powoduje RÓWNIEŻ jej wydawanie (lub gromadzenie w bankach),
wyszło Ci że lepiej się zadłużać.
Primo nie do tego się odnosiłem, a do "niesłuszności"
podnoszenia podatków, W TYM tego co zrobił minister,
czyli podniesienia VAT (o 14% stawkę obniżoną oraz
o 4,5% stawkę podstawową, plus pewien zakres towarów
i usług które "przewędrowały" do wyższej stawki
czyli o 228%).
Za to tekst który piszesz dalej ma prostą konkluzję:
Przecież NAS NIE STAĆ NA SPŁATĘ ODSETEK!
I nie, NIE ZACZNIEMY od dalszego zadłużania zarabiać
tak dobrze, żeby było nas (jako kraj) stać.
Na razie jesteśmy na etapie gościa który wziął kolejną
kartę kredytową żeby spłacić dwie poprzednie.
pzdr, Gotfryd
-
88. Data: 2013-08-21 19:28:02
Temat: Re: Rostowski na wylocie.
Od: Jarek Andrzejewski <p...@g...com>
On Wed, 21 Aug 2013 18:33:30 +0200, "J.F."
<j...@p...onet.pl> wrote:
>>>Inaczej powiesz jak ci przyjdzie 10km isc piechota :-)
>> 65 zł, które mi zabrano w 2012 roku na PKP starczy na 25km taksówką
>> http://www.rynek-kolejowy.pl/45129/2_5_mld_zl_dotacj
i_dla_kolei_w%C2%A02012_r.htm
>
>Raz do roku, a jak bedzie trzeba jezdzic codziennie ?
to się pojawi konkurencja, jak prywatne busiki w miejsce PKS.
Teraz nie ma szans, skoro PKP stosuje dumping.
>No i 25km teraz, jak ropy zabraknie to ciekawe na ile starczy
ciekawe.
Ale czy jest sens rozważać już teraz coś (i podejmować teraz decyzje),
co nastąpi, gdy obecnie dotowany tabor będzie co najwyżej w muzeum, a
tory zdążą być parę razy przerobione na armaty i z powrotem?
>>>> Powiedzmy sobie szczerze: to nie na
>>>> drogi ten dług poszedł, tylko na socjalizm.
>>>Ale czy bylo inne wyjscie
>> Estonia w 1994 roku pokazała, że tak.
>
>Trudno porownywac, waunki mogly byc inne.
oczywiście, że trudno i pewnie były inne. Ale właśnie w tym tkwi
istota wolnego rynku: działa niezależnie od warunków.
Podam inny przykład: NRD vs RFN. Jeden kraj, jeden język, jeden
klimat, dwa ustroje. Które państwo lepiej sobie poradziło?
>> Mamy CEPiK, więc
>> czy nadal potrzebujemy kilkaset wydziałów komunikacji z tabunem
>> urzędników?
>
>No ale dzis oni maja tam co robic, to i po zmianie beda potrzebni.
>Trzeba by uproscic procedure ... tzn ilosc papierow.
oczywiście, że tak.
Jakbym miał moc stanowienia ustaw, to zastosowałbym sposób Asteriksa:
wprowadziłbym przepis, że żaden urząd nie może żądać od obywatela
dokumentu lub informacji, którą wytworzył lub posiada inny urząd.
Albo by ten system się "zapętlił" i zdechł albo by się okazało, że da
się to uprościć.
>> Co ich obchodzi, jaki dom
>> chcę wybudować (przecież i tak nie uchronią przed partaniną i błędami,
>> czego smutnym dowodem jest np. katastrofa budowlana hali targowej w
>> Katowicach parę lat temu).
>
>Ale jest wtedy znany winny/podejrzany.
Ja nie nawołuję do porzucenia projektowania budynków zgodnie ze
sztuką, a jedynie nie widzę sensu, by urzędnicy decydowali o tym, co
właściciel buduje na swojej ziemi. To powinna być wyłącznie kwestia
zgodności z otaczającą architekturą i planem oraz umowy między
inwestorem, a projektantem i budowlańcami.
Jak widać: nadzór budowlany i lokalne władze nie zapobiegły tragedii
(a przecież wydały zgodę na budowę wadliwego budynku na podstawie
projektu). A setki tysięcy inwestorów traci czas i pieniądze na
uzyskanie zgód (podałem przykład niedoszłej restauratorki), które do
niczego nie są potrzebne.
>A nie tak ze dom ci sie zawalil na glowe i winnych nie ma.
od tego są biegli i fachowcy. Prewencja urzędnicza nie daje nic.
>> albo konieczność uzyskania zgody na wycięcie roślin na własnej ziemi.
>
>No coz, a potem bedzie sie chcialo pojechac do lasu ... a tu nie ma...
a jakie TY masz prawo (w sensie: jakie racje za tym stoją, a nie
przpisy) do ustalenia, jak ma wyglądać MÓJ las?
Załóżmy, że masz dom i pięknie utrzymany ogródek. Czy dajesz mi prawo
do tego, bym zabronił Ci skopania grządki z niezapominajkami w celu
zasadzenia np. agrestu (albo odwrotnie)? Dlaczego takie prawo ma mieć
jakiś urzędnik?
A na serio: bodajże 2/3 lasów w PL (których jest dużo) zarządzają Lasy
Państwowe, więc nawet gdyby wszyscy prywatni właściciele w jednym
momencie zdurnieli i postanowili wyciąć do gołej ziemi wszystkie swoje
drzewa, to niewiele się zmieni: CO2 nadal będzie przerabiane na tlen,
szum nie zaniknie i cień w lecie będzie.
>Dobra, jedno drzewo nie las, trzeba bylo wyciac jak bylo male :-)
czy to nie jest właśnie głupie: zmusza ludzi świadomych tych przepisów
do cięcia drzew zanim urosną.
>No ale widzisz - kto wie czy nie sama sobie winna ...
że śmiała oczekiwać od urzędników rozsądku?
>>>Ale ... najgorsze w tych urzednikach, ze zaczna sie domagac kolejnych
>>>papierow, i generowac kolejne miejsca pracy, zupelnie niepotrzebne..
>> dokładnie tak się dzieje.
>
>Jak z tym urzedowym zaswiadczeniem z sasiedniego okienka ..
to cecha biurokracji. I dlatego trzeba "ciąć do żywego", bo
ograniczenie po trochu się nie powiedzie.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Cyril_Northcote_Parkins
on
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski
-
89. Data: 2013-08-21 20:50:53
Temat: Re: Rostowski na wylocie.
Od: Jarek Andrzejewski <p...@g...com>
On Wed, 21 Aug 2013 19:03:58 +0200, Wojciech Bancer <p...@p...pl>
wrote:
>> To może jakiś lepszy przykład "wydatku sztywnego", który rzeczywiście
>> uniemożliwia dążenie do zrównoważenia budżetu?
>
>Wg definicji:
>
>Wydatki prawnie zdeterminowane (wydatki sztywne) - obowiązkowe wydatki
>z budżetu państwa, których wysokość wynika z ustaw innych niż ustawa
>budżetowa lub wcześniej podjętych zobowiązań ujętych w ramy prawne.
aha.
>to np:
>Subwencje dla jednostek samorządowych.
>Wydatki na FUS i KRUS (podtrzymuję).
>Składka do UE i organizacji międzynarodowych
to ja proponuję uchwalenie ustaw w innym brzmieniu, gdzie te wydatki
nie występują w ogóle lub są określone na innym (niższym) poziomie.
Przecież to się dzieje już teraz, ale można to robić w większym
stopniu - aż do zrównoważenia budżetu.
Czy wtedy dojdziemy do zgody, że da się uchwalić budżet bez deficytu?
Jeśli chodzi o umowy międzynarodowe to można je wypowiedzieć.
>A ogólnie wydatki sztywne to ponad 70% budżetu SP.
>Więc pozostaje ciąć z tych 25% pozostałych wydatków.
no i ok, deficyt chyba jest mniejszy?
>>>A jakie skutki przepraszam widzisz?
>>
>> kryzys. Uważam, że sytuacja Grecji jest skutkiem poziomu zadłużenia i
>> braku wiary w to, że dług zostanie spłacony. Podobny brak wiary może
>> dotknąć wkrótce i i nne państwa. A zadłużenie to skutek wiary w to, że
>> dla dobra gospodarki państwo musi "inwestować" za wszelką cenę, czyli
>> keynesizmu właśnie.
>
>Kryzys grecki jest skutkiem głupiego zaciskania pasa.
aha, to ja się przyznam, że nie wiedziałem, że od 2009 roku Grecja
zaciska pasa. W dodatku: głupio.
http://www.kb.neostrada.pl/kryzys/przebieg.htm
http://www.blog.gwiazdowski.pl/index.php?subcontent=
1&id=955
>Sensowne byłoby rozłożenie tego w czasie tak by nie bolało, a jak "się
>nie da", to bankructwo i przewartościowanie. A tak mamy co mamy -
ok, wróćmy na chwilę do Polski: jak proponujesz "rozłożyć w czasie"
spłatę naszego długu, jeśli od dawna rok w rok nieprzerwanie go
powiększamy?
>Zapytam inaczej - uważasz, że kredyt inwestycyjny jest czymś złym?
nie. Pod dwoma warunkami:
- że jest spłacany
- że konsekwencje braku jego spłaty ponosi ten, kto go wziął (a w
razie plajty ten, kto go dał)
>> Impreza, czyli kilka stadionów i organizacja mistrzostw?
>> No to zastanówmy się, co mamy z tej imprezy. Oprę się na opracowaniu
>> Deloitte :
>> http://www.deloitte.com/view/pl_pl/pl/24b45edccc8db3
10VgnVCM3000003456f70aRCRD.htm
>>
>> Wpływy z turystyki ok. 1,5mld i przychód kolejne 1,5mld w ciągu paru
>> tygodni.
>>
>> Mamy też stadiony za prawie 4,4mld, z których co najmniej jeden nie ma
>> szans zarobić nawet na spłatę kredytu na jego budowę.
>> Na organizację imprezy poszło kilkaset milionów (4 miasta wydały ok.
>> 150 mln, ale to chyba nie jedyny koszt?).
>>
>> Czyli wydaliśmy minimum 4,5 mld z kasy państwa,
>
>A ile z dotacji?
nie wiem. Pieniądz to pieniądz. Gdyby nie stadiony, to może mielibyśmy
114 km autostrady (np. A1 już byłaby z Łodzi nad Bałtyk)? Gdybym miał
wybrać, to wolałbym drogę.
>> Sprawę modernizacji i budowy infrastruktury pomijam, bo przecież i bez
>> ME w piłce nożnej mogliśmy to zrobić.
>
>Toż właśnie nie bardzo.
a to jakiś konstytucyjny zakaz budowy dróg i mostów bez piłkarskich
zawodów mamy?
>> Czy rzeczywiście "korzyści wizerunkowe" są tego warte? Nie jestem
>> przekonany, ale chętnie przeczytam argumenty, co za te półtora
>> miliarda różnicy mamy w zamian.
>
>Ale to jest dokładnie takie samo szacowanie o jakie prosiłem wcześniej.
>Ty oczekujesz zwrotu z inwestycji "od razu", "po jednej imprezie".
>A to tak nie działa.
a jak działa? Kiedy stadion się zwróci? Kiedy przyniesie na czystko
choć 60 milionów rocznie, żeby 3% (tyle płacimy za obligacje) się
zwróciło. Co na tym stadionie trzeba musi się dziać, jeśli nawet
koncert Madonny jest deficytowy?
>Jak kupuję apartament w górach, to nie jest tak, że zwróci mi się po
>tym jak 1 osoba mi go wynajmie. Masowe inwestycje strukturalne zwrócą
>się choćby tym, że przyciągną miasta więcej inwestorów.
jakich inwestorów przyciągnie nasz stadion? (powtórzę: jestem za
budową infrastruktury służącej gospodarczo wszystkim, a pytam tylko o
"igrzyska").
>Wcześniej spadła, teraz wzrosła. Nadal jest chyba niższa niż sprzed
>początku cyklu obniżek (to nawet nie wiem). Skoro fundusz rentowy jest
>deficytowy to co innego proponujesz?
jestem za propozycją emerytury obywatelskiej na wzór kanadyjski
opisanej przez Roberta Gwiazdowskiego (a zaproponowanej chyba przez
Centrum im. Adam Smitha). Obecna "akcyza" na pracę jest zbyt duża.
>> ale w górę, prawda? Czyli jest to jednak wzrost podatków?
>
>Mniej więcej taki sam jak w innych krajach, dla podatków obliczanych
>procentowo "od". Więc relatownie niespecjalnie.
niezbyt duże pocieszenie, że inni mają podobnie źle.
>> ja nie twierdzę, że coś jest większe lub mniejsze od czegoś innego. Ja
>> tylko zauważam rosnące obciążenia.
>
>Więcej też zarabiamy :)
więc tym bardziej przykre jest, że państwo nie zadowala się ta samą
stawką od większych kwot, ale i stawki też zwiększa.
>>> Tak jak ponosiłem koszty w 2007, tak ponoszę takie same teraz. Akurat
>>> zupełnie inne rzeczy hamują ten rozwój.
>>
>> jakie "inne rzeczy"? Zaciekawiłeś mnie.
>
>Niestabilne i nieprecyzyjne prawo podatkowe, sraczka legislacyjna i zbyt
>sztywne prawo pracy. To że tam są koszty takie i takie to nie jest problem.
>Liczysz "zarobię tyle, zapłacę tyle, opłaca się? To zakładam". Natomiast
>jak musisz uwzględnić że "ale za rok MOŻE będzie tak samo, a MOŻE będę
>musiał to i tamto", to już nie jest wesoło.
Ja zamiast "sraczki" wolę określenie "inflacja prawa", ale co do
istoty się zgadzam.
Rozwiązanie jest to samo: zabrać państwu kompetencje w wielu
dziedzinach. Na początek: zlikwidować PIT, nawet kosztem wyższego VAT,
bo podatek dochodowy w obecnym kształcie (skomplikowaniu ustawy, zasad
obliczania dochodu itp.) jest wybitnie szkodliwy.
--
pozdrawiam,
Jarek Andrzejewski
-
90. Data: 2013-08-21 20:54:59
Temat: Re: Rostowski na wylocie.
Od: witek <w...@g...pl.invalid>
Wojciech Bancer wrote:
> Się grzecznie pytałem_jakie widzisz alternatywy_
Dodrukować brakujące papierki.
Wszystkim by to na zdrowie wyszło.