eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankiTe banki znowu oszukały!
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 113

  • 101. Data: 2022-01-12 11:55:10
    Temat: Re: Te banki znowu oszukały!
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Użytkownik "Eneuel Leszek Ciszewski" napisał w wiadomości grup
    dyskusyjnych:srla1n$pdn$...@g...aioe.org...
    "J.F" uf3f8e4tnpmn.d02h2dr8h6qt$....@4...net
    >>> W moim przypadku nie robić tego co w pracy.
    >>> Nie gapić się w ekran i nie siedzieć ciągle w fotelu

    >> Czyli usiasc sobie na kanapie i obejrzec film w TV ? :-)

    >TV emituje ;) filmy?... Chyba już tylko net...

    Jeszcze czasem emituje.
    No dobra - to usiasc na kanapie i obejrzec sobie taniec z gwiazdami
    czy bitwe na glosy :-)

    J.


  • 102. Data: 2022-01-12 11:56:11
    Temat: Re: Te banki znowu oszukały!
    Od: _Master_ <M...@...pl>

    W dniu środa-05-stycznia-2022 o 10:54, Robert_DF pisze:
    > ok, ale bardziej chodzi o to co TERAZ mają zrobić młodzi, nie ma PZPR,
    > PiS jeszcze domów nie rozdaje (przynajmniej nie wszystkim) więc jaka
    > alternatywa dla kredytu?

    Ciężka praca na budowie. Że nie godzi się? ;-)

    Sam wziąłem kredy ale na połowę mieszkania. Raz że by mi bank nie dał
    więcej a dwa że nie jestem DEBILEM.

    To co? Łajzy życiowe mają teraz dostawać mieszkania a ja mam płacić
    Dalej za nich podatki?

    Sorry. W dłuższej perspektywie SOCJALIZM to ZŁO.

    Żal mi ludzi którzy tej perspektywy nie dostrzegają.


  • 103. Data: 2022-01-12 11:56:21
    Temat: Re: Te banki znowu oszukały!
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Użytkownik "Eneuel Leszek Ciszewski" napisał w wiadomości grup
    dyskusyjnych:srla1n$pdn$...@g...aioe.org...
    "J.F" 1il9jfecjy7z5$.1f5cd6l4ed0bh$....@4...net
    >>>> niespłaconeodsetki
    >>>> > będą kapitalizowane,
    >>> To nie jest to samo co indeksowanie
    >>> całego kapitału od początku do końca

    >> W zasadzie jest.
    >> Bo kredyt dzialal w zalozeniu, ze nie splacisz calych odsetek, wiec
    >> kapitał będzie rosł.

    >Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia -- postrzeganie
    >indeksowania
    >czy odsetkowego kapitalizowania zależy od zyskiwania bądź
    >tracenia?...

    A to niewatpliwie.
    Najplepiej podsumował to Kali :-)

    J.


  • 104. Data: 2022-01-12 12:03:07
    Temat: Re: Te banki znowu oszukały!
    Od: _Master_ <M...@...pl>

    W dniu środa-12-stycznia-2022 o 11:53, J.F. pisze:
    > A coz to za biurowa robota ?

    5 komputerów i 3 maszyny drukujące/naświetlające


  • 105. Data: 2022-01-14 05:25:48
    Temat: Re: Te banki znowu oszukały!
    Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>


    "J.F." 61deb3d5$0$542$6...@n...neostrada.pl

    >> Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia -- postrzeganie indeksowania czy
    odsetkowego kapitalizowania zależy od zyskiwania bądź
    >> tracenia?...

    > A to niewatpliwie.
    > Najplepiej podsumował to Kali :-)

    Swego czasu na lekcji matematyki w ogólniaku Ugolik
    (nazwisko nauczyciela matematyki, imienia nie pamiętam)
    dał mnie fleka a innym uczniom dał piątki, gdyż uzyskałem
    na klasówce/kartkówce/karteczce jakiś wynik a pozostałe
    osoby uzyskały jakiś inny -- spójny...

    Wykazałem błąd w rozwiązaniu innych a w moim rozwiązaniu
    nikt nie znalazł błędu, więc Ugolik uznał me racje -- mnie
    dał wówczas czwórkę a pozostałym dał trójki...

    Jakże można było dać mnie piątkę i jakże można było
    dać najlepszym z najlepszych fleki tak zwane?

    Karteczkę pisała tylko część klasy.

    Karteczką zwano ,,pisemną formę ustnej wypowiedzi'', w czym
    powoływano się na 'kolokwium', czyli pisemny sprawdzian na
    wyższej uczelni, nazwę którego brano od 'colloquium', czyli od 'rozmowy'...

    https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/kolokwium;10257.ht
    ml



    Wówczas były następujące oceny:
    2 -- niedostateczna
    3 -- dostateczna
    4 -- dobra
    5 -- bardzo dobra

    'Flekiem' zwano dwójki -- także nauczyciele, w tym Ryczaj
    (nazwisko nauczycielki języka polskiego; imienia nie pamiętam)
    tak mówiła...

    -=-

    Mam problem z piciem herbaty -- mam trudności z podniesieniem
    do ust kubka herbaty prawą ręką... Kilka dni temu trudno mi było
    umyć się... Gorąca woda była zbawienna... Z trudem mogłem ścisnąć
    prawą rękę/dłoń w tak zwany kułak czy pięść... Teraz też mam z tym
    problemy, ale coraz mniejsze...

    Wiem, że w takich sytuacjach warto ćwiczyć -- podnosić, ściskać itd..
    Oby do granicy bólu -- ale tu nie ma żadnego bólu... Ręka jest słaba
    a pełen kubek (kubek pełny herbaty) jest za ciężki do podniesienia...

    Wiem też, że z ,,ludzkich rąk'' nie otrzymam skutecznej pomocy
    w pokonywaniu tego problemu, gdyż jest to problem rzeczywisty
    a ,,ludzie'' preferują rozwiązywanie fikcyjnych problemów! Ta
    nieskuteczna pomoc to informacja -- jakże skąpo udzielana...

    -=-

    Od kiedy pamiętam, żyłem w kastowym społeczeństwie -- ludzi
    podzielonych/posortowanych na lepszy sort i gorszy...

    Najpierw do wyższej kasty należały dzieci komunistów.
    Później do lepszego sortu należeli ludzie Kościoła.
    Wreszcie lepszym sortem byli bogaci.
    Teraz ten lepszy sort to Kaczyńscy...

    Tak czy inaczej -- stale ktoś wokoło mnie pretenduje do lepszych...
    Tym lepszym trzeba wszystko wytłumaczyć po ludzku i ogólnie trzeba
    podzielić się z tymi lepszymi całym swym dobytkiem, w tym także za
    ten lepszy sort trzeba spłacić zadłużenie tegoż sortu...

    -=-

    Ludziom lepszego sortowi, rzeczywistym językiem lepszego sortu:
    ,,odpierdolcie się ode mnie!''. Nie zadłużałem was -- myślą,
    słowem, uczynkiem czy zaniedbaniem, nie mam majątku, nie mam
    dochodów, nie ma wykształcenia, nie mam zdrowia...

    Zdrowie i szanse na swoje życie traciłem wtedy, gdy dopierdalaliście
    (tu też użyłem języka lepszego sortu) mi i kazaliście mi (literalnie)
    poznawać niedomagania bliźnich... Zanim zaczniecie pierdolić (to także
    język lepszego sortu) o tym, że zostanę sam, że mi nie pomożecie itd.,
    możecie zastanowić się nad tym -- ile wam zawdzięczam, ile razy
    pomogliście mi (czy komukolwiek) itd...

    Od dzieciństwa nie cierpiałem ludzi zaciągających kredyty,
    lecz zrzucających na innych ludzi spłacanie tychże kredytów...

    -=-

    https://youtu.be/2JiagV8HGjc
    https://www.tekstowo.pl/piosenka,jacek_kaczmarski,pi
    ec_glosow_z_kraju__protest.html

    Aż umarł żyć nie mając sił.
    Nie było za co pochować.


    https://youtu.be/EODgeIigxlQ

    To miasto -- ja zbudowałem
    By mieć na starość -- gdzie żebrać.


    https://youtu.be/KDG2MiCsw44
    Ja prosty człowiek...

    JF> Najplepiej podsumował to Kali :-)

    Owszem -- wypowiedź Kalego jest bezcenna!

    Staś: - co to jest zły uczynek?
    Kali: - Jeśli ktoś Kalemu zabrać krowy, to jest zły uczynek.
    Staś: - A dobry?
    Kali: - Dobry, to jak Kali zabrać komu krowy.

    https://pl.wikisource.org/wiki/Strona:Henryk_Sienkie
    wicz-W_pustyni_i_w_puszczy.djvu/376

    -=-
    ====================================================
    =========================================
    || Jeśli ktoś inny niż Kali spłaci kredyt zaciągnięty przez Kalego, to jest dobry
    uczynek. ||
    || Jeśli Kali spłaci kredyt zaciągnięty przez Kalego, to jest zły uczynek.
    ||
    || Dobrem jest branie kredytów spłacanych przez niekredytobiorców.
    ||
    || Złem jest branie kredytów spłacanych przez kredytobiorców.
    ||
    ====================================================
    =========================================
    -=-

    Jaka jest różnica pomiędzy:

    - zaciąganiem długów
    i
    - braniem kredytów

    -=-

    Gdyby moi dłużnicy zwrócili mi długi zaciągnięte u mnie, byłbym bogaty!

    --
    _._ _,-'""`-._ .`'.-. ._. .-.
    (,-.`._,'( |\`-/| .'O`-' .,; o.' e...@g...com '.O_'
    `-.-' \ )-`( , o o) `-:`-'.'. `\.'.' '~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~' o.`.,
    -bf- `- \`_`"'-.o'\:/.d`|'.;.p \ ;' http://www.eneuel.w.duna.pl ;\|/...


  • 106. Data: 2022-01-14 05:26:58
    Temat: Re: Te banki znowu oszukały!
    Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>


    "J.F." 61deb38e$0$500$6...@n...neostrada.pl

    > czy bitwe na glosy :-)

    Kulturalne_inaczej debaty polityczne?

    --
    _._ _,-'""`-._ .`'.-. ._. .-.
    (,-.`._,'( |\`-/| .'O`-' .,; o.' e...@g...com '.O_'
    `-.-' \ )-`( , o o) `-:`-'.'. `\.'.' '~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~' o.`.,
    -bf- `- \`_`"'-.o'\:/.d`|'.;.p \ ;' http://www.eneuel.w.duna.pl ;\|/...


  • 107. Data: 2022-01-14 05:35:12
    Temat: Re: Te banki znowu oszukały!
    Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>


    "_Master_" 61deb0b7$0$508$6...@n...neostrada.pl

    > Zawsze to lepiej niż siłować się z głową ważącą 27 kg
    > podczas lampienia się na gównianego smartfona ;)

    Leżę na kanapie, moja głowa też leży na kanapie, choć wpatruję
    się w ekran laptopa... Jakaż to głowa waży 27 kg? Chyba trochę
    odleciałeś Master z tym siłowaniem...

    --
    _._ _,-'""`-._ .`'.-. ._. .-.
    (,-.`._,'( |\`-/| .'O`-' .,; o.' e...@g...com '.O_'
    `-.-' \ )-`( , o o) `-:`-'.'. `\.'.' '~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~' o.`.,
    -bf- `- \`_`"'-.o'\:/.d`|'.;.p \ ;' http://www.eneuel.w.duna.pl ;\|/...


  • 108. Data: 2022-01-14 11:06:22
    Temat: Re: Te banki znowu oszukały!
    Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>

    On Fri, 14 Jan 2022 05:25:48 +0100, Eneuel Leszek Ciszewski wrote:
    > "J.F." 61deb3d5$0$542$6...@n...neostrada.pl
    >>> Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia -- postrzeganie indeksowania czy
    odsetkowego kapitalizowania zależy od zyskiwania bądź
    >>> tracenia?...
    >
    >> A to niewatpliwie.
    >> Najplepiej podsumował to Kali :-)
    >
    > Swego czasu na lekcji matematyki w ogólniaku Ugolik
    > (nazwisko nauczyciela matematyki, imienia nie pamiętam)
    > dał mnie fleka a innym uczniom dał piątki, gdyż uzyskałem
    > na klasówce/kartkówce/karteczce jakiś wynik a pozostałe
    > osoby uzyskały jakiś inny -- spójny...
    >
    > Wykazałem błąd w rozwiązaniu innych a w moim rozwiązaniu
    > nikt nie znalazł błędu, więc Ugolik uznał me racje -- mnie
    > dał wówczas czwórkę a pozostałym dał trójki...
    >
    > Jakże można było dać mnie piątkę i jakże można było
    > dać najlepszym z najlepszych fleki tak zwane?

    Bylo tylko jedno zadanie? Bo moze nie zasluzyles na 5.

    A reszta ... jeden maly blad, to 3 sie nalezy, a moze nawet 4,
    ale wtedy tobie by trzeba postawic 5 :-)

    > Wówczas były następujące oceny:
    > 2 -- niedostateczna
    > 3 -- dostateczna
    > 4 -- dobra
    > 5 -- bardzo dobra
    >
    > 'Flekiem' zwano dwójki -- także nauczyciele, w tym Ryczaj
    > (nazwisko nauczycielki języka polskiego; imienia nie pamiętam)
    > tak mówiła...

    Swoja droga - skąd niechec do oceny 1?
    Albo 0?

    Przy czym na dwojke mówiło się też "pała" ... to moze jednak kiedys
    1-ka byla ?

    P.S. na farmacji na cwiczeniach z matematyki studenci uslyszeli
    "duzy blad czy maly - dwója bedzie. Od waszego bledu czyjes zycie
    zalezy".

    J.


  • 109. Data: 2022-01-16 04:28:36
    Temat: Re: Te banki znowu oszukały!
    Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>



    "J.F" 8j8kz3t2jneo$.117uooua1im3u$....@4...net

    >> Wykazałem błąd w rozwiązaniu innych a w moim rozwiązaniu
    >> nikt nie znalazł błędu, więc Ugolik uznał me racje -- mnie
    >> dał wówczas czwórkę a pozostałym dał trójki...

    >> Jakże można było dać mnie piątkę i jakże można było
    >> dać najlepszym z najlepszych fleki tak zwane?

    > Bylo tylko jedno zadanie?

    Tak.

    To były króciuteńkie sprawdziany -- było tylko jedno zadanie.

    > Bo moze nie zasluzyles na 5.

    Bo byłem gorszym sortem? Małyszko (nazwisko nauczycielki fizyki,
    imienia nie pamiętam) tak jakoś oceniała -- ja lub Jacek mogliśmy
    natrudzić się, by niewiele zyskać (Jacek by chyba musiał rozwiązać
    równanie Schrödingera, by wzruszyć nauczycielkę) zaś Iwona (nazwisko
    pamiętam) dostała piątkę, gdy słusznie zauważyła, iż dwa ujemnie
    naładowane elektrony odpychają się...

    Iwona chętnie dawała swe prace domowe (akurat nie z fizyki) do
    skopiowania... Pod tym względem była odpowiedzialna. :) Zazwyczaj
    miała odrobione lekcje i chętnie dzieliła się z bliźnimi, choć
    nie brała na siebie odpowiedzialności za poprawność...

    Moja siostra drwiła z tej nauczycielki, bo (wg mej siostry)
    nauczycielka nauczała modelu Bohra jako obowiązującego. Nie
    potwierdzam i nie zaprzeczam -- może i nauczała. My zaś (ja
    i siostra) mieliśmy za sobą nieco nowszą edukację w szkole
    podstawowej -- u nas elektrony nie wirowały wokoło jąderek,
    choć do niedawna nie wiedziałem, czym te elektrony tam
    (w atomach) zajmują ;) się zazwyczaj...

    Teraz ponoć ;) wiem -- odpowiedź jest banalnie prosta, ale nie
    zamierzam nikogo nauczać -- każdy sam może oglądać pornole?...
    Nie o to pełza -- nie sprawdziłem rewelacji (trzeba by zmierzyć
    długość fali elektronu i zestawić z orbitalami) i nie chcę
    namieszać... Wolę słuchać i oglądać.. Obiecałem Dobrzyńskiemu
    (podczas egzaminu) kontynuowanie nauki -- niekoniecznie na
    studiach, ale kontynuowanie... Miałem uczyć się nie tylko
    fizyki kwantowej, ale przede wszystkim relatywistycznej,
    która była dla mnie (i jest nadal) ciemną magią...

    > A reszta ... jeden maly blad,

    Fatal Error -- nie jakiś drobny...

    > to 3 sie nalezy, a moze nawet 4,
    > ale wtedy tobie by trzeba postawic 5 :-)

    Mnie i Wojtkowi Ugolik dawał dodatkowe zadania, gdy nie staliśmy
    potulnie pod drzwiami razem z resztą klasy... Tak nas karał, ;)
    że po jakimś czasie domagaliśmy się tych kar... Nudziło się nam,
    więc nie baliśmy się takiego ,,karania''... Z nudów wykombinowałem
    Adasiowi jakiś straszliwy wzór z rzeczywistymi (może i niewymiernymi)
    potęgami -- do obalenia... (może Adaś gdzieś zachował tego potworka?)
    Wtedy też (również z nudów) powstało ustnie zadawane pytanie: ,,ile
    to jest -- dwa dodać dwa razy dwa dodać minus jeden razy minus jeden?''.
    Oczywiście siedem, ale niektórzy ;) obstawiają minus siedem... Kalkulatory
    dają dwojaką ;) odpowiedź... Takich pytań miałem całe pęczki... To
    zadanie było łatwe do zapamiętania...

    Jacek miał Elkę -- kalkulator, ale można nim było tylko pobieżnie
    weryfikować moje zadania... I tylko niektóre, bo nadmiar nudy
    popychał nawet do budowania czasu podwójnie ;) zespolonego...

    Adaś otworzył moją kłódkę rowerową zamykaną hasłem -- wziął tę
    kłódkę do domu i ponoć sprawdził każde położenie pierścionków,
    po czym ponoć przypadkiem trafił w sedno -- liczby musiały być
    przesunięte względem siebie, by kłódka otworzyła się... Coś na
    kształt:

    12
    3
    23
    4
    34
    5
    45

    zamiast:

    123

    234

    345

    456

    Przegrałem zakład -- musiałem Adasiowi coś postawić w kawiarni...
    Gdzieś chyba na Lipowej... Lody czy kawę, czy i lody, i kawę...
    Nie pamiętam -- mnie nie wolno było pić kawy... Alkohol -- OK, :)
    ale nie kawa... Do dziś nie mogę pić kawy, bo szkodzi mi... Ale
    dziś mi nikt nie zabrania...

    >> Wówczas były następujące oceny:
    >> 2 -- niedostateczna
    >> 3 -- dostateczna
    >> 4 -- dobra
    >> 5 -- bardzo dobra

    >> 'Flekiem' zwano dwójki -- także nauczyciele, w tym Ryczaj
    >> (nazwisko nauczycielki języka polskiego; imienia nie pamiętam)
    >> tak mówiła...

    > Swoja droga - skąd niechec do oceny 1?
    > Albo 0?

    Wolałbym 5 lub 6... ;) Dlaczego? -- nie wiem... ;)

    > Przy czym na dwojke mówiło się też "pała" ... to moze jednak kiedys
    > 1-ka byla ?

    Mówiło się, ale u nas to brzmiało jakoś nienaturalnie.
    U nas były: fleki, dwóje, niedostateczne... Najczęściej -- fleki.

    > P.S. na farmacji na cwiczeniach z matematyki studenci uslyszeli
    > "duzy blad czy maly - dwója bedzie. Od waszego bledu czyjes zycie
    > zalezy".

    Błędy były, są, będą i jeszcze w poprzek istnieją... ;)
    (w równoległych światach -- także w światach z wielowymiarowym czasem...)

    -=-

    Ale ja nie o tym chciałem... Nasłuchujące Elty razem z Cenzorem
    zauważyły, iż pisuję 'pełen' i 'pełny' -- niekoniecznie poprawnie...
    Otóż może być 'pełny kubek' i może być 'kubek pełen herbaty'...
    Tedy tutaj:

    "Eneuel Leszek Ciszewski" srqu0k$1bnr$...@g...aioe.org

    > a pełen kubek (kubek pełny herbaty) jest za ciężki do podniesienia...

    napisałem niepoprawnie... Co gorsza -- wcześniej także czasami pisałem
    niepoprawnie...

    -=-

    Te matematyczne nudy wspominam bardzo miło -- to były piękne czasy!
    Później, na studiach był SM-4 -- można było wyżywać się pisaniem
    programów... To było jeszcze ciekawsze... Ponoć języka polskiego
    używałem niemal równie dobrze jak fortranu -- gdy nie umiałem
    komuś czegoś wytłumaczyć po polsku, proponowano mi, bym napisał
    w fortranie... ;) Fizyki nie skończyłem -- żadnych studiów nie
    skończyłem, choć zaczynałem na wielu uczelniach: informatykę na
    politechnice gdańskiej, gdzie czwórki potraktowałem jako przegraną
    przez nokaut; informatykę chyba ;) na uniwersytecie warszawskim;
    kontynuację fizyki na uniwersytecie warszawskim; filozofię przyrody
    na katolickim lubelskim... Zaczynałem to dumnie ;) brzmi -- co
    najwyżej zdawałem egzaminy... Przygotowałem się na XXI wiek, by
    jednak coś studiować... Zamiast fury szmalu na studia (nie na
    kupowanie egzaminów, ale na studiowanie -- kwaterunek, książki,
    jedzenie, jeżdżenie) dostałem walkę o byt tak zwany... Celowałem
    w toruńską fizykę. Panna Mercedes wiozłaby mnie tam tak długo, że
    teraz podróż piechotą do Lidla mocniej mnie męczy... Duchowieństwu
    i całemu ludowi odkupionemu miast i wsi ;) nie spodobało się, że
    Eneuel (już wówczas tak nazywałem się w necie) będzie studiował...
    Pod koniec 2001 roku zapadłem w dłuuugi sen -- ~100dni... Tygodniowo
    nie spałem kilka godzin... Miałem za sobą solidną teorię pokonywania
    sporów -- ale zderzyłem się z taką brutalnością ze strony Kościoła,
    iż ledwo przeżyłem!!!

    Po latach (gdzieś około 2014 r. czy 2015 r.) chciałem pogodzić się
    z Kościelnymi i innymi ludźmi -- co było FATALNYM błędem, po którym
    nie wróciłem do życia... I nie wrócę...

    Gdy opowiedziałem ,,publicznie'' o swoim śnie -- JKopania ponoć
    głośno zauważył coś na kształt: -- ,,Teraz ani Trybulec nie będzie
    chronił Eneuela, ani Dobrzyński!''... Nie chciałem w to (że tak
    powiedział, że tak myślał) uwierzyć, ale rzeczywistość okazała
    się tragiczna...

    Dobrzyński chciał, bym wrócił -- w 2013 r. był niemal pewny mego
    powrotu, gdyż umierał mój ojciec... Miałem wówczas inne plany...

    Pewnego dnia (gdy jeszcze siedziałem na etacie u JKopani) na ulicy
    powiedziałem mu, dlaczego nie wracam i co najmniej do kiedy nie chcę
    wrócić -- życzył mi szczęścia w osiągnięciu tego, co warunkowałoby
    mój powrót... A co po latach okazało się niebyt istotne... Chciałem
    poznać odpowiedź na ,,egzystencjalne'';) pytanie... Dobrzyński zaś
    twierdził, że marnuję czas; mówił mi, że powinienem odpuścić sobie
    ,,poznawanie'' mego ;) świata i wrócić na studia lub (wg niego
    mogłem i tu, i tu naraz) do pracy pomiędzy ludzi przynajmniej
    takich jak fizycy czy matematycy...

    Wiedziałem, że poza nim nikt mnie na białostockiej fizyce zbyt mocno
    nie lubił, a i on miewał ze mną problemy... ;) Wiedziałem, że pewnego
    dnia wyjedzie stąd do Warszawy a ja (jeśli będę wówczas ma fizyce)
    trafię w ,,objęcia'' LUby itp. osób -- mocno (: popierdolonych... :)
    Chciał tu (w Białymstoku) kupić mieszkanie, co wspominam za każdym
    razem, gdy jeżdżę rowerem [już wiedzą, że to niedaleko miejsca,
    w którym teraz mieszkam] w tych stronach... W Białymstoku nie czuł
    się dobrze... To nie Matuszewski -- traktujący Białystok jak dom...
    Przynajmniej ze 20 lat temu tak traktował...

    O tym, że Trybulec mnie jakoś chronił -- dowiedziałem się właśnie
    z wypowiedzi (powtórzonej mi) JKopani... Byłem wzruszony postawą
    Dobrzyńskiego... Tym bardziej Trybulca... Który mnie jednak ani
    razu nie zaprosił do Australii czy Japonii... Dobrzyński naprawdę
    dbał, bym dobrze czuł się na tej uczelni i bym był dobrze opłacany...
    [czego o ludziach Trybulca nie mogę powiedzieć] Ponoć reagował
    nieco ;) nerwowo na jakąkolwiek krytykę kierowaną pod mym adresem...
    Jakby zabraniał ludziom krytykowania mnie, jakby gasił wszelkie
    rewelacje ;) tyczące mojej osoby, przyznając rację mnie bez
    wnikania w detale skarg... Coś na kształt banku -- gdzie klient
    ma rację co do zasady... Trudno mi oszacować prawdziwość tych
    doniesień... Jakże wkurzających mych uczelnianych adwersarzy...

    Do samego końca pobytu Dobrzyńskiego w Białymstoku nie chciałem
    wrócić na fizykę. Gdy złamałem się w 2017 roku -- Dobrzyńskiego
    tu już nie było a GŻukowski uznał, że mnie nie pamięta :) i...
    rzecz jasna skierował mnie (a jakże!) do LUby, na matematykę...

    LUbie zawdzięczam coś -- życzyła mi, bym naraz tłukł się na
    dwóch frontach! Bóg wysłuchiwał czasami -- ograniczając tę
    liczbę do owych dwóch... ;)

    By było jasne -- zdecydowanie zaprzeczam, jakoby religia
    (LUba jest prawosławna) było powodem tej ,,miłości''... ;)

    Podobnie kiedyś mnie przeklinano -- bym miał zero na bankowych kontach!
    Wówczas zazwyczaj byłem pod krechą, więc złorzeczenie mi służyło... ;)

    -=-

    Siedząc z głupcami -- człowiek głupieje;
    Siedząc z ludźmi mądrymi -- człowiek mądrzeje...
    Wiem to od dawna, bo kiedyś interesowałem się psychocośtamami, którymi
    pogardziłem, gdyż co jakiś czas w psychocośtamach pojawiał się kolejny
    mistrzunio, przełamujący dotychczasowe osiągnięcia... W fizyce tak nie
    było -- coś (choćby sumowanie prędkości) precyzowano, ale szanowano
    dorobek poprzedników...

    Więc siedząc z Wojtkiem czy Adasiem lub Jackiem (szczególnie z Jackiem)
    człowiek stawał się mądrzejszy bez jakiegokolwiek wysiłku... Podobnie
    przy SMie -- tam też wystarczyło tylko być... Nie mówię, że inni mieli
    wartość ujemną ;) -- ale akurat teraz w pamięci mam tych ludzi...

    Agata (siedziała ze mną w ławce na matematyce) może była mądra, ale
    zapamiętałem ją źle -- nosiła mydło, którego pilnowała skuteczniej
    chyba niż niejedna dziewczyna pilnuje swego dziewictwa... ;) Kiedyś
    zapytała mnie o 11 listopada -- od Powstania listopadowego, czy od
    niepodległości?... Zanim dobrze pojąłem jej pytanie, odparłem, że
    chyba od Powstania... ;)

    Ogólnie to była mocna klasa -- matematyczno-fizyczna...

    Jacka szokowałem swymi pytaniami -- odpowiadał całkiem ;) odważnie,
    ale wiedział, że moje pytania mają ukrytą zawartość... Był za słaby,
    aby tę zawartość poznać...

    Uli (ławka na języku angielskim) niemal nie pamiętam z tamtych czasów.
    Spotkałem ją po latach -- niemal głuchą, jakoś związaną z tresurą psów
    i M. Jackiem Szamrejem z warszawskiej psychologii, gdzie studiowała,
    i gdzie MJS wówczas pracował... (chyba oboje twierdzili, że nie znają
    się, ale wg mnie kłamali)

    Asi (trzy osoby w ławce na fizyce -- ja, Asia i Darek, ale nie ten,
    który zmarł ponad 20 lat temu) też nie pamiętam z tamtych lat...
    Zostały tylko zdjęcia -- z nich ją (nie tylko nią -- ze zdjęć)
    jeszcze pamiętam... I z lekcji francuskiego -- byłem tylko na
    jednej lekcji, ona chyba była bardzo mocna z angielskiego
    i francuskiego... W 70 lekcyjnych godzin (raczej solidnie
    opłacanych -- nauczycielka była *bardzo* mocna!!!) nabyłem ;)
    umiejętności przeznaczone na kilka lat ogólniaka, po czym
    odpuściłem sobie... Tuż przed maturą wziąłem trochę prywatnych
    lekcji... (brałem z czego dało się brać -- z matematyki, fizyki,
    angielskiego, może nawet z polskiego... nauczyciel matematyki
    brał zapłatę za 45 minut, ale poświęcał 60 czy 90 lub więcej...
    nie śpieszył się...) Z matematyki miałem wielu prywatnych
    nauczycieli -- jedną Nadzieję, której córka ładnie grała
    na pianinie... Tak ładnie, że któregoś dnia nie mogłem wstać...
    Usiadłem, by włożyć buty -- długo siedziałem zasłuchany... Coś
    przeciągnęła w tej grze tak, jak lubiłem, jak mało kto przeciągał...
    To był koncert!!! Nadzieja to imię. Mówiła o mnie z przekąsem, że
    jestem czasami zbyt genialny. ;) To znaczy -- rozwiązuję coś pobieżnie,
    na pierwszy rzut oka niby nieźle, ale naprawdę -- fatalnie... Uczyła
    mnie pracowitości i pokory -- nawet do niby prostych zadań miałem
    podchodzić z pokorą, uwagą, ostrożnością... Wyobraźnia to coś
    dobrego wg niej -- ale rysunek też można poczynić, by zminimalizować
    prawdopodobieństwo pomyłki... Prywatna nauczycielka fizyki uczyła
    moralności -- Jaruzelski mówił, że wybrał mniejsze zło, czyli
    przyznał, że wybrał zło! Tymczasem trzeba wybierać nie 'mniejsze
    zło', ale dobro -- dobre rozwiązanie jest jedno... Inne są złe...

    -=-

    Na grupach bywa różnie -- zwykle inni ogłupiają...
    (co też jest korzystne, bo uczy asertywności czy jak się to zowie)
    Z pornolami też różnie bywa -- ale zawsze można wybrać coś dobrego...

    -=-

    To nie był mały/drobny błąd, ale poza mną ową karteczkę pisał chyba
    Adaś i Agata -- im Ugolik nie mógł postawić fleków... A mnie -- nie
    mógł postawić piątki, z uwagi na politykę, nie na matematykę... Nie
    pamiętam do której klasy uczył nas Ugolik -- jego następczyni (może
    pamiętam jej nazwisko) traktowała mnie zupełnie :) inaczej -- wręcz
    faworyzowała mnie, co czasem znienacka okazywała. ;) Maturę pisałem
    przed jej synem -- nie zabraniała nam ,,wymiany poglądów'' i raczej
    nie dlatego, by chronić/asekurować mną syna...

    Na lekcjach (i w podstawówce, i w ogólniaku) często odwracałem się
    do osób (chyba zwykle dziewcząt) siedzących za mną, gdy siedziałem
    w ławce sam, do czego przyzwyczaiłem także ;) nauczycieli. Ponadto
    Zbyszek miał lepsze możliwości uzupełniania ;) swej wiedzy... Mógł
    choćby komunikować się z matką, co czynił... ;) Nie pisaliśmy owej
    matury razem -- nie mieliśmy takiej potrzeby... Nauczycielka znała
    mnie -- wiedziała, że będę rozwiązywał za wszelką cenę po swojemu,
    zaś jej syn był bardzo dobrym uczniem, raczej znacznie lepszym ode
    mnie także z matematyki...

    Nawiasem mówiąc -- wychowawczyni pokazała nam raport, z którego
    wynikało, że wszyscy zdaliśmy maturę. Problem w tym, że matura
    miała dopiero być... Podchodziliśmy do matury na luzie -- każde
    wiedziało, że w naszej klasie każde zdało... W innych klasach
    niekoniecznie było tak słodko, ale w matematyczno-fizycznych
    (były dwie takie równoległe) każda osoba zdawała maturę...




    Na konkursy (olimpiady tak zwane) można było zabierać ze sobą zeszyty.
    Jeden -- dowolnej grubości, ale jeden. Mówiłem, że zrobię sobie zeszyt
    nie stukartkowy, ale może i tysiąckartkowy -- nie protestowano... Wtedy
    uczniowie potrafili robić zeszyty... Oprawiać, zszywać, sklejać, malować...

    Na kolokwium z fizyki prowadzący zajęcia podszedł do mnie, wziął do ręki
    ,,ściągę'' ze wzorami, uważnie zapoznał się z jej treścią, odłożył ze
    słowami -- można korzystać, nie ma błędów...

    Wykładowca z fizyki wprost mówił -- można korzystać z pomocy; głowa
    nie jest śmietnikiem... Trzeba rozumieć zagadnienia, nie zaś
    zapamiętywać rozwiązania zadań czy równania bądź definicje...

    Zabawni nauczyciele potrafili postawić za dobrze rozwiązane,
    ale skrupulatnie ;) skopiowane zadanie piątkę -- do podziału... ;)

    -=-

    Ugolik radził mi, bym zajął się tym, co trzeba -- gdyż interesująca
    mnie matematyka, jest jakaś inną matematyką... ;) Dla niego byłem
    ekstremistą, antykomunistą, węszycielem, wrogiem ludu pracującego
    miast i wsi... ;) Później stałem się ,,przeżytkiem extremy Solidarności''...

    Nauczycielka matematyki zaskakiwała mnie co jakiś czas. Pod koniec
    nauki w ogólniaku powiedziała mi, bym skierował się do Torunia, bo
    tam (nie w Białymstoku) znajdę dla siebie miejsce na studia...


    Maj uważał, że nasze problemy/problemiki są malutkie, nieważne itd...
    Dziwił mnie -- uważałem ,,od zawsze'', że życie jest kompozycją, że
    dzisiejszy dzień jest wyznaczany wczorajszym i wyznacza jutrzejszy...
    [cóż za niekonsekwencja! -- toż czas nie jest jednowymiarowy, lecz cztero...]
    Jeśli dziś nie rozwiążemy małego problemu -- jutro nie rozwiążemy
    dużego... Nie mogłem przegrać potyczki z Majem -- był dla mnie już
    wówczas nikim... Z jednej strony chciałem przenieść się do szóstego
    ogólniaka, z innej -- nie umiałem przenieść się ,,na moją prośbę'...
    Dłubiący w nosie Maj spadł mi jakby z nieba -- ale szansy tej nie
    umiałem wykorzystać... Nie umiałem przegrać... Z kimś aż tak
    słabym jak Maj... Może Maj nie był słaby -- ale wg mnie był...


    Nie wciągnąłem kolegów w nic brudnego -- powiedziałem Majowi, że
    być może pstrykałem zdjęcia innym ludziom, nie jemu... :) Gdy zapytał:
    ,,komu?'', powiedziałem, że wówczas tam (wokoło niego) była masa :)
    ludzi, ale Maj drążył -- ,,na przykład kto tam był?''... Zrozumiałem,
    że robi się trudna gadka -- zamiast powiedzieć coś na kształt: ,,nie
    p*****l zasrańcu -- pstrykałeś mnie, gdy dłubałem w nosie, aby mnie
    ośmieszyć'', Maj chciał poznać nazwiska osób, którym rzekomo mogłem
    robić fotki... ;) Zrozumiałem, że z Majem jest coś ,,nie tak'' -- ale
    takie to były czasy i taki był Maj w ogóle... Podałem nazwiska osób
    zbyt trudnych dla Maja... Konfrontacja z Adasiem czy Markiem nie była
    możliwa w ogóle! (Adaś wykazywał Majowi co jakiś czas swą przewagę)
    Jacek oczywiście wyprowadzałby Maja z równowagi raz za razem, co
    chyba lubił czynić i co czynił... Maj raczej ;) do Jacka podchodził
    ostrożnie, jak pies do jeża... ;) ZTCP i Adaś, i Marek potwierdzili
    swoją tam ;) wówczas obecność, co było jakimś absurdem... (Marek
    chyba wówczas stał obok mnie) Jacek (jak mniemam) domagał się od
    Maja ,,konfrontacji''... ;)


    Mnie zaś wówczas nurtował problem -- przegrałem tak czy siak...
    Przegrałem, bo od dawna chciałem przenieść się do szóstego, ale
    nie potrafiłem podjąć decyzji a nadarzającą się okazję właśnie
    marnowałem tylko dlatego, że nie chciałem przegrać z Majem...
    Tedy ;) Maj nie jest/był dla mnie nikim... Gdybym nie był
    najgorszym uczniem, mógłbym myśleć, że takim sposobem Maj
    zatrzymywał mnie... Ale byłem najgorszym -- chluby szkole
    nie przynosiłem... Byłem zakałą -- nieustannie domagającą
    się różnych praw: prawa do indywidualnej fryzury, prawa
    głoszenia niechęci do ustroju czy Związku Radzieckiego,
    prawa głoszenia prawdy historycznej czy prawdy w ogóle,
    prawa poznawania świata, prawa myślenia itd... Można mi
    było stawiać flek za flekiem, ale zadania rozwiązywałem
    po swojemu... Wzorów z fizyki nie uczyłem się -- mogłem
    je wyprowadzić na żądanie (i wyprowadzałem) dostając za
    to fleki... Iwona -- piątki, ja z Jackiem... Różnie... ;)

    I ja, i Jacek byliśmy obojętni na takie traktowanie?
    Ależ skąd -- Jacek podejmował polemiki! Miał argumenty,
    potrafił sporo -- nie tylko z fizyki...


    Wychowawczyni + Jacek siedzący w plastykowej (skóropodobnej)
    kurtce i ciemnionych, prowokujących, dużych/ogromnych okularach,
    niby przeciwsłonecznych...

    W: - Jacek, nie za gorąco ci w tej kurtce?
    J: - Nie za bardzo.
    W: - Więc się zapnij! (niemal z wściekłością)

    Jacek potulnie ;) zasunął błyskawiczny zamek swej kurtki...
    (być może to była lekcja przysposobienia obronnego)


    Swego czasu Maj (czy Ugolik -- nie pamiętam) zwrócił Jackowi uwagę, na co
    dostał od Jacka odpowiedź ,,owszem'', po której Maj/Ugolik wpadł w szał...

    M: - Wiesz, gówniarzu, gdzie możesz wsadzić to twoje owszem?!
    J: - Chyba wiem, panie profesorze... (udając przestraszonego)


    Nauczycielkę fizyki zainteresowała chusta z trupią czachą...
    Jacek delikatnie, acz stanowczo odebrał chustę z rąk nauczycielki,
    odwrócił (chusta była przeźroczysta) i po rozpostarciu chusty
    przed oczami nauczycielki powiedział coś na kształt: ,,tak należy
    to oglądać''... Z kamienną twarzą? Raczej z uśmiechem obserwował
    kobietę niemal mdlejącą z przerażenia...


    Maj wchodzi do klasy, ja jestem daleko od swej ławki...
    Słychać stłumione, lecz zbyt głośne, twarde, złowróżbne:

    - Achtung!

    Podczas dochodzenia ;) Jacek tłumaczy się -- nie zdawałem
    sobie sprawy z tego, w jakim powiem to języku... To stało
    się tak nagle... Chciałem tylko ostrzec kolegę... To było
    najprostsze, intuicyjne... To po niemiecku...

    - WIEM, po jakiemu...

    Po czym spokojnie:

    - Słyszałem o tobie różne rzeczy... Teraz już wiem, że nie przesadzano...

    Nie wiem, czy Jacek uczył się tego świadomie, ale potrafił doprowadzić
    przeciwnika do szału, po czym zgasić tegoż jakby wyciągnięciem ręki
    i stanowczym: 'siad!'... Panował na sytuacją... Nie bał się... Po
    latach ktoś mi powiedział -- ,,w takich sytuacjach nie ma czasu na
    strach... ludzie nie mają aż tak podzielnej ;) uwagi''.

    - A później? Po czasie? Nie czują lęku?
    - Później zapominają... ;) Jak mogą bać się czegoś, czego nie pamiętają? ;)

    Jacek nie prosił o litość -- tłukł w razie czego mocno...
    Godził się z ewentualnymi stratami... Duszy swojej nie
    oddawał bez walki a walcząc -- zwyciężał...

    Był mocnym uczniem! Z fizyki -- nie dawał nikomu szans,
    ale był też ogólnie mocny...

    Czasami mówił mi -- ,,język wrogów trzeba znać''...
    Gdy nie chciałem uczyć się rosyjskiego...

    O Ugoliku mówiono -- ,,włos zjeżony, morda dzika -- oto obraz Ugolika'...
    Ugolik ścinał włosy na jeża... Ale ta reszta?...


    Ugolik ścinał także myślenie -- zabraniał myślenia!
    Podobnie z Majem i (przynajmniej w teorii) z wychowawczynią...
    Niektórzy nauczyciele respektowali ,,ideologiczną odrębność'' ;)
    niektórych z nas...

    -=-

    Szkoda, że Dobrzyński zmarł. Trudno mi pogodzić się z tą śmiercią.
    Myślę o nim niemal codziennie. Zawsze życzliwie. Potrafił obronić
    każdą :) ze swych decyzji dotyczących mnie... Nawet wtedy, gdy
    mnie przeklinał :) -- nie życzył mi źle... Swym ,,spiskowaniem
    z LUbą'' też mnie obronił -- usprawiedliwił moje wcześniejsze
    zachowanie...

    Dla niego nie byłem ,,gorszym sortem z definicji''...

    --
    _._ _,-'""`-._ .`'.-. ._. .-.
    (,-.`._,'( |\`-/| .'O`-' .,; o.' e...@g...com '.O_'
    `-.-' \ )-`( , o o) `-:`-'.'. `\.'.' '~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~' o.`.,
    -bf- `- \`_`"'-.o'\:/.d`|'.;.p \ ;' http://www.eneuel.w.duna.pl ;\|/...


  • 110. Data: 2022-01-17 12:55:44
    Temat: Re: Te banki znowu oszukały!
    Od: "J.F" <j...@p...onet.pl>

    On Sun, 16 Jan 2022 04:28:36 +0100, Eneuel Leszek Ciszewski wrote:
    > "J.F" 8j8kz3t2jneo$.117uooua1im3u$....@4...net
    >>> Wykazałem błąd w rozwiązaniu innych a w moim rozwiązaniu
    >>> nikt nie znalazł błędu, więc Ugolik uznał me racje -- mnie
    >>> dał wówczas czwórkę a pozostałym dał trójki...
    >>> Jakże można było dać mnie piątkę i jakże można było
    >>> dać najlepszym z najlepszych fleki tak zwane?
    >
    >> Bylo tylko jedno zadanie?
    >
    > Tak.
    > To były króciuteńkie sprawdziany -- było tylko jedno zadanie.
    >
    >> Bo moze nie zasluzyles na 5.
    >
    > Bo byłem gorszym sortem?

    Moze nie zasluzyles - za caloksztalt, czy za brak kapci :-)

    > Moja siostra drwiła z tej nauczycielki, bo (wg mej siostry)
    > nauczycielka nauczała modelu Bohra jako obowiązującego. Nie
    > potwierdzam i nie zaprzeczam -- może i nauczała. My zaś (ja
    > i siostra) mieliśmy za sobą nieco nowszą edukację w szkole
    > podstawowej -- u nas elektrony nie wirowały wokoło jąderek,
    > choć do niedawna nie wiedziałem, czym te elektrony tam
    > (w atomach) zajmują ;) się zazwyczaj...

    Wydaje mi sie, ze na fizyce to nadal omawia sie model Bohra,
    bo on taki fajny edukacyjny, a na chemii katuje sie mlodziez
    konfiguracjami elektronowymi ...

    >>> Wówczas były następujące oceny:
    >>> 2 -- niedostateczna
    >>> 3 -- dostateczna
    >>> 4 -- dobra
    >>> 5 -- bardzo dobra
    >
    >>> 'Flekiem' zwano dwójki -- także nauczyciele, w tym Ryczaj
    >>> (nazwisko nauczycielki języka polskiego; imienia nie pamiętam)
    >>> tak mówiła...
    >
    >> Swoja droga - skąd niechec do oceny 1?
    >> Albo 0?
    >
    > Wolałbym 5 lub 6... ;) Dlaczego? -- nie wiem... ;)

    6 juz jest.

    >> P.S. na farmacji na cwiczeniach z matematyki studenci uslyszeli
    >> "duzy blad czy maly - dwója bedzie. Od waszego bledu czyjes zycie
    >> zalezy".
    >
    > Błędy były, są, będą i jeszcze w poprzek istnieją... ;)

    Aptekarz ma sprawdzic przed wydaniem leku :-)

    J.

strony : 1 ... 10 . [ 11 ] . 12


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1