eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.banki › [Prasowka] Upadlosc konsumencka
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 316

  • 281. Data: 2009-01-03 08:52:25
    Temat: Re: Upadlosc konsumencka
    Od: "Szymon" <n...@o...pl>

    > Wiekszosc EJ jest projektowanych, budowanych i eksploatowanych przez firmy
    > prywatne. O jakich kodach w tym wypadku mowisz?

    To nie ma znaczenia. Moją kartę bankową też wyprodukowała firma prywatna,
    ale PIN do niej znam tylko ja.



  • 282. Data: 2009-01-03 08:55:41
    Temat: Re: Upadlosc konsumencka
    Od: "Szymon" <n...@o...pl>

    > Jesli więc twierdzenie, że arytmetyka jest podstawową matematyka zostało
    > obalone (bo nie jest matematyką, a jedynie częścią tejże), to dalsze
    > twierdzenia oparte na prawdziwości tego obalonego przestają być prawdziwe.

    Ale pamiętasz, że nadal mówimy o szkolnictwie? Zamiast roić bzdury zapytaj
    proszę jakiegokolwiek 7-latka albo też i profesora matematyki czy "podstawą
    matematyki" nie jest przypadkiem arytmetyka i ile twierdzeń matematycznych
    byłoby możliwych z uniknieciem działań typu dodawanie i mnozenie.
    Piszesz, że chcesz podstaw matematyki, ale nie artymetyki, to czego Ty
    mistrzu chcesz? Uczenia, że szóstka ma brzuszek, a jedynka dwie kreski?



  • 283. Data: 2009-01-03 09:05:51
    Temat: Re: Upadlosc konsumencka
    Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>

    Adam Płaszczyca pisze:
    > Dnia Sat, 03 Jan 2009 00:02:02 +0100, Liwiusz napisał(a):
    >
    >>> Bardzo dobry, bo dalsze Twoje tezy zbudowane zostały na fałszywym
    >>> twierdzeniu, a gdybyś znał podstawy logiki, to bys wiedział, że z fałszu
    >>> prawda nei wynika...
    >> Dlaczego nie? Przecież może.
    >
    > Wiesz, może jdnak zobacz co to implikacja (wynikanie)?


    Nie muszę sprawdzać, jeszcze pamiętam, że zdanie logiczne "0->1" ma
    wartość "true".

    --
    Liwiusz


  • 284. Data: 2009-01-03 11:20:56
    Temat: Re: Upadlosc konsumencka
    Od: Adam Płaszczyca <t...@o...spamnie.org.pl>

    Dnia Sat, 3 Jan 2009 09:51:24 +0100, Szymon napisał(a):

    >> Ach, nie wiedziałby. Powiedz mi, kto mówi producentowi co i w jakiej
    >> ilości ma produkować? Toż on sam nie może wiedzieć.
    > Mówię o szkole, nie o producentach.

    Szkoła, to producent wykształconych ludzi. Ludzi, których pracę kupują
    przedsiębiorstwa.
    I tak samo, jak przedsiębiorstwo jakimś cudem wie, jakie i ile produktów ma
    wytworzyć, tak samo szkoła może wiedzieć czego ma nauczyć.

    >> Uczeń ma potrafić (nie wiedzieć) to, co mu będzie potrzebne na dalszym
    >> etapie kariery. Tak samo jak klient w sklepie wie, co chce kupić. Powiedz,
    >> kto określa standardy tego, co się w sklepie ma znajdować?
    >
    > O szkole mówię.

    Raczej - nie przyjmujesz do wiadomości, że szkolnictwo to również usługi i
    nie trzeba ministerialnych programów ani egzaminów, żeby szkoła uczyła.

    >> No i? Po co program jeden dla wszystkich?
    >
    > ufff... programów jest wiele, standardy są jedne.

    Po co zatem programy. Po co standardy? Czy ktokolwiek, poza ministerstwem i
    urzędnikami którzy biorą pieniądze dzięki programom i standardom che za nie
    płacić?

    >> LOL. Klucz odpowiedzi, który premiuje napisanie tego, co ma się myśleć i
    >> zeruje myślenie pozakluczowe. Wybacz, ja przeglądam corocznie i sie
    >> dziwie,
    >> że ludzie jeszcze pisać potrafią.
    >
    > Tak, bo wtedy unika się tzw. wodolejstwa. Na starej maturze mogłeś napisać i
    > 10 stron bełkotu. Na nowej dodatkowej kartki nie dostaniesz, bo są arkusze i

    Za wodolejstwo się dostawało pałę.

    > masz pisac na temat. W ten sposób uczy się precyzji wypowiedzi. Potem
    > liczymy na to, iż ktoś nie będzie w życiu mówił godzinę, by nic nie
    > powiedzieć.

    No to liczcie, bo ja po efektach oceniam i widzę, że absolwenci potrafią
    rozwiązać testy maturalne i nic poza tym.

    >> Szkoła prywatna musi nauczyć dzieci tego, co jest potrzebne. Nie tego, co
    >> urzednik wymyśli, że jest potrzebne, a tego, co jest realnie potrzebne.
    >
    > A to co jest potrzebne w Twojej definicji szkoły (np. potrzebne z biologii)
    > ma formułować na przykład kafelkarz czy producent betonowych kół
    > ratunkowych.

    Oczywiście - to on potrzebuje ludzi do pracy i on wie, co powinni umieć
    ludzi których on zatrudni. A młodzi ludzie, którzy widzą siebie jako
    przyszłych kafelkarzy wybierają taką szkołę, która ich tego nauczy.


    >> Jak już wspomniałem, z logiką i matematyką (tutaj: zbiory) jesteś na
    >> bakier. Jeśli A jest podzbiorem B, to A nie jest B. To tak, jakbyś
    >> powiedział, że koło jest samochodem, bo przecież jest częscią samochodu.
    >
    > Metafory nie bardzo Ci wychodzą. Niestety to też standard szkoły
    > podstawowej.

    To nie metafora, to paralela.

    > Jeśli uszkodzisz koło samochodu to uszkodziłeś pojazd
    > samochodowy i będziesz za to odpowiadał. Obawiam się, iż tłumaczenie w
    > sądzie, że jednak koło to nie jest samochód i nie uszkodziłeś auta, ale
    > auto, które nie jest autem, bo to podzbiór jednak nie przejdzie.
    >
    Oczywiście, bo jeśli jakaś część samochodu uzyskuje uszkodzenie, to
    uszkodzenie to jest w zbiorze 'samochód'.
    Jesteś doskonałym przykładem tego, do czego prowadzi obecny system
    szkolnictwa - do zaniku podstaw logiki i zdolności pojmowania świata.

    >> Raczej - posługuje się pojęciami z dziedziny Ci obcej (matematyka) i stąd
    >> problemy.
    >
    > To może zapytaj jakiegoś 7-latka jak nazywa się przedmiot w szkole, w ramach
    > którego uczy się liczyć. Wyjaśni CI.

    Ależ co mi ma wyjaśniać? Że uczy się matematyki? Oczywiście, uczy się
    matematyki. Wszak arytmetyka, geometria, czy tez algebra to części
    matematyki. Ucząc się dowolnej częsci matematyki poznajemy nic innego, jak
    matematykę, bo zwiększamy zasób informacji o elementach zbioru
    'matematyka'. To, czy operujemy w jednym, czy drugim podzbiorze matematyki
    nie ma tutaj znaczenia.

    Natomiast Ty raczyłeś uznać, że skoro ja mówię o matematyce na poziomie
    podstawowym, to mówię o arytmetyce. A to już nieuprawnione wynikanie.


    >> W momencie stwierdzenia, że arytmetyka jest matematyką.
    > Tak :-))) a pisanie to nie język polski tylko kaligrafia :-)))
    Tak samo jak koło to nie samochód, choć w skład samochodu wchodzi koło.

    --
    ___________ (R)
    /_ _______ Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
    ___/ /_ ___ ul. Na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012 378 31 98)
    _______/ /_ GG: 3524356
    ___________/ Wywoływanie slajdów http://trzypion.pl/


  • 285. Data: 2009-01-03 11:22:26
    Temat: Re: Upadlosc konsumencka
    Od: Adam Płaszczyca <t...@o...spamnie.org.pl>

    Dnia Fri, 02 Jan 2009 18:51:41 -0600, witek napisał(a):

    > Zdanie "Jeśli ty jesteś murzynem to ja jestem białym" jest prawdziwe,
    > czy jest fałszywe?

    Prawdziwe, poprzednik jest fałszem.

    --
    ___________ (R)
    /_ _______ Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
    ___/ /_ ___ ul. Na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012 378 31 98)
    _______/ /_ GG: 3524356
    ___________/ Wywoływanie slajdów http://trzypion.pl/


  • 286. Data: 2009-01-03 11:25:55
    Temat: Re: Upadlosc konsumencka
    Od: Adam Płaszczyca <t...@o...spamnie.org.pl>

    Dnia Sat, 3 Jan 2009 09:55:41 +0100, Szymon napisał(a):

    >> Jesli więc twierdzenie, że arytmetyka jest podstawową matematyka zostało
    >> obalone (bo nie jest matematyką, a jedynie częścią tejże), to dalsze
    >> twierdzenia oparte na prawdziwości tego obalonego przestają być prawdziwe.
    >
    > Ale pamiętasz, że nadal mówimy o szkolnictwie? Zamiast roić bzdury zapytaj
    > proszę jakiegokolwiek 7-latka albo też i profesora matematyki czy "podstawą
    > matematyki" nie jest przypadkiem arytmetyka i ile twierdzeń matematycznych
    > byłoby możliwych z uniknieciem działań typu dodawanie i mnozenie.

    Ależ jest. Tylko problem był w tym, że podstawowa matematyka, to nie tylko
    arytmetyka. Dlatego też arytmetyka nie jest matematyką, tak samo jak koło
    nie jest samochodem. I używając tego przykładu - tak samo jak koło jest
    częścią składowa samochodu, tak samo arytmetyka jest częścią składową
    matematyki, jak również kiedy montujemy samochód to montujemy doń koła, a
    kiedy uczymy się matematyki, to uczymy się również arytmetyki.

    Nieuprawnione jest stwierdzenie, że podzbiór matematyki, który nie jest
    matematyka wyższą, czyli matematyka podstawowa jest jedynie arytmetyką.
    --
    ___________ (R)
    /_ _______ Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
    ___/ /_ ___ ul. Na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012 378 31 98)
    _______/ /_ GG: 3524356
    ___________/ Wywoływanie slajdów http://trzypion.pl/


  • 287. Data: 2009-01-03 11:26:34
    Temat: Re: Upadlosc konsumencka
    Od: Adam Płaszczyca <t...@o...spamnie.org.pl>

    Dnia Fri, 02 Jan 2009 21:13:20 -0600, witek napisał(a):

    >> Czasem i to nie pomoze - przeczytaj moj inny post.
    > Wiem jak jest na uczelniach.
    > Popracuj tez trochę w prywatnych to zaczniesz te państwowe chwalić.

    Oj, trzeba pracować. Trzeba umieć wykładać. Straaaaaaszne....

    --
    ___________ (R)
    /_ _______ Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
    ___/ /_ ___ ul. Na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012 378 31 98)
    _______/ /_ GG: 3524356
    ___________/ Wywoływanie slajdów http://trzypion.pl/


  • 288. Data: 2009-01-03 11:28:09
    Temat: Re: Upadlosc konsumencka
    Od: Dannyboy <d...@p...pl>

    jack pisze:

    >>> Obawiam sie ze to tak nie dziala. Poziom w szkolach panstwowych jest
    >>> wyzszy niz w prywatnych.
    >> Bzdura.
    >>
    >>> Szkoly prywatne po prostu dostosowuja sie do wymagan "klientow".
    >> A do kogo się mają dostosowywać ? W szkołach/uczelniach państwowych
    >> nauczyciel/wykładowca bardzo często wszystko olewa, bo jest praktycznie
    >> nieusuwalny i nikt mu nic nie zrobi.
    >>
    >> Zresztą bezsensu jest tutaj tak uogólniać ponieważ obecnie jest masa
    >> żałosnych uczelni tak państwowych jak i prywatnych. Najlepsze uczelnie
    >> państwowe idą na całkowitą masówkę i ich poziom to obecnie już tylko pieśń
    >> przeszłości.
    >>
    >
    > Jest w tym wiele prawdy. [...] ciach.

    Po pierwsze jest to straszny NTG i odsylam was do bocznicy !

    Nie omieszkam jednak skomentowac :)
    Juz dawno nabralem przekonania, ze studia maja tylko i wylacznie sens w
    przypadku kierunkow takich jak:
    - medycyna (solidne studia na kazdej akademii medycznej, panstwowe egzaminy)
    - architektura
    - prawo
    - byc moze jeszcez niektore inne kierunki inzynierskie

    Nie ma natomiast kompletnie sensu studiowac kierunkow takich jak finanse
    czy zarzadzanie. Studia magisterskie trwaja piec lat, a juz na 4tym
    semestrze przedmioty staja sie kopiami przedmiotow z semestrow poprzednich.
    Dla pracodowcow (zatrudniajacych osoby powyzszego pokroju) nie ma
    zadnego znaczenia czy juz studia skonczyles, czy jestes w trakcie czy
    moze jeszcze nie zaczales. Liczy sie ogolna kumatosc i to czego mozna
    nauczyc nowego pracownika (technologia to make an employee) lub po
    prostu Twoje doswiadczenie (to buy).
    Madra osoba czytajaca forbes'a, manager magazin i CEO bedzie miala
    wielokrotnie lepsza wiedze niz przecietny madry student na przyklad
    zarzadzania.

    Ale czytanie miesiecznikow to tez studia - tylko samodzielne,
    indywidualne i bez dyplomu.


    --
    pozdrawiam | best regards | saludos
    Dan the Man

    CET|GMT+1


  • 289. Data: 2009-01-03 11:34:42
    Temat: Re: Upadlosc konsumencka
    Od: Adam Płaszczyca <t...@o...spamnie.org.pl>

    Dnia Sat, 3 Jan 2009 02:37:33 +0100, jack napisał(a):

    > Jest w tym wiele prawdy. Wsrod najlepszych liceow w Polsce na samej gorze sa
    > tylko panstwowe m. in. gdynska trojka.

    A teraz powiedz, co taki ranking mówi?

    > Jak wertowalem rocznik statystyczny w latach 90-tych ludzi z wyzszym
    > wyksztalceniem dziennym bylo ok. 2 procent. Postanowiono szybko nadgonic
    > zapoznienie, w trupa, powierzchownie.

    Nie da się tego zrobić inaczej. Ludzi wybitnie inteligentnych jest w
    społeczeństwie zawsze taki sam procent. Inaczej, niż obniżając poprzeczkę
    nie zwiększysz udziału procentowego ludzi w wyższym wykształceniem.

    > W przypadku czesci studentow
    > powszechne sa duze watpliwosci jak moli przejsc mature - doslownie, wydaja
    > sie wymagac szkolnictwa specjalnego, sa jednak "nie do ruszenia", to cenne
    > dobro dla uczelni -kierunek ich tani a dotacja na glowe stala. Ten papier
    > rzeczywiscie znaczy coraz mniej.

    On już nic nie znaczy od paru lat....

    > Z drugiej strony jesli sprawdzicie miedzynarodowe parametry pracy naukowej
    > pochodzacej z Polski (podkreslam miedzynarodowe, obiektywne) , to dominuja
    > uczelnie panstwowe.

    Nic dziwnego, bo czym innym jest praca dydaktyczna, a czym innym naukowa.
    Jeśli chodzi o dydaktykę i studia zawodowe, to IMHO uczelnie prywatne są
    lepsze. Ten, kto chce nauczy się więcej i lepiej na uczelni prywatnej.
    Oczywiście, ten kto nie chce się nie nauczy, jego problem.
    Zupełnie inaczej jest w przypadku działalności naukowej. Tutaj prywatne
    uniwersytety i akademie leżą i kwiczą, praktycznie nie prowadzą żadnych
    prac badawczych. W sumie nic dziwnego - nikt za nie nie płaci.
    Niestety, polska nauka ma straszne tyły na polu wykorzystania swoich prac.
    Żadna z nich nie jest w stanie czerpać zysku z pracy swoich naukowców.
    Brakuje współpracy nauki z przemysłem czy to krajowym, czy zagranicznym.
    Ilość polskich patentów jest zatrważająco niska, a instytuty naukowe
    zajmują się głównie kopiowaniem pomysłów z zagranicy.
    --
    ___________ (R)
    /_ _______ Adam 'Trzypion' Płaszczyca (+48 502) 122 688
    ___/ /_ ___ ul. Na Szaniec 23/70 31-560 Kraków (012 378 31 98)
    _______/ /_ GG: 3524356
    ___________/ Wywoływanie slajdów http://trzypion.pl/


  • 290. Data: 2009-01-03 14:06:35
    Temat: Re: Upadlosc konsumencka
    Od: "Szymon" <n...@o...pl>

    > I tak samo, jak przedsiębiorstwo jakimś cudem wie, jakie i ile produktów
    > ma
    > wytworzyć, tak samo szkoła może wiedzieć czego ma nauczyć.

    I od tego są standardy.

    > Raczej - nie przyjmujesz do wiadomości, że szkolnictwo to również usługi i
    > nie trzeba ministerialnych programów ani egzaminów, żeby szkoła uczyła.

    Właśnie to, co różni szkoły to programy nauczania. Tak jak standardy czy
    procedury, albo po prostu jakość wykonania różni producentów aut chiński i
    japońskich.

    >>> No i? Po co program jeden dla wszystkich?
    >>
    >> ufff... programów jest wiele, standardy są jedne.
    >
    > Po co zatem programy. Po co standardy? Czy ktokolwiek, poza ministerstwem
    > i
    > urzędnikami którzy biorą pieniądze dzięki programom i standardom che za
    > nie
    > płacić?

    Kolejny raz powtarzam - po to, aby przygotować ucznia do egzaminu. Np. uczeń
    po SP ma umieć napisać zaproszenie. I ponieważ taki jest standard to się go
    uczy. Inaczej jedni by tego uczyli w SP, inni w LO, a jeszcze inni uznali,
    że w ogóle to nie jest potrzebne. Rozumiesz teraz?
    Kiedyś wyszła kuriozalna sprawa z tramwajem... otóż w SP na próbnym
    sprawdzianie bodaj było zadanie dotyczące obliczania czegoś związanego z
    tramwajem (rozkład jazdy czy tam coś). Okazało się, że zadanie było bardzo
    proste dla uczniów z miasta i kompletnie położone przez uczniów szkół
    wiejskich. Zaczęto dochodzić dlaczego. Okazało się, iż mało który uczeń
    szkoły wiejskiej wie, co to jest tramwaj i nie mogąc sobie tego wyobrazić -
    nie podszedł do zadania. Trudno się dziwić, skoro np. w warmińsko-mazurskim,
    jednym z największych obszarowo województw jest aż jedno miasto posiadające
    tramwaje i to wcale nie wojewódzkie - Olsztyn. Podejrzewam, że na hasło
    "trolejbus" to i niejeden maturzysta szkoły wiejskiej by zrobił duże oczy. I
    po to sa właśnie standardy - celem równych szans, albo choć minimalnego ich
    wyrównania, bo czy to wina dziecka, że się urodziło w takiej czy innej
    rodzinie i w takim miejscu?

    > Za wodolejstwo się dostawało pałę.

    To nieprawda. W przypadku j. polskiego bardzo trudno jest określić co jest
    wodolejstwem, a co nie. Klucz w obecnej formie to standaryzuje...

    >> masz pisac na temat. W ten sposób uczy się precyzji wypowiedzi. Potem
    >> liczymy na to, iż ktoś nie będzie w życiu mówił godzinę, by nic nie
    >> powiedzieć.
    >
    > No to liczcie, bo ja po efektach oceniam i widzę, że absolwenci potrafią
    > rozwiązać testy maturalne i nic poza tym.

    Jeszcze powiedz jakie masz uprawnienia pedagogiczne by wypowiadać się na ten
    temat... Normalnie niektóre poglądy to wiesz... przebijasz samego Wielkiego
    Romana. I tylko nie wiem czy szybciej byś został kolejnym ministrem oświaty
    czy pracy, bo problem bezrobocia już też rozwiązałeś (pisanie programów
    szkolnych przez rodziców). W każdym razie Adaś - bankowo po wyborach idziesz
    w ministry....

    > To nie metafora, to paralela.

    Nie dajesz zbyt dobrego przykładu tej matury lat 80-tych...

    > Oczywiście, bo jeśli jakaś część samochodu uzyskuje uszkodzenie, to
    > uszkodzenie to jest w zbiorze 'samochód'.

    Czyli jednak to pojąłeś - tak samo arytmetyka mieści się w zbiorze
    matematyka. W wymiarze podstawowym tejże - w szczególności.

    > Jesteś doskonałym przykładem tego, do czego prowadzi obecny system
    > szkolnictwa - do zaniku podstaw logiki i zdolności pojmowania świata.

    Daruj sobie.

    >>> Raczej - posługuje się pojęciami z dziedziny Ci obcej (matematyka) i
    >>> stąd
    >>> problemy.
    >>
    >> To może zapytaj jakiegoś 7-latka jak nazywa się przedmiot w szkole, w
    >> ramach
    >> którego uczy się liczyć. Wyjaśni CI.
    >
    > Ależ co mi ma wyjaśniać? Że uczy się matematyki? Oczywiście, uczy się
    > matematyki.

    A widzisz - on to wie. Ty nie możesz chwycić.

    Wszak arytmetyka, geometria, czy tez algebra to części
    > matematyki.

    Brawo!

    Ucząc się dowolnej częsci matematyki poznajemy nic innego, jak
    > matematykę, bo zwiększamy zasób informacji o elementach zbioru
    > 'matematyka'.

    Hurra!

    To, czy operujemy w jednym, czy drugim podzbiorze matematyki
    > nie ma tutaj znaczenia.
    >
    > Natomiast Ty raczyłeś uznać, że skoro ja mówię o matematyce na poziomie
    > podstawowym, to mówię o arytmetyce. A to już nieuprawnione wynikanie.

    To jeszcze sprawdź co to jest "poziom podstawowy w matematyce" w kontekście
    szkoły podstawowej i już jesteś w domu.

    >>> W momencie stwierdzenia, że arytmetyka jest matematyką.
    >> Tak :-))) a pisanie to nie język polski tylko kaligrafia :-)))
    > Tak samo jak koło to nie samochód, choć w skład samochodu wchodzi koło.

    Dlatego w ramach danego przedmiotu są działy.


strony : 1 ... 10 ... 20 ... 28 . [ 29 ] . 30 ... 32


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1