eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.bankifrankowicze
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 600

  • 531. Data: 2018-12-31 17:39:09
    Temat: Re: frankowicze
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Dnia Mon, 31 Dec 2018 16:06:29 +0100, Krzysztof Halasa napisał(a):
    > "J.F." <j...@p...onet.pl> writes:
    >> Akurat rzady na kurs maja wplyw taki sobie.
    >
    > Rządy, to trudno powiedzieć, bo to zależy od definicji.
    >
    > Ale państwa?

    W panstwie rzadzi rzad ... i NBP :-)
    Rzad niby rzadzi w ramach ustawy budzetowej, ale zazwuczaj ma
    wiekszosc w sejmie.

    > Jasne że mają bardzo duży. Emitują obligacje, ustalają stopy
    > referencyjne, stale dokonują operacji walutowych na wielką skalę,
    > a przede wszystkim często są największymi podmiotami gospodarczymi
    > w swoich krajach.

    a jak przychodzi kryzys, to trzesa portkami i mowia, ze nic nie moga
    :-)

    swoja droga - ma ktos dane, jak wygladaly zobowiazania walutowe
    Panstwa ? Przeciez tez pozyczalismy euro, dolary, moze i franki..

    J.


  • 532. Data: 2018-12-31 19:44:25
    Temat: Re: frankowicze
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>

    "J.F." <j...@p...onet.pl> writes:

    > Ja kupowalem mamie lodowke. Tez mnie w sklepie namawiali na
    > przedluzona gwarancje, ale ich wysmialem.
    > IMHO - lodowka to 20 lat powinna pracowac, a nie 5.

    Mam taką zasadę, by nie kupować rozszerzonych gwarancji (bo z prostego
    rachunku wynika, że to się nijak nie opłaca), ale by kupować produkty,
    do których taka gwarancja jest dostępna :-)
    Ale czasem trudno tak zrobić.
    --
    Krzysztof Hałasa


  • 533. Data: 2018-12-31 19:48:52
    Temat: Re: frankowicze
    Od: Wiesiaczek <W...@v...pl>

    W dniu 31.12.2018 o 17:11, Wojciech Bancer pisze:
    > On 2018-12-31, Wiesiaczek <W...@v...pl> wrote:
    >
    > [...]
    >
    >>> potrąceń na przejściach." (i to akurat jest istotne
    >>> w argumentacji którą przytoczyłem, razem z powodami
    >>> tych potrąceń).
    >>
    >> Jak widzę jesteś betonowym humanistą:)
    >
    > Myślę że masz problem z kontekstem i ogarnięciem czego dotyczy
    > dyskusja i próbujesz mnie w jakiś dziwny sposób zdyskredytować
    > czepiając się zbyt dużego (w Twoim mniemaniu) przycięcia
    > cytatu. Po to zawarłem źródło, żeby dało się zweryfikować
    > skąd wziąłem te dane.
    >
    >> To ile konkretnie tych potrąceń było?
    >
    > A więc wracamy do źródła:
    > https://moto.wp.pl/bedzie-rewolucja-na-przejsciach-d
    la-pieszych-ministerstwo-stawia-na-oswietlenie-62771
    64397910145a
    >
    > "Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że w 2017 r.
    > na przejściach dla pieszych doszło do 4,3 tys. wypadków - to
    > znacznie gorzej niż w 2010 r., gdy doszło do 3,3, tys. takich
    > zdarzeń. W 2017 r. potrącenia na przejściach stanowiły 13 proc.
    > wszystkich zdarzeń drogowych. Aż w 3,4 tys. przypadków winę
    > za potrącenie ponosił kierowca. Oznacza to, że zmotoryzowani
    > spowodowali 79 proc. potrąceń na przejściach."c
    >
    > [... ciach niemerytoryczne wstawki ...]

    OK, chodzi o to, że cytat albo był za krótki albo całkiem zbędny.
    Zresztą ten powyżej tylko zaciemnia sprawę.
    Chciałem tylko zwrócić uwagę, że te załączone statystyki służą jedynie
    przeforsowaniu oświetlania przejść, co uważam za wyrzucenie pieniędzy w
    błoto.

    W imię bezpieczeństwa jesteśmy chyba rekordzistami w budowie rozmaitych
    rondek, wysepek, progów zwalniających i wielu innych pomysłów z których
    pożytek jest zerowy. Oświetlenie przejść, może nawet migające albo też z
    syrenami ostrzegającymi należy do tej samej grupy wydumek drogowców.
    Cóż, muszą uzasadnić swoje istnienie i czerpać kasę z moich podatków.

    Jedynym skutecznym sposobem jest budowa szlabanów, na wzór kolejowych a
    może i z dodatkowymi zasiekami. Podoba Ci się projekt?

    Na głupotę nie ma lekarstwa i z tym trzeba się liczyć.

    Rozsądne rozwiązanie widziałem na Białorusi, gdzie każdy pieszy po
    zmroku musi mieć na sobie elementy odblaskowe, również w terenie
    zabudowanym, a za ich brak mój kolega zapłacił ok, 10EUR.
    Zapewniam, że łatwo się do tego przyzwyczaić :)

    No, ale my som nowocześni i powiesimy lampki i dzwoneczki.



    --
    Wiesiaczek (dziś z podkarpackiej wsi)
    "Ja piję tylko przy dwóch okazjach:
    Gdy są ogórki i gdy ich nie ma" (R)


  • 534. Data: 2018-12-31 20:18:15
    Temat: Re: frankowicze
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>

    "J.F." <j...@p...onet.pl> writes:

    >> No ale w końcu coś na to konto musiało trafić przez KIR.
    >
    > A jak pracodawca ma konto w tym samym banku ? :-)

    To jego kontrahenci nie mają.

    >> W banku się raczej nie urodziło.
    >
    > Np srodki z kredytu :-)

    Depozyty wpłacone też z kredytów?

    Bez przesady. Z tym że, tak jak napisałem, nie wiem jak z udowadnianiem.

    BTW: zdaje się że wyciągi są od jakiegoś czasu podpisywane przez banki?

    >> To nie jest zabezpieczenie, to jest wyłącznie pokrycie strat.
    >
    > Ja tam nie wiem - ubezpieczaja sie wewnetrznie, czy zewnetrznie ...

    Przecież potrafią liczyć.

    > Czy takich prostych ... widzisz ile uzasadnienia.
    > Byloby prosciej, gdyby banki nie byly takie pazerne, i staranniej
    > przeczytaly przepisy.

    Owszem. I gdyby umowa miała np. dwie strony, nie 70.
    --
    Krzysztof Hałasa


  • 535. Data: 2018-12-31 20:18:55
    Temat: Re: frankowicze
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>

    Wojciech Bancer <w...@g...com> writes:

    >> Ja myślę, że nawet zakładali, że waluta może podskoczyć o 100%.
    >> Tyle że wierzyli, że i zarobki wtedy podobnie wzrosną. Nie było to
    >> zresztą bezpodstawne.
    >
    > Akurat to zarobki to prawie o 100% już wzrosły (patrząc po średniej).
    > Patrząc po minimalnej krajowej, to wzrosły o ponad 100%.

    Owszem. Nie twierdziłem, że to się nie spełniło.
    --
    Krzysztof Hałasa


  • 536. Data: 2018-12-31 20:25:05
    Temat: Re: frankowicze
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>

    "J.F." <j...@p...onet.pl> writes:

    > a jak przychodzi kryzys, to trzesa portkami i mowia, ze nic nie moga
    > :-)

    No niestety. I to może być bliskie prawdy, ponieważ państwa lubią
    balansować na krawędzi katastrofy kredytowej.

    > swoja droga - ma ktos dane, jak wygladaly zobowiazania walutowe
    > Panstwa ? Przeciez tez pozyczalismy euro, dolary, moze i franki..

    Są bilanse na stronach MF. Jest trochę dolarów, ale sporo więcej euro -
    ponad połowa to jednak złotówki.
    Z tym że są też różne rzeczy - samorządy, ZUS, sektor publiczny itd.
    --
    Krzysztof Hałasa


  • 537. Data: 2018-12-31 20:29:43
    Temat: Re: frankowicze
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>

    "J.F." <j...@p...onet.pl> writes:

    >> Inaczej to kryminał,
    >
    > kryminal nie, ale ryzyko kursowe.

    Kryminał też, chyba że kredyt udzielony ze środków własnych.

    >> Chyba że ktoś wie (na 1000%) to, czego nikt inny nie wie, wtedy może być
    >> nieco ciekawiej.
    >
    > Albo jest na tyle duzy, ze moze wplywac na kursy.

    To pewien rodzaj owej unikalnej wiedzy :-)
    --
    Krzysztof Hałasa


  • 538. Data: 2019-01-01 11:59:54
    Temat: Re: frankowicze
    Od: Budzik <b...@p...o.n.e.t.pl.nie.spam.oj>

    Użytkownik Krzysztof Halasa k...@p...waw.pl ...

    > Mam taką zasadę, by nie kupować rozszerzonych gwarancji (bo z prostego
    > rachunku wynika, że to się nijak nie opłaca), ale by kupować produkty,
    > do których taka gwarancja jest dostępna :-)

    Niby takie oczywiste :))))

    --
    Pozdrawia... Budzik
    b_ud_zi_k_6_1 na poczta kropka onet kropka pl (adres antyspamowy, usuń także "_")
    "Zbyt wiele wiedzy nigdy nie ułatwia decyzji."
    Frank Herbert


  • 540. Data: 2019-01-01 11:59:54
    Temat: Re: frankowicze
    Od: Budzik <b...@p...o.n.e.t.pl.nie.spam.oj>

    Użytkownik Wojciech Bancer w...@g...com ...

    > [...]
    >
    >>> No to Ci mówiłem już ileś razy, że próbujesz dyskutować o czymś
    >>> innym.
    >>>
    >> Jakos tak mam ze lubie spojrzec na problem ogólnie.
    >> I dlatego wazna jest dla mnie ogolna liczba rannych czy zabitych.
    >
    > Nie patrzysz na problem ogólnie, tylko patrzysz na zupełnie inne
    > zagadnienie. Jak Cię poprosiłem o ogólne stwierdzenie, to się
    > zasłoniłeś przypadkiem szczególnym (jak nie jedzie samochód).
    > Jak nie jedzie samochód, to żadne światło nie jest potrzebne.
    >
    To nie prawda.
    Sytuacja "jak nie jedzie samochod" moze rowniez oznaczac, ze ten samochód
    stanał motywowany czerwonym swiatłem.

    >>> Wypadkowość nie ma dużego związku z myśleniem lub jego brakiem.
    >>> Ma związek z brakiem uwagi i kulturą jazdy.
    >>
    >> A jak przestajesz uwazac to licza sie przyzwyczajenia i odruchy.
    >
    > Czyli jak istnieją te przyzwyczajenia i odruchy, to można powiedzieć
    > że przechodzenie na zielonym jest bezpieczniejsze?
    >
    Jak istnieja te odruchy to pewnie tak.
    Tylko ze uczenie logiki czerwone stop, zielone idz powoduje ze te odruchy
    stają się mniej skuteczne.

    >>> Tak. Dlatego przytoczyłem statystyki. Kierowcy trudniej jest
    >>> zauważyć pieszego, zwłaszcza w trudnych warunkach. Łatwiej jest
    >>> zauważyć "czerwone".
    >>
    >> Ale niewatpliwie najłatwiej pieszemu zauwazyc samochod.
    >
    > Mi nie jest łatwo, mam 5% pola widzenia i widzę nieostro.
    > Może coś zauważę, a może nie. Mogę np. usłyszeć, ale i to
    > nie zawsze. Polecasz mi przechodzenie na zielonym, czy na
    > czerwonym i dlaczego? Czy może to wszystko jedno?
    >
    Jet mi bardzo przykro z powodu twojej choroby ale please - nie prowadzmy
    rozmowy ad absurdum.
    Z pewnoscią ponosisz wieksze ryzyko na drodze niz statystyczny Kowalski.

    >>> To inne pytanie zadam. Dodanie świateł sygnalizacyjnych do
    >>> przejścia podnosi jego bezpieczeństwo, czy nie? Zgodnie z Twoją
    >>> logiką, nie powinno.
    >> Na tym jednym swietle - zapewne tak.
    >
    > Zapewne tak co? Podniesie bezpieczeństwo, czy nie?
    > Jeśli wg Ciebie jedyny wpływ na bezpieczeństwo ma "uwazność" obu
    > stron, to istnienie lub nie światła nie powinno w żaden sposób
    > wpływać na bezpieczeństwo. Czy to postulujesz?
    >
    Jeżeli chodzi o mnie? W wielku miejscach jak najbardziej!
    Ale w wielu innych miejscach nie. Bo sa takie miejsca gdzie ruch jest na
    tyle duzy ze swiatła musza sterowac ruchem.
    Nie dlatego, zeby było bezpieczniej (chociaz oczywiscie tez) ale dlatego
    zeby było płynniej.
    Innymi słwoy mowiac - co z tego ze widze samochody i wiem ze nie moge
    przechodzic, skoro one jada a ja stoje... I tu wchodzi swiatło,
    zatrzymuje samochody i pomaga przejsc.

    Najwazniejsze co postuluje to uczyc myslenia. I wydaje mi sie ze
    dopuszczenia przechodzenia na czerwonym własnie takie myslenie włacza.

    >>>> Ale my sie chyba nie zrozumielismy...
    >>> No ja wiem że nie rozumiesz o co pytam :)
    >>
    >> Mysle ze oboje rozumiemy swoj punkt widzenia i stawianie odrobine
    >> innych pytań nie sprowadzi zadnego z nas na manowce.
    >
    > Ale ja te pytanie zadałem żeby Ci pokazać, że pewne rzeczy "rozumie"
    > się dość naturalnie, bez potrzeby studiów. A Ty brniesz w jakieś
    > porównania nie na temat i ani razu nie zechciałeś łaskawie
    > odpowiedzieć wprost, czy wg Ciebie zielone światło jakkolwiek
    > zmienia bezpieczeństwo pieszego. Mam wrażenie, że po prostu bardzo
    > nie chcesz przyznać, że jednak podnosi.
    >
    no to tez mowie ze kazdy z nas rozumie oba punkty widzenia!

    >>> I teraz - większa jest szansa że zauważysz z daleka świecący nad
    >>> ulicą (albo obok) czerwony stop (i zwolnisz/zatrzymasz się), czy
    >>> że zauważysz pieszego przechodzącego w trudnym do ustalenia
    >>> momencie, który może Cię zauważył, a może nie?
    >>
    >> Spojrz na to z punktu widzenia pieszego.
    >> Czy pieszy ma problem z zauwazeniem samochodu?
    >> Bo to ze kierowcy nie maja problemu z zauwazeniem swiateł to
    >> oczywiste ale mimo to popełniaja bardzo duzo błędów.
    >
    > Ale nie rozpatrujemy sytuacji "czy na zielonym nie ma wypadków"
    > tylko "czy na zielonym jest ich mniej niż na czerwonym".
    >
    Ale na czyim zielonym czerwony? Bo kazdy wypadek na pasach sterownych
    sygnalizacja swietlna jest tak samo wypadkim na zilonym jak i na czerwoym
    :)))

    >>> przechodzenie na zielonym jest bezpieczniejsze, czy na czerwonym.
    >>> Nie kiedy "TY" przechodzisz, tylko ogólnie.
    >> Ale mnie nie interesuje odpowiedz na oko, tylko twarde dane.
    >
    > A mnie interesuje odpowiedź "a" czy "b", a nie o ile "a" jest
    > większe lub mniejsze od "b" i nie umiem się jej doprosić od początku
    > konwersacji w tym temacie. To tak jak z tymi kredytami, pytałem się
    > ciebie CZY wg Ciebie CHF jest ryzykowniejszy od PLN, a nie o ile.
    >
    A skad ja mam to wiedziec?
    Zakładajac, ze jak kogoś nie stac na PLN a stac go na CHF ( ito wyzszy)
    to trzeby załozyc ze według banków (zakładajac oczywiscie ich dobra wole
    w stosunku do klienta) bezpieczniejszy jest CHF...
    Tak, wiem ze takie wnioskowanie to absurd ale nie poziomie wniosków tylko
    na poziomie załozen.

    >> Na oko to jasne i oczywiste ze przepisy u nas sa dobre i ze wolno
    >> przechodzic tylko na zielonym a to co wymyslono w innych krajach ze
    >> rowniez warunkowo na czerownym to herezja i proszenie sie o
    >> kłopoty.
    >
    > Ale co sugerujesz? Że w krajach w których wolno przechodzić na
    > czerwonym jest (te czerwone) tak samo bezpieczne jak zielone? W
    > sensie, że te światła są niepotrzebne tak? Skoro nie mają żadnego
    > wpływu?

    Sugeruje tylko ze w tamtych krajach jest mniej ofiar wsrod pieszych.
    >
    >>> Ja nie pytam o przyczyny, tylko pytam co jest bezpieczniejsze,
    >>> przechodzenie na zielonym, czy na czerwonym. I czy potrafisz to
    >>> powiedzieć bez odbywania studiów kierunkowych w tym temacie.
    >>
    >> No ale ja ci caly czas probuje pokazac ze to nie jest oczywiste i
    >> ze własnie potrzebna jest pogłebiona wiedza.
    >
    > To jest oczywiste. Nieoczywiste jest to dlaczego tak kręcisz i
    > zmieniasz pytanie brnąc w zupełnie inne rejony. Przez analogię, ja
    > się ciebie pytam, czy bezpieczniejszy jest kredyt w PLN, czy w CHF,
    > a Ty się zastanawiasz czy może jednak będzie bezpieczniejszy kredyt
    > w EUR w porównaniu do PLN. O zupełnie innych kwestiach mówisz.
    >
    Ja nie wiem :)
    Przeciez sami piszecie ze moze wibor wzrosnac ale z drugiej strony ze
    trzeba zarabiac w walucie w ktorej sie kredytujesz.
    To ja juz nie wiem...
    Bankowcy mowili mi ze kredyt w chf jest bezpieczny, potem wyszło ze
    srednio. Ja juz nie wiem komu mam wierzyc a przeciez nei zrobie
    specjalnie studiow w dziedzinie finansów i bankowosci zeby kredyt hipo
    wziac...

    >> W swiecie idealnym tak - przechodzenie na zielonym daje 100%
    >> bezpieczenstwo, tak samo jak przechodzenie na pasach.
    >> W swiecie realnym lepiej budowac te zaleznosci troche inaczej.
    >
    > Ale ja NIE pytałem, powtarzam >N I E P Y T A Ł E M< co daje 100%
    > bezpieczeństwo. Tylko pytałem _która sytuacja_ daje _większe_
    > bezpieczeństwo. Większe to nie znaczy 100%, a mniejsze nie
    > oznacza że na pewno wpadniesz pod jadący samochód.
    >
    > Nie wiem po co mieszasz do tego zagadnianie inne kraje. Chcesz
    > udowodnić, że w jakimś kraju ginie więcej osób na zielonym niż
    > na czerwonym? Czy może chcesz udowodnić, że fakt otrzymywania
    > mandatów zmniejsza bezpieczeństwo pieszych? Czy co jeszcze
    > chcesz udowodnić tymi tezami?
    >
    Naprawde nie rozumiesz, dlaczego od sytuacji szczegołowej (przejscie na
    pasach sterowanych sygnalizacja swietlna) przechodze do sytuacji ogolnej
    (ilosc ofiar wsrod pieszych w całym ruchu drogowym)?


    --
    Pozdrawia... Budzik
    b_ud_zi_k_6_1 na poczta kropka onet kropka pl (adres antyspamowy, usuń także "_")
    "Stwierdzono, że demokracja jest najgorszą formą rządu, jeśli nie
    liczyć wszystkich innych form, których próbowano od czasu do czasu."
    Winston Churchill


  • 539. Data: 2019-01-01 11:59:54
    Temat: Re: frankowicze
    Od: Budzik <b...@p...o.n.e.t.pl.nie.spam.oj>

    Użytkownik Krzysztof Halasa k...@p...waw.pl ...

    >> Jestes w stanie wyobrazic sobie ze wiek lat 20 to czas zeby
    >> poszalec a nie planowac zycie do 50-tki?
    >
    > To szalej - tylko potem nie miej pretensji.
    > Kto mówi o 50-tce? Planujesz spłacać kredyt przez 30 lat?
    >
    Banki udzielały kredyty na 30 lat to co w tym dziwnego ze ludzie będa
    tyle spłacali?

    >> A kto powiedział ze 50 za małe dla singla?
    >> Ale jak sie pojawi dziecko to juz za małe.
    >
    > A dziecko to się pojawia znikąd, bez myślenia.

    No wyobraz sobie ze bardzo czesto pojawia sie zaplanowane. A równie
    czesto pojawia sie zaplanowane troche mniej.

    > Nie mówię że tak nie jest, ale wtedy pretensje należy mieć do
    > siebie.

    Od razu pretensje... Zycie po prostu...

    --
    Pozdrawia... Budzik
    b_ud_zi_k_6_1 na poczta kropka onet kropka pl (adres antyspamowy, usuń także "_")
    "Demokracja prowadzi do dyktatury"
    Platon

strony : 1 ... 40 ... 53 . [ 54 ] . 55 ... 60


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1