-
61. Data: 2012-02-19 23:44:30
Temat: Re: ile bylo warte X zl w roku 1984?
Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
"Piotr Gałka" 4f3ce14d$...@n...home.net.pl
> Od lipca 2006 obowiązuje zakaz produkcji trwałych sprzętów AGD i RTV to nie ma co
się dziwić.
IMO nie tyle obowiązuje taki zakaz, co Ty
kupujesz (wybierasz) coraz mniej porządne produkty.
IMO wszystko jest coraz lepsze i trwalsze, ale jeśli
ktoś chce kupować tanio, czasami wpada w pułapki.
--
.`'.-. ._. .-.
.'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
`-:`-'.'. '`\.'`.' ~'~'~'~'~'~'~'~'~ o.`.,
o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;. . .;\|/....
-
62. Data: 2012-02-20 21:50:32
Temat: Re: ile bylo warte X zl w roku 1984?
Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>
"Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console> writes:
>> Był taki okres (kilka ładnych miesięcy, a może nawet rok), że z
>> pensją należało od razu lecieć do kantoru, zamienić na $ i potem
>> stopniowo w ciągu miesiąca na złotówki (zaradny kolega tak robił, ja
>> nie - cały czas mi się wydawało, że to już musi być koniec i w
>> następnym miesiącu to nie będzie miało sensu, a ciągle miało). Nie
>> pamiętam ile na tym zyskiwał. Wydaje mi się, że w okolicy 10..20%,
>> co jak na miesięczne odsetki to sporo jest.
>
> W tamtym czasie i banki dawały bardzo duże %%.
W tamtym czasie to banki jeszcze nie dawały dużego oprocentowania,
zresztą dużego wyboru kont nie było. Podobnie zresztą było z kredytami,
które niektórzy spłacali z jednej pensji (ale byli też tacy, którzy tego
nie zrobili, i mieli zasadniczy problem).
> Aż pewnego poniedziałku cena dolca spadła chyba dwukrotnie. :)
Takiego czegoś nie pamiętam, pamiętam że były spore nagłe wzrosty.
--
Krzysztof Halasa
-
63. Data: 2012-02-20 22:20:51
Temat: Re: ile bylo warte X zl w roku 1984?
Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>
"Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console> writes:
> Co nie było normą? 1984 to śmierć Popiełuszki -- nasilenie wiadomej
> wojny było ogromne! Do okrągłego stołu było daleko, do pierestrojki
> bliżej, ale także daleko...
Widocznie mamy inne definicje "ogromu".
>>> Dopiero 5 lat później, w okolicach Okrągłego Stołu na półki
>>> sklepowe zaczęto sypać towary z całego cywilizowanego świata
>>> a zarobki rosły tak szybko, że pytanie o ceny i wartość złotówki
>>> pod koniec lat osiemdziesiątych miało sens dopiero po sprecyzowaniu,
>>> o który konkretnie dzień chodzi.
>
>> Eee tam, aż tak nie było. Owszem, np. wyrównania otrzymywane po kilku
>
> Nawet wskazana strona GUS potwierdza moje słowa.
No i co - 350% inflacji? To jest tylko średnio 0.35% dziennie, ok. 11%
miesięcznie. Tzn. oczywiście to nie jest żadne "tylko", ale bez
przesady, ludzie żyli i za "normalne" rzeczy płacili jednak złotówkami.
Tak jak napisałem, wyrównanie po kilku miesiącach oznaczało sporą
stratę, kilkudziesięcioprocentową.
> Na półki sklepowe rzucano to co dostawaliśmy za freeko z zagranicy!!!
> Wqrwiało nas to mocno -- sprzedawano to, co dostawano za darmo!
> A Mazowiecki marudził, że tak musi być!
Coś takiego pamiętam, ale to raczej wcześniej, nie pamiętam już
dokładnie ale raczej przed Rakowskim, a na pewno przed Mazowieckim.
> A pamiętasz cokolwiek? Ja nawet najwyższy kurs dolca pamiętam.
> 13 z czymś. 13.7 za dolara -- nie pamiętam jedynie miejsca
> przecinka. Czy to było 1370, czy 13700, czy jeszcze jakoś
> inaczej. I wtedy kurs dolara znienacka zawalił się.
Musiało to być 13700, z tym że akurat tego nie pamiętam. Pamiętam jakiś
gwałtowny skok ponad 11 tys., ale generalnie dolar kosztował poniżej 10
tys. dość długo, chyba przez prawie cały ten okres.
Tzn. oczywiście nie neguję krótkiego wyższego skoku, zdecydowanie nie
operowałem wtedy dolarami codziennie.
> Raczej nie -- a dolar przez wiele lat stał niemal w miejscu.
> W filmie Sami swoi (czy jakoś podobnie) kurs dolca pokrył się
> z temperaturą w Fahrenheitach -- niecałe 100 złotych za dolara,
> a do końca swej stabilności nieznacznie przekraczał 100 złotych.
Była taka cena 70 zł dość długo, ale obroty były dużo mniejsze niż pod
koniec lat 80, niewiele osób to interesowało, cena mogła być zaniżona.
> A dyrektor miał inną gębę? Zarabiał w tym samym rzędzie wielkości.
> Jedynie miał dostęp do talonów, asygnat, przydziałów...
Ładne mi jedynie. Dodatkowo dyrektor z PZPR czy przynajmniej czegoś
podobnego, ale przyznaję że nie wiem dokładnie jak to było z tymi ich
sklepami.
> Kowalski płacił za samochód rynkową cenę, dyrektor dostawał
> asygnatę...
Tak, jeździł 4 lata i stary samochód sprzedawał dużo drożej niż
następnie płacił za nowy.
>> Oczywiście nie porównuję tu udziału w zyskach osób zaangażowanych
>> kapitałowo, wtedy czegoś takiego nie było na większą skalę.
>
> Nie wiem, o czym piszesz. W PRLi niemal wszystko w Polsce było
> własnością państwa polskiego.
Byli tzw. "badylarze". Także część handlu była prywatna (w praktyce),
także teoretycznie państwowe sklepy sprzedawały także sprzęt
np. elektroniczny przemycony prywatnie np. z Berlina Zachodniego.
Był "czarny rynek", na którym można było kupić np. elektronikę.
W drugiej połowie lat 80 (czy jakoś tak) zaczęły działać różne modne
wtedy joint-ventures z kapitałem zachodnim. Powiedzmy że ustawa Wilczka
oznaczała koniec PRL.
--
Krzysztof Halasa
-
64. Data: 2012-02-22 09:23:48
Temat: Re: ile bylo warte X zl w roku 1984?
Od: Piotr Gałka <p...@C...pl>
Użytkownik "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
napisał w wiadomości news:jhqept$1ap$1@inews.gazeta.pl...
>> Byłem asystentem na Politechnice Gdańskiej, nie miałem pojęcia ile
>> zarabiają górnicy. Przeżyłem szok, jak kiedyś górnicy zażądali podwyżki,
>> która była wyższa od mojej całej pensji.
>
> Jako asystent żyłeś z pensji, czy może był ona jedynie skromnym
> dodatkiem doz zysków ciągnionych ;) ,,zajęć pobocznych''?
>
Żyłem z pensji i dorabiałem (rzędu 10..20%) na zajęciach pobocznych.
P.G.
-
65. Data: 2012-02-22 09:34:42
Temat: Re: ile bylo warte X zl w roku 1984?
Od: Piotr Gałka <p...@C...pl>
Użytkownik "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
napisał w wiadomości news:jhs1l2$b11$1@inews.gazeta.pl...
>
> "Piotr Gałka" 4f3ce14d$...@n...home.net.pl
>
>> Od lipca 2006 obowiązuje zakaz produkcji trwałych sprzętów AGD i RTV to
>> nie ma co się dziwić.
>
> IMO nie tyle obowiązuje taki zakaz, co Ty
> kupujesz (wybierasz) coraz mniej porządne produkty.
>
> IMO wszystko jest coraz lepsze i trwalsze, ale jeśli
> ktoś chce kupować tanio, czasami wpada w pułapki.
>
Ja nie chcę kupować, ja chcę produkować trwałe rzeczy (od zawsze (czyli lata
90-te) dawaliśmy 3 lata gwarancji, a sprzęt pracuje do dziś), ale teraz nie
wolno.
P.G.
-
66. Data: 2012-03-13 22:59:17
Temat: Re: ile bylo warte X zl w roku 1984?
Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
"Piotr Gałka" 4f44b41a$...@n...home.net.pl
>>> Byłem asystentem na Politechnice Gdańskiej, nie miałem pojęcia ile zarabiają
górnicy. Przeżyłem szok, jak kiedyś górnicy
>>> zażądali podwyżki, która była wyższa od mojej całej pensji.
>> Jako asystent żyłeś z pensji, czy może był ona jedynie skromnym
>> dodatkiem doz zysków ciągnionych ;) ,,zajęć pobocznych''?
>>
> Żyłem z pensji i dorabiałem (rzędu 10..20%) na zajęciach pobocznych.
To albo kłamiesz, albo byłeś kiepskim asystentem. Ja miałem bardzo
dużo dodatkowych zysków uczelnianych -- dlatego tak mocno mi zależało
na powróceniu tam. Pracy niedużo, zarobki bardzo duże. Być może teraz
jest inaczej -- ale wtedy można było zarabiać tak dużo, że kupno
mieszkania było łatwe i proste. Dziś zapewne zarobki są mocno
skorelowane z pełnioną funkcja oraz z wykształceniem -- zatem
profesorowi łatwo o kupno mieszkania (czy raczej domu) zaś
technicznemu niekoniecznie.
--
.`'.-. ._. .-.
.'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
`-:`-'.'. '`\.'`.' ~'~'~'~'~'~'~'~'~ o.`.,
o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;. . .;\|/....
-
67. Data: 2012-03-13 23:03:27
Temat: Re: ile bylo warte X zl w roku 1984?
Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
"Krzysztof Halasa" m...@i...localdomain
>> W tamtym czasie i banki dawały bardzo duże %%.
W 1984 czy po okrągłym stole?
> W tamtym czasie to banki jeszcze nie dawały dużego oprocentowania,
> zresztą dużego wyboru kont nie było. Podobnie zresztą było z kredytami,
> które niektórzy spłacali z jednej pensji (ale byli też tacy, którzy tego
> nie zrobili, i mieli zasadniczy problem).
>> Aż pewnego poniedziałku cena dolca spadła chyba dwukrotnie. :)
> Takiego czegoś nie pamiętam, pamiętam że były spore nagłe wzrosty.
Bo może mówimy o różnych okresach.
--
.`'.-. ._. .-.
.'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
`-:`-'.'. '`\.'`.' ~'~'~'~'~'~'~'~'~ o.`.,
o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;. . .;\|/....
-
68. Data: 2012-03-14 09:02:34
Temat: Re: ile bylo warte X zl w roku 1984?
Od: Piotr Gałka <p...@C...pl>
Użytkownik "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
napisał w wiadomości news:jjojr8$47r$1@inews.gazeta.pl...
>
>>>> Byłem asystentem na Politechnice Gdańskiej, nie miałem pojęcia ile
>>>> zarabiają górnicy. Przeżyłem szok, jak kiedyś górnicy zażądali
>>>> podwyżki, która była wyższa od mojej całej pensji.
>
>>> Jako asystent żyłeś z pensji, czy może był ona jedynie skromnym
>>> dodatkiem doz zysków ciągnionych ;) ,,zajęć pobocznych''?
>>>
>> Żyłem z pensji i dorabiałem (rzędu 10..20%) na zajęciach pobocznych.
>
> To albo kłamiesz, albo byłeś kiepskim asystentem. Ja miałem bardzo
> dużo dodatkowych zysków uczelnianych
Czyli kłamię bo nie przyznam się, że byłem kiepskim asystentem.
1. Studenci przyznali mi tytuł najlepszego asystenta roku.
2. Po 3 latach bycia asystentem starsi koledzy (prowadzący te same zajęcia w
innych grupach) zapytali jak ja to robię, że moi studenci od 3 lat zawsze
wypadają najlepiej na egzaminie. Powiedzieli by mi, że jest robiony taki
ranking gdyby nie to, że już za pierwszym razem moi byli najlepsi no to
uznali za przypadek i postanowili poczekać do następnego roku, ale po 3
latach już nie wytrzymali i się dowiedziałem o tym że co roku liczą średnią
z egzaminu według prowadzących ćwiczenia.
Największym dodatkowym zyskiem uczelnianym mogły być wyjazdy, tylko, że
mówimy o okolicach 84. Jak wychodziłem w 84r z wojska to mi wyraźnie
zapodali, że o paszporcie to na kilka lat mam zapomnieć.
P.G.
-
69. Data: 2012-03-18 14:55:40
Temat: Re: ile bylo warte X zl w roku 1984?
Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
"Piotr Gałka" 4f605eab$...@n...home.net.pl
> Czyli kłamię bo nie przyznam się, że byłem kiepskim asystentem.
> 1. Studenci przyznali mi tytuł najlepszego asystenta roku.
> 2. Po 3 latach bycia asystentem starsi koledzy (prowadzący te same zajęcia w innych
grupach) zapytali jak ja to robię, że moi
> studenci od 3 lat zawsze wypadają najlepiej na egzaminie. Powiedzieli by mi, że
jest robiony taki ranking gdyby nie to, że już za
> pierwszym razem moi byli najlepsi no to uznali za przypadek i postanowili poczekać
do następnego roku, ale po 3 latach już nie
> wytrzymali i się dowiedziałem o tym że co roku liczą średnią z egzaminu według
prowadzących ćwiczenia.
> Największym dodatkowym zyskiem uczelnianym mogły być wyjazdy, tylko, że mówimy o
okolicach 84. Jak wychodziłem w 84r z wojska to
> mi wyraźnie zapodali, że o paszporcie to na kilka lat mam zapomnieć.
To miałeś pecha? :) Też i w to trudno mi uwierzyć. Mnie nikt nie bronił
paszportu w tych latach. Tyle tylko, że ja nie wiedziałem o tym, iż na
przykład do Berlina można jechać bez wiz i za darmo. (albo i taniej) IMO
paszport można było dostać, ale trzeba było zwracać w tydzień 9czy miesiąc)
po powrocie. Mnie zagrozili, że jeśli nie zwrócę na czas, mogę mieć problemy
w latach następnych. :) Ale ja w wojsku nie służyłem. :)
Mnie na uczelni płacono dobrze. Dobrze traktowano, dobrze płacono,
dbano o moje dobre samopoczucie. Ale ja byłem pracownikiem
technicznym i nie miałem wyższego wykształcenia.
Praktyką tej uczelni były prace dodatkowe, zazwyczaj płatne bardzo
dobrze -- pensja była wręcz dodatkiem :) do całej reszty zarobków.
(zarobkowych prac dodatkowych, korzystnych kredytów (3% bez prowizji)
refundacji odpoczynku wakacyjnego, premii, 13 pensji...)
Nie domagałbym się powrotu, gdyby tam źle płacono. :)
[a tymczasem postanowiłem, że prosić będę Boga o zburzenie
Kościoła rzymskokatolickiego, aby odzyskać to, co mi przysługuje
i na czym mnie/mi zależy, jako że duchowieństwu akademickiemu
,,zawdzięczam'' zabranie mi mego miejsca na uczelni? jako że
to duchowieństwo nadal stawia opór... coraz słabszy, coraz
bardziej chaotyczny, coraz mniej zdecydowany, ale jednak
stawia skutecznie... Łazewskiego podnieca :) taki opór,
Ozorowski nadal jest zbyt silny]
I ja nie miałem tam żadnego pociotka, który by dbał o mnie.
Najpierw zająłem wakat, później otworzyli celowo dla mnie
zupełnie nowy etat. BTW -- na posiedzeniu komisji senackiej
ds. redukcji etatów otworzono dla mnie ten etat.
Raczej często przypominano mi o tym, że dodatkowe prace są dla uczelni
korzystne, gdyż pracownik pracuje za kilku, wynagrodzenie zaś bierze
częściowo za kilku a częściowo za jednego -- ZUS, wakacje, kredyty itd...
Dodawano mi, że takie zwyczaje nie biorą się znikąd, i że inne uczelnie
nie są inne pod tym względem.
Inni znani mi pracownicy uczelni też mieli masę dodatkowej pracy,
z tym że u tych innych zazwyczaj stosunek pensji do całości
wynagrodzenia wyglądał jeszcze ciekawiej. Legendy ponoć nie
zauważały poborów wcale. I piszę poważnie. Były osoby, które
w masie pieniędzy otrzymywanych z uczelni nie potrafiły doliczyć
się pensji -- komuś uczelni z jakiegoś powodu nie przekazywała
jakiś czas pensji na konto, ale ten człowiek tego nie zauważał. :)
A opowiadał mi o tym mój ówczesny kierownik, mgr inż. Wojciech Żukowski.
I właśnie te dobre zarobki stały się podstawą do dobrych zarobków
,,rodzinnej firmy''. Zarobki owej firmy też były na tyle duże, iż
brak pensji uczelnianej mógłby umknąć uwadze.
I chyba stąd wzięło się mniemanie o niskich pensjach -- w masie
innych pieniędzy zarabianych na uczelni, pensja wyglądała skromnie.
Pamiętam, jak już na początku lat 90tych na jakimś parkingu bez
WC zapytałem kierowcę spotkanego tam (na tym parkingu) autokaru
o możliwość skorzystania z jego WC. Facet patrzył na mnie tak,
jakbym go prosił o kilogram złota i dodał, ile kosztuje wymiana
jakiegośtam wkładu takiej autokarowej toalety. Dodał, że nikt
w Polsce (w tamtych czasach) z ludzi normalnych nie korzysta
z tych toalet. Mnie zaś ta cena nie szokowała...
Zgrzytało też, gdy z kimś gdzieś szedłem do jakiejś knajpy -- choć
chętnie stawiałem, ludzi szokowała moja rozrzutność. Inna sprawa,
że któregoś razu w Holiday Inn spotkałem w czasie jakiejś wystawy
mego następcę z Katedry Fizyki, który choć zarabiał bardzo dobrze,
był skąpy i nie chciał dać zarobić szatniarzowi.
Aby było jasne -- nie mówię o noclegu w tym hotelu, ale o jakiejś
wystawie komputerowej, na dodatek bezpłatnej, jeśli nie liczyć
szatni, której opłacenie chyba nie było obowiązkowe.
-=-
No właśnie -- paszportu Ci nie dawali? Ale po Polsce jeździło
się bez paszportu, a i do dawnych demoludów paszport nie był
jakimś cudem. Do tak zwanych kapitalistycznych paszport był
przechowywany na Policji bodajże, ale do socjalistycznych -- w domu.
Niby to był ten sam -- różne były pieczątki, ale chyba jednak
przesadzasz z tą niemożliwością wyjazdową. Raczej dla Ciebie
kurica nie ptica Polsza nie zagranica
i demoludy to nie zagranica. :)
W Polsce też hotele są drogie a delegacje niekoniecznie zwracały
symboliczne kwoty -- u mnie zwracały, gdy jechałem w celach prywatnych,
ale jeśli jechałem w celu służbowym, uczelnia płaciła za hotel bez łaski.
Inna sprawa, że ja wolałem akademik -- jak głupi, bo jednak zwrot za
hotel był możliwy po przedłożeniu dokumentów uwiarygodniających
poniesione koszty.
Jako naukowy -- miałeś powody do podróżowania po całym kraju na pewno.
A takie podróże normalnie kosztują -- uczelnia (przynajmniej moja)
bez łachy zwracała za hotele i kilometry. Gorzej (choć nie do końca
źle) było z jedzeniem. Tu chyba był ryczałt, choć pamiętam, że ten
ryczałt także dawało się ominąć, o ile jechało się na dłużej niż na
jeden dzień. :)
--
.`'.-. ._. .-.
.'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
`-:`-'.'. '`\.'`.' ~'~'~'~'~'~'~'~'~ o.`.,
o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;. . .;\|/....
-
70. Data: 2012-03-18 15:22:40
Temat: Re: ile bylo warte X zl w roku 1984?
Od: "Eneuel Leszek Ciszewski" <p...@c...fontem.lucida.console>
"Piotr Gałka" 4f44b6a7$...@n...home.net.pl
>>> Od lipca 2006 obowiązuje zakaz produkcji trwałych sprzętów AGD i RTV to nie ma co
się dziwić.
>> IMO nie tyle obowiązuje taki zakaz, co Ty
>> kupujesz (wybierasz) coraz mniej porządne produkty.
>> IMO wszystko jest coraz lepsze i trwalsze, ale jeśli
>> ktoś chce kupować tanio, czasami wpada w pułapki.
> Ja nie chcę kupować, ja chcę produkować trwałe rzeczy (od zawsze (czyli lata 90-te)
dawaliśmy 3 lata gwarancji, a sprzęt pracuje
> do dziś), ale teraz nie wolno.
IMO nie tyle nie wolno, co nie warto, bo sprzęt starzeje się tak,
iż po paru latach staje się bezwartościowy, mimo że jest sprawny.
Co komu w Polsce po ,,analogowym'' telewizorze za 3 lata?
Źródła światła są coraz bardziej żywotne -- LEDki czy świetlówki chociażby.
Pamiętam radyjko, które dostałem na I komunię -- było strasznie delikatne.
Dziś sprzęt powinien wytrzymywać upadki ze stołu i do pewnego stopnia debilne
zachowanie użytkownika. Oczywiście nie mówię o niezniszczalności, ale żaden
telefon nie może popsuć się tylko dlatego, że ktoś źle odłożył słuchawkę na
całą noc czy odwrotnie włożył baterie...
Konkrety... Telewizor... Te pierwsze psuły się niemal codziennie.
Mój kuzyn dał mojemu ojcu rozpiskę -- którą lampę wymieniać w razie jakiego kłopotu.
Bez tego telewizor dłużej czekał na naprawy niż był sprawny. Podobnie psuły się
radia, lodówka psuła się co parę lat, pralka podobnie.
Teraz, jeśli pralka zepsuje się, to zazwyczaj znak, że pora na nową.
Jeśli lodówka zepsuje się -- to raczej słuchać QRWA MAĆ!!!
Radiomagnetofon z dwiema kieszeniami roztrzaskałem sprawny,
aby dać miejsce nowym wynalazkom...
Przedłużacze -- dziś nie psują się w ogóle, kiedyś psuły się stale/permanentnie.
Wyłączniki -- dziś psują się sporadycznie, podczas gdy kiedyś miałem kilka
zapasowych na wszelki wypadek, który miał miejsce często.
Gniazdka -- dziś rozsypanie się któregoś jest po prostu zjawiskiem. :)
Kiedyś też trzeba było mieć zapasowe na wszelki wypadek.
Moja matka powtarza stale:
-- jaki to dobry telewizor; nie psuje się od tylu lat
A wiesz, dlaczego ona tak mówi? Bo pamięta te sprzed 20 czy 30 lat.
Aparaty fotograficzne Canona z wyższej półki chyba mają dożywotnie gwarancje na
migawki.
Ale idźmy dalej. Akumulatory. 15 lat temu akumulator w telefonie służył nie dłużej
niż 2 lata. Teraz trudno zarżnąć akumulator, choć jest mniejszy w cm^3 a większy w
mWh.
Do notebooka włożono mi (naprawa gwarancyjna, zgłoszenie ostatniego dnia gwarancji)
nowy akumulator (dwa razy większej pojemności niż był) który po półrocznej
eksploatacji
nie wykazuje żadnego zużycia. W czteroletnim notebooku akumulator skończy się --
zostało
10%, na kilka minut, taki skromny UPC.
A kiedyś te akumulatory był piętą Ahillesa...
Zobacz też matryce -- jak długo żyły matryce kiedyś, jak wygląda to dzisiaj.
-=-
IMO sprzęt elektroniczny (czy w ogóle AGD) jest coraz trwalszy, choć
można uznać, że celowo skraca się jego żywotność, aby nie podnosić
niepotrzebnie ceny produkcji, gdyż i tak po kilku latach taki sprzęt
traci swoją wartość użytkową, gdyż staje się przestarzały.
Co wolisz? Pralkę za 5 tysięcy złotych pracującą 10 lat
czy pralkę podobną, za 1 tysiąc złotych pracującą 7 lat?
Moja pralka po 10 latach zaczęła sypać się -- obciążnik, stycznik
silnikowego sterownika, grzałka, cos jeszcze... Kosztowała ponad
nieco ponad 2 tysiące około roku 1997. Dawała wycisk 900rpm
i prała teoretycznie 5 kg -- miała gwarancję dwuletnią. Nowa
kosztowała około 1300 złotych, ma 1200rpm i 7kg oraz
gwarancję pięcioletnią.
Jest znacznie tańsza, a biorąc pod uwagę spadek wartości pieniądza
jest tańsza kilka razy; pojemniejsza; lepiej pierze i lepiej wiruje
i ma dłuższą gwarancję...
Ta wcześniejsza to Ariston -- górna wówczas półka dla przeciętnego Polaka.
Ta nowsza to Candy.
Pierwsze polskie ,,automaty pralnicze'' psuły się bardzo często, co pamiętam.
--
.`'.-. ._. .-.
.'O`-' ., ; o.' eneuel@@gmail.com '.O_'
`-:`-'.'. '`\.'`.' ~'~'~'~'~'~'~'~'~ o.`.,
o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;. . .;\|/....