eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseGrupypl.biznes.banki › kupować mieszkanie?
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 86

  • 61. Data: 2008-10-12 22:29:43
    Temat: Re: kupować mieszkanie?
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>

    Jacek Popławski <j...@i...pl> writes:

    >>>>> Załóżmy, że średni koszt mieszkania to 100.000PLN.

    > Ilość pieniędzy jaką trzeba wydać na mieszkanie.

    Jakies wirtualne mieszkanie w wirtualnym miejscu?

    >> Akurat pewnie beda rosly, na dluzsza mete, bo dlaczego mialyby nie
    >> rosnac?
    >
    > Bo niektórym wartość spadła do zera.

    Brak wystarczajacego zwiazku przyczynowo - skutkowego :-)

    > Ale nie każdy musi mieć własne mieszkanie! Przecież to zależy od tego, ile się
    > zarabia i w jakiej się jest sytuacji życiowej.

    No pewnie. Przeciez napisalem, ze mozna mieszkac z rodzicami.
    Zwlaszcza jesli ktos w ogole nie zarabia.

    Ale jednak sa ludzie, ktorzy chca miec swoje mieszkanie (oddzielne,
    niekoniecznie wlasne), i ktorych stac na to?

    > Nie wiem. Nie potrafię ocenić co będzie dalej. Nie wyobrażam sobie jednak, aby
    > ceny szły teraz w górę (chyba, że w wyniku inflacji).

    A wiec jednak wyobrazasz sobie? To juz nie tak zle.

    > Spodziewam się raczej
    > dwukrotnej obniżki, ale nie wiem czy za rok czy za trzy lata.

    Aha. Nie chcialbym Cie zmartwic...

    > Ale moje informacje są sprzeczne z Twoimi, więc to chyba normalne, że pytam o
    > źródło Twoich? Według moich informacji spadek cen mieszkań był
    > bardzo duży.

    Spadek cen mieszkan w Polsce? No nie wiem, w ciagu ostatnich kilku lat
    poszly w gore o 100% albo wiecej. W kazdym razie w mojej okolicy nikt
    mi nie sprzeda mieszkania za 2x tyle, ile ono kosztowalo na poczatku
    tego tysiaclecia. Za 3x tyle to bym mogl pewnie wybierac (nie jakos
    bardzo, ale w ogole byloby z czego) - tyle ze to sie cokolwiek droga
    impreza wtedy robi.

    > Inflacja jest sztucznie wyliczana, dlatego "raz większa raz mniejsza" nie musi
    > oznaczać mniejszego/większego wzrostu cen tylko manipulację koszykiem.

    Ale co to ma wspolnego z mieszkaniami?

    > Żywność taka jak mięso, w sklepach spożywczych, od września 2007 do września
    > 2008 na przykład.

    Widocznie w innych sklepach robimy zakupy :-)
    Tzn. nie twierdze ze nie zdrozalo - ale nie o 100%, moze o 30%.
    Latwiej moglbym porownac ogolna roznice w wydatkach tego typu, sa
    sumy na wyciagach.
    --
    Krzysztof Halasa


  • 62. Data: 2008-10-13 07:13:30
    Temat: Re: kupować mieszkanie?
    Od: "Wielebny" <v...@o...pl>

    > "Wielebny" <v...@o...pl> writes:
    >
    > >> Popelniasz podstawowy blad. Mieszkania sa potrzebne ludziom do
    > >> mieszkania. Tak jak chleb do jedzenia.
    > >
    > > Niektórym.
    >
    > Masz racje, zapomnialem o tych, ktorzy wola miejsce pod mostem.

    Znam takich co posiadają 3-5 mieszkań. Myślisz, że potrzebują ich do mieszkania?
    Wydawało mi się, że ciężko się mieszka w pięciu mieszkaniach jednocześnie, czyż nie?

    Natomiast słusznie zauważył ktoś poniżej, że przyrost jest ujemny (i na zmianę
    trendu się nie zanosi), parę milionów postanowiło skosztować lepszego świata (i
    zapewne duża część już nie wróci) a mieszkań jakoś drastycznie nie ubywa. Można
    oczywiście snuć opowieści o wielkiej płycie ze szparami na dwa palce, ale jest
    bardzo dużo substancji mieszkaniowej w całkiem dobrej kondycji, która posłuży
    jeszcze lata.

    Kwestia mieszkania 'na kupie' z dziadkami. Też przedstawiasz trochę jednostronny
    obraz. Bywają takie sytuacje, że młody człowiek ma już odziedziczone mieszkanie
    po dziadkach, a nadal mieszka z rodzicami, bo tak wygodniej, bo jeszcze nie czas
    na start w samodzielność etc.

    Tak jest sytuacja inicjatora wątku o ile się nie mylę, że był już posiadaczem
    czegoś i postanowił sobie wymienić na nowe. Ale przecież stare nie uległo
    dezintegracji :)

    W skrajnym przypadku dwudziestokilkuletni jedynak może być posiadaczem dwóch
    mieszkań po każdej ze stron. Napisałem 'w skrajnym', prawda?

    A zaraz dojdzie trzecie mieszkanie po rodzicach :)

    > > Natomiast skąd przeświadczenie, że wszyscy są skazani na życie w
    > > Pierdzichowie.
    > > Niektórzy na pewno, ale czy wszyscy?
    >
    > Nawet nie wiem gdzie znajduje sie ta Twoja miejscowosc, wiec nie mam
    > na ten temat opinii.

    Miałem na myśli Polskę jako całość...

    W.

    --
    Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


  • 63. Data: 2008-10-13 16:49:36
    Temat: Re: kupować mieszkanie?
    Od: "Szymon" <n...@o...pl>

    > Ale to tylko chwilowe, niezaleznie od tego czy bedzie kryzys bankowy
    > czy nie, oprocentowanie spadnie za max kilka miesiecy.

    Moze. Podobnie jak cena najmu i mieszkan. Juz ustalilismy, ze jest pewna
    korelacja na podstawie danych sprzed 6-7 lat i obecnych.
    Ponadto wydaje mi sie, ze niektore banki maja 8% na 2 lata.

    > 4% lokata jest zupelnie dobrym zalozeniem na dluzsza mete, ale niech
    > bedzie, 5%. Odejmij belke i inflacje, ile zostanie? Jak juz
    > ustalilismy, koszty metra wzrastaja proporcjonalnie do kosztow
    > wynajmu. Tylko kwota lokaty niespecjalnie chce rosnac :-(

    Ten sam blad co wczesniej. Zakladasz, ze lokata spadnie o polowe, a ceny
    najmu i mieszkan nie. Tymczasem tendencja od paru miesiecy jest dokladnie
    odwrotna.

    > Byli ludzie, ktorzy proponowali podobny scenariusz, ale nie z lokata,
    > a z jakims funduszem itp. Z lokata chyba nikt jeszcze nie proponowal :-)

    Wiadomo jak jest z funduszami. Lokata na staly % to pewny zysk. Dzis na 8
    mozna zalozyc na bodaj 2 lata max.

    >> Ja niestety posiadam wlasne. Niestety, bo owe 6-7 lat temu pracowalem w
    >> swoim miescie. Dzis dojezdzam do pracy 100km w obie strony codziennie
    >> wydajac ok. 6000zl/rok na paliwo. Gdybym sie jednak w nieruchomosci nie
    >> uwiklal, mieszkalbym w miescie, w ktorym pracuje. Juz na samych dojazdach
    >> bylbym sporo do przodu.
    >
    > Dlaczego nie sprzedasz i nie kupisz w tamtym miescie? Albo, jesli to
    > takie korzystne, dlaczego nie sprzedasz i nie zrobisz tak z ta lokata?
    > :-)

    Chetnie sprzedam - nawet proponowalem to jednego z tutejszych emerytalnych
    inwestorow :-)) Sprawa jest prosta. Kupno odpada, bo umowe mam na rok.
    Czyli - byc moze - musialbym znowu kupowac i sprzedawac, a jak wiadomo na
    takich operacjach jedyna osoba, ktora dobrze wychodzi to posrednik :-)
    Troche trudno w dzisiejszych czasach zostawiac po sobie mieszkanie tam,
    gdzie sie pracowalo, bo to juz nie ten wiek, gdzie czlowiek zaczynal po
    studiach prace w zakladzie X i z tego zakladu odchodzil po 40 latach na
    emeryture. Niestety moje nieruchomosci to nie tylko mieszkanie, ale i
    dzialka czy garaz. Miec garaz 50km od domu to tak nie bardzo. Wiec znowu
    problem - albo sprzedawac albo wynajmowac. Tyle, ze wynajem to wiesz...
    dochod. Wiec zaraz skarbowka sie mna zainteresuje to sie jeszcze uwiklam w
    jakas dzialalnosc gospodarcza czy Bog wie co tam jeszcze.

    > Jakbym ja mial codziennie robic 200 km do i z pracy to z pewnoscia bym
    > sie przeprowadzil, i to nie ze wzgledu na koszty paliwa.

    W OBIE strony 100km. Dojazd w jedna zajmuje mi godzine. To naprawde tak
    wiele na dzisiejsze korki chociazby w wiekszych miastach?
    Ale faktem jest - 6000 rocznie na plus przy wynajeciu wzgledem obecnej mojej
    sytuacji.

    >> Przy czym chyba to tylko kwestia najblizszej rodziny. Z wynajeciem jest
    >> nieco szersze pole, bo i blizsi znajomi w gre wchodza.
    >
    > Owszem, ale to wciaz nie jest wyznacznik czegokolwiek. Znakomita
    > wiekszosc osob nie ma takiej mozliwosci, a jesli nawet ktos ma, to
    > tylko chwilowo.

    Chwilowo czy perspektywa czesto kilku lat. Tylko wracam do tematu - jaki
    problem zmienic wynajmowane mieszkanie na inne?



  • 64. Data: 2008-10-13 16:51:09
    Temat: Re: kupować mieszkanie?
    Od: "Szymon" <n...@o...pl>

    > Zakladam ze to zart oczywiscie.

    Nie, to nie zart. Owszem, najemca moze sobie maznac farba czy cos. Ale
    liczysz na to, ze wymieni Ci okna, oplaci ocieplanie budynku, polozy nowe
    podlogi itp.? Szczegolnie, ze w kazdej chwili mozesz zerwac umowe?

    Niech zgadne - nigdy nie wynajmowales komus mieszkania, prawda?



  • 65. Data: 2008-10-13 17:03:01
    Temat: Re: kupować mieszkanie?
    Od: "Szymon" <n...@o...pl>

    > Bank zajmujacy sie reklama? Niewazne.

    Wiele znasz bankow, ktore sie nie reklamuja?

    > Dla banku istotne jest to, ze ryzyko jest wieksze, a dla klienta
    > powinno byc to, ze to jest zwykla lichwa (no, moze nie taka jak poza
    > bankami). Ale jesli ktos lubi "kupowac bankom marmury" to nie widze
    > problemu, niech tylko nie placze pozniej ze cos nie wyszlo.

    Niekoniecznie. Bank szybciej przedluzy Ci okres kredytowania, zgodzi na
    dodatkowa hipoteke niz przejmie zadluzone mieszkanie. To jest dopiero
    problem. Zupelnie inaczej ma sie sprawa kredytow konsumpcyjnych. Sciagnac
    nakazem sadowym komus z dochodow 4 czy 5 tys. zl to pestka. Sprobuj sciagnac
    z pensji 300.000 na przyklad.

    > Co z tego wynika dla sprawy?

    Wszystko zmierza do tego, aby wytlumaczyc Ci, iz obliczanie sensownosci
    nabywania mieszkania jest dosc... nietypowe.

    > A myslisz ze kto w koncu placi za remonty i wykonczenie - pieniadze
    > spadaja z nieba czy wlasciciele sa tacy dobrzy i dokladaja?

    Otoz wlasnie. Jesli stan mieszkania przestaje mi sie podobac, a wynajmuje to
    po prostu zmieniam mieszkanie. Proste. Jak sasiedzi mi nie pasuja to tak
    samo. Wlasciciel nie ma tego komfortu. Bo widzisz... ja sie wyprowadzilem,
    bowiem stan mieszkania przestal mi odpowiadac, a Ty albo robisz remont, albo
    obnizasz cene najmu. W obu przypadkach wlasciciel traci. Zaczynam powoli
    watpic czy kiedykolwiek wynajmowales komus, ale i czy aby na pewno masz
    swoje mieszkanie. Czyzbys nie slyszal o remoncie?

    >> Co za problem - doszly dzieci - zmieniasz na wieksze. Ta
    >> operacja nic Cie nie kosztuje. Tymczasem sprzedaz obecnego i zakup
    >> wiekszego
    >> to koszty i to znaczne.
    >
    > A lot na Ksiezyc to jeszcze wieksze koszty. Dziwnym trafem moi znajomi
    > kupuja mieszkania przynajmniej wiedzac o tym, ze beda chcieli miec
    > dzieci. Albo juz je majac.

    Brawo dla nich. Szczegolnie, ze pewnie jeszcze owe dzieci odczuja decyzje
    swoich rodzicow.

    >> tak, bo skutecznie reklamy przekonaly do kredytow. Ja tylko chce
    >> zauwazyc,
    >> iz mimo ze dzis z odsetek spokojnie wynajmiesz i jeszcze zostanie - w
    >> praktyce nawet nie 30%, ale jak te wszystkie ukryte oplaty doliczysz to
    >> pewnie z 50-60%.
    >
    > Aha. Opierasz swoje decyzje na tym, ze _dzis_, w wyjatkowej
    > sytuacji, byc moze gdzies uda sie tak zrobic?

    Opieram swoje poglady na obserwacji rynku. Jako osoba posiadajaca
    nieruchomosci, wynajmujaca je w przeszlosci, mieszkajaca na swoim i majaca
    wielu znajomych wynajmujacych od kogos. Fakt - sam nigdy nie wynajmowalem.
    Ale wiele razy przebywalem, rozmawialem itp. na temat osob wynajmujacych.

    >> Popyt tez generowaly dosc lagodne warunki otrzymania kredytu
    >> hipotecznego. W
    >> tej chwili kto mial wziac to juz wzial, a warunki sie zaostrzyly i coraz
    >> trudniej bedzie spotkac klienta chcacego nabyt mieszkanie.
    >
    > Aha. Tyle ze ludzie beda zarabiac coraz wiecej (integracja z UE),
    > coraz latwiej bedzie kupic :-)

    Fakt, zatem coraz wiecej bedzie do wynajecia. Ergo: znowu korelacja zostanie
    zachowana.



  • 66. Data: 2008-10-13 17:43:48
    Temat: Re: kupować mieszkanie?
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>

    "Szymon" <n...@o...pl> writes:

    > Ten sam blad co wczesniej. Zakladasz, ze lokata spadnie o polowe, a ceny
    > najmu i mieszkan nie. Tymczasem tendencja od paru miesiecy jest dokladnie
    > odwrotna.

    Nope, niczego takiego nie zakladam, nie ma tu zadnego bledu. Zakladam,
    ze kwota lokaty ze sprzedazy nie wzrosnie o 100%, to chyba oczywiste.

    >> Byli ludzie, ktorzy proponowali podobny scenariusz, ale nie z lokata,
    >> a z jakims funduszem itp. Z lokata chyba nikt jeszcze nie proponowal :-)
    >
    > Wiadomo jak jest z funduszami. Lokata na staly % to pewny zysk. Dzis na 8
    > mozna zalozyc na bodaj 2 lata max.

    Przyklad?
    Swoja droga, 2 lat to raczej nie jest znaczacy okres w takich kwestiach?

    > Chetnie sprzedam - nawet proponowalem to jednego z tutejszych emerytalnych
    > inwestorow :-))

    Czyli cena zaporowa?

    > Tyle, ze wynajem to wiesz...
    > dochod. Wiec zaraz skarbowka sie mna zainteresuje to sie jeszcze uwiklam w
    > jakas dzialalnosc gospodarcza czy Bog wie co tam jeszcze.

    Nie zartuj, nie ma z tym najmniejszego problemu. Pojedyncza wizyta
    w US, pozniej tylko wplacasz zaliczki raz na kwartal.

    > W OBIE strony 100km.

    Tzn. w jedna strone 50 km i w druga 50 km jak rozumiem.

    > Dojazd w jedna zajmuje mi godzine. To naprawde tak
    > wiele na dzisiejsze korki chociazby w wiekszych miastach?

    Kilkaset godzin rocznie. Sporo IMHO, ale co kto lubi. Ja bym nie
    lubil, ale na szczescie nie mam takiego problemu.

    > Chwilowo czy perspektywa czesto kilku lat. Tylko wracam do tematu - jaki
    > problem zmienic wynajmowane mieszkanie na inne?

    Zaden. Kwestia kasy wylacznie.
    --
    Krzysztof Halasa


  • 67. Data: 2008-10-13 17:46:25
    Temat: Re: kupować mieszkanie?
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>

    "Szymon" <n...@o...pl> writes:

    > Nie, to nie zart. Owszem, najemca moze sobie maznac farba czy cos. Ale
    > liczysz na to, ze wymieni Ci okna, oplaci ocieplanie budynku, polozy nowe
    > podlogi itp.? Szczegolnie, ze w kazdej chwili mozesz zerwac umowe?

    A co to ma do rzeczy w kontekscie tego, ze bierzesz pod uwage mBank
    i jego historyczne 16,5% jako jakas wartosc odniesienia?

    > Niech zgadne - nigdy nie wynajmowales komus mieszkania, prawda?

    Pudlo :-)
    --
    Krzysztof Halasa


  • 68. Data: 2008-10-13 17:51:20
    Temat: Re: kupować mieszkanie?
    Od: "Szymon" <n...@o...pl>

    >> Ten sam blad co wczesniej. Zakladasz, ze lokata spadnie o polowe, a ceny
    >> najmu i mieszkan nie. Tymczasem tendencja od paru miesiecy jest dokladnie
    >> odwrotna.
    >
    > Nope, niczego takiego nie zakladam, nie ma tu zadnego bledu. Zakladam,
    > ze kwota lokaty ze sprzedazy nie wzrosnie o 100%, to chyba oczywiste.

    W tej chwili mamy lokaty na 9%, wiec dlaczego pisales, ze liczysz 4-5?

    >>> Byli ludzie, ktorzy proponowali podobny scenariusz, ale nie z lokata,
    >>> a z jakims funduszem itp. Z lokata chyba nikt jeszcze nie proponowal :-)
    >>
    >> Wiadomo jak jest z funduszami. Lokata na staly % to pewny zysk. Dzis na 8
    >> mozna zalozyc na bodaj 2 lata max.
    >
    > Przyklad?

    Getin. 8,5% na 2 lata stale.

    > Swoja droga, 2 lat to raczej nie jest znaczacy okres w takich kwestiach?

    No ale mistrzu - juz bylo o tym, ze 6-7 lat temu proporcje byly takie same.
    Wtedy mbank dawal 16,5%

    >> Chetnie sprzedam - nawet proponowalem to jednego z tutejszych
    >> emerytalnych
    >> inwestorow :-))
    >
    > Czyli cena zaporowa?

    Raczej przemyslal.

    >> Tyle, ze wynajem to wiesz...
    >> dochod. Wiec zaraz skarbowka sie mna zainteresuje to sie jeszcze uwiklam
    >> w
    >> jakas dzialalnosc gospodarcza czy Bog wie co tam jeszcze.
    >
    > Nie zartuj, nie ma z tym najmniejszego problemu. Pojedyncza wizyta
    > w US, pozniej tylko wplacasz zaliczki raz na kwartal.

    Czyli wiecej niz musi zrobic najemca... znowu...

    >> W OBIE strony 100km.
    >
    > Tzn. w jedna strone 50 km i w druga 50 km jak rozumiem.

    Tak.

    >> Dojazd w jedna zajmuje mi godzine. To naprawde tak
    >> wiele na dzisiejsze korki chociazby w wiekszych miastach?
    >
    > Kilkaset godzin rocznie. Sporo IMHO, ale co kto lubi. Ja bym nie
    > lubil, ale na szczescie nie mam takiego problemu.

    Ale czy nie bedziesz mial zawsze?

    >> Chwilowo czy perspektywa czesto kilku lat. Tylko wracam do tematu - jaki
    >> problem zmienic wynajmowane mieszkanie na inne?
    >
    > Zaden. Kwestia kasy wylacznie.

    I chyba latwiej jednak dolozyc kilkaset zl miesiecznie do mieszkania i
    zamienic na wyzszy standard niz kilkaset tysiecy, by wyjsc na to samo.



  • 69. Data: 2008-10-13 17:55:48
    Temat: Re: kupować mieszkanie?
    Od: "Szymon" <n...@o...pl>

    > A co to ma do rzeczy w kontekscie tego, ze bierzesz pod uwage mBank
    > i jego historyczne 16,5% jako jakas wartosc odniesienia?

    No to juz bylo... W tamtych czasach za 70% odsetek od kapitalu mieszkania
    mozna bylo takowe wynajac. Dzis jest to samo przy innych cenach mieszkan i
    %. Roznica polega na tym, iz w tzw. miedzyczasie wlasciciel ma koszty
    remontow, ktorych nie ma najemca. O to chodzilo.

    >> Niech zgadne - nigdy nie wynajmowales komus mieszkania, prawda?
    >
    > Pudlo :-)

    Niesamowite. Jeszcze powiedz, ze wziales je na kredyt i z kasy za wynajem
    oplacasz raty, remonty, US i jeszcze Ci zostaje :-)))



  • 70. Data: 2008-10-13 18:26:08
    Temat: Re: kupować mieszkanie?
    Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>

    "Szymon" <n...@o...pl> writes:

    >> Bank zajmujacy sie reklama? Niewazne.
    >
    > Wiele znasz bankow, ktore sie nie reklamuja?

    A co to ma do rzeczy? Rownie dobrze mozesz napisac, ze banki zajmuja
    sie placeniem za energie elektryczna.

    > Niekoniecznie. Bank szybciej przedluzy Ci okres kredytowania, zgodzi na
    > dodatkowa hipoteke niz przejmie zadluzone mieszkanie. To jest dopiero
    > problem.

    Brak zwiazku z kredytem konsumpcyjnym.

    > Zupelnie inaczej ma sie sprawa kredytow konsumpcyjnych. Sciagnac
    > nakazem sadowym komus z dochodow 4 czy 5 tys. zl to pestka.

    No jasne, zwlaszcza jesli ktos nie jest w stanie placic nawet odsetek
    i ma takie kredyty w wielu miejscach (nie tylko bankach). Myslisz ze
    ludzie tak "dla sportu" nie splacaja niewielkich kredytow, majac
    (dobra) prace itd? Wroc na Ziemie.

    > Wszystko zmierza do tego, aby wytlumaczyc Ci, iz obliczanie sensownosci
    > nabywania mieszkania jest dosc... nietypowe.

    Problem w tym, ze to z niczego nie wynika. Piszesz jakies luzne
    rzeczy, czesto z Ksiezyca, ale one nie maja zwiazku ze sprawa.

    > Ty albo robisz remont, albo
    > obnizasz cene najmu.

    No i? Myslisz ze kto w ostatecznym rachunku za to zaplaci? Podobnie
    jak np. podatek dochodowy, oraz kto wygeneruje w ogole jakis dochow?

    > W obu przypadkach wlasciciel traci.

    Jasne jasne.

    Tzn. oczywiscie, jest ryzyko, ze klient zrobi w mieszkaniu meline
    itd. Dlatego nalezy wynajmowac powaznym klientom, najlepiej
    np. malzenstwom i dlugoterminowo. Jesli lokalizacja jest dobra to nie
    ma z tym problemu.

    > Brawo dla nich. Szczegolnie, ze pewnie jeszcze owe dzieci odczuja decyzje
    > swoich rodzicow.

    Mam nadzieje, choc pewnie nie maja nic przeciwko dziadkom, ale bez
    przesady.

    > Opieram swoje poglady na obserwacji rynku. Jako osoba posiadajaca
    > nieruchomosci, wynajmujaca je w przeszlosci, mieszkajaca na swoim i majaca
    > wielu znajomych wynajmujacych od kogos. Fakt - sam nigdy nie wynajmowalem.
    > Ale wiele razy przebywalem, rozmawialem itp. na temat osob
    > wynajmujacych.

    Moze kwestia lokalizacji, nie wiem. Tak czy owak, tu gdzie mieszkam,
    albo inaczej tu gdzie podobno mieszkania sa bardzo przeszacowane, nie
    ma takiej mozliwosci, by wynajmowanie mieszkaniu bylo tansze.

    > Fakt, zatem coraz wiecej bedzie do wynajecia. Ergo: znowu korelacja zostanie
    > zachowana.

    Oczywiscie, tego nie neguje.
    --
    Krzysztof Halasa

strony : 1 ... 6 . [ 7 ] . 8 . 9


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1