-
21. Data: 2009-11-15 19:31:29
Temat: Re: (nie)rezydent
Od: Przemyslaw Kwiatkowski <m...@m...waw.pl>
Krzysztof Halasa pisze:
>> ale uważam że każdy obywatel tego
>> kraju powinien mieć jasny konkretny i jednoznaczny adres do
>> *skutecznych* doręczeń.
>
> Jakim cudem? Przeciez wolno podrozowac. W komunie bylo nieco inaczej.
Adres do doręczeń też wolno zmieniać. Poza tym kto powiedział, że ten
adres ma mieć cokolwiek wspólnego z miejscem pobytu?
> Taki adres do "skutecznych doreczen" to jest tylko i wylacznie furtka
> dla oszustow (niekoniecznie wylaczajac aparat panstwowy) - wystarczy
> poczekac az ktos wyjedzie np. na wakacje.
>
> Przesylka jest doreczona skutecznie wtedy, gdy odbiorca ja odebral,
> wszelkie inne kombinacje to tylko oszustwo.
Oszustwem jest to, że jak odbiorca nie chce odebrać, to mu
korespondencji skutecznie nie dostarczysz.
> BTW: jesli odbiorca unika odebrania przesylki, to takie przepisy moze
> bardzo latwo obejsc. Nikt nie probuje nawet z tym walczyc.
A właśnie powinien. Miałem kilka przypadków nieuczciwych kontrahentów
którzy "znikli" i w żaden sposób nie szło im dostarczyć wezwania do
zapłaty. A potem w sądzie są jazdy, bo pierwsze co sprawdza sędzia w
czasie procesu o nakaz zapłaty, to czy pozwanemu dostarczono wezwanie do
zapłaty.
Obowiązek "posiadania adresu" w niczym nie przeszkadza uczciwym ludziom,
natomiast "brak adresu" jest błogosławieństwem dla oszustów.
>> - Może to być nawet i skrzynka pocztowa, albo
>> pokój w hotelu. Bulwersują mnie sytuacje gdy słyszę że jakaś powszechnie
>> znana osoba nie może całymi miesiącami zostać wezwana na przesłuchanie,
>> bo sąd nie może skutecznie doręczyć wezwania...)
>
> A jak chcesz wezwac powszechnie znana osobe na przesluchanie, jesli np.
> nie przebywa w kraju, tylko np. w (Czarnej) Afryce, 50 km od
> najblizszego miasta?
Niech przebywa gdzie chce, tylko adres ma mieć. Może on być u cioci,
babci, kochanki, albo w skrzynce pocztowej. Może nawet w Afryce być - mi
to nie przeszkadza.
> Jesli ktos jest poszukiwany, to od tego sa listy goncze itp. za ta
> wlasnie osoba, a nie obowiazek meldowania gdzie sie jest dla calego
> spoleczenstwa "na wszelki wypadek".
Ale państwo dysponuje możliwością wystawienia listu gończego. Szary
obywatel, który ma spór ukrywającym się oszustem nie ma innej możliwości
jak wysyłać listy polecone, które nie są odbierane, a za które trzeba
oczywiście za każdym razem płacić.
--
MiCHA
-
22. Data: 2009-11-15 21:37:40
Temat: Re: (nie)rezydent
Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>
Przemyslaw Kwiatkowski <m...@m...waw.pl> writes:
> Adres do doręczeń też wolno zmieniać.
No jasne, np. bedac za granica. Ciekawe jak?
> Poza tym kto powiedział, że ten
> adres ma mieć cokolwiek wspólnego z miejscem pobytu?
A jak chcesz odebrac przesylke w przeciwnym przypadku? Albo przynajmniej
o niej wiedziec?
> Oszustwem jest to, że jak odbiorca nie chce odebrać, to mu
> korespondencji skutecznie nie dostarczysz.
To takze, ale tego nie zmienisz.
Natomiast zaszkodzic mozesz bardzo latwo uczciwym ludziom.
Juz zreszta w tej chwili tak jest, tyle ze na mniejsza skale.
>> BTW: jesli odbiorca unika odebrania przesylki, to takie przepisy moze
>> bardzo latwo obejsc. Nikt nie probuje nawet z tym walczyc.
>
> A właśnie powinien.
Ciekawe jak. Nawet za komuny sie nie udawalo, wtedy ludzie prawie nie
podrozowali.
> Miałem kilka przypadków nieuczciwych kontrahentów
> którzy "znikli" i w żaden sposób nie szło im dostarczyć wezwania do
> zapłaty.
To jest zupelnie inna sprawa i nie ma najmniejszego zwiazku
z obowiazkiem meldowania swojego pobytu - jako osoby fizycznej.
Od tego jest siedziba firmy.
> Obowiązek "posiadania adresu" w niczym nie przeszkadza uczciwym
> ludziom,
Ale obowiazek meldunkowy to nie jest po prostu "obowiazek posiadania
adresu". Zakladanie ze przesylka dostarczona na jakis adres jest
dostarczona skutecznie mimo ze odbiorca ani jej nie odebral, ani nawet
nie mial mozliwosci stwierdzenia, ze dostal jakas przesylke, to jest
wylacznie metoda dla oszustow.
> natomiast "brak adresu" jest błogosławieństwem dla oszustów.
Kazda osoba prowadzaca dzialalnosc gospodarcza ma swoja "siedzibe"
i adres mozesz znalezc sobie nawet w sieci. Zauwaz, ze to nie jest wcale
"adres zameldowania".
Jesli masz takie problemy to nie kredytuj podejrzanych "kontrahentow"
i po klopocie. Znakomita wiekszosc firm tak robi i nie ma podobnych
problemow.
Dlatego, ze masz niesolidnych "kontrahentow" (co jest Twoim ryzykiem,
jako prowadzacego dzialalnosc, i ich kredytowanie to wylacznie Twoja
decyzja), chcesz narzucac calemu spoleczenstwu kryminogenne obowiazki?
> Niech przebywa gdzie chce, tylko adres ma mieć. Może on być u cioci,
> babci, kochanki, albo w skrzynce pocztowej. Może nawet w Afryce być - mi
> to nie przeszkadza.
Taaaak? To ciekawe jak dostarczysz przesylke na taki adres:
Afryka
> Ale państwo dysponuje możliwością wystawienia listu gończego. Szary
> obywatel, który ma spór ukrywającym się oszustem nie ma innej możliwości
> jak wysyłać listy polecone, które nie są odbierane, a za które trzeba
> oczywiście za każdym razem płacić.
I dlatego wszystkich pod sciane, zeby temu jednemu obywatelowi wydawalo
sie, ze bedzie mial lepiej.
Oszustwa sa scigane z urzedu chyba? Moze pofatyguj sie na policje albo
do innego proroka zamiast wymyslac rzeczy, na ktorych skorzystac moga
wylacznie przestepcy.
--
Krzysztof Halasa
-
23. Data: 2009-11-15 23:00:03
Temat: Re: (nie)rezydent
Od: Przemyslaw Kwiatkowski <m...@m...waw.pl>
Krzysztof Halasa pisze:
>> Adres do doręczeń też wolno zmieniać.
> No jasne, np. bedac za granica. Ciekawe jak?
Np. przez Internet?
>> Poza tym kto powiedział, że ten
>> adres ma mieć cokolwiek wspólnego z miejscem pobytu?
> A jak chcesz odebrac przesylke w przeciwnym przypadku? Albo przynajmniej
> o niej wiedziec?
A to już jest problem tego, kto ustanowił sobie adres do doręczeń w
miejscu gdzie go nie ma. Może np. skorzystać ze skrytki z powiadamianiem
przez Internet.
>> Oszustwem jest to, że jak odbiorca nie chce odebrać, to mu
>> korespondencji skutecznie nie dostarczysz.
> To takze, ale tego nie zmienisz.
A to właśnie chciałbym zmienić.
> Natomiast zaszkodzic mozesz bardzo latwo uczciwym ludziom.
Uczciwy człowiek odbiera korespondencję, a zatem niczego to nie zmieni.
>>> BTW: jesli odbiorca unika odebrania przesylki, to takie przepisy moze
>>> bardzo latwo obejsc. Nikt nie probuje nawet z tym walczyc.
>> A właśnie powinien.
> Ciekawe jak. Nawet za komuny sie nie udawalo, wtedy ludzie prawie nie
> podrozowali.
Dziś w zasadzie jedynym sposobem jest wniosek o ustanowienie kuratora do
doręczeń. W polskich realiach - dwuletnia procedura... Postuluję
przyspieszenie tego procesu, a obowiązkowy adres do doręczeń jest
najprostszym rozwiązaniem.
>> Miałem kilka przypadków nieuczciwych kontrahentów
>> którzy "znikli" i w żaden sposób nie szło im dostarczyć wezwania do
>> zapłaty.
>
> To jest zupelnie inna sprawa i nie ma najmniejszego zwiazku
> z obowiazkiem meldowania swojego pobytu - jako osoby fizycznej.
> Od tego jest siedziba firmy.
Którą się niemal od ręki likwiduje, a roszczenie pozostaje.
>> Obowiązek "posiadania adresu" w niczym nie przeszkadza uczciwym
>> ludziom,
> Ale obowiazek meldunkowy to nie jest po prostu "obowiazek posiadania
> adresu".
A czy ja piszę o dzisiejszym obowiązku meldunkowym i że niby jest to
dobre rozwiązanie? Wszak wprost napisałem, że obecne przepisy są
absurdalne, a ja właśnie postuluję coś zupełnie innego, co w istocie
sprowadza się właśnie do "adresu do doręczeń".
> Zakladanie ze przesylka dostarczona na jakis adres jest
> dostarczona skutecznie mimo ze odbiorca ani jej nie odebral, ani nawet
> nie mial mozliwosci stwierdzenia, ze dostal jakas przesylke, to jest
> wylacznie metoda dla oszustow.
Ależ odbiorca ma sobie sam ustalić taki adres, aby był w stanie
przesyłkę odebrać. Jak tego nie zrobi, to niech nie płacze, że nie dostał...
>> natomiast "brak adresu" jest błogosławieństwem dla oszustów.
>
> Kazda osoba prowadzaca dzialalnosc gospodarcza ma swoja "siedzibe"
> i adres mozesz znalezc sobie nawet w sieci. Zauwaz, ze to nie jest wcale
> "adres zameldowania".
>
> Jesli masz takie problemy to nie kredytuj podejrzanych "kontrahentow"
> i po klopocie. Znakomita wiekszosc firm tak robi i nie ma podobnych
> problemow.
Ja też nie mam. Problemy stanowi ułamek procenta, ale nie znaczy to że
mam pozwalać się robić w balona przez ten ułamek.
>> Niech przebywa gdzie chce, tylko adres ma mieć. Może on być u cioci,
>> babci, kochanki, albo w skrzynce pocztowej. Może nawet w Afryce być - mi
>> to nie przeszkadza.
> Taaaak? To ciekawe jak dostarczysz przesylke na taki adres:
> Afryka
Jeśli ktoś poda taki adres, to jego problem w jaki sposób odbierze
przesyłkę. Jak chce móc odbierać, to poda adres możliwy do osiągnięcia
przez pocztę. Jak nie chce odbierać, to poda cokolwiek - tylko niech
wtedy nie ma pretensji, że nie dostał.
--
MiCHA
-
24. Data: 2009-11-16 03:03:40
Temat: Re: (nie)rezydent
Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>
Krotko, bo teoria rodem chyba z Polnocnej Korei.
Przemyslaw Kwiatkowski <m...@m...waw.pl> writes:
> A czy ja piszę o dzisiejszym obowiązku meldunkowym i że niby jest to
> dobre rozwiązanie? Wszak wprost napisałem, że obecne przepisy są
> absurdalne, a ja właśnie postuluję coś zupełnie innego, co w istocie
> sprowadza się właśnie do "adresu do doręczeń".
Proponujesz cos znacznie gorszego i zdecydowanie bardziej absurdalnego,
dodatkowo byloby to nieporownywalnie bardziej szkodliwe dla uczciwych
ludzi.
Tyle ze to oczywiscie utopia, nawet przez chwile nie pomyslales nad
konsekwencjami czegos takiego.
> Ależ odbiorca ma sobie sam ustalić taki adres, aby był w stanie
> przesyłkę odebrać. Jak tego nie zrobi, to niech nie płacze, że nie
> dostał...
Tyle ze odbiorca nie ma obowiazku byc w stalej gotowosci do odbierania
przesylek. Nadawcy powinno zalezec na tym, zeby przesylke udalo sie
dostarczyc. Odbiorca nie musi plakac, po prostu mu na tym nie zalezy.
W przeciwnym przypadku, jak bys np. sie czul, gdyby po powrocie
z wakacji okazalo sie, ze masz zlicytowany dom i poblokowane przez
komornika konta, tylko dlatego, ze ktos podrobil np. fakture albo inny
weksel i dostal nakazowy wyrok?
Albo nawet bez wakacji, wystarczy ze ktos pilnowalby bys akurat tych
wlasciwych przesylek nie dostal. Przeciez to jest trywialne do
zrobienia.
--
Krzysztof Halasa
-
25. Data: 2009-11-16 16:04:51
Temat: Re: (nie)rezydent
Od: mvoicem <m...@g...com>
(15.11.2009 22:37), Krzysztof Halasa wrote:
> Przemyslaw Kwiatkowski <m...@m...waw.pl> writes:
>
Pomysł nie jest taki głupi..
>> Adres do doręczeń też wolno zmieniać.
>
> No jasne, np. bedac za granica. Ciekawe jak?
Wg. jakiejś procedury. Listem poleconym na przykład. Cyfrowym podpisem,
w jakiś możliwie niekłopotliwy (ale bezpieczny) sposób.
>
>> Poza tym kto powiedział, że ten
>> adres ma mieć cokolwiek wspólnego z miejscem pobytu?
>
> A jak chcesz odebrac przesylke w przeciwnym przypadku? Albo przynajmniej
> o niej wiedziec?
Matka, ciotka, kochanka, znajomy. A jak ktoś nie ma zupełnie nikogo komu
można zaufać, to wynająłby sobie w takiej sytuacji firmę która by
odbierała przesyłki i informowała go o nich w umówiony sposób.
[...]
>> Oszustwem jest to, że jak odbiorca nie chce odebrać, to mu
>> korespondencji skutecznie nie dostarczysz.
>
> To takze, ale tego nie zmienisz.
> Natomiast zaszkodzic mozesz bardzo latwo uczciwym ludziom.
>
> Juz zreszta w tej chwili tak jest, tyle ze na mniejsza skale.
Ale nic nie stoi na przeszkodzie żeby ta skala była większa, po prostu
szczęśliwy acz niezrozumiały brak pomysłowości ewentualnych szkodników.
[...]
>> Miałem kilka przypadków nieuczciwych kontrahentów
>> którzy "znikli" i w żaden sposób nie szło im dostarczyć wezwania do
>> zapłaty.
>
> To jest zupelnie inna sprawa i nie ma najmniejszego zwiazku
> z obowiazkiem meldowania swojego pobytu - jako osoby fizycznej.
Tyle że problem powszechnie znanych osób, siedzących "na dupie"
zasadniczo w jednym miejscu którym nie można dostarczyć np. wezwania
istnieje. I to o tym chyba bardziej przedpiśca pisał, a nie o osobach
które zapadły się pod ziemię jak np. Stokłosa.
> Od tego jest siedziba firmy.
Siedzibą osoby prowadzącej działalność gospodarczej jest jej miejsce
zamieszkania właśnie.
>
>> Obowiązek "posiadania adresu" w niczym nie przeszkadza uczciwym
>> ludziom,
>
> Ale obowiazek meldunkowy to nie jest po prostu "obowiazek posiadania
> adresu". Zakladanie ze przesylka dostarczona na jakis adres jest
> dostarczona skutecznie mimo ze odbiorca ani jej nie odebral, ani nawet
> nie mial mozliwosci stwierdzenia, ze dostal jakas przesylke, to jest
> wylacznie metoda dla oszustow.
Przecież tak jest teraz.
Kwestia czy zakładamy że ten kto ma dostarczyć przesyłkę ma ponosić
koszt poszukiwania tych nielicznych których nie ma tam gdzie mieli być,
lub tych których w ogóle nie wiadomo gdzie szukać, czy też raczej ci
nieliczni mają ponieść koszty zatroszczenia się o to żeby można było im
dostarczyć przesyłkę.
Ja jestem trochę za pierwszym rozwiązaniem, przy założeniu że to nie
jest tak rozwiązane jak jest teraz (czyli żebym np. mógł się
przemeldować - czy też w nowej nomenklaturze - zaktualizować swój adres
do doręczeń np. korespondencyjnie, no i żeby czas "uskutecznienia"
doręczenia był dłuższy niż 2 tygodnie w przypadku nieosobistego odbioru)
p. m.
-
26. Data: 2009-11-16 16:16:55
Temat: Re: (nie)rezydent
Od: mvoicem <m...@g...com>
(16.11.2009 04:03), Krzysztof Halasa wrote:
> Krotko, bo teoria rodem chyba z Polnocnej Korei.
>
> Przemyslaw Kwiatkowski <m...@m...waw.pl> writes:
>
>> A czy ja piszę o dzisiejszym obowiązku meldunkowym i że niby jest to
>> dobre rozwiązanie? Wszak wprost napisałem, że obecne przepisy są
>> absurdalne, a ja właśnie postuluję coś zupełnie innego, co w istocie
>> sprowadza się właśnie do "adresu do doręczeń".
>
> Proponujesz cos znacznie gorszego i zdecydowanie bardziej absurdalnego,
> dodatkowo byloby to nieporownywalnie bardziej szkodliwe dla uczciwych
> ludzi.
>
> Tyle ze to oczywiscie utopia, nawet przez chwile nie pomyslales nad
> konsekwencjami czegos takiego.
Co jest gorszego i jakie to mają być konsekwencje w tym że chce uprościć
procedurę zmiany meldunku (bo do tego się sprowadza to o czym pisze)?
To by raczej zmniejszyło prawdopodobieństwo tego że ktoś dostanie
przesyłkę i się o tym nawet nie dowie.
Np. dzisiaj żeby się przemeldować z meldunku stałego w Przemyślu do
Szczecina, trzeba najpierw odwiedzić Przemyśl, potem Szczecin. Wszystko
w tygodniu, w określonych godzinach pracy. Obowiązkowo z książeczką
wojskową.
[...]
> W przeciwnym przypadku, jak bys np. sie czul, gdyby po powrocie
> z wakacji okazalo sie, ze masz zlicytowany dom i poblokowane przez
> komornika konta, tylko dlatego, ze ktos podrobil np. fakture albo inny
> weksel i dostal nakazowy wyrok?
>
> Albo nawet bez wakacji, wystarczy ze ktos pilnowalby bys akurat tych
> wlasciwych przesylek nie dostal. Przeciez to jest trywialne do
> zrobienia.
To o czym piszesz jest bardziej prawdopodobne przy obecnych przepisach,
niż przy tym co proponuje P.K.
Obecnie: jadę na 3 miesięczne wakacje, nie ustanawiam kogośtam do
doręczeń, bo 1. że nic to nie zmienia, 2. że i tak nikt tego nie
sprawdzi. Ktoś wiedząc o tym dokonuje tych czynności o których piszesz,
przychodzi wyrok, ja się oczywiście nie odwołuję, wracam - domu nie mam.
Proponowane: jadę na 3 miesięczne wakacje, przedtem (albo i w trakcie):
a) loguję się na stronę centralnego biura adresowego, podaję adres
brata, ustawiam czas ważności na 3 miesiące (lub i nie), podpisuję
elektronicznym podpisem, klikam.
b) piszę pismo "podaję swój nowy adres do doręczeń: <adres brata>,
<podpis>", wrzucam w kopertę, polecony, poczta.
Dzieje się to co opisałeś, brat do mnie dzwoni z informacją że przyszedł
wyrok nakazowy. Ja nie ruszając się z zagranicy piszę sprzeciw od
wyroku, na pocztę, czekam na telefon od brata z informacją kiedy
rozprawa. (mogę też oczywiście natychmiast z tej zagranicy wrócić).
Nie wiem dlaczego dla ciebie nie wiedzieć jest bezpieczniej niż wiedzieć
:).
p. m.
-
27. Data: 2009-11-16 17:15:52
Temat: Re: (nie)rezydent
Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>
mvoicem pisze:
> wyroku, na pocztę, czekam na telefon od brata z informacją kiedy
A sąd powie - sprzeciw po terminie, nie liczy się data nadania w
zagranicznym urzędzie pocztowym :P
Ale za uproszczeniem obowiązku meldunkowego (a właściwie za
wprowadzeniem obowiązku deklarowania adresu dla doręczeń) jestem jak
najbardziej za.
--
Liwiusz
-
28. Data: 2009-11-16 17:40:37
Temat: [OT]Re: (nie)rezydent
Od: mvoicem <m...@g...com>
(16.11.2009 18:15), Liwiusz wrote:
> mvoicem pisze:
>
>> wyroku, na pocztę, czekam na telefon od brata z informacją kiedy
>
> A sąd powie - sprzeciw po terminie, nie liczy się data nadania w
> zagranicznym urzędzie pocztowym :P
Mogę nadać tak żeby w ciągu tych X dni doszło (kurier, osobisty
posłaniec), mogę sam przyjechać ...
Mogę wysłać kurierem do brata, jeżeli przyszło do niego w ciągu 5 dni to
nadaje na poczcie, jeżeli po 5 dniach okazuje się że kurier nawalił,
łapię uprzednio spakowaną podręczną walizkę i lecę samodzielnie nadać na
poczcie.
Wreszcie mogę wysłać do sądu pismo podpisane podpisem elektronicznym (a
tak przynajmniej się łudzę).
Wszystko to lepsze niż balować przez 3 miesiące w błogiej nieświadomości
a po powrocie gorzko zapłakać i próbować wzruszać domniemanie
dostarczenia ....
BTW: Można też przy okazji zmienić przepisy tak, że termin nadania w
zagranicznym urzędzie pocztowym się liczy :) (poza tym, czy to nie
nadawałoby się na jakieś "unijne zaskarżenie", że dyskryminacja
podmiotów zagranicznych?)
p. m.
-
29. Data: 2009-11-16 18:36:45
Temat: Re: [OT]Re: (nie)rezydent
Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>
mvoicem pisze:
> (16.11.2009 18:15), Liwiusz wrote:
>> mvoicem pisze:
>>
>>> wyroku, na pocztę, czekam na telefon od brata z informacją kiedy
>> A sąd powie - sprzeciw po terminie, nie liczy się data nadania w
>> zagranicznym urzędzie pocztowym :P
>
> Mogę nadać tak żeby w ciągu tych X dni doszło (kurier, osobisty
> posłaniec), mogę sam przyjechać ...
>
> Mogę wysłać kurierem do brata, jeżeli przyszło do niego w ciągu 5 dni to
> nadaje na poczcie, jeżeli po 5 dniach okazuje się że kurier nawalił,
> łapię uprzednio spakowaną podręczną walizkę i lecę samodzielnie nadać na
> poczcie.
Najlepiej niech brat wydrukuje i wyśle sprzeciw. Bez podpisu. Zanim
sąd wezwie do usunięcia tego braku formalnego, to minie ze 2 miesiące.
> Wreszcie mogę wysłać do sądu pismo podpisane podpisem elektronicznym (a
> tak przynajmniej się łudzę).
Łudzisz się :)
> Wszystko to lepsze niż balować przez 3 miesiące w błogiej nieświadomości
> a po powrocie gorzko zapłakać i próbować wzruszać domniemanie
> dostarczenia ....
>
> BTW: Można też przy okazji zmienić przepisy tak, że termin nadania w
> zagranicznym urzędzie pocztowym się liczy :) (poza tym, czy to nie
> nadawałoby się na jakieś "unijne zaskarżenie", że dyskryminacja
> podmiotów zagranicznych?)
To nie jest dobry pomysł, chyba że chcemy z każdą decyzją czekać pół
roku, czy może nie dotarł sprzeciw wysłany drogą morską z Polinezji
Francuskiej :)
--
Liwiusz
-
30. Data: 2009-11-16 18:36:58
Temat: Re: (nie)rezydent
Od: Krzysztof Halasa <k...@p...waw.pl>
mvoicem <m...@g...com> writes:
> Wg. jakiejś procedury. Listem poleconym na przykład. Cyfrowym podpisem,
> w jakiś możliwie niekłopotliwy (ale bezpieczny) sposób.
No jasne, wyslesz list polecony ze dzis jestes w miejscu A, a jutro
kolejny list, ze jestes w B. Jak ktos ma dostarczyc poczte na tej
podstawie?
Troche wyobrazni.
> Matka, ciotka, kochanka, znajomy. A jak ktoś nie ma zupełnie nikogo komu
> można zaufać, to wynająłby sobie w takiej sytuacji firmę która by
> odbierała przesyłki i informowała go o nich w umówiony sposób.
Nie chodzi o zaufanie. Chodzi o to, ze odebranie pewnego rodzaju
przesylek powoduje, za masz np. 2 tygodnie na podjecie odpowiedniego
dzialania, bo w przeciwnym przypadku poniesiesz konsekwencje zaniechania
dzialania. Takie dzialania moze podjac wylacznie adresat lub najczesciej
osoba upowazniona przez niego notarialnie (jesli jest w stanie
oczywiscie).
> Tyle że problem powszechnie znanych osób, siedzących "na dupie"
> zasadniczo w jednym miejscu którym nie można dostarczyć np. wezwania
> istnieje. I to o tym chyba bardziej przedpiśca pisał, a nie o osobach
> które zapadły się pod ziemię jak np. Stokłosa.
Tyle ze posiadanie takiego "adresu do skutecznych doreczen" tego nie
zmieni, chyba ze w Dobranocce. Jesli znamy miejsce przebywania danej
osoby to mozemy jej dostarczyc korespondencje osobiscie, w razie
potrzeby moze byc przy tym obecny notariusz itd. Zgodnie z obecnymi
przepisami, nie trzeba wymyslac zadnych utopii.
> Siedzibą osoby prowadzącej działalność gospodarczej jest jej miejsce
> zamieszkania właśnie.
Jak dla mnie, to siedziba firmy jest podstawowe miejsce prowadzenia
dzialalnosci.
>> Ale obowiazek meldunkowy to nie jest po prostu "obowiazek posiadania
>> adresu". Zakladanie ze przesylka dostarczona na jakis adres jest
>> dostarczona skutecznie mimo ze odbiorca ani jej nie odebral, ani nawet
>> nie mial mozliwosci stwierdzenia, ze dostal jakas przesylke, to jest
>> wylacznie metoda dla oszustow.
>
> Przecież tak jest teraz.
Nie, dopiero dostarczenie przesylki adresatowi jest doreczeniem
skutecznym. Kazde inne mozna podwazyc.
> Kwestia czy zakładamy że ten kto ma dostarczyć przesyłkę ma ponosić
> koszt poszukiwania tych nielicznych których nie ma tam gdzie mieli
> być,
Co to znaczy "mieli byc"? Ludzie nie maja obowiazku byc w okreslonym
miejscu, moga (z nielicznymi wyjatkami) przebywac tam, gdzie im sie
podoba. Nie powinni miec nawet obowiazku (znow z wyjatkami) nikogo
o tym informowac, to nie powinno nikogo interesowac.
> lub tych których w ogóle nie wiadomo gdzie szukać, czy też raczej ci
> nieliczni mają ponieść koszty zatroszczenia się o to żeby można było im
> dostarczyć przesyłkę.
"Ci nieliczni" = cale spoleczenstwo. Ale to bez znaczenia.
--
Krzysztof Halasa