-
1. Data: 2010-09-08 23:41:33
Temat: To skandal, że taką rozdętą krowę wpuszcza się na scenę bez spuszczania z niej powietrza!
Od: "maniana" <g...@c...es>
ten monstrualny waleń chował cudze bachory nie bezinteresownie tylko za 2500
zł miesięcznie od łba, a płodności pozbawiła tą koszmarną świnię jej świńska
żarłoczność.
GRUBAS NIE JEST CZŁOWIEKIEM, jest grubasem myślącym innymi kategoriami, dla
grubasa liczy się tylko jedzenie i chęć napchania kałduna. Myśli o jedzeniu
i zjada wszystko. Grubasy to NIE ludzie, to GRUBASY, dla nich powinny być
osobne środki transportu (PLATFORMY TRANSPORTOWE), windy towarowe w
budynkach itp.
http://uzar.files.wordpress.com/2010/08/krzywonos1.j
pg
http://i940.photobucket.com/albums/ad247/Freeman49/a
ed50b34.jpg
Jan Wojewoda: kiedy my protestowaliśmy, ona jeździła tramwajem
Henryka Krzywonos nawet nam zupy w trakcie strajku nie gotowała, bo wtedy,
kiedy my protestowaliśmy, ona jeździła tramwajem. Do protestu dołączyła
później - mówi Jan Wojewoda, pierwszy lider strajku w komunikacji miejskiej
w Trójmieście.
14 sierpnia rozpoczął się strajk w Stoczni Gdańskiej. Gdy jeździłem
autobusem po mieście, widziałem koncentrację czołgów i wojska. Miałem
świadomość, że może powtórzyć się rok 1970, a władze rozważają na poważnie
rozwiązanie siłowe. Wspólnie z kolegami postanowiliśmy temu przeciwdziałać.
Wiedzieliśmy, że strajk komunikacji może wytrącić broń z rąk milicji i
wojska.
Tak też się stało. Następnego dnia nad ranem rozpoczął się strajk w zajezdni
autobusowej przy ul. Karola Marksa (obecnie ul. Hallera). Mnie koledzy
jednogłośnie wybrali przewodniczącym komitetu zakładowego. Byliśmy
zdeterminowani, zdawaliśmy sobie sprawę, że przeciwko nam władza gotowa jest
użyć czołgów. Jednocześnie jednak mieliśmy możliwość obrony. Każdy ze
znajdujących się w zajezdni autobusów miał w baku trzysta litrów paliwa.
Byliśmy gotowi podpalić je, gdyby władze zdecydowały się na wariant siłowy.
Straty byłyby po obu stronach. Po próbie nerwów komuniści zaczęli ustępować,
przystąpili do rozmów. Udało mi się wywalczyć ustępstwa ze strony Fiszbacha
[Tadeusz Fiszbach, sekretarz KW PZPR w Trójmieście - red.], takie jak
podwyżka płac o 50 proc. Można powiedzieć, że nasz protest był pierwszym w
PRL, ba, w całym bloku wschodnim strajkiem, który się udał. W tym czasie
interesowały się nami zachodnie stacje telewizyjne i radiowe, byliśmy, jako
przedstawiciele strajku w komunikacji, bohaterami chwili. Odczuwam po latach
satysfakcję, gdyż jestem przekonany, że gdyby nie protest komunikacji, bunt
w Stoczni Gdańskiej skończyłby się masakrą podobną do tej w kopalni "Wujek".
Niezmiernie dziwi mnie, że po latach wszelkie zasługi za strajk w
komunikacji przypisuje się Henryce Krzywonos. W najtrudniejszym czasie jej z
nami nie było. Powiem więcej, nie było jej nawet wśród tych kobiet, które
gotowały nam zupę. W czasie, gdy my się narażaliśmy, Krzywonos
najzwyczajniej w świecie jeździła po mieście tramwajem, do strajku dołączyła
później! Nie mogę pojąć, dlaczego pewne środowiska tak lansują tę postać
jako bohaterkę pierwszego strajku. O tym, jaka jest prawda, świadczą
dokumenty dostępne w archiwach, IPN, związkach zawodowych.
Zenon Kwoka: żal mi tej kobiety
Henryka Krzywonos nie zatrzymała tramwaju, ale nie mogła nim dalej pojechać,
gdyż jeden z pracowników odłączył prąd. Z Międzyzakładowego Komitetu
Strajkowego została odwołana, gdyż koledzy uważali ją za łamistrajka - mówi
Zenon Kwoka, przywódca strajku komunikacji miejskiej w Gdyni.
Cała historia z Henryką Krzywonos jest bardzo smutna. Pokazuje degradację
polskich elit - mediów, historyków. Środowisk, które Henrykę wylansowały na
bohaterkę strajku w trójmiejskiej komunikacji. Prawda jest całkowicie inna.
W czasie, kiedy strajk trwał, Krzywonos normalnie wyjechała do pracy,
widziała, że jej koledzy strajkują, mimo to nie zatrzymała tramwaju.
Wyręczył ją pracownik podstacji nr pięć Trójkąt Opera, znany antykomunista,
który wyłączył prąd, w związku z czym tramwaj Krzywonos nie mógł dalej
pojechać. Już po porozumieniach sierpniowych słynna tramwajarka została
odwołana z Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego, gdyż uznano ją za
łamistrajka. Tak na marginesie żal mi tej kobiety, na siłę wylansowanej
przez różne środowiska, dla których prawda nie ma wielkiego znaczenia. Mit
tramwajarki budowany jest na kłamstwie, na czym szczególnie traci idea
"Solidarności".
http://media.wp.pl/kat,1022945,wid,12641878,wiadomos
c.html