Oszczędzanie pieniędzy: złudzenia Polaków
2014-01-27 11:40
Przeczytaj także: Oszczędzanie na emeryturę: jaką strategię przyjąć?
Drugim, popularnym argumentem przeciw oszczędzaniu jest stwierdzenie „mam jeszcze czas na oszczędzanie”. Tymczasem taki sposób podejścia powoduje, że bezpowrotnie tracimy czas, który mógłby pracować na naszą korzyść. Tego utraconego czasu nie można już odrobić. Im później zaczniemy odkładać pieniądze, tym mniej uskładamy, nawet jeśli „później” będzie nas stać na oszczędzanie większych kwot. Jeszcze większe i praktycznie niemożliwe do nadrobienia są utracone korzyści, wynikające ze zbyt późnego rozpoczęcia inwestowania zaoszczędzonych pieniędzy.
Podstawowa trudność w oszczędzaniu wynika jednak z tego, że w powszechnym przekonaniu i indywidualnym odczuciu, oszczędzanie traktowane jest jako wyrzeczenie, a więc przykrość, a nawet nieuzasadniona kara. Jest to jednak kwestia jedynie subiektywnego podejścia i traktowania oszczędności. Równie dobrze oszczędności mogą kojarzyć się z poczuciem bezpieczeństwa, komfortem, satysfakcją z posiadania nadwyżek i świadomością, że możemy je wykorzystać na coś przyjemnego lub użytecznego.
Niedocenianie małych kwot
Jednym z największych mitów, złudzeń i błędów jest bagatelizowanie a niewielkich sum pieniędzy, zarówno przy wydawaniu pieniędzy, ich oszczędzaniu i inwestowaniu. Nie mamy świadomości, że każda duża kwota składa się z bardzo wielu małych części, a niewielkie oszczędności przekształcają się z czasem w poważne sumy. Warto sobie uzmysłowić, że każdy z nas w trakcie swojego życia zarabia i wydaje miliony złotych. Ktoś, kto zarabia tylko 2500 zł „na rękę”, w ciągu 45 lat otrzymuje łącznie 1,35 mln zł i tyle samo wydaje. Dziesięć procent tej sumy to 135 tys. zł. Tyle kosztuje dobrej klasy samochód, za tyle można kupić około 20 metrów mieszkania.
Najczęściej nie przywiązujemy znaczenia do drobnych kwot dokonując niewielkich, codziennych zakupów oraz nie zwracając uwagi na niewielkie z pozoru różnice cen w różnych sklepach lub między podobnymi artykułami. Wykorzystują to bardzo często handlowcy, stosując przemyślaną politykę cenową i stosując wiele wymyślnych chwytów. Dobrym przykładem mogą być codzienne lub często dokonywane zakupy podstawowych produktów, takich jak mleko, pieczywo itp. Ich niska cena jednostkowa powoduje, że różnice między ich cenami wydają się nam nieistotne. To samo mleko w jednym sklepie może kosztować 2 zł., a w znajdującym się kilkadziesiąt metrów dalej 1,8 zł. Dwadzieścia groszy to niewiele, ale jeśli codziennie wydajemy je niepotrzebnie, to w ciągu roku zbierze się kilkadziesiąt złotych. Przy kilku produktach, kwota rośnie do kilkuset złotych. Dobrze jest wyliczać różnicę cen w procentach. W naszym przykładzie z mlekiem dwadzieścia groszy to dziesięć procent. Część tych samych dziesięciu procent od naszego miliona. Codziennie sami możemy zrobić sobie taką promocję, a w ciągu wielu lat uskłada się z tego równowartość przysłowiowego mercedesa. Inwestowanie nawet niewielkich kwot nie tylko jest możliwe, ale dokonywane przez długi czas może przynieść zaskakujące rezultaty, zwielokrotniając efekt oszczędzania.
Przeczytaj także:
Portfel na czarną godzinę. Jak oszczędzają Polacy?
1 2
oprac. : Roman Przasnyski / Open Finance
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)