Hossa na GPW rodzi się w bólach
2016-07-09 00:22
Przeczytaj także: Dlaczego GPW nie dogoni Wall Street?
Regres w zyskach
– W ostatnich latach zyski największych spółek nie rosły lub spadały. To nas wyróżnia in minus na tle na przykład azjatyckich rynków wschodzących, gdzie firmy mają dziś wyższe zyski, niż na szczycie hossy w 2007 r. Na GPW tak nie jest – mówi Paweł Homiński, członek zarządu Noble Funds TFI.
Na koniec marca 2016 r. suma zysków za cztery kwartały spółek wchodzących w skład indeksu WIG20, skupiającego największe notowane na GPW firmy, spadła do 7,4 mld zł, choć jeszcze cztery lata wcześniej ta sama grupa firm potrafiła w ciągu roku zarobić ponad 30 mld zł. Najmocniej spadły w tym czasie zyski KGHM, ale znaczny regres zanotowały także spółki energetyczne i największe banki. To również tłumaczy, dlaczego w ostatnich latach, jeśli globalni inwestorzy decydowali o kupowaniu akcji na emerging markets, to w pierwszej kolejności wybierali giełdy azjatyckie, a w naszym regionie świata przede wszystkim turecką.
Ale pierwsze trzy miesiące 2016 r. przyniosły gwałtowną zmianę nastrojów na rynku surowcowym i tym samym również na giełdach akcji zaliczanych do emerging markets. Notowana na najniższym od ponad dekady poziomie ropa naftowa podrożała w ciągu zaledwie czterech miesięcy o 60 proc. Jednocześnie chińska Partia Komunistyczna zdecydowała, że z pogłębiającym się gospodarczym spowolnieniem – roczne tempo wzrostu PKB spadło w I kwartale 2016 r. do 6,7 proc., najniższego poziomu od siedmiu lat – walczyć będzie, nakazując państwowym bankom zwiększyć skalę finansowania dla państwowych przedsiębiorstw, żeby w ten sposób pobudzić inwestycje. Niejako przy okazji, rządzący Chinami spowodowali wzrost cen stali o 50 proc. i rudy żelaza o 30 proc., licząc od początku roku. Odbiciem tych zmian był wzrost WIG w pierwszych trzech miesiącach tego roku o 5,5 proc., co jest najlepszym wynikiem od sześciu kwartałów.
– Jest szansa, że wahania z ostatnich miesięcy to konsolidacja przed trwalszą poprawą koniunktury. Zwłaszcza że akcje na rynkach wschodzących są relatywnie tanie – czego nie da się powiedzieć o rynkach rozwiniętych – ocenia Tomasz Hońdo.
Swoje powinno też zrobić osłabienie złotego – w pierwszym kwartale euro kosztowało nawet 4,5 zł, co było najwyższym kursem wspólnej waluty od czterech lat. W ciągu roku złoty stracił na wartości ponad 10 proc., a w przeszłości podobne zachowanie naszej waluty poprzedzało wzrost kursów akcji na GPW. Dzieje się tak dlatego, że słabsza krajowa waluta zwiększa zyski eksporterów.
– Nie jestem optymistą, ze względu na wysokie wyceny akcji na rynkach wysokorozwiniętych. To grozi głębszymi spadkami, które pociągną za sobą także przecenę na emerging markets – mówi Paweł Homiński.
Na Wall Street, która wyznacza globalne trendy, notowania rosną praktycznie nieprzerwanie od 2009 r., a jednocześnie amerykańskim spółkom coraz trudniej przychodzi zwiększanie zysków, co usprawiedliwiałoby dalszą zwyżkę notowań.
Dość głęboka korekta wzrostów z pierwszego kwartału, jakiej doświadczyły i surowce, i rynki akcji zaliczane do grupy emerging markets sprawia, że w porównaniu do punktów zwrotnych rozpoczynających dłuższe trendy wzrostowe w przeszłości, bieżące ożywienie wygląda dość ospale. Na razie zachowanie kursów sugeruje, że w przypadku realizacji pozytywnego scenariusza będziemy mieli do czynienia z podobnym trendem wzrostowym, jak w latach 2012-2013, kiedy kursy wspinały się do góry dość mozolnie, a po każdej większej zwyżce następowała dość głęboka korekta. Z drugiej strony – hossa zawsze rodzi się bólach.
Przeczytaj także:
Czy na GPW istnieje Rajd św. Mikołaja?
1 2
oprac. : Tomasz Jóźwik / Gazeta Bankowa
Więcej na ten temat:
GPW, hossa, hossa na GPW, hossa na giełdzie, notowania spółek, notowania giełdowe
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)