Polski transport w korkach płatniczych
2017-05-29 11:43
Tiry © assetseller - Fotolia.com
Przeczytaj także: Firmy transportowe w długach. 2/3 w kiepskiej kondycji
Przed nami najnowsza analiza zadłużenia polskich przedsiębiorstw z branży transportowej. Opracowany przez Krajowy Rejestr Długów Biuro Informacji Gospodarczej SA raport „Polski transport stoi w korku zatorów płatniczych – sytuacja finansowa w branży” w wyczerpujący sposób odpowiada na pytania o kondycję polskich firm transportowych.Usługi transportowe to element, bez którego nie można wyobrazić sobie funkcjonowania większości sektorów gospodarki. Ze względu na to, że nie da się uniknąć ścisłego powiązania tej branży z innymi, jej kondycja finansowa jest swoistego rodzaju papierkiem lakmusowym dla oceny sytuacji panującej w całej gospodarce. I na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że napływające z rynku sygnały są całkiem optymistyczne. Polski transport oraz gospodarka magazynowa mają obecnie około 6,5% bezpośredniego udziału w PKB. Od 2004 roku, a więc od wejścia Polski w szeregi Unii Europejskiej, do dziś całkowita praca przewozowa (ładunek towarowy liczony w tonach) wykonywana przez polskie firmy wzrosła o ponad 2/3, a udział przewozów międzynarodowych realizowanych na trasach zagranicznych oraz pomiędzy Polską a innymi państwami wzrósł z 24,5% do 41,6% (w latach 2004-2014).
fot. mat. prasowe
Branża transportowa i jej długi
Ponadto, w ostatnim czasie Związek Polskiego Leasingu opublikował bardzo optymistyczne dane pokazują- ce, że w I kwartale 2017 r. w stosunku do poprzedniego roku doświadczyliśmy 19,7% wzrostu dynamiki w łącznym finansowaniu pojazdów osobowych, dostawczych i ciężarowych do 3,5 tony. W przypadku transportu ciężkiego (samochody ciężarowe pow. 3,5 t, ciągniki siodłowe, naczepy/przyczepy, autobusy) w analogicznym okresie odnotowano nieznaczny spadek o 4,3%. Wartość nowych kontraktów w badanym okresie kształtowała się odpowiednio na poziomie 6,7 mld zł i 4,2 mld zł. Można więc przypuszczać, że za rosnącymi inwestycjami stoi solidna i stabilna sytuacja finansowa. Szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę bardzo silną pozycję polskich firm transportowych na rynku unijnym, na którym nadal jesteśmy liderem.
fot. mat. prasowe
Przyrost łącznego zadłużenia firm transportowych
Kontekst europejski ukazuje jednakże jeden z głównych problemów, który "toczy" obecnie polski transport. Pierwszym ciosem było wprowadzone 7 sierpnia 2014 r. embargo na produkty z UE wprowadzone przez Federację Rosyjską. Oznaczało ono bolesny cios dla polskich firm, które zdecydowanie dominowały w przewozie towarów na Wschód i nagle utraciły istotne oraz dochodowe kontrakty. Francuskie Centrum Badawcze Gospodarki Światowej podało, że od początku wprowadzania ograniczeń w handlu z Rosją kraje członkowskie UE straciły aż 45 mld dolarów. Tylko w samym 2015 roku import z Unii Europejskiej spadł o 40%. Lwią część transportu tych towarów obsługiwały właśnie firmy z Polski.
Kolejny cios nadszedł z drugiej strony. Część państw Europy Zachodniej chcąc poprawić sytuację własnych firm transportowych w konkurencji z przedsiębiorstwami z Europy Centralno-Wschodniej wprowadziła przepisy o wynagrodzeniu minimalnym w tej branży, niezależnie od kraju pochodzenia danej firmy. Przykładowo, w Niemczech od początku 2015 r. jest to 8,50 euro brutto za godzinę. Utrudnienia pojawiły się również w odliczaniu ryczałtu za nocleg czy systemie struktury diet. Podobne rozwiązania zostały przyjęte m.in. we Francji, Włoszech, w Austrii czy Norwegii. W krótkim czasie działania poszczególnych państw w obszarze funkcjonowania firm transportowych weszły na wyższy poziom. Dziewięć państw (Francja, Austria, Belgia, Dania, Niemcy, Włochy, Luksemburg, Szwecja i Norwegia) zdecydowało się na podpisanie tzw. sojuszu drogowego, który może w jeszcze większym stopniu przyczynić się do osłabienia pozycji polskich firm transportowych działających na rynkach zachodnich. Porozumienie przede wszystkim zakłada walkę o wyrównanie płac (z czym większość firm spoza Francji i Niemiec może mieć kłopot), a także wprowadzenie przymusu w postaci obowiązkowego wypoczynku kierowcy we własnym kraju, co spowodowałoby, że dłuższe kursy, np. z Polski do Hiszpanii byłyby w praktyce niemożliwe do zrealizowania przez polskiego kierowcę.
fot. mat. prasowe
Liczba zobowiązań i dłużników w podziale na województwa
Polski transport drogowy cechują: nadwyżka podaży nad popytem, konkurencja o klienta głównie za pomocą niskich stawek frachtów, rozdrobnienie, duże zadłużenie (wg. badań z 2014 r. średnia wartość wskaźnika ogólnego zadłużenia wynosiła 0,68), a także stosunkowo niska marża netto wynosząca od 2 do 3%. To wszystko sprawia, iż rynek przewozowy jest bardzo wrażliwy na zmienne i mało przewidywalne czynniki zewnętrzne takie, jak ceny oleju napędowego, kursy walut czy też koszty związane z daninami, obciążeniami administracyjnymi i w ostatnim okresie regulacjami socjalnymi – Maciej Wroński, prezes Związku Pracodawców „Transport i Logistyka Polska”.
Polski transport zmaga się również z problemami mającymi źródło wewnętrzne. Jednym z nich jest zjawisko zatorów płatniczych. Według najnowszego raportu „Portfel należności polskich przedsiębiorstw” , przeciętny okres przeterminowania faktury wynosi 3 miesiące i 3 dni. Trzeba mieć jednak świadomość, że branża transportowa zalicza się do tych, które w największym stopniu doświadczają problemu znacznie przeterminowanych płatności, stąd w wielu przypadkach oczekiwanie na przelew może być jeszcze dłuższe – Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej SA.
Inną palącą kwestią jest problem kadrowy. Szacuje się, że aktualny niedobór liczby kierowców może osiągać nawet wartość 100 tys. Dodatkowo zjawisko to się pogłębia, gdyż każdego roku z pracy odchodzi 25 tys. pracowników przy stale rosnącym zapotrzebowaniu na ich usługi. Tej luki nie jest w stanie wypełnić nabór nowych kierowców, nawet jeśli doda się zauważalny przyrost zatrudnienia w polskich firmach osób z Ukrainy czy Białorusi.
fot. mat. prasowe
Komu jest winna branża transportowa?
PwC wraz z Transport i Logistyka Polska szacują, że aby zaspokoić popyt na pracę, co roku powinno pojawiać się 60 tys. nowych kierowców. Jeśli pod uwagę weźmie się jeszcze dodatkowo strukturę wieku kadr firm transportowych (40% kierowców ma ponad 65 lat), w średnim okresie pozycja polskiej branży transportowej może zostać poważ- nie zachwiana. Odczują to wszystkie pozostałe sektory, które przecież, aby funkcjonować muszą transportować towar. Trudną sytuację branży transportowej potwierdzają także najnowsze dane Krajowego Rejestru Długów.
Sytuacja w branży transportowej pokazuje, że znajduje się ona na swoistej bombie zegarowej. Zagrożenia płyną z różnych kierunków, a ogromny sukces na arenie międzynarodowej, jaki osiągnęły polskie firmy na przestrzeni ostatnich lat, może niestety fałszować realny obraz i perspektywy rozwoju sytuacji. Musimy sobie zdać sprawę, że sytuacja jest o tyle poważna, że ewentualny kryzys polskich przewoźników może negatywnie odbić się także na innych sektorach gospodarki. Wstrząsy w transporcie mogą wywołać prawdziwy efekt domina – Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej SA.
Dane KRD jasno pokazują, że wraz z ekspansją i rozwojem polskiej branży transportowej na europejskim rynku, równolegle temu procesowi towarzyszy lawinowo rosnące zadłużenie. Od 2014 roku (początek rosyjskiego embarga) niespłacone przez firmy należności urosły ponad dwukrotnie. W relacji do ubiegłego roku jest to zmiana aż o ponad 36%. Niestety nic nie wskazuje, aby trend ten został w najbliższym czasie zatrzymany.
Skala przyrostu samego zadłużenia, jak i firm przeżywających kłopoty w ostatnim czasie jest rzeczywiście niepokojąca. Warto wskazać, że od czerwca 2016 roku w bazie KRD sama liczba dłużników z branży transportowej powiększyła się o przeszło 4 tys. Z kolei łączne zadłużenie w niecały rok wzrosło o 150 mln zł. Dane te pokazują w jakim tempie nawarstwiające się przeszkody, w tym w związku z tzw. sojuszem drogowym, dla polskich przewoźników mocno podkopują ten biznes. Wydaje się, że istniejący konflikt będzie musiał zostać rozwiązany na poziomie unijnym, inaczej transport dalekobieżny po Europie stanie się dla polskich firm mocno ograniczony – Jakub Kostecki, prezes Zarządu Kaczmarski Inkasso.
Przewoźnicy zmuszeni są do radzenia sobie z wieloma problemami na raz. Oprócz ponadprzeciętnej skali zatorów płatniczych czy stale niewystarczającej liczby pracowników, należy wymienić jeszcze kilka innych. Trzeba sobie zdać sprawę, że usługi transportowe obarczone są konieczno- ścią dostosowywania się do różnych przepisów obowiązujących na poszczególnych rynkach. Powoduje to powstawanie dodatkowych kosztów, które obok ubezpieczeń, rat leasingu czy kredytu, obsługi prawnej i księgowej, paliwa, opłat drogowych czy w końcu serwisowania floty, sprawiają że przedsiębiorcy często mają realne trudności z wyjściem na swoje. Jeśli doda się do tego normalne w tej branży kłopoty z optymalizacją funkcjonowania firmy i organizacji tras kierowców – tzw. zjawisko pustych przewozów, to sytuacja wielu przewoźników rzeczywiście staje się bardzo niepokojąca – Mirosław Sędłak, prezes Rzetelnej Firmy.
Dane KRD pokazują, że zadłużone firmy z branży transportowej średnio mają 4-5 zaległe płatności, a ich należności przekraczają 30 tys. zł. Są jednak przedsiębiorstwa, których sytuacja jest zdecydowanie gorsza. Jeśli jeszcze w lutym ubiegłego roku niechlubny rekordzista miał dług na kwotę 8 mln zł, to aktualnie jest firma, która ma do spłaty ponad 44 mln zł. Ponadto w KRD jest notowane kilkanaście firm z długiem przekraczającym 1 mln zł. Istnieje także kilka głównych kategorii podmiotów, u których zadłużają się firmy transportowe. Przede wszystkim są to instytucje finansowe – banki i firmy leasingowe. Odpowiadają one za około 30% wierzytelności wobec łącznej kwoty zadłużenia branży transportowej. Następnie są firmy windykacyjne (23%) i firmy handlowe (12%). Firmy transportowe zadłużają się także wśród ubezpieczycieli (7,7%), innych firm transportowych (6,8%), firm reprezentujących przemysł (3,4%) czy wynajemców pojazdów (2,3%).
Dane dostarczone przez KRD sygnalizują kilka ciekawych zjawisk, które zauważamy również w naszej codziennej pracy. Widzimy, że przewoźnicy starają się rzetelnie spłacać swoje długi głównym kontrahentom, o czym świadczy fakt, że w przypadku instytucji finansowych dług narasta relatywnie w niewielkim stopniu, a np. w przypadku firm handlowych nawet się zmniejsza. Niestety zauważamy, że długi powstają gdzie indziej, a generalna sytuacja firm z branży się szybko pogarsza i mamy realne obawy, że w wyniku nowych regulacji wprowadzanych przez niektóre z państw UE, część firm zniknie z rynku – Jakub Kostecki, prezes Zarządu Kaczmarski Inkasso.
Kłopoty wielu firm transportowych są pogłębiane przez problemy finansowe ich kontrahentów, którzy nie płacą im na czas lub w ogóle. Według danych KRD łączna kwota należności wobec polskiego transportu przekracza 160 mln zł. Kwota ta jest budowana przez firmy należące do głównych klientów przewoźników – firmy handlowe, inne transportowe, budownictwo i przemysł.
Warto zwrócić uwagę, że jest pewne światełko w tunelu. W porównaniu do roku ubiegłego długi wobec branży transporotowej zmalały o 40 mln zł. Oznacza to, że klienci firm transportowych lepiej uiszczają swoje zobowiązania. Być może jest to lekki sygnał, że sytuacja w branży zacznie się poprawiać, mimo tylu trudności. W końcu w interesie całej gospodarki jest, aby przewoźnicy mieli solidną i stabilną sytuację. – kończy Adam Łącki
oprac. : eGospodarka.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)