Kto zarobi na PPK?
2018-05-06 00:12
Kto zarobi na PPK? © Andrey Popov - Fotolia.com
Przeczytaj także: 2/3 Polaków nie wie, czy skorzysta z PPK
Pracownicze Plany Kapitałowe mają być jednym z kluczowych elementów Strategii na rzecz Odpowiedzianego Rozwoju (SOR) przyjętej w lutym 2017 r. przez Radę Ministrów. A dokładniej rzecz biorąc, elementem Programu Budowy Kapitału (PBK), który ma być narzędziem pomagającym Polakom w gromadzeniu oszczędności, zwiększającym bezpieczeństwo finansowe obywateli i stabilność systemu finansów publicznych, oraz pomagającym w rozwoju lokalnego rynku kapitałowego, co ma przełożyć się także na podniesienie potencjału gospodarki.Jednym z czterech celów PBK jest efektywny, dobrowolny, kapitałowy system emerytalny. Uruchomienie PPK oznaczałoby stworzenie powszechnego systemu emerytalnego w sektorze przedsiębiorstw. Zgodnie z projektem ustawy o PPK opublikowanym na początku lutego, będą one wdrażane stopniowo, od początku 2019 r. – począwszy od przedsiębiorstw zatrudniających co najmniej 250 osób, a na najmniejszych skończywszy – do połowy 2020 r. Według szacunków rządowych, planami ma być objęte maksimum 11 mln pracowników, a realnie około 8,5 mln (przy 75-proc. partycypacji).
Miliardy popłyną na rynek kapitałowy
Uruchomienie PPK – w postaci funduszy inwestycyjnych zdefiniowanej daty, czyli cyklu życia – będzie miało duży wpływ na polski rynek kapitałowy i działające na nim podmioty. Popłyną na niego grube miliardy złotych. Środki gromadzone w ramach PPK mają pochodzić z trzech źródeł: składek pracowników (2–4 proc. wynagrodzenia brutto), składek pracodawców (1,5–4 proc.) oraz dopłat ze środków państwowych (250 zł opłaty powitalnej z budżetu państwa oraz 240 zł dopłaty rocznej z Funduszu Pracy). Do oferowania PPK mają zostać dopuszczone towarzystwa funduszy inwestycyjnych (TFI) spełniające określone kryteria (m.in. posiadające minimum trzyletnią historię działalności i 10 mln zł kapitałów własnych).
– Myślę, że przy założeniu składki na poziomie 3,5 proc., można się liczyć z wpływem od kilku do kilkunastu miliardów złotych na rynek kapitałowy rocznie. Jednak, by ocenić choćby w większym przybliżeniu długoterminowy wpływ tego projektu na rynek, potrzebna jest znajomość ostatecznych przepisów. Znaczącym czynnikiem będzie tu np. poziom partycypacji w programie – mówi „Gazecie Bankowej” prof. Marcin Dyl, prezes Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami.
Według szacunków Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych (IGTE) już w 2019 r. z PPK na rynek kapitałowy napłynęłoby od 6,4 do 13,8 mld zł, stosownie do poziomu składek 3,5 proc. oraz 8 proc. W 2025 r. odpowiednio od 18,6 do 40 mld zł.
– Ostateczna wysokość wpływu będzie zależała jednak nie tylko od zainteresowania programem uczestniczących, ale również od tego, jaką politykę inwestycyjną będą realizować zarządzający, ile składek trafi na rodzimy rynek – zwraca uwagę Małgorzata Rusewicz, prezes IGTE.
Maksymalny udział aktywów zagranicznych w portfelu PPK nie będzie mógł przekraczać 30 proc. Czy to nie jest zbyt radykalne ograniczenie, może w długoterminowym inwestowaniu emerytalnym powinno się zachęcać przyszłych emerytów raczej do dywersyfikacji geograficznej?
– Pewnie lepsze byłoby 50 proc. Ale trzeba również zrozumieć stronę rządową. Politycy chcieliby zapewne, aby gros środków PPK było inwestowane w polskie przedsiębiorstwa, polską gospodarkę – mówi „Gazecie Bankowej” prof. Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI.
fot. Andrey Popov - Fotolia.com
Kto zarobi na PPK?
PPK ustabilizują giełdę, pomogą gospodarce
Jaki będzie efekt zwiększonego napływu krajowych oszczędności na rynek kapitałowy?
– Będzie on skutkował wzrostem udziału polskich inwestorów. Dzięki temu zwiększy się stabilność tego rynku, zmniejszy podatność na zewnętrzne czynniki. Większa podaż kapitału umożliwi również tańsze finansowanie inwestycji, w tym innowacji. To będzie miało pozytywne rezultaty dla gospodarki. W konsekwencji, spodziewany wzrost gospodarczy w Polsce w latach 2019–2050 może przyspieszyć średnio o 0,17 do 0,35 pp., w zależności od wysokości składki odprowadzanej do PPK – twierdzi Małgorzata Rusewicz, prezes IGTE.
Dr Marcin Wojewódka z Instytutu Emerytalnego zwraca uwagę, że długoterminowo napływ nowych środków na giełdę powinien przyczyniać się do wzrostu wyceny akcji notowanych na GPW. Dodaje jednak, że istnieje duża liczba czynników, które będą miały wpływ na wysokość nowych aktywów, jakie znajdą się na warszawskiej giełdzie dzięki PPK.
– Po pierwsze, ile osób pozostanie aktywnymi uczestnikami PPK. Po drugie, jakie składki dodatkowe będą opłacane. Trzecim istotnym czynnikiem będzie to, w jaki sposób będą skonstruowane fundusze zdefiniowanej daty, a także to, jaka część aktywów PPK będzie inwestowana poza granicami naszego kraju. Dlatego trudno jest oszacować nawet, ile nowych aktywów w ramach PPK pojawi się na giełdzie w ciągu najbliższych lat, a więc jaki będzie wpływ środków z PPK na giełdę – podsumowuje Wojewódka.
Prywatne TFI podchodzą ostrożnie
Wydawać by się mogło, że na uruchomieniu PPK sowicie zarobią TFI. Jednak z ogłoszonego w lutym projektu ustawy o PPK wynika coś innego. Przedstawiciele niektórych TFI zwracają uwagę, że koszty dla TFI związane z uzyskaniem mandatu do zarządzania PPK oraz poziom opłat maksymalnych, możliwych do pobrania, powoduje, że w trakcie pierwszych 3–5 lat towarzystwa nie zarabiałyby na przystąpieniu do projektu.
– Jesteśmy zainteresowani zarządzaniem PPK, ale w obecnym projekcie koszty dla TFI są zbyt duże, na dziś ten biznes się nie spina – powiedział Jacek Janiuk, członek zarządu Skarbiec TFI, podczas XVIII Konferencji Izby Domów Maklerskich (IDM) w Bukowinie Tatrzańskiej.
Janiuk zwrócił uwagę, że jednym z większych problemów jest założenie pobierania opłaty w wysokości 1 zł od rejestru.
– Jeden uczestnik będzie mógł mieć kilka rejestrów, jeśli będzie często zmieniał pracodawcę. To będzie w „sztuczny” sposób zawyżało koszty po stronie TFI – podkreślił członek zarządu Skarbiec TFI.
– Przyglądamy się ostrożnie pracom nad PPK. Pierwsze nasze konkluzje są takie, że rynek zdominuje trzech narodowych graczy: PZU, PKO BP i Pekao. Dla pozostałych podmiotów dużo miejsca nie zostanie – twierdzi prof. Buczek.
Prezes IZFA prof. Marcin Dyl uważa, że wszystko będzie zależało od tego, jak docelowo określone zostaną koszty obciążające TFI prowadzące PPK.
– W obecnym projekcie ustawy są podane maksymalne poziomy opłat. Z pewnością przy tak skalkulowanej stawce wynagrodzenia za zarządzanie PPK, czyli 0,5 proc. plus 0,1 proc. próg rentowności (success fee) będzie możliwy do osiągnięcia po uzyskaniu pewnej skali, czyli odpowiedniego poziomu aktywów i liczby uczestników, przy czym ten poziom dla każdej spółki będzie inny. Nie ulega wątpliwości, że sytuacja dużego TFI z rozbudowaną siecią dystrybucji jest znacznie lepsza, niż małego, butikowego funduszu – mówi prof. Dyl.
Prof. Dyl dodaje jednak, że zainteresowanie TFI oferowaniem PPK jest spore.
– Mogę szacować, że do projektu przystąpi sporo TFI. Na nasze szkolenia oraz wewnętrzne spotkania poświęcone analizowaniu przepisów związanych z PPK przychodzą przedstawiciele prawie 20 TFI oraz wszystkich agentów transferowych należących do Izby. Świadczy to o bardzo dużym zainteresowaniu z ich strony oraz ze strony ich klientów – podkreśla prezes IZFA.
- Limit opłaty za zarządzanie PPK: 0,6 proc. aktywów (0,5 proc. opłaty stałej i 0,1 proc. za wynik).
-
Dodatkowe opłaty dla instytucji oferujących PPK:
- opłata jednorazowa z tytułu dopuszczenia do udziału w portalu PPK 1 mln zł,
- opłata miesięczna za korzystanie z portalu w wysokości maksimum 0,1 proc. aktywów w zarządzaniu.
Czy wszystko i tak trafi do PFR TFI?
Warto zwrócić uwagę, że jeśli pracodawca nie wybierze instytucji zarządzającej PPK, zostanie automatycznie przydzielony „pod skrzydła” państwowego PFR TFI z grupy Polskiego Funduszu Rozwoju. Prof. Andrzej Fierla ze Szkoły Głównej Handlowej twierdzi, że w projekcie ustawy o PPK z lutego 2018 r. można znaleźć zapisy, które mogą sprawić, że z PFR TFI nie można się będzie wycofać.
– Na początku funkcjonowania PPK może być tak, że prawie nikt, poza PFR TFI, nie zdąży zaoferować prowadzenia PPK, bo nie dopełni jeszcze formalności, nie dostanie zgody etc. Wtedy niemal cała pierwsza pula pracowników trafiłaby do PFR TFI – wskazuje prof. Fierla. – Cel podstawowy rządu, jeśli chodzi o projekt PPK, to podwyższenie składki emerytalnej, a cel uboczny to zbudowanie molocha w postaci gigantycznego PFR, a przy okazji sfinansowanie jego kosztów administracyjnych – dodaje.
Zdaniem Ewy Małyszko, prezes zarządu PFR TFI, rozwiązanie przydzielające pracowników z automatu do PFR TFI jest dobre.
– Program PPK to ma być rozwiązanie dla pracowników i pracodawców, a nie dla prywatnych instytucji rynku kapitałowego. Z drugiej strony, nie będzie przymusu pozostawania w PFR TFI, będzie można przenieść swoje konto do innego TFI. Poza tym przypominam, że projekt ustawy o PPK z lutego br. to tylko projekt, który może się zmienić w trakcie konsultacji społecznych – stwierdziła Małyszko podczas konferencji IDM.
Konkurencja ze strony PTE?
Pojawia się pytanie, dlaczego tylko TFI mają zostać dopuszczone do zarządzania PPK? Tak wynika z projektu ustawy z lutego br. Czy to nie jest niesprawiedliwe wobec powszechnych towarzystw emerytalnych (PTE), które mają większe doświadczenie w zarządzaniu środkami emerytalnymi?
Prezes IGTE Małgorzata Rusewicz nie ma wątpliwości: aby PPK zrealizowały postawione przed nimi cele, konieczne jest stworzenie konkurencyjnego rynku instytucji zarządzających poprzez dopuszczenie do niego również PTE.
– W takim wypadku można spodziewać się najwyższej jakości usług, efektywności inwestycyjnej i niskich kosztów dla oszczędzających. To z kolei wpłynie na poziom partycypacji w systemie, a więc uwarunkuje sukces nowego systemu dodatkowego oszczędzania na emeryturę – uważa Rusewicz.
– Miarą sukcesu Pracowniczych Planów Kapitałowych będzie poziom partycypacji. Dlatego też każda inicjatywa, która będzie wspierała ten cel, jest godna pochwalenia. Z pewnością większa liczba podmiotów oferujących PPK będzie wspomagała ich rozwój. Nie ulega wątpliwości, że PTE posiadają doświadczenie w oferowaniu produktów emerytalnych oraz długoterminowym zarządzaniu aktywami – sądzi dr Wojewódka. – Natomiast to, co może być ich słabością, to brak własnych rozbudowanych sił sprzedaży. Tym niemniej, pomysł dopuszczenia PTE do oferowania PPK wart jest rozważenia – dodaje.
– Powszechne towarzystwa emerytalne bardzo chcą zarządzać PPK, aby nie zniknąć po likwidacji II filaru. Byłyby groźną konkurencją dla PFR TFI i innych TFI. I to konkurencją dość tanią. Ich uczestnictwo w zarządzaniu PPK byłoby w interesie uczestników programu – wskazuje prof. Fierla.
Edukacja może podnieść partycypację
Eksperci i przedstawiciele branży finansowej nie mają wątpliwości, że ostateczny wpływ działania PPK na rynek kapitałowy będzie uzależniony od tego, ilu pracowników zdecyduje się zostać w programie. Resort finansów zakłada, że partycypacja sięgnie około 75 proc. Za przykład podobnego programu, który zakończył się sukcesem, można podać ten z Wielkiej Brytanii (wskaźnik partycypacji był właśnie na poziomie 75 proc.).
Jednak historia pokazuje, że powtórzenie sukcesu wyspiarzy nie będzie łatwe. Nie wszędzie, gdzie wprowadzano filar emerytalny w sektorze przedsiębiorstw, cieszył się on uznaniem pracowników.
– W Turcji w 2016 r. wprowadzono w systemie emerytalnym reformę podobną do PPK i poziom partycypacji wyniósł tylko około 55 proc. Co ciekawe, z uczestnictwa rezygnowali głównie ludzie dobrze sytuowani. We Włoszech przed kilkoma laty z podobnego programu odpłynęło aż 73 proc. uczestników. Zanim wprowadzono te programy w tych krajach, przeprowadzano wiele pospiesznych ruchów w zakresie systemu. To nie napawa optymizmem, bo przecież pamiętamy, co stało się kilka lat temu w Polsce z OFE – stwierdził Marcin Żótłek, prezes PTE PZU podczas konferencji IDM.
Przedstawiciele rynku kapitałowego są zgodni co do tego, że pomóc może akcja edukacyjna.
– Mam nadzieję, że przy okazji wprowadzania PPK, zostanie przeprowadzona szeroka akcja edukacyjna, związana z potrzebą oszczędzania. To na pewno by pomogło. Innym aspektem jest przyszłość OFE. Warto byłoby Polakom oddać obiecane 75 proc. ich aktywów. Być może wówczas zaufanie do całego systemu emerytalnego poprawiłoby się – zastanawia się prof. Sebastian Buczek.
Zdaniem Waldemara Markiewicza, prezesa Izby Domów Maklerskich, by wskaźnik partycypacji był wysoki, w ustawie o PPK koniecznie musi się znaleźć zapis potwierdzający to, że gromadzone tam środki są prywatne. Podobnie sądzi prof. Andrzej Fierla, który jest jednak sceptyczny co do tego, czy w przyszłości te środki i tak nie zostaną uznane za publiczne.
– Środki w OFE, według haseł z końcówki lat 90. XX w., też były prywatne. Dopiero kilkanaście lat potem Trybunał Konstytucyjny orzekł, że są jednak państwowe. A przecież wpłaty do OFE nie pochodziły z dotacji państwowych. Tymczasem wpłaty na PPK częściowo będą! Wystarczy pomyśleć, co to znaczy, niezależnie od tego, co będzie zapisane w ustawie, czyli akcie prawnym niższego rzędu niż konstytucja, którą interpretuje Trybunał – zwraca uwagę prof. Fierla.
Branża inwestycyjna zwraca również uwagę, że w projekcie ustawy o PPK jest jeszcze kilka innych kwestii, które wymagają doprecyzowania. Chodzi m.in. o współistnienie drugiej, wcześniejszej, ustawowej formy gromadzenia środków na emeryturę, tj. pracowniczych programów emerytalnych (PPE).
– Obecnie wzajemne relacje między PPK a PPE wymagają doprecyzowania. W PPE składka do programu jest finansowana tylko przez pracodawcę, ale pracownik również ma możliwość gromadzenia środków za pośrednictwem pracodawcy, przeznaczając na to część swoich własnych dochodów. Do wyjaśnienia pozostaje więc, w jakim stopniu i w jakich terminach prowadzenie przez pracodawcę PPE stanowi alternatywę dla opłacania PPK – zwraca uwagę prof. Dyl.
oprac. : Piotr Rosik / Gazeta Bankowa
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (1)