Akcje czy obligacje?
2006-05-18 10:40
Impuls do wczorajszej przeceny nadszedł ze Stanów Zjednoczonych (wzrost kwietniowej inflacji CPI do poziomu 0,6%) rykoszetem odbił się na notowaniach amerykańskich indeksów. DJIA stracił 1,9%, S&P500 zniżkował o 1,7% a Nasdaq zakończył dzień na 1,5% minusie. Potencjalny wzrost kosztu pieniądza mający na celu przeciwdziałać zagrożeniu inflacyjnemu, negatywnie oddziałuje na wycenę spółek. Po tak silnym spadku możliwe jest jednak odreagowanie.
Przeczytaj także: Spadek cen akcji
Kontrakty na amerykańskie indeksy są na plusie, co świadczy o tym, że uczestnicy rynku spodziewają się dobrego otwarcia w USA. Zanim to jednak nastąpi, o godz. 15.30 przemawiać będzie Ben Bernanke. Analitycy z uwagą wypatrywać będą wszelkich sugestii na temat kierunku dalszej polityki pieniężnej za oceanem, lecz biorąc pod uwagę wczorajszą reakcję na dane makroekonomiczne, oczekiwałbym raczej, iż szef FED będzie chciał uspokoić rynek. Wszelkie oznaki przemawiające za kontynuacją cyklu podwyżek stóp procentowych mogłyby bowiem pogłębić przecenę. Brak wyraźnej sugestii świadczącej o możliwym dalszym "zaciskaniu pasa" będzie działał na inwestorów kojąco, co może poprawić nastroje na rynku.Spadki nie ominęły także rynków azjatyckich. Obawa, iż rosnący koszt pieniądza w USA ograniczy export przedsiębiorstw z dalekiego wschodu przełożyła się na notowania indeksów. O godz. 6.40 Nikkei tracił 1,3%, a Hang Seng 2%. Co warto jednak zauważyć, większość spadku wskaźniki giełdowe zanotowały na otwarciu. Później widać było konsolidację na niskim poziomie, lecz dalsze osuwanie zostało powstrzymane. Jeśli do tego dodać pozytywny obecny obraz notowań kontraktów na amerykańskie indeksy, można się dziś spodziewać odreagowania wczorajszych silnych spadków również na europejskich parkietach.
Wygląda na to, że rosnące rentowności papierów skarbowych stają się zachętą dla inwestorów, którzy obserwując kilkuletnią hossę na rynkach akcji mogą obawiać się dalszych braku wzrostów. Wzrost awersji do ryzyka w obliczu coraz bardziej atrakcyjnego rynku długu może prowadzić do przepływu kapitału w kierunku bardziej bezpiecznych inwestycji. Tytułowy dylemat inwestora staje się obecnie przyczyną wzrostu zmienności na rynku akcji oraz na rynku walutowym. Wczorajsza przecena walut emerging markets jest tego najlepszym dowodem. W ślad za umacniającym się dolarem złoty stracił do głównych walut odpowiednio 10 groszy względem euro i 12 groszy względem amerykańskiej waluty. Jeszcze dziś rano o godz. 7.00 za wspólną walutę płacono 3,98 zł a za dolara 3,12. Złoty może się dziś jednak umocnić odreagowując wczorajszą głęboką przecenę, co byłoby wówczas zgodne z reakcją na giełdach.
Oprócz popołudniowej przemowy Bena Bernanke, uczestnicy rynku będą również analizować publikację wskaźnika FED Filadelfia. Indeks ten pokazuje kondycję gospodarczą w stanach Pensylwania, New Jersey oraz Delaware i mierzy aktywność sektora wytwórczego. Prognozowany jest spadek wysokości wskaźnika do poziomu 12,5 pkt. (w poprzednim miesiącu wyniósł on 15 pkt.). Mimo, że wartość powyżej zera świadczy o rozwoju gospodarczym, to niższy odczyt nie napawa optymizmem. Podobnie było w przypadku poniedziałkowej publikacji wskaźnika NY Empire State, który ocenia perspektywy biznesu w stanie Nowy Jork. Oczekiwany był spadek do poziomu 15 pkt., lecz obniżka była większa i sięgnęła poziomu 12,4 pkt.
Dzisiejszy dzień będzie istotny z punktu widzenia oceny ostatnich reakcji na rynku. Zdecydowana poprawa optymizmu będzie świadczyć o tym, że posiadacze akcji nie poddadzą się bez walki, z drugiej strony brak odreagowania może stać się przyczyną dalszych spadków. Wygląda na to, że początek notowań na giełdach europejskich powinien być dobry, co dalej … zobaczymy.
Przeczytaj także:
Dow Jones na szczycie wszech czasów
oprac. : Michał Kowalski / expander