Ptasia grypa zaatakowała rynek
2006-05-24 09:31
Wczorajsza sesja na warszawskim parkiecie zakończyła się sukcesem byków. Mimo, iż po godz. 11.00 doszło do gwałtownej przeceny, to jednak końcówka należała do kupujących akcje. WIG20 wzrósł o 1,76% przy obrotach przekraczających 2,3 mld PLN. Na całym rynku zanotowano rekordową wartość zrealizowanych zleceń na kwotę ponad 3 mld PLN.
Przeczytaj także: Odżyły nadzieje na powrót hossy
Duża część obrotów zrealizowana była jednak podczas chwilowej przeceny, co świadczyć może o wysokiej nerwowości na rynku. Rosły akcje na wszystkich europejskich parkietach a to za sprawą drożejących surowców. Miedź wzrosła na wartości o ponad 12% a uncja złota zyskała 2,5%. Siłę odreagowania na rynku towarowym było widać po wzroście wskaźnika CRB indeks obrazującego zmiany cen 19-tu instrumentów z rynków towarowych. Wzrósł on wczoraj o 2,3%. Notowania za oceanem również rozpoczęły się pozytywnie, lecz brak było dynamiki. DJIA i S&P500 oscylowały wokół 0,5% wzrostu, a Nasdaq zyskiwał 0,8%. Wydawało się, że dobry nastrój z europejskich parkietów zaowocuje silną zwyżką również w Stanach Zjednoczonych.Być może tak by się stało, gdyby nie informacja, która zmroziła uczestników rynku i wywołała gwałtowną reakcję. Światowa Organizacja Zdrowia podała, że siedmiu Indonezyjczyków zostało zarażonych ptasią grypą. Nie było by w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że źródłem infekcji mógł być … inny człowiek. Ta banalna informacja wywołała histerię wśród inwestorów na gwałt kupujących papiery dłużne i pozbywających się akcji. Uczestnicy rynku przypomnieli sobie jak to w 1918 roku epidemia grypy zagroziła światowej ekonomii. Dziś w czasach globalizacji konsekwencje mogłyby być jeszcze większe. W rezultacie DJI stracił 0,2% S&P500 obniżył swoją wartość o 0,4% a Nasdaq spadło 0,7%.
Przecena objęła również rynki Azji. Tam Hang Seng traci 1,2%. Spadają również indeksy w Singapurze, Tajlandii, Filipinach czy Indonezji. Rośnie z kolei Nikkei, co pokazuję, że przecena mogła mieć charakter incydentalny. Ucieczka w papiery dłużne wywołała aprecjację dolara. O godz. 8.00 EUR/USD notował poziom 1,2770. Doszło również do przeceny walut emerging markets. W nocy złoty tracił zarówno do euro jak i dolara. Za wspólną walutę dziś rano trzeba było zapłacić 3,98 zł a za amerykańskiego dolara ponad 3,11 zł. Z jednej strony taką sytuację można traktować jako incydentalną i nie mającą wpływu na dalsze zachowanie indeksów. Z drugiej strony jednak widać, że atmosfera na rynkach jest ostatnio nerwowa i byle pretekst doprowadza do realizacji zysków i ucieczki w instrumenty obarczone najniższym ryzykiem. Inwestorzy wydają się jakby siedzieli na beczce prochu, która lada moment może wybuchnąć.
Dziś na rynku pojawią się istotne dane makroekonomiczne zwłaszcza z amerykańskiej gospodarki. O godz. 14.30 zamówienia na dobra trwałe (prognoza – spadek o 0,5%) później o godz. 16.00 dane z rynku nieruchomości. Analitycy uważają, że sprzedaż nowych domów w kwietniu spadła w USA o 6,5%. Jeśli to się potwierdzi, będzie to kolejny sygnał świadczący o spowolnieniu na amerykańskim rynku nieruchomości, a to z kolei jest argumentem dla FED za obniżeniem tempa wzrostu kosztu pieniądza. O godz. 10.00 GUS poda ważne dane dla polskiej gospodarki. Poznamy kwietniową stopę bezrobocia (oczekiwany spadek do poziomu 17,4%) oraz sprzedaż detaliczną (prognoza – wzrost o 15,1% r/r). Przypomnijmy, iż wczorajszy odczyt kwietniowej inflacji bazowej na poziomie 1% r/r był wyższy od prognoz, co odsuwa wszelkie przypuszczenia sugerujące, iż RPP może jeszcze obniżać w Polsce stopy procentowe.
Nocna wyprzedaż wywołana informacją o ptasiej grypie wydaje się odchodzić w niepamięć. Kontrakty terminowe na indeksy amerykańskie są już na plusie zwiastując dobre otwarcie za oceanem, co dobrze wróży europejskim parkietom. Jednak, żeby ogłosić koniec trwającej od blisko dwu tygodni korekty potrzebne są silne wzrosty na GPW poparte aprecjacją złotówki.
Przeczytaj także:
Dow Jones na szczycie wszech czasów
oprac. : Michał Kowalski / expander