Mocno w dół

Przeczytaj także: Korekta na razie płytka

Podobnie jak wczoraj przez większą część notowań aktywność inwestorów była irytująco niska. Na tyle niska, że w końcu zemściło się to na rynku. Skoro bowiem, nie było chętnych do kupna, to zniecierpliwiona część posiadaczy akcji postanowiła je sprzedać. Na to wszytko nakłada się jeszcze nerwowa atmosfera na światowych rynkach, podgrzana przez szefa Fed Bena Bernanke, który zapowiedział, podjęcie walki o niską inflację, nawet kosztem wzrostu gospodarczego, czym wystraszył rynki finansowe. Nic więc dziwnego, że giełdy w Europie dziś spadały (BUX minus 3,3 proc.).

Jeśli chodzi o nasz rynek, to dziś traciły akcje 19 z 20 blue chipów (podrożała tylko Agora, a i to nieznacznie). Ożywiony handel w ostatniej godzinie notowań spowodował wzrost wartości obrotów do 650 mln PLN (WIG20). Słabo spisywał się cały rynek. Mocne przeceny dotknęły sektora bankowego (PKO BP w dół o 4 proc., BZ WBK nawet o 4,5 proc), ale i surowcowego (KGHM o 3,1 proc.). Niewiele dobrego da się powiedzieć o takim rynku. Pocieszeniem może być wartość obrotów, ale trzeba się liczyć z możliwością kolejnego testu wsparcia na 2750 punktów.

Na szerokim rynku na jedną akcję drożejącą przypadało prawie pięć taniejących. Nie zważając na statystykę i otoczenie inwestorzy chętnie kupowali akcje Elektrimu, bo sąd zakazał przejęcia jego aktywów przez obligatariuszy (wzrost o 4,8 proc.). Przy tej spółce uzbierały się też dość duże obroty (75 mln PLN).

Na rynku walutowym wyraźnie podrożał dolar - to również zasługa szefa Fed. U nas cena "zielonego" wzrosła do 3,09 PLN, ale nadal znajduje się poniżej pierwszego z ważnych poziomów oporu (3,10 PLN). Euro utrzymało cenę na 3,96 PLN, staniał za to frank szwajcarski - do 2,54 PLN.

Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji.