Małe obroty zwiększają zmienność rynku
2006-06-21 13:34
We wtorek na początku dnia nasze rynki finansowe trzymały się bardzo dobrze. Złoty, korzystając z chwilowego wzrostu kursu EUR/USD na rynkach światowych, wzmacniał się. Podobnie zachowywały się inne waluty Europy Centralnej. Jednak już przed południem znowu podaż wzięła górę i waluty w regionie zaczęły tracić.
Przeczytaj także: KGHM i dane z USA zaszkodziły akcjom
Czekaliśmy na dane makro. Okazało się, że w maju dynamika produkcji wzrosła mocniej niż prognozowano, 19,1 proc. (po sezonowym wyrównaniu 15,6 proc.), co jest bardzo przyzwoitym wynikiem. Ceny produkcji wzrosły tez nieco mocniej (do 2,3 proc.), ale nie jest to na razie zapowiedź mocnego impulsu inflacyjnego. Tak dobre dane nie miały jednak wielkiego wpływu na rynki. Złoty nieznacznie wzmocnił się po tej publikacji i zakończył dzień lekko zyskując do dolara i euro.W środę odbędzie się przetarg na obligacje pięcioletnie. To dług, który uznawany jest za miernik (benchmark) sytuacji na rynku nieruchomości, więc może wpłynąć na zachowanie naszej waluty, ale tylko wtedy, gdyby gracze doszli do wniosku, że popyt był zbyt mały. Najbardziej prawdopodobne jest, że nadal będziemy podążali za kursem EUR/USD. Na razie nic nie sygnalizuje zmiany trendu.
GPW rozpoczęła we wtorek sesję spadkiem, ale popyt błyskawicznie wziął się do pracy i wyprowadził indeksy na plusy. Podobnie zachowywał się rynek węgierski. Można było już zacząć podejrzewać, że kupuje część funduszy zagranicznych, bo sytuacja na rynkach Europy Centralnej była zdecydowanie lepsza niż w reszcie Europy. Zachowanie rynku wyglądało już całkiem sensownie - najwyraźniej zdawało się zapowiadać dłuższy wzrost, czyli być może właśnie "letnią hossę", o której pisałem w komentarzu tygodniowym. Jednak po około 2 godzinach, po dojściu do oporu, którym jest zamknięcie poniedziałkowej sesji (górna krawędź okna bessy) indeksy zaczęły się osuwać i tuż przed publikacją danych makro wylądowały na minusach. Obrót był znowu mały, a rynek bardzo chimeryczny.
Z poniedziałkowego i wtorkowego zachowania rynków można wyciągnąć trzy wnioski. Pierwszy jest całkiem oczywisty – oporem, którego boją się gracze jest właśnie zamkniecie z 12.06, po którym nastąpił sławetny "czarny wtorek". Drugi wniosek jest też oczywisty - duże kapitały stoją z boku i czekają, a w takiej sytuacji dzienne zmiany o 2 -3 procent nie należą do rzadkości. Z tego wynika trzeci wniosek: na dowolnej sesji, bez specjalnego uzasadnienie indeksy mogą mocno wzrosnąć lub spaść. Podobnie zresztą zachowują się indeksy na całym świecie.
W tej sytuacji zastanawianie się nad scenariuszami na dzisiejszą sesję nie jest zbyt sensowne. Trzeba czekać na mocniejsze impulsy i zdecydowany wzrost obrotu. Na razie jednak w dalszym ciągu bardziej prawdopodobny jest letni wzrost (hossa) niż kontynuowanie spadkowej korekty. Dzisiaj, jeśli utrzyma się, a najlepiej pogłębi, nocne osłabienie dolara do innych walut to wzrosną ceny surowców (wczoraj ledwo drgnęły), a to naszemu rynku powinno pomóc.
Przeczytaj także:
Czekamy na wypoczętych Amerykanów
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion