Obawy o wzrost stóp procentowych

Przeczytaj także: Trwa odreagowanie spadków

Także publikowany przez instytut Conference Board indeks wskaźników wyprzedzających koniunkturę spadł mocniej niż się tego spodziewali ekonomiści. Majowy odczyt był na poziomie -0,6%, najniższym od dziewięciu miesięcy. Jest to drugi miesiąc z kolei kiedy zanotowano spadek tego indeksu. W kwietniu odczyt był na poziomie -0,1%. Warto przypomnieć, że ostatni taki dwumiesięczny spadek zanotowano w lutym i marcu 2001 roku. Gorsze dane ze Stanów Zjednoczonych potwierdzające oczekiwane spowolnienie gospodarcze przełożyły się na niższe otwarcie indeksów za oceanem. O godz. 18.45 DJIA spadał o 0,6% S&P500 tracił 0,7% a Nasdaq 1%.

Amerykański rynek długu oddaje nastawienie inwestorów odnośnie wzrostu kosztu pieniądza za oceanem. Dealerzy są zgodni co do podwyżki stóp procentowych na najbliższym posiedzeniu FOMC, a do 80% wzrosło prawdopodobieństwo dokonania kolejnej podwyżki w sierpniu do poziomu 5,5%. Pojawiły się głosy, iż do końca roku główna stopa FED może osiągnąć poziom 5,75% - 6,00%. Nie dziwi zatem, iż rentowności 2-letnich papierów skarbowych sięgnęły poziomu 5,21% a 10-letnich 5,19% podtrzymując tym samym inwersję krzywej rentowności.

Na warszawskim parkiecie początek notowań zapowiadał test poziomu 2700 pkt na WIG20. Jednak po godz. 13.00 doszło do dystrybucji akcji. W rezultacie indeks największych polskich spółek zanotował spadek o 1% do poziomu 2606,03 pkt. Powodów do zadowolenia nie mają zwłaszcza właściciele Biotonu, który na wieść o możliwej sprzedaży akcji tej spółki przez Prokom, stracił 9,54% przy wysokich obrotach przekraczających 260 mln PLN. Właśnie ze względu na aktywność inwestorów na akcjach Biotonu wartość zrealizowanych transakcji na spółkach z indeksu WIG20 przekroczyła 1 mld PLN.

Słabość złotego oraz innych walut regionu świadczy o braku zainteresowania aktywami emerging markets. Wczoraj nie udała się aukcja obligacji w Czechach, dziś to samo miało miejsce na Węgrzech. Inwestorzy obawiają się dalszej deprecjacji walut rynków wschodzących stąd niski popyt na obligacje tych krajów. O godz. 14.20 za euro płacono blisko 4,10 zł a za dolara prawie 3,26 zł. Później nasza waluta zaczęła odzyskiwać siły, lecz nie oznacza to powrotu do trendu aprecjacyjnego. Słabość walut regionu potęgowana dziś była przez spadki na EUR/USD. Zainteresowanie amerykańskim długiem pomaga dolarowi, który umocnił się dziś względem wspólnej waluty. EUR/USD stracił ponad jedną figurę notując minimum na poziomie 1,2550.

Jutro ważny dzień dla polskiej gospodarki. Na rynku pojawi się szereg informacji makroekonomicznych. Poznamy majową sprzedaż detaliczną, inflację bazową i stopę bezrobocia. Poza tym o godz. 10.00 GUS opublikuje czerwcowy raport o koniunkturze w przemyśle, budownictwie, handlu i usługach. Dane te podsumują majowy obraz polskiej gospodarki, który jawi się dość korzystnie. Jednak najważniejsze impulsy wpływające na rynek pochodzą z zagranicy, a zwłaszcza zza oceanu. Tam 29 czerwca zapadnie decyzja o poziomie stóp procentowych. Do tego czasu inwestorzy powinni wykazywać na rynku niską aktywność. Od przyszłej polityki pieniężnej w USA zależą bowiem losy światowej gospodarki.

Silne fundamenty jakimi chwali się teraz Polska mogą w przyszłości się pogorszyć ze względu na spadek popytu zagranicznego na produkowane u nas dobra i usługi. Jeśli to się stanie popyt krajowy może nie utrzymać dotychczasowego tempa wzrostu gospodarczego a tym samym spowolnienie zagości również w naszym kraju. To jest przyczyna, dla której inwestorzy boją się kupować akcje. Nie bowiem zrealizowane, lecz przyszłe zyski spółek giełdowych motywują inwestora do podjęcia ryzyka, którego teraz wszyscy starają się unikać.