KGHM i dane z USA zaszkodziły akcjom
2006-07-06 09:28
Przeczytaj także: Czekamy na wypoczętych Amerykanów
Raport ADP ukazuje się oficjalnie od maja, ale dopiero w środę po raz pierwszy się o nim o mówiło. Podkreślam, że raport mówi jedynie o sektorze prywatnym (w oficjalnym raporcie ujmuje się również sektor publiczny), ale wzrost zatrudnienie od maja do czerwca o 368 tys. musiał zrobić piorunujące wrażenie na rynkach, szczególnie, że twórcy raportu chwalą się, że korelacja z oficjalnym raportem wynosi 0,9. Okazało się również, że dane o majowych zamówieniach fabrycznych wzrosły o 0,7 proc., a oczekiwano, że pozostaną bez zmian. Wpływ tych raportów na większość rynków był łatwy do przewidzenia. Rentowność obligacji mocno wzrosła, dolar się wzmocnił, a indeksy giełdowe spadały. Niestandardowo zachował się tylko rynek surowców. Po publikacji raportu ADP ceny miedzi i złota szybko spadły, ale wieczorem znowu wzrosły kontynuując trend wywołany zwiększeniem napięć geopolitycznych. Cena ropy pobiła nawet kwietniowy rekord.
Rynek akcji miał do wyboru albo cieszyć się, że gospodarka nie zwalnia i wierzyć, że komunikat FOMC naprawdę zapowiadał koniec podwyżek stóp (lub przynajmniej chwilową przerwę) albo martwić, że gospodarka jest już na szczycie, a podwyżki stóp ją znacznie spowolnią. Od początku handlu przeważali pesymiści, ale spadki były niewiele większe niż wzrosty na poniedziałkowej połówce sesji. Tylko NASDAQ, jako indeks najbardziej wrażliwy na spowolnienie gospodarcze, ucierpiał zdecydowanie mocniej i to jest jedyny sygnał ostrzegawczy. Ta sesja jednak niczego jeszcze nie przesądza i nie ma żadnego znaczenia prognostycznego. Zachowanie rynku z pewnością przypomina jednak graczom, że Fed zapowiedział, iż będzie czekał na nowe dane makro, a nigdzie nie jest powiedziane, że umożliwią one zakończenie cyklu podwyżek stóp. Dlatego też rynek bardzo poważnie podejdzie do publikowanych raportów makroekonomicznych.
Dzisiaj jest dzień banków centralnych. Zarówno Bank Anglii jak i ECB podejmują decyzje o poziomie stóp procentowych. Co prawda na rynku panuje konsens zgodnie z którym oba banki zostawią stopy bez zmian, ale w tej sytuacji bardzo ważny będzie komentarz banków. Szczególnie istotna będzie dla graczy konferencja Jean-Claude Tricheta, prezesa ECB. Stara się on być jeszcze bardzie tajemniczy niż Alan Greenspan, a z pewnością jest bardziej tajemniczy niż Ben Bernanke, ale i jemu zdarza się powiedzieć o jedno zdanie za dużo. A na takie zdanie czekają gracze. Gdyby na przykład doszli do wniosku, że ECB w tym, roku podniesie stopy o więcej niż 50 pb., to euro by zyskało a akcje straciły.
Zarówno przed jak i po tych emocjach dowiemy się jeszcze jak zmieniła się sytuacja na rynku pracy w USA (raport Challengera i zmiana bezrobocia w ostatnim tygodniu), ale po wczorajszej zapowiedzi wzrostu miesięcznego zatrudnienia te dane mogą mieć dla rynków stosunkowo niewielkie znacznie. O 16.00 dowiemy się też jak rozwijał się w czerwcu sektor usług w USA (instytut ISM opublikuje swój indeks). Usługi to ponad 80 procent gospodarki amerykańskiej, więc reakcja powinna być nieco większa niż po publikacji analogicznego indeksu dla sektora produkcyjnego. Również w tych danych istotny będzie subindeks cenowy. Najgorsza kombinacja dla akcji to spadek indeksu głównego i wzrost subindeksu cenowego.
Ostatni opublikowany będzie raport o tygodniowej zmianie paliw w USA. Nastroje na rynku ropy są bardzo „bycze”, więc każdy pretekst zostanie wykorzystany do podniesienia ceny ropy. Dane musiałyby być wręcz doskonałe, żeby mogły wymusić spadek ceny. Droga ropa podnosi ceny akcji w sektorze paliwowym, ale wydaje się, że już blisko jest poziom, przy którym wszyscy zaczną się bać o negatywny wpływ drogiej ropy na gospodarkę, a to pomagając we wzroście akcji sektora paliwowego zaszkodziłoby szerokiemu rynkowi akcji.
Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji.
Przeczytaj także:
Złoty korzysta z płytkiego rynku
1 2
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion