Rynek kontraktów wymusił wzrost indeksów
2006-07-07 09:37
Przeczytaj także: Słabsze dane makro pomagają rynkom akcji
Prawdziwym powodem porannego osłabienia mogła być sytuacją polityczną w Meksyku, gdzie po ponownym podliczeniu wszystkich głosów w wyborach prezydenckich, wydawało się, że prorynkowy kandydat Felipe Calderon przegrał (wstępne wyniki pokazywały, że wygrał). Wygrana uznawanego za populistę Andresa Manuela Lopeza musiała rynki zaniepokoić - indeks w Meksyku spadł w środę o 4 procent, a waluta znacznie osłabła. Polska jest w tym samym koszyku krajów rozwijających się, w którym jest Meksyk, więc jakaś reakcja mogła się pojawić. Była ona jednak bardzo krótka, a złoty szybko wrócił do poziomów ze środy, co zbiegło się z informacją o zmianie lidera w meksykańskich wyborach. Taki odwrót zwiększył optymizm i dzień zakończyliśmy wyraźnym wzmocnieniem do dolara i euro,Na GPW indeksy rozpoczęły sesję neutralnie, co nie mogło dziwić w sytuacji, kiedy rosły indeksy w Eurolandzie, a cena ropy pobiła szczyt wszech czasów, co nieznacznie pomagało naszemu sektorowi paliwowemu. Od początku sesji zwracała uwagę sytuacja panująca na ryku kontraktów, gdzie utrzymywał się bardzo duży optymizm, zupełnie nieuzasadniony sytuacją na ryku kasowym. Wyglądało to tak jakby ogon machał psem, czyli kontrakty chciały wymusić wzrost rynku kasowego. W końcu, dzięki dużej pomocy sektora surowcowego, bykom udało się wygenerować duży wzrost indeksów. Kropkę nad i postawiła rekomendacja "kupuj", która Merrill Lynch podtrzymał dla akcji TPSA.
Oliwy do ognia dolało wystąpienie prezesa ECB, bo wywołało ono osłabienie dolara i wzrosty cen surowców. Tego tylko naszym bykom było trzeba. Indeksy gwałtownie ruszyły na północ i już nic nie było w stanie ich zatrzymać, mimo że wpływ tego wystąpienia na rynki był bardzo krótki. Trzeba wyraźnie powiedzieć, że wracamy znowu do szaleńczych i euforycznych wzrostów, a to korzystne dla rynku nie jest. Rola kontraktów w wygenerowaniu tego wzrostu jest oczywista i nieco niepokojąca. Nie jest bowiem możliwe, żeby kontrakty od początku dnia tak mocno rosły, jeśli ten duży popyt nie miałby świadomości, że za parę godzin pójdzie atak na rynek kasowy. Wnioski każdy musi wyciągnąć sam. Jednym z nich jest to, o czym pisałem w części zagranicznej - zagraniczne fundusze hedżingowe doszły do wniosku, że podwyżek stóp w USA już nie będzie i wróciły tam, gdzie im się najlepiej powodziło przed korektą: na rynki rozwijające się i surowcowe. Na wykresie kontraktów na miedź anulowana została formacja podwójnego szczytu, a cena ropy bije rekordy wszech czasów. To najlepiej pokazuje obecne nastroje.
W tej sytuacji trudno nie być optymistą. Obraz techniczny indeksów też jest coraz lepszy. Przełamanie oporu, na którym stanął w czwartek WIG20 rysowałoby formację odwróconej RGR, która zapowiadałaby atak na szczyt. Dzisiaj otwarcie sesji nie ma większego znaczenia. Rozstrzygnie się ona po danych za amerykańskiego rynku pracy, ale byki mają na naszym rynku zdecydowaną przewagę.
Światowe giełdy w poszukiwaniu kierunku
W czwartek od rana kurs EUR/USD kosmetycznie rósł, bo rynek obawiał się komunikatu ECB. Tego strachu nie było jednak widać na giełdach, bo drożejące surowce podnosiły ceny akcji w tym sektorze rynku. Okazało się, że zgodnie z przewidywaniami zarówno Bank Anglii jak i ECB nie zmieniły stóp procentowych. Jednak konferencja Jean-Claude Tricheta, prezesa ECB wystraszyła nieco graczy, bo była bardziej "jastrzębia" w tonie niż oczekiwano. Kurs EUR/USD ruszył na północ, ale ponieważ prezes zasygnalizował również, że stopy będą podnoszone stopniowo, to reakcja nie była duża. Nie przestraszyła też graczy w Europie, którym, dzięki dobremu początkowi sesji w USA, udało się zakończyć sesję zwyżką.
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion