Indeksy zależą od spekulacji na rynku kontraktów
2006-07-26 09:38
Przeczytaj także: Waluty Europy Centralnej coraz mocniejsze
Fundusze zaczynają kończące miesiąc „window dressing”
We wtorek na rynku walutowym kurs EUR/USD rósł bez wyraźnych przyczyn. Mówiło się co prawda, że był to wynik wypowiedzi przedstawicieli chińskiego urzędu statystycznego, którzy uważali, że Chiny powinny zmniejszyć swoje rezerwy dolarowe, ale takie wypowiedzi pojawiają się od czasu do czasu i rynek się już do tego przyzwyczaił. Reakcja byłaby inna gdyby powiedział to ktoś z rządu lub banku centralnego. Po publikacji znacznie większego od prognoz bilansu obrotów bieżących w strefie euro zaczął spadać. Widać było jednak, że rynek nie może się zdecydować, w którym kierunku ma pójść. Indeksy giełdowe lekko rosły, ale nie widać było zbytniego entuzjazmu.
W USA inwestorzy otrzymali we wtorek sporą porcję raportów kwartalnych spółek i danych makroekonomicznych i nie bardzo wiedzieli, jak je zinterpretować. Popatrzmy wpierw na raporty makroekonomiczne. Okazało się, że w lipcu indeks zaufania konsumentów, których nastroje bada Conference Board lekko wzrósł, a oczekiwano równie niewielkiego spadku. Podobno to wyższe płace i większa możliwość znalezienia pracy tak poprawiają nastroje. Ja jednak trochę w tę poprawę wątpię, kiedy widzę rosnące ceny paliw, bardzo słabo zachowujący się rynek akcji, coraz mniejszy przyrost miejsc pracy i coraz większe problemy na rynku nieruchomości. Gracze chyba takich rozważań nie prowadzili i potraktowali te dane poważnie.
Podobnie rzecz się miała z interpretacją raportu z rynku nieruchomości. Okazało się, że na rynku wtórnym w USA sprzedano w czerwcu o 1,3 proc. mniej domów, a prognoza mówiła o spadku o 2,5 proc. Tutaj też mówiło się, że dane są całkiem dobre, a wystarczyło raport przeczytać, żeby zobaczyć, że sytuacja się znacznie pogorszyła. Po pierwsze ilość niesprzedanych domów wzrosła w ciągu roku już o 39 procent i sięgnęła poziomu najwyższego od 9 lat. Po drugie mediana ceny wzrosła jedynie o 0,9 procenta w stosunku do zeszłego roku, co jest najsłabszym wzrostem od 11 lat. Dynamika wzrostu cen systematycznie spada od października zeszłego roku.
To wcale nie były dobre dane, ale zostały jako dobre potraktowane, a nie to się liczy na rynku, co jest prawdą, a jedynie subiektywny odbiór danego faktu. Rentowność obligacji wzrosła, a dolar się umocnił. Dziwnie zachowywał się w tych warunkach rynek surowców, bo cena ropy spadła (pomagając akcjom) tak jak powinna, wtedy, kiedy wzmacnia się dolara, ale złoto i miedź podrożały. Jeśli chodzi o miedź to pretekstem były problemy z wydobyciem w jednej z kopalń, ale tak naprawdę to rynek surowców, podobnie jak walutowy nie bardzo wie, co ma robić, a to w czasie letniego spowolnienia handlu owocuje dziwnymi i często nielogicznymi ruchami.
Przeczytaj także:
GPW nie ma ochoty na wzrosty
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion