Czy złoty tracił na skutek realizacji zysków?
2006-07-31 10:00
W piątek złoty, podobnie jak inne rynki, czekał na dane z USA, ale lekko tracił, co było zarówno korektą typową dla ostatniego dnia weekendu jak i reakcją na niepewność wynikającą z niejasnej sytuacji projektu budżetu na 2007 rok. Nawet umocnienie euro do dolara nie zmieniło kierunku kursów na naszym rynku walutowym.
Przeczytaj także: WIG: 0,3% do szczytu
Wydaje się, że to była jednak tylko korekta, ale musimy zobaczyć zachowanie w dniu dzisiejszym, żeby rzeczywiście handel piątkowy w ten sposób podsumować. Nie dziwiłbym się wcale, gdyby wątpliwości dotyczące budżetu i obawy przed wyborami samorządowymi zaczęły w końcu złotego osłabiać. Wątpię jednak, żeby na rynek miały wpływ ostrzeżenia wicepremiera Leppera – albo pieniądze dla rolników albo koniec koalicji. Wiadomo, że pieniądze się znajdą, a przed wyborami każdy polityk chce pokazać, że walczy o wyborców. Nie traktowałbym wypowiedzi sygnalizujących wzrost napięcia w koalicji zbyt poważnie.Indeksy giełdowe rozpoczęły piątkową sesję niewielkim spadkiem, ale widać było, że podaż nie ma najmniejszej ochoty na atak. To oczywiście szybko doprowadziło do przejścia indeksów nad kreskę, ale sesję zakończyliśmy neutralnie. Przy stanie wykupienia technicznego, który widać na kontraktach i wielu indeksach takie zachowanie było najbardziej rozsądne.
Wydaje się, że dzisiaj nasz rynek nie ma innego wyboru i musi pokonać szczyt wszech czasów na WIG i wyraźnie podnieść WIG20. W końcu przecież w piątek indeksy w Eurolandzie wzrosła, a w USA wręcz eksplodowały, więc u nas pozytywna reakcja powinna nastąpić. Wszystko wygląda tak znakomicie, że wcale się nie zdziwię, jeśli po początkowym entuzjazmie nastąpi realizacja zysków. Wykupiony rynek ma swoje prawa, a jednym z nich jest właśnie konieczność wystąpienia od czasu do czasu realizacji zysków. Dużo jednak zależy od tego, co będzie się działo w Eurolandzie i na rynkach surowców.
Nie można wykluczyć, że gracze nie będą się w najmniejszym stopniu przejmowali spowolnieniem gospodarki USA i założą, że kapitały przejdą tam, gdzie wzrost jest większy, czyli na przykład do nas. I rzeczywiście, w krótkim terminie tak może się rzeczywiście stać. W dłuższym terminie takie rozumowanie nie ma sensu, bo jeśli dwa silniki zaczną się krztusić (USA i Chiny) to samolot globalnej gospodarki znacznie zwolni, a to w końcu uderzy i w Polskę. Na razie jednak, nawet jeśli nastąpi korekta, nie widzę żadnego zagrożenia dla posiadaczy akcji.
Jak długo można się cieszyć ze spowolnienia gospodarki?
W piątek w USA rynki reagowały wyłącznie na dane makro. Reagowały w sposób niezbyt logiczny, ale z rynkiem się przecież nie dyskutuje. Spory udział w tym, co działo się na rynku akcji miał niewątpliwie proces "window dressing". Przecież w poniedziałek kończy się miesiąc, więc fundusze muszą wykorzystać każdą okazję, żeby podciągnąć indeksy. Popatrzmy jednak, co pokazały dane makroekonomiczne.
Przeczytaj także:
GPW nie ma ochoty na wzrosty
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion