EUR/USD znalazł sufit na 1,18
2020-10-09 10:25
Przeczytaj także: Cisza przed burzą na rynkach finansowych w końcówce tygodnia
EUR/USD znalazł sufit na 1,18, ale też nie widać zamiarów rynku, by wrócić pod 1,17. Zrobiło się ciasno. W szerszym ujęciu założenia, które stały z wakacyjnym rajdem do 1,20, w dalszym ciągu w większości obowiązują. Tryb odbudowy globalnego ożywienia po wiosennym lockdownie, w wolniejszym czy szybszym tempie, będzie obowiązywał w raz z utrzymaniem ekspansji monetarnej i fiskalnej. To oznacza finansowanie bezpiecznym dolarem inwestycji na innych, bardziej ryzykownych rynkach. Co uległo zmianie we wrześniu, to wprowadzenie zamieszana wokół wyborów prezydenckich w USA, gdzie wynik stał się niepewny, a razem z nim perspektywy pakietu fiskalnego. Pakiet jednak zostanie wprowadzony, najprawdopodobniej w styczniu, choć może i wcześniej, gdyż każdy dzień przynosi zupełnie inne doniesienia z Białego Domu. Najpierw prezydent Trumpa nakazał zerwać negocjacje handlowe, potem chciał podpisać ustawy na cząstkowe wydatki z budżetu, by wczoraj wrócić do apelowania o szerszy pakiet. Rzekomo Trump wystraszył się negatywnej reakcji Wall Street. Albo przeraziła go „błękitna fala”, czyli rosnące poparcie dla Demokratów i ich kandydata – Joe Bidena? Z perspektywy EUR/USD zostały jeszcze 3 tygodnie, gdzie każdy dzień może przynieść zwrot akcji wywołany humorami prezydenta USA. W takich warunkach nie każdemu chce się zajmować większe pozycje walutowe. W efekcie październik może przynieść kontynuację trendu bocznego.W podobny sposób zblokowany jest GBP/USD. Strona dolarowa, podobnie jak w przypadku EUR/USD, cierpi przez wybory w USA. Ale wydarzenia w Wielkiej Brytanii także nie ułatwiają inwestowania w „kabla”. Negocjacje umowy handlowej brexitu miały nieformalny deadline 15 października, który ostatecznie okazał się próbą wywarcia presji przez premiera Wielkiej Brytanii Johnsona na negocjatorach z Unii Europejskiej. Jednak Bruksela powiedziała „sprawdzam”, nie zamierza rezygnować ze swoich postulatów i nawet dała Johnsonowi możliwość odejścia od rozmów. Po prawdzie obu stornom zależy na porozumieniu, ale nikt nie chce zgodzić się na więcej niż musi i testuje uległość drugiej strony. Mimo że UE ma silniejszą rękę w tym rozdaniu, to ma także miększe serce, co razem prawdopodobnie doprowadzi do przeciągnięcia negocjacji do przyszłego miesiąca. Inwestorzy starają się trzeźwo podchodzić do informacji o przebiegu rozmów i trafiające do serwisów prasowych przecieki wywołują minimalne reakcje. Jednak nawet jeśli do porozumienia ma dojść i na tej podstawie funta powinien czekać rajd ulgi, to i tak nieprzewidywalność polityki nakazuje albo wyczekiwać na fakty, albo lepsze poziomy po negatywnym szoku (bliżej 1,28 może?).
Imadło konsolidacji zacisnęło się także na złotym. Pomimo generalnej poprawy apetytu na ryzyko na rynkach zewnętrznych, waluty krajów Europy Środkowo-Wschodniej nie załapały się na mini-rajd. Przeszkodą stało się nagłośnienie zagrożeń wynikających z drugiej fali koronawirusa. Specjalnie podkreślam słowo „nagłośnienie”, gdyż wzrost liczby zachorowań ani nie jest czymś, co zaczęło się wczoraj, ani nie wyróżnia Europę Środkowo-Wschodniej od reszty kontynentu. Jakkolwiek ogłoszenie „żółtej strefy” dla całej Polski jest istotne dla nas tutaj w kraju, tak z perspektywy rynków wrzuca Polskę do tego samego zbioru, co inne kraje z Europe Zachodniej, jak Francja, Hiszpania, czy Wielka Brytania. Nie widzę w tym powodu, by dodatkowo „karać” polskie aktywa, kiedy wszyscy jadą na tym samym wózku. Drugi ogólnokrajowy lockdown jest wykluczony, a zatem i nie ma powodu, by przeceniać złotego. Ale o skorzystanie na poprawie nastrojów globalnych będzie trochę trudniej.
Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji.
oprac. : Konrad Białas / Dom Maklerski TMS Brokers
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)