Czy czeka nas recesja w USA?
2006-09-20 09:45
Dziś cała uwaga uczestników rynku skupi się na wieczornym komunikacie FOMC uzasadniającym decyzję w sprawie poziomu stóp procentowych za oceanem. O ile nikt nie oczekuje teraz podwyżki o tyle niejednoznaczna jest dla ekonomistów opinia członków tego gremium na temat dalszego losu amerykańskiej gospodarki.
Przeczytaj także: Rusza Komisja Nadzoru Finansowego
Zdania są podzielone. Z jednej strony panuje opinia, że mamy do czynienia ze spowolnieniem gospodarczym w Stanach Zjednoczonych, po którym amerykańska gospodarka ponownie wstąpi na ścieżkę silnego wzrostu. Z drugiej są ekonomiści wieszczący recesję, do której doprowadzi zapaść na rynku nieruchomości analogiczna do tej z 2000 roku wywołanej przez przecenę spółek internetowych. Jest jednak wspólny mianownik obu stanowisk. Gospodarka amerykańska zwalnia różne są tylko opinie co do siły spowolnienia i jego konsekwencji. W najlepszym wypadku czeka nas tylko "ochłodzenie" porównywalne do zmiany biegów na wyższy podczas jazdy samochodem. W najgorszym, recesja jako efekt zbyt silnego zacieśniania polityki pieniężnej. To tak jakby, jadąc samochodem, zamiast wyższy bieg wrzucić wsteczny.Wczorajsze dane makroekonomiczne dają przewagę tej drugiej grupie ekonomistów. Inflacja PPI była niższa od prognoz a w ujęciu bazowym zanotowano jej spadek (deflację). Znacznie mniej niż przewidywano (o 2,3%) wydano w sierpniu pozwoleń na budowę. Mniej też rozpoczęto inwestycji budowlanych ( o 6%). Rośnie więc prawdopodobieństwo końca cyklu podwyżek kosztu pieniądza za oceanem. Rynek stóp procentowych oczekuje jeszcze nieznacznego wzrostu na krótkim odcinku krzywej rentowności jednak w dłuższej perspektywie krzywa rentowności utrzymuje inwersję. Oczekuje się zatem, iż w niedalekiej przyszłości stopy w USA mogą nawet zacząć spadać co jest równoznaczne z pobudzaniem gospodarki i charakteryzuje okres dekoniunktury.
Obawy przed recesją widoczne są zarówno na rynku surowców jak i akcji. Jeszcze nie tak dawno wszelkie dane świadczące o spowolnieniu w największej gospodarce świata były odbierane jako zapowiedź niższego tempa wzrostu inflacji i dawały impuls do zakupów na rynku akcji i surowców. Teraz niższa inflacja i kolejne negatywne impulsy z rynku nieruchomości zaczynają być przez inwestorów traktowane poważnie. Indeksy amerykańskie zakończyły wczorajszy dzień na minusie, podobnie dziś dzieje się w Azji. WIG20 stracił na zamknięciu blisko 1% przy obrotach sięgających 574 mln PLN. Liderem spadków okazały się akcje grupy Kęty. Nie dziwi jednak czteroprocentowy spadek po poniedziałkowym ponad dziewięcioprocentowym wzroście. Kolejny rekord notowań ustanowił indeks średnich spółek MIDWIG sięgając poziomu 3098,3 pkt.
Zamieszki na Węgrzech rzucają cień na notowania naszej waluty. Wczoraj rano za euro płacono ponad 3,97 zł, dziś wspólna waluta kosztuje niewiele mniej. O godz. 9.00 za euro płaci się ponad 3,96 zł a za dolara 3,13 zł. Dobre dane o dynamice produkcji przemysłowej (12,5% r/r) oraz inflacji PPI (3,4% r/r) mimo, iż były niższe od prognoz świadczą o stabilnych fundamentach naszej gospodarki. Pamiętać jednak należy o wiszącej w powietrzu niezrealizowanej reformie finansów publicznych, która w przyszłości może zmusić polskie władze monetarne do utrzymywania wysokiego kosztu pieniądza oraz o zagrożeniu niezależności banku centralnego (analogicznie do sytuacji na Węgrzech).
Przeczytaj także:
Dow Jones na szczycie wszech czasów
oprac. : Michał Kowalski / expander