Szaleńczy finisz nudnego rynku
2006-10-13 09:50
W czwartek złoty od rana tracił. Może to trochę dziwić skoro rósł kurs EUR/USD, ale tym razem naszej walucie szkodziła zapewne jednak polityka.
Przeczytaj także: Polskie akcje nadal w cenie
PiS złożył wniosek o przerwanie do 17. października posiedzenia Sejmu, więc głosowanie w sprawie samorozwiązania Sejmu nie odbyło się, a to przedłuży stan niepewności, czego rynki nie lubią. Jednak już przed południem nasza waluta zaczęła odrabiać straty, a dzień zakończyła wręcz znakomicie wzmacniając się zarówno do euro jak i do dolara. To potwierdza, że złoty jest bardzo silny i nadal lekceważy politykę.Dzisiaj również w Polsce opublikowane zostaną raporty makroekonomiczne. W samo południe dowiemy się, jaka we wrześniu była inflacja, a dwie godziny później zostanie opublikowany sierpniowy bilans obrotów bieżących. Te raporty rzadko wpływają na zachowanie rynków akcji, ale czasem znajdują odbicie w rynku walutowym. Wiemy już, że inflacja rośnie, więc dane nie powinny być zaskoczeniem o ile nie będzie ona bliska dwóm procentom. Nieco tylko słabsze dane o inflacji i deficycie wymuszą zwyczajową w końcu tygodnia korektę osłabiającą złotego. Bardzo dobre niespecjalnie już złotemu zaszkodzą. Wątpię, żeby te raporty miały wpływ na rynek akcji.
W czwartek indeksy giełdowe rozpoczęły sesję niewielkim spadkiem pociągnięte w dół zniżką w Budapeszcie. Nastroje były nadal dobre, więc indeksy ruszyły na północ biorąc przykład z innych giełd europejskich. Wystarczyło jednak, żeby ceny ropy i miedzi zaczęły spadać, a indeksy w Eurolandzie osunęły się, żeby i u nas wzrosła chęć do sprzedaży akcji. Był to jednak jednokierunkowa droga, bo kiedy surowce zaczęły drożeć, a indeksy w Eurolandzie przed otwarciem sesji w USA zwyżkowały, to nasz rynek już nie miał ochoty na wzrosty. W tym okresie szkodził bardzo indeksom mocno spadający kurs PKN (po informacji o pożarze w rafinerii Możejki).
Taki marazm trwał do ostatniej godziny sesji. Wtedy to popyt uderzył i wyprowadził indeksy na plusy. Nie tylko na plusy, ale i na bardzo duże plusy – nagle, w ciągu kilkudziesięciu minut okazało się, że jesteśmy najmocniejszym rynkiem w Europie. Najmocniejsze były banki pod wodzą Pekao. Walnie temu dziwnemu odrodzeniu pomogły zakupy arbitrażystów, którzy korzystali z dużej bazy na kontraktach i napełniali portfele.
Po czwartkowej sesji również nasze rynki są już bliskie stanu wykupienia, ale to nie znaczy, że indeksy nie będą rosły. Byki panują na giełdach całego świata i trudno spodziewać się, żeby i dzisiaj sesja nie rozpoczęła się wzrostem indeksów. Najbardziej klasycznym zachowaniem byłoby jednak rozpoczęcie korekty po pierwszym, euforycznym wzroście. Koniec sesji powinien zależeć od reakcji rynków światowych na publikowane dzisiaj amerykańskie dane makroekonomiczne.
Przeczytaj także:
USA: dane lepsze od oczekiwań nie pomogły
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion