Dług publiczny Polski spada? Tak, ale nie są to dobre wieści
2023-03-23 10:30
Polski dług publiczny wciąż rośnie © Adam Machocki - Fotolia.com
Przeczytaj także: Dług publiczny Polski: wyższe odsetki tylko na Węgrzech
Synteza:
- Od początku 2020 roku do końca trzeciego kwartału 2022 roku dług publiczny Polski, liczony według metodologii unijnej, urósł o 68,8 mld zł, czyli o ponad 11 tys. zł na osobę.
- Dług publiczny w relacji do PKB spada, gdyż wysoka inflacja napędza nominalny wzrost gospodarczy. W 2022 roku realny wzrost gospodarczy jednak gwałtownie spowolnił, a różnica między nominalną i realną zmianą PKB przekroczyła 13 punktów procentowych.
- Według prognozy Komisji Europejskiej w 2023 i 2024 roku Polska będzie płaciła najwyższe odsetki od długu publicznego spośród wszystkich państw członkowskich UE – odpowiednio 5,9% i 5,8%.
Na początek przypomnijmy, że jeśli chodzi o „gigantyczne wydatki w czasach pandemii” i „ogromne wydatki na tarczę antyinflacyjną”, to środki na nie pochodziły z długu. W efekcie polski dług publiczny liczony według metodologii unijnej od początku 2020 roku do końca trzeciego kwartału 2022 roku urósł aż o 433,3 mld zł (41%), czyli o ponad 11 tys. zł na osobę.
fot. mat. prasowe
Polski dług publiczny według metodologii krajowej i unijnej
W samym 2020 roku wzrósł również, i to skokowo, dług publiczny w stosunku do PKB – z 45,7% do 57,2%. Spadać zaczął dopiero w kolejnych latach. Warto jednak w tym miejscu przypomnieć, że relację długu publicznego do PKB oblicza się na podstawie nominalnej kwoty długu publicznego i, co niezwykle istotne, nominalnego PKB. W warunkach szybko rosnących cen gospodarka może nominalnie rosnąć nawet wtedy, gdy w ujęciu realnym – czyli po oczyszczeniu PKB z wpływu inflacji – kurczy się.
fot. mat. prasowe
Nominalna i realna zmiana polskiego PKB
W 2021 roku średnioroczna inflacja w Polsce wyniosła 5,1%, a w 2022 roku osiągnęła poziom 14,4%. W efekcie, mimo że w ubiegłym roku realny wzrost gwałtownie spowolnił, wzrost nominalny przyspieszył – różnica między nominalną a realną zmianą PKB przekroczyła 13 punktów procentowych. Również w tym roku będziemy mieli do czynienia według prognoz z ogromną rozbieżnością między wzrostem realnym i nominalnym. Komisja Europejska przewiduje, że w ujęciu realnym wzrost spowolni do 0,7%, podczas gdy nominalnie będzie dwucyfrowy – 11%.
Zauważyć trzeba przy tym, że w Polsce różnica między nominalną i realną zmianą PKB jest bardzo wysoka na tle Unii Europejskiej. W ujęciu realnym polska gospodarka urosła od 2019 roku o 8,9%, podczas gdy wzrost nominalny osiągnął poziom 34,5%. Różnica wyniosła więc aż 25,6 punktu procentowego. Tylko w dwóch krajach UE – na Litwie i w Bułgarii – różnica ta była w analizowanym okresie wyższa.
fot. mat. prasowe
Różnica między nominalną i realną skumulowaną zmianą PKB w latach 2019–2022
Wskaźnik długu publicznego do PKB jest użyteczną miarą, kiedy w czasach niskiej inflacji chce się porównać zadłużenie państw z uwzględnieniem wielkości ich gospodarek. Nie należy go jednak przedstawiać w oderwaniu od innych wskaźników ekonomicznych, w tym np. kosztów obsługi zadłużenia. Obecnie pięcioletnia rentowność polskich obligacji skarbowych wynosi ok. 6%, a w ostatnim półroczu zdarzało się nawet, że zbliżała się do 9%. Ze względu na utrzymujący się deficyt sektora finansów publicznych i konieczność zrolowania
zapadających w tym roku obligacji (wyemitowania nowego długu w celu spłacenia starego), polskie państwo, jak szacują ekonomiści banku Crédit Agricole, będzie musiało zaciągnąć w tym roku zobowiązania o wartości 422 mld zł (12,5% PKB).
Będzie to zadłużenie znacząco droższe od emitowanego jeszcze w 2021 roku. W efekcie, według prognozy Komisji Europejskiej, w 2023 i 2024 roku Polska będzie płaciła najwyższe odsetki od długu publicznego spośród wszystkich krajów UE – odpowiednio 5,9% i 5,8%.
Spadek długu publicznego w stosunku do PKB wynikający z realnego wzrostu przy niskiej inflacji jest zjawiskiem pozytywnym i świadczącym o sile gospodarki i finansów publicznych. Obecnie jednak „wyrastanie z długu” odbywa się w Polsce za sprawą napędzanego inflacją wzrostu nominalnego. Koszty tego ponoszą gospodarstwa domowe, których oszczędności w szybkim tempie tracą na sile nabywczej.
Inflacyjne „wyrastanie z długu” świadczy nie o sile gospodarki, która obecnie gwałtownie spowalnia, lecz o jej słabości.
Marcin Zieliński, członek zarządu i główny ekonomista
Bartłomiej Jabrzyk, analityk
oprac. : eGospodarka.pl
Przeczytaj także
Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ
Komentarze (0)