Kursy walut 23-27.10.06
2006-10-27 17:58
Przeczytaj także: Cisza przed burzą na rynkach finansowych w końcówce tygodnia
Brak jakichkolwiek danych z USA w poniedziałek i wtorek nie stymulował inwestorów do zajmowania pozycji na rynku. Przy niewielkiej zmienności kursy fluktuowały w wąskich range’ach. Pomimo wyjątkowo korzystnego klimatu gospodarczego w Polsce (szybki i ciągły spadek stopy bezrobocia oraz dobra dynamika sprzedaży detalicznej) złotemu nie poprawiło się przed środą. Skrótowy opis pierwszych dwóch dni tygodnia wynika tylko i wyłącznie z tego, że gra na dobre rozpoczęła się w środę. Wcześniej doszło do standardowego bombardowania rynku plotkami, spekulacjami i analizami, które utrzymywały dolara w miarę dobrej kondycji.Środa to dzień komunikatów – pierwszy wydała RPP, zapowiadając czwartkową projekcję inflacji w której podwyższono ścieżkę dynamiki wzrostu cen w stosunku do projekcji lipcowej. Przy tej okazji padło wiele znaczących zdań, m.in. słowa prof. Urszuli Grzelońskiej, która powiedziała, że RPP może (czyli – jej zdaniem nie musi w ogóle tego robić do lipca) wstrzymać się z podwyżkami stóp do połowy roku 2007.
Niejako „po drodze” opublikowano wrześniową wartość indeksu Ifo, która było istotnie wyższa od rynkowych prognoz. Euro jednak nie umacniało się zbytnio, gdyż rynek wstrzymał oddech przed decyzją FOMC. Jeszcze przed jej ogłoszeniem dolar otrzymał kolejny cios, którym był mocny spadek sprzedaży domów na rynku wtórnym (aż o 1.9%). Mimo to, waga decyzji FOMC była na tyle duża, że inwestorzy powstrzymywali się przed wycenieniem tych informacji w kursie USD.
Ekonomiści Fedu postanowili nie zwiększać na razie kosztu pieniądza. Komunikat uzasadniający decyzję nie akcentował (jak wcześniej oczekiwano) „istotnego ryzyka inflacyjnego” i był neutralny w swojej wymowie. To wystarczyło do wzrostu EURUSD powyżej 1.2640. Złoty dosyć szybko odrobił wcześniejsze straty do zielonego po raz kolejny potwierdzając techniczną istotność trendu spadkowego. Pod koniec tygodnia dolar, używając dalej terminologii bokserskiej, słaniał się na linach po raporcie z rynku nieruchomości wskazującym na poważny spadek cen nowych domów.
Obrazu dopełniają dzisiejsze dane o wzroście PKB (pierwsze szacunki, jedynie 1.6%) i bazowym wskaźniku wydatków konsumpcyjnych (core PCE, 2.3%). Wszystko wskazuje na to, że Ben Bernanke miał rację mówiąc, że efekty siedemnastu kolejnych podwyżek stóp procentowych „powoli wyciekają” do gospodarki, a ta schładzając się złagodzi samoistnie napięcie inflacyjne.
Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji.
oprac. : Piotr Denderski / AFS