Wzrosty, rekordy, optymizm i... Demokraci
2006-11-08 10:03
Dzięki drugiej z rzędu sesji zdecydowanych wzrostów indeks WIG znalazł się o niecały 1 procent od magicznej bariery 50 tysięcy punktów. Zamykając się we wtorek na poziomie 49535 punktów (zwyżka o 1,57 proc.) wskaźnik ten znajduje się już około 7 proc. powyżej majowych i lipcowych szczytów. Obroty na szerokim rynku za sprawą akcji pracowniczych PKO BP przekroczyły 2 miliardy zł i ustępują swoją wielkością jedynie dwóm sesjom w tym roku.
Przeczytaj także: Dziś na GPW możliwe korekcyjne spadki
Nawet pomijając rekordowo intensywny handel akcjami PKO nietrudno zauważyć gwałtowny skok obrotów na ostatnich dwóch sesjach. Wyjątkowa determinacja, z jaką duże fundusze zbierały "pracowniczą" podaż bankierów (nie tylko nie dopuszczając do przeceny ale windując cenę PKO na rekordowe poziomy), okazała się silnym prowzrostowym bodźcem dla prawie całego rynku. Na wtorkowej sesji popyt szturmował akcje innych banków i aż dziw bierze, że odmówiono sobie poziomu tysiąca złotych za jeden walor BPH.Przytoczmy nieco rutynowej statystyki związanej z sesją GPW odbywającą się w rocznicę Rewolucji Październikowej oraz w dniu wyborów kongresowych i stanowych w USA. Indeks WIG20 wzrósł o 1,81 proc. i zakończył wtorek na poziomie 3251,01 pkt przy obrotach 1 mld 584 mln zł (w tym 463 mln na PKO rosnącym o 5,4 proc. do 41,95 zł). MIDWIG po tygodniowej przerwie powrócił na ścieżkę rekordów, osiągając na zamknięciu 3676,12 pkt (dzienny wzrost o 1,06 proc. przy zwracających uwagę obrotach 327 mln zł). Dzięki sile TP SA indeks TECHWIG wzrósł o 1,14 proc. do 1234 pkt i pozostawia pięcioletni szczyt z maja już o 80 pkt w tyle.
Sądząc po wypowiedziach licznych analityków i osób z funduszowego biznesu (siłą rzeczy stronniczych), przed indeksem WIG20 nie ma innej przyszłości jak tylko atak i to skuteczny na majowy szczyt w okolicach 3350 punktów. Już się pojawiło kilka prognoz na rok 2007, oczywiście przewidujących kilkunastoprocentowy wzrost polskich indeksów. Bodaj najbardziej optymistyczną wizję przedstawił wczoraj po zamknięciu sesji jeden z maklerów Beskidzkiego Domu Maklerskiego. Według jego wypowiedzi rekordowe poziomy WIG20 przywita w tym tygodniu, natomiast jeszcze w listopadzie br. ujrzymy... 3500 punktów. Tymczasem wiosną jedna ze znanych postaci polskiego rynku finansowego wieściła nawet poziom 4000 dla indeksu WIG20. Czym się to skończyło w maju, wiemy wszyscy i tej lekcji nie można negować euforycznymi nastrojami.
Oczywiście zwiększona aktywność największych inwestorów dowodzi o sile rynku i jest książkowym potwierdzeniem ostatniego ruchu cen. Do zakupów dodatkowo zachęcało zdecydowane wybicie indeksu Dow Jones Industrial Average na nowe szczyty, swoją ważną rolę odgrywa także widoczne umocnienie walut rynków wschodzących. Jeśli jest to już tzw. rajd Świętego Mikołaja, to można giełdom pogratulować rozpoczęcia długiego finiszu. Jednak w poprzednich latach u progu jesieni miały miejsce otrzeźwiające, przejściowe zniżki kursów o ok. 10 procent, zanim przystąpiły one do odrabiania (z nawiązką) strat w listopadzie i grudniu. Obecnie efekt ten nie wystąpił, a zamiast niego niemała część światowych indeksów wspięła się na dziewicze poziomy.
oprac. : expander