Hossa wujka Sama
2006-11-15 11:15
Przeczytaj także: Czas na wzrosty giełdowych indeksów
Również wczorajsze dane odczytano na korzyść dalszych wzrostów. Opublikowano mianowicie, że październikowa sprzedaż detaliczna spadła o 0,2 proc. zamiast o oczekiwane 0,4 proc. Ten lepszy od oczekiwań odczyt "zwyciężył" z gorszą od prognoz dynamiką sprzedaży bez uwzględnienia samochodów: tutaj był spadek o 0,4 proc. wobec szacowanych 0,3. Inflacja na poziomie producentów spadła o 1,6 proc. czyli dwukrotnie bardziej niż oczekiwano. Bacznie obserwowany wskaźnik bazowy (core) spadł aż o 0,9 proc. (progn. +0,1). Ostatni odczyt potraktowano jako przejaw wygasania napięć inflacyjnych, będących bardzo żywotną kwestią w kontekście przyszłej polityki monetarnej. Na razie wygląda na to, że wszelkie dane oddalające podwyżki kosztów kredytu w USA witane są z entuzjazmem. Wczoraj DJIA, wspomagany dodatkowo raportem giganta detalicznego Wal-Mart, wzrósł o 0,7 proc. do rekordowych 12218 pkt, S&P500 na odległość 7 punktów zbliżył się do bariery 1400 pkt.
Czytelne jest, że nie chce się dostrzec drugiej strony medalu, jaką jest znaczące ryzyko dłuższego i bardziej dotkliwego spowolnienia gospodarczego. Rozpoczynająca się bessa na amerykańskim rynku nieruchomości dopiero z opóźnieniem negatywnie przełoży się na wydatki konsumentów, którzy nie będą w nieskończoność przejadać zysków z zaczynających tanieć domów i mieszkań. Kumulujące w skali niewidzianej od lat się zapasy niesprzedanych domów dopiero zapowiadają kłopoty, które nie ominą rynku pracy. W pamięci pozostaje niedawny rewelacyjny raport o bezrobociu, wynoszącym zaledwie 4,4 proc. Zatrudnienie w sektorze budowy domów pozostaje blisko rekordowych poziomów. Tymczasem sądząc po danych, zapotrzebowanie na dalsze budowy znacząco spada i można się spodziewać zwolnień.
Właśnie kulejący sektor nieruchomości i jego powiązania z innymi sektorami nie wykluczając bankowości stanowić będzie główny powód marszu stopy bezrobocia w górę. Analiza poprzednich cykli koniunkturalnych pokazuje, że rekordowa niska stopa bezrobocia jest ostatnim sygnałem, za którym stoi już tylko prawdziwe pogorszenie z przełożeniem na rynki kapitałowe. To, że "coś" jest na rzeczy, widać po słabym dolarze, który nie może umocnić się powyżej 1,28 za euro.
Podobnie w Europie inwestorzy wydają się pozostawać głusi na kolejny słaby odczyt niemieckiego indeksu nastrojów w przedsiębiorczości ZEW. Spadek za listopad się pogłębił do -28,5 pkt. Tymczasem wróćmy na polskie podwórko. Sezon publikacji wyników kwartalnych dobiegł końca. Wczoraj PEKAO opublikował zgodny z prognozami raport za III kwartał z zyskiem 455 mln netto, właściwie bez wpływu na kurs. BPH wykazał zysk 308,4 mln zł jednak spadł o niemal 2 procent. Mimo publikacji niezłego raportu (199,6 mln zł w III kw.) zniżkowały także notowania Lotosu.
Pozytywną niespodzianką okazały się dane o saldzie obrotów bieżących za październik: nadwyżka wyniosła 195 mln wobec spodziewanego deficytu. Dużym wsparciem okazały się tutaj transfery unijne i w tym należy (oprócz krystalizującego się zwycięstwa PO w wyborach w dużych miastach) upatrywać ostatniej siły złotówki.
Dziś o 14:30 naszego czasu poznamy w USA regionalny wskaźnik NY Empire State Index (rynkowy konsensus na poziomie 14 pkt), dwie godziny później raport o stanie zapasów ropy naftowej. Po godz. 20 ujawnione zostaną szczegóły ostatniego posiedzenia banku FED (tzw. minutes), z których inwestorzy próbują wyczytać przyszłe poczynania amerykańskich władz monetarnych. Wobec zwyżki w końcowej fazie notowań za Oceanem i nieznacznych zmian cen surowców dziś w Warszawie jest szansa na niewielkie wzrosty.
Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji.
1 2
oprac. : expander