Amerykańska inflacja znowu w centrum uwagi
2006-12-19 11:07
Przeczytaj także: Wygasanie kontraktów wstrząsnęło GPW
Po sesji raport kwartalny opublikowała Oracle. Były zgodne z prognozami, ale graczom się to nie podobało i cena akcji w handlu posesyjnym spadła. Nie wydaje mi się jednak prawdopodobne, żeby miało to wpływ na dzisiejszą sesję. Kontrakty rano jednak nieznacznie spadały z powodu spadku indeksów w Azji, która reagowała na przecenę akcji w Tajlandii (o tym w części polskiej).
Dzisiaj rano decyzję po poziomie stóp procentowych podejmie Bank Japonii. Prawie na pewno ich nie zmieni (0,25 proc.), ale ciekawe może być wystąpienie Toshihiko Fukui, szefa BoJ tuż po publikacji komunikatu banku. Gdyby gracze wyłowili z niego zapowiedź wzrostu stóp w niedalekiej przyszłości to wzmocniłoby jena, szkodząc dolarowi również w stosunku do euro. Wpływ tego wydarzenia będzie jednak bardzo krótkotrwały.
Dowiemy się też dzisiaj, jaki jest grudniowy indeks klimatu gospodarczego niemieckiego instytutu Ifo. Badani przez instytut przedsiębiorcy byli w ciągu roku wielkimi optymistami, a skoro analitykom i menadżerom badanym przez instytut ZEW też poprawił się humor, to trudno oczekiwać złych danych. A skoro tak to ta publikacja nie pomoże na długo euro. Może jedynie zaszkodzić, gdyby odczyt był gorszy od prognoz. Dla akcji, im wyższy będzie indeks, tym lepiej.
Po południu dowiemy się, jaka w listopadzie była w USA inflacja w cenach przemysłu (PPI). Co prawda wiemy już, jaka była, istotniejsza dla Fed, inflacja CPI, ale i tak publikacja tego raportu może wywołać emocje. Oczywiście im wyższa będzie inflacja, tym lepiej dla dolara i tym gorzej dla akcji. Bardzo ciekawe będą zapewne dane z amerykańskiego rynku nieruchomości. Co prawda nie będzie mowy o sprzedaży, ale ilość rozpoczętych budów domów i wydanych zezwoleń też coś o rynku powie. Prognozy mówią o znacznym wzroście nowych budów i lepiej byłoby dla gospodarki, żeby taka była również rzeczywistość. Gdyby okazało się, że dane są słabe to ucierpiałby dolar, ale akcje niekoniecznie (znowu nadzieje na obniżkę stóp pomagałyby bykom).
Tajska przecena ograniczy inwestycje na emerging markets
W poniedziałek od rana na rynku walutowym złoty tracił do obu walut. Było to nieco dziwne zachowanie, bo na przykład węgierski forint zyskiwał, a kurs EUR/USD stabilizował się. Być może rynek przymierza się już do styczniowej korekty. Od południa zapanował jednak kompletny marazm. Najwyraźniej dla wielu inwestorów rok się już praktycznie zakończył. Dopiero upadek kursu EUR/USD po rozpoczęciu handlu w USA, doprowadził u nas do osłabienia złotego do dolara. W stosunku do euro zmiany przez długi czas były jednak niewielkie. Dopiero po 16.00, kiedy płynność rynku była niewielka złoty stracił do obu walut.
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion