eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseArtykułyAnalizy i komentarzeTajskie spadki szkodzą GPW, a wzrosty?

Tajskie spadki szkodzą GPW, a wzrosty?

2006-12-20 10:51

Przeczytaj także: Amerykańska inflacja znowu w centrum uwagi



Nawiasem mówiąc zobaczymy jak bank PKO BP zareaguje na nieoficjalne informacje mówiące o tym, że Kazimierz Marcinkiewicz zostanie jego szefem. Jeśli kurs wzrośnie (co zakładam) to będzie to ostateczne potwierdzenie błędności tezy o szkodliwym wpływie szefostwa Marcinkiewicza na polski rynek akcji.

Amerykanom inflacja i Tajlandia nie straszne

Wtorkowy handel na europejskich rynkach finansowych rozpoczął się w nerwowym nastroju. Widać było wpływ tego, co stało się w Tajlandii, gdzie bank centralny postanowił nałożyć wędzidła kapitałowi spekulacyjnemu (indeks SET spadł o 15 procent). Teoretycznie nie powinno to mieć wpływu na rynki rozwinięte, ale po tak długim okresie zwyżki każde takie wydarzenie wywołuje uczucie niepokoju. Na domiar złego umacniało się euro, któremu pomagało wzmocnienie funta; zapowiedź Iranu, który od marca będzie sprzedawał ropę i gaz za euro oraz bardzo dobre dane makro ze strefy euro. Okazało się też, że grudniowy indeks klimatu gospodarczego niemieckiego instytutu Ifo wzrósł mocniej niż oczekiwano i pobił rekord wszech czasów, co również umacniało euro.

W USA gracze nie przestraszyli się tego, co stało się w Tajlandii. Nie przestraszyły się zresztą również amerykańskie rynki rozwinięte (Brazylia, czy Argentyna). To ostatnie mogło dziwić, ale wyjaśnienie jest bardzo proste. Wojskowy rząd Tajlandii, a konkretnie minister finansów, anulował część postanowień banku centralnego. Jak widać czasem dyktatura potrafi robić pożyteczne rzeczy ;-). Teraz ograniczenia dotyczą jedynie kapitału zainwestowanego w obligacje i inne komercyjne papiery wartościowe, ale wyłączone zostały inwestycje w akcje. To niewątpliwie uspokoi sytuację i już doprowadziło do dużego wzrostu indeksu w Bangkoku (w momencie pisania komentarza o 11 procent).

W tej sytuacji skupiono się na raportach makroekonomicznych i informacjach ze spółek. Raport z rynku nieruchomości był w zasadzie neutralny. Ilość rozpoczętych budów domów wzrosła (o 6,7 proc.) w stosunku do poprzedniego miesiąca. Jednak w stosunku do zeszłego roku spadła o 25,5 procenta. Gorzej było z zezwoleniami na budowę domów. Spadły o 3 procent a rok do roku aż o 31,3 proc. Dużo gorzej było z inflacją w cenach producenta (PPI). Wzrosła aż o 2 procent (największy wzrost od 32 lat), a bez żywności i energii o 1,3 procenta (w obu przypadkach spodziewano się wzrostu jedynie o 0,2 proc.). Wydawało się, że takie dane doprowadzą do dużej przeceny akcji i wzmocnienia dolara, ale tak się nie stało. Wytłumaczono sobie, że PPI jest zdecydowanie mniej istotna dla FOMC niż CPI (to prawda), która była dla rynku korzystna. Poza tym uspokojono rynki tym, że po odjęciu cen samochodów inflacja bazowa wzrosła tylko o 0,2 proc. To oczywiście jest śmieszne tłumaczenie, bo można by tak odejmować po kolei inne produkty i usługi dochodząc do deflacji, ale dla graczy ono wystarczyło.

oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion Xelion

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć bank.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: