W co inwestować w 2007 roku?
2006-12-29 12:13
Przeczytaj także: Komu jaki fundusz inwestycyjny
Na polskim rynku oferta funduszy hedge jest bardzo wąska. Najbardziej dostępna jest propozycja Superfund TFI, które w Polsce oferuje klony swoich zagranicznych funduszy hedge. Są to fundusze otwarte, dostępne już od 5 tys. zł lub nawet 100 zł w ramach planu systematycznego inwestowania. Wyniki na razie nie zachwycają: od 5 do 26 proc. od początku roku do 22 grudnia - zależnie od strategii i waluty. Potencjał firmy jest jednak spory jeśli wspomnieć, że w 2000 roku, gdy pękła internetowa bańka, flagowy fundusz Superfund – GCT USD, zarobił ponad 40 proc. Fundusze typu hedge oferują także Opera TFI oraz Investors TFI. Oferta pierwszej z firm skierowana jest do zamożnych inwestorów – jeden certyfikat kosztuje ponad 300 tys. zł. Dodatkowo, certyfikaty oferowane są w ramach ofert niepublicznych co oznacza, że może ją nabywać tylko określona grupa osób. Osoby o mniejszych zasobach finansowych powinny zwrócić uwagę na ofertę TFI Investors. Główny fundusz tej firmy – Inwestor FIZ w ciągu ostatnich 12 miesięcy wypracował 69,5 proc. zysku ustępując jedynie funduszom małych i średnich spółek ING TFI i DWS Polska TFI. W połowie stycznia fundusz ma przeprowadzić publiczną emisję certyfikatów, które następnie będą notowane na giełdzie. Oznacza to znaczny wzrost dostępności tej oferty dla przeciętnego inwestora. Oczywiście fundusze hedge nie są perpetuum mobile - nie dają licencji na zarabianie. Mają jednak narzędzia takie jak np. krótka sprzedaż, możliwość znacznego angażowania kapitału w opcji i kontrakty terminowe dzięki którym mogą zarabiać w każdych warunkach rynkowych.
Wysyp struktur
Końcówka tego roku pokazuje, że na polskim rynku coraz częściej oferowane są tzw. produkty strukturyzowane. Oferują one gwarancję kapitału w perspektywie kilku lat lub nawet pewien minimalny zysk. Z drugiej strony, inwestor ma szansę na zarobek zależny od tego, jak zmienią się notowania np. indeksu giełdowego, określonych akcji, walut czy surowców. Możliwości są praktycznie nieograniczone. Inwestor może np. otrzymać po kilku latach stopę zwrotu najlepszej z trzech różnych opcji (np. wybrane akcje, nieruchomości i surowce), zarabiać na spadkach amerykańskich indeksów czy wzroście cen ropy. Gwarancja kapitału, a więc pewność że w razie dotrwania do końca „życia” produktu nie stracimy ani złotówki jest kusząca w sytuacji, gdy na giełdach panuje niepewna atmosfera. Oczywiście, jeśli po 5 latach otrzymamy z powrotem wpłacone na początku 1000 zł, to w efekcie ponosimy realną stratę z uwagi na inflację i utratę innych możliwości zarabiania. Inwestorzy indywidualni jednak rzadko w ten sposób analizują swoje decyzje.
Mnogość rozwiązań oznacza jednak dodatkowy problem dla przeciętnego inwestora. Produkty strukturyzowane mogą być tworzone tak, że szansa na realizację wysokiego zysku będzie nikła. Same formuły wyliczania stopy zwrotu mogą też być tak skonstruowane, że zysk będzie mocno zredukowany. Dlatego przed wyborem produktu strukturyzowanego – niezależnie od tego czy jest to lokata bankowa, ubezpieczenie, fundusz czy obligacja – należy dokładnie przestudiować zasady obliczania stopy zwrotu na koniec trwania inwestycji. Warto zauważyć, że produkty strukturyzowane powinny mieć lepsze parametry dla inwestora w sytuacji, gdy na rynku są wysokie stopy procentowe. Dzięki temu bowiem firma konstruująca produkt może przeznaczyć więc środków na zakup opcji, które zapewnią określoną formułę wypłaty, a mniejszą część aktywów trzeba zainwestować w obligację zerokuponową, która gwarantuje wypłatę kapitału na koniec. Przewidywany wzrost stóp procentowych w Polsce oraz wzrost niepewności co do sytuacji na giełdzie, powinny stworzyć dobre warunki dla jeszcze szerszego zaistnienia tego typu ofert na rynku.
oprac. : Maciej Kossowski / expander