Jaki początek roku dla inwestorów?
2007-01-02 11:22
Przeczytaj także: Okres przedświąteczny tłumi reakcję na dane makro
Wydawałoby się, że cena ropy pójdzie w górę, ale tak się nie stało. Wytłumaczeń próżno szukać, chociaż oficjalnym jest ciepła zima w USA. Tyle tylko, że ta sama zima (kiepska pogoda) podobno zaszkodziła w świątecznej sprzedaży detalicznej w USA. W tym roku sprzedaż wzrosła tylko o 3 procent (w zeszłym 5,2 proc.).
Cieszono się korzystnymi dla gospodarki raportami makroekonomicznymi, ale prawie w każdym dało się zauważyć niepokojące sygnały. Wzrosła ilość sprzedawanych domów (nowych i z rynku wtórnego). Takie (oczekiwane zresztą) dane dały asumpt do twierdzenia, że zakończyła się już korekta na tym rynku. Według mnie, to jest zdecydowanie zbyt optymistyczny pogląd. Jeśli chodzi o nowe domy to mediana cen wzrosła o 3,2 proc., ale w stosunku rocznym sprzedaż spadła o 15,3 proc. – był to już 11-ty kolejny miesiąc spadku dynamiki sprzedaży. Jeśli chodzi o domy z rynku wtórnego, to mediana cen spadła (po raz czwarty z rzędu); w porównaniu do zeszłego roku o 3,1 proc., a to ceny, - nie sprzedaż - są najważniejsze dla gospodarki. Warto zauważyć, że MBA (stowarzyszenie banków hipotecznych) poinformowało, że ilość wniosków o kredyt hipoteczny spadła w ostatnim tygodniu o 14,2 proc. do poziomu najniższego od początku sierpnia. To sygnał, że po wzrostowej korekcie można oczekiwać pogorszenia sytuacji.
Inne dane też nie były jednoznaczne. Indeks zaufania konsumentów podawany przez Conference Board nieoczekiwanie (dla ekonomistów amerykańskich) wzrósł. Od dawna jasne było jednak, że jest to bardzo prawdopodobne w sytuacji, kiedy zbliża się koniec roku, cena ropy nie rośnie, a akcje drożeją. Uważam, że we wzroście tego indeksu nie było nic zaskakującego. Indeks Chicago PMI, pokazujący aktywność w regionie, też wzrósł do poziomu 52,4 pkt. (z 49,9 pkt.), pokazując w ten sposób, że gospodarka regionu nie rozwija się (w bardzo umiarkowanym tempie). To również nie było niespodzianką. Niespodzianką za to mogło być to, że z 49,4 do 48,5 pkt. spadł subindeks rynku pracy. Poprawa głównego indeksu może być jedynie chwilowa, bo przecież w końcu roku usługi zwiększają aktywność, więc nic dziwnego, że indeks PMI wzrósł. Jak widać można było różnie interpretować ten zestaw danych, w zależności czy chciało się widzieć, że szklanka jest do połowy pełna, czy w połowie pusta.
Dzisiejszy, pierwszy handlowy dzień nowego roku będzie bardzo nietypowy, bo giełdy w USA nie pracują z powodu żałoby po śmierci prezydenta Geralda Forda. Stado inwestorów na całym świecie pozbawione swojego przewodnika nie bardzo będzie wiedziało, co robić. Na domiar złego nie pracuje (z lokalnych powodów) giełda japońska, więc zanosi się na totalny marazm, mimo że dla akcji najważniejszy powinien być sam fakt rozpoczęcia nowego roku. To zazwyczaj bardzo pomaga obozowi byków. Dane makro musiałyby być naprawdę złe, żeby tak się nie stało, bo twierdzi się, że jaki będzie styczeń taki i rok (to ostatnio jednak rzadko się sprawdza), a pierwszy tydzień stycznia ma być prognostykiem dla całego miesiąca. Fundusze zrobią więc wszystko, żeby początek był dobry. Pytanie tylko, czy pozwolą im na to raporty makroekonomiczne.
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion