Rośnie rentowność obligacji amerykańskich
2007-01-26 10:31
Przeczytaj także: Sektor surowcowy: ceny akcji wzrosły
Indeksy giełdowe osuwały się od początku sesji. Nie ma sensu twierdzenie, że szkodziły dane makro (jak widać wcale nie takie złe), ani nawet wyniki spółek. Owszem, nieprzyjemnie zaskoczył Occidental Petroleum i Bristol-Myers Squibb, ale pozytywem były wyniki eBay, AT&T czy Nokii. Indeksy spadały przede wszystkim dlatego, że rentowność obligacji (rynkowe stopy procentowe) wzrosły do poziomu ponad pięciomiesięcznego maksimum. Spadek potwierdził moje obawy o to, że środowa zwyżka może być pułapką. Sytuacja techniczna stała się niedobra.
Po sesji raport kwartalny opublikował Microsoft. Zyski spadły o 28 procent, ale były nieco wyższe od prognoz. Dzięki temu kurs akcji wzrósł po sesji o blisko dwa procent. Jak widać, najważniejsze w USA, to prognozować tak, żeby realne wyniki były lepsze. Zasmucił inwestorów Amgen, którego kurs spadł o około 3 procent. Oczywiście Microsoft ma większe znaczenie, niż Amgen, więc jest dzisiaj szansa na odbicie, ale tylko szansa, bo nastroje po wczorajszej sesji są kiepskie.
W piątek danych makroekonomicznych będzie wreszcie trochę więcej, ale raporty kwartalne spółek nadal będą mocno wpływały na zachowanie rynku akcji (wyniki podają Caterpillar i Honeywell). Dane makro też jednak mogą być impulsem dla rynku. Godzinę przed rozpoczęciem sesji w USA dowiemy się, jak w grudniu wyglądały zamówienia na dobra trwałego użytku. Prognozowany jest solidny wzrost, ale gracze skupią się na zamówieniach bez środków transportu. W listopadzie spadły o 1,1 proc., a na grudzień prognozowany jest wzrost o 0,5 proc. Jeśli wzrosną mocniej, to umocnią dolara i indeksy giełdowe. Słabe dane zaszkodzą obu rynkom. Pół godziny po rozpoczęciu sesji, opublikowany zostanie raport o sprzedaży nowych domów. Prognozy mówią o niewielkim wzroście sprzedaży. Gdyby rzeczywiście wzrosła, a co bardziej istotne, wzrosłaby również mediana ceny, to utwierdziłoby rynki w przekonaniu o miękkim lądowaniu gospodarki USA, a to z kolei pomogłoby, zarówno akcjom, jak i dolarowi. Wszystko oczywiście pod warunkiem, że nie będzie kontynuowana przecena obligacji, bo wtedy z akcjami może być krucho.
Złoty w niełasce
Nasz rynek walutowy, w czwartek rano, wiernie naśladował ruchy kursu EUR/USD. Przed publikacją indeksu Ifo rósł, a po niej zaczął tracić. Nie były to jednak ruchy istotne i niczego nie zmieniały w technicznym obrazie rynku. Gorzej wyglądał jednak rynek od południa, kiedy to euro zyskiwało, a nasza waluta traciła. To wyglądało tak, jakby problemy polityczne (samorządowe) i zmiana szefa NBP, przekładały się na słabość naszej waluty. Wyglądałoby tak jeszcze bardziej, gdyby nie bardzo podobne zachowanie węgierskiego forinta. Spadał również węgierski indeks BUX, co sugerowało, że słabość złotego może być importowana z Węgier.
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion